Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 2/2016, ss. 14–15

Ksiega RutDo zajęcia się tematem konwertytów zainspirowało mnie żydowskie święto Szawuot, podczas którego czyta się historię konwertytki Rut. Konwersja to w Kościołach ewangelickich coraz powszechniejsze zjawisko, zwłaszcza w dużych ośrodkach miejskich, gdzie ludzie żyją anonimowo i gdzie jest więcej osób poszukujących. Może jest to też swoisty znak obecnych czasów, kiedy wiara odziedziczona po przodkach przestaje być wartością samą w sobie, a pójście do kościoła ogranicza się jedynie do sytuacji odświętnych (chrzest czy ślub) czy ostatecznych (pogrzeb).

Szawuot jest obchodzone siedem tygodni od pierwszego dnia święta Pesach. Nazywane jest Chag Szawuot czyli Święto Tygodni: „zaczniesz liczyć siedem tygodni od początku zapuszczenia sierpa w zboże” (Pwt 16,9). Obok tej nazwy w Biblii znajdują się inne jego określenia: święto pierwszych plonów (pszenicy), święto żniw oraz dzień nadania Izraelitom Tory i Dziesięciu Przykazań (Aseret hadibrot – Dziesięciu Oświadczeń). Chodzi o nadanie Tory, bo jej przyjęcie to proces odbywający się każdego dnia przez całe życie.

Jest to również święto dojrzałej wiosny. Żydzi przybierają na ten dzień mieszkania i synagogi kwiatami, tatarakiem i gałązkami zieleni. Mają one przypominać zielone otoczenie góry Synaj, na której zostały Izraelitom nadane przykazania. To „majenie” synagog i mieszkań zawsze wywołuje u mnie skojarzenie z podobnym obyczajem w katolicyzmie związanym ze świętem zesłania Ducha Świętego w podobnym odstępie czasu od Wielkanocy – pięćdziesiąt dni, czyli też siedem tygodni.

Tradycyjnie, według żydowskiego kalendarza, obchody Szawuot rozpoczynają się już po zmroku w dniu poprzedzającym święto, a w diasporze trwają dzień dłużej. W tym roku święto przypadło na 6. dzień miesiąca Siwan, czyli zaczęło się w sobotę, 11 czerwca, po zmroku i trwało do poniedziałkowego zachodu słońca (13 czerwca).

W świątecznym dniu śpiewają radosne pieśni i czytają ze zwoju Tory Dziesięć Przykazań, fragmenty Księgi proroka Ezechiela i Księgę Rut. Część ortodoksyjnych Żydów, szczególnie w Izraelu, spędza pierwszą noc świąteczną w synagodze na połączonym ze studiowaniem Tory czuwaniu. Zwyczaj ten jest praktykowany m.in. w Warszawie w synagodze im. Nożyków, w synagodze Ec Chaim czy w Chabad Lubawicz.

W dobie internetu łatwo odnaleźć parszę Tory, czyli fragmenty, które będą czytane podczas danego święta. Czasem więc podążam w swojej lekturze za starszymi braćmi w wierze i czytam wyznaczone fragmenty Księgi ksiąg wtedy, kiedy i oni. Tak było i tym razem. Skupiłam się na lekturze księgi Rut, przypominając sobie jej przesłanie. To piękna historia wdowy po Machlonie – jednym z synów pochodzącego z Betlejem Elimelecha, męża Noemi. Opisywana historia rozgrywa się za czasów panowania sędziów w Izraelu. Rut była Moabitką, poganką, nie należała do ludu Izraela, jak jej teściowie, mąż i szwagier. Nie wiemy, czy przyjęła wiarę męża, czy też obydwoje brali udział w kulcie pogańskim panującym „na polach Moabu”, gdzie mieszkali – o tym tekst biblijny milczy.

Gdy Noemi po śmierci męża i obu synów odsyła obie synowe do ich rodzinnych domów, dowiadujemy się tylko pośrednio, że Moabici mieli swoich bogów: „A rzekła [Noemi]: oto wróciła twoja szwagierka do swego ludu i do swoich bogów – zawróć za twoją szwagierką” (Rt 1,15, tłumaczenie ks. Pieta van Veldhuizena, maszynopis w archiwum autorki). Dwukrotnie teściowa odsyła synową, a za trzecim razem następuje w tekście biblijnym opis pierwszej konwersji, pierwszego świadomego wejścia do ludu Izraela wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami i przyjęcia Boga jedynego. I odbywa się to w tej właśnie kolejności.

Można zadać pytanie: kto jest Żydem? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa ani jednoznaczna, bowiem zależy od definicji, do której sięgniemy: czy do definicji halachicznej, prawa cywilnego państwa Izrael, czy kulturowej. Talmud przywołuje chyba najtrafniejszą definicję rabina Johanana: „Każdy, kto odrzuca idolatrię, jest nazywany Żydem” (Traktat Megila 13a).

