Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2016, ss. 11–14

Co roku od osiemnastu lat 17 stycznia obchodzony jest Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce. Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej, jak i sama Rada nie uczestniczą w nim oficjalnie i nie prowadzą oficjalnego dialogu z Żydami. Czy i jak Kościoły oraz PRE powinny angażować się w regularny dialog i relacje z Żydami? Czy jest potrzeba takiego zaangażowania? Specjalnie dla JEDNOTY komentują przedstawiciele trzech wyznań.

 

ks. Janusz Daszuta (fot. metodyscikielce.pl)ks. Janusz Daszuta

Osobiście ubolewam, że żaden z Kościołów członkowskich Polskiej Rady Ekumenicznej w Polsce jak dotąd nie zaangażował się w tej ważnej i potrzebnej inicjatywie i to nie tylko z przedstawicielami judaizmu, ale również islamu – dwóch siostrzanych obok chrześcijaństwa religii monoteistycznych. Mam jednak nadzieję, że wśród wielu członków naszych Kościołów wciąż żywa jest nadzieja