Tak więc Rut zostaje Żydówką. Odpowiada teściowej: „Nie nalegaj na mnie, abym cię opuściła i odeszła od ciebie; albowiem dokąd ty pójdziesz i ja pójdę; gdzie ty zamieszkasz i ja zamieszkam; lud twój – lud mój, a Bóg twój – Bóg mój. Gdzie ty umrzesz tam i ja umrę i pochowana będę. Niech mi uczyni Pan, cokolwiek zechce, a jednak tylko śmierć odłączy mnie od ciebie” (Rt 1,16–17). Warto zwrócić uwagę, że wiersz 17 zakończony jest ślubowaniem podobnym do roty ślubnej „dopóki śmierć nas nie rozłączy”.

„Święto to ma wiele znaczeń, ale najważniejsze jego przesłanie zawiera się w odkryciu, że oswobodzenie z niewoli i uzyskanie wolności nie stanowią w żaden sposób pełnego oswobodzenia, dopóki nie zostaną uwieńczone przyjęciem etycznych i duchowych reguł. Reguł Tory” – napisał Paweł Jędrzejewski o Szawuot[1]. Tak więc konwersja to nie jednorazowy akt, ale i trudne do zrealizowania zadanie na resztę życia.

Rut wybrała realizację zasad etycznych, postanowiła zadbać o teściową, która pozbawiona synów i ich potomstwa znalazła się w sytuacji bez nadziei i przyszłości. Nie pozostawiła jej samej sobie, ale idąc za nią, wzięła odpowiedzialność i za jej los.

Historia Rut kończy się pozytywnie. Wychodzi ona ponownie za mąż, choć z dzisiejszego punktu widzenia okoliczności zawarcia tego małżeństwa mogą budzić mieszane uczucia. Jej drugi mąż jest krewnym jej teścia z pierwszego małżeństwa, który wypełnia nakaz Tory i bierze ślub lewiracki z bezdzietną wdową.

Jest wśród ewangelików „z dziada pradziada” pokusa uważania siebie za lepszych od konwertytów. A przecież konwersja jest manifestacją dojrzałej, osobistej, przemyślanej decyzji wiary. „Sensem opowieści o losach Rut jest przekonanie o wyższości czynów, postaw, działań i związków międzyludzkich z wyboru nad etnicznością i powiązaniami wynikającymi z krwi. Ponieważ żydowska tradycja utrzymuje, że z rodu Dawida będzie wywodził się Mesjasz, oznacza to, że Mesjasz będzie potomkiem konwertytki”[2]. Bo ta właśnie Rut staje się prababką króla Dawida. To bardzo ważna dla nas lekcja. Jak czytamy w Ewangelii Mateusza, z rodu Dawida pochodził Józef, mąż Marii, „z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem” (Mt 1,17).

Na sobotę, 11 czerwca znalazł się w zbiorze używanych przez nas czytań biblijnych „Z Biblią na co dzień” werset z Psalmu 19: „Twój sługa oświecił się przykazaniami Twymi” (Ps 19,12), a na niedzielę, 12 czerwca – fragmenty z księgi proroka Ezechiela (Ez 18,1–4.21–24.30–32) – są to wersety, w których jest mowa o odrzuceniu grzechu i o nawróceniu się do Boga. To tekst dający nadzieję: „Nawróćcie się więc, a żyć będziecie!” (Ez 18,32b). Tydzień wcześniej odbyła się w warszawskim zborze konwersja ośmiorga dorosłych osób.

Pozazdrościłam Siostrom i Braciom Żydom ich święta, podczas którego mają czas na czytanie całej (!) księgi Rut, spotykają się na całonocnym studiowaniu Tory, przerywając je wspólnym jedzeniem świątecznych przysmaków z mleka i sera – naleśników, ołatków czy sernika z rodzynkami. Pozazdrościłam nie tych smakołyków, ale czasu spędzonego na studiowaniu Księgi ksiąg, wielogodzinnej refleksji nad własną wiarą i poszukiwania odpowiedzi na pytania o jej istotę. I na radości z konwersji.

* * * * *

Ewa Jóźwiak – doktor teologii ewangelickiej, prezes Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, redaktor naczelna JEDNOTY, działaczka ekumeniczna, członkini Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów

 


[1] P. Jędrzejewski na temat Szawuot, w: https://www.facebook.com/groups/130806889102/?fref=ts (dostęp 12.06.2016).

[2] „Ród Dawida”, w: http://www.the614thcs.com/40.310.0.0.1.0.phtml (dostęp 27.06.2016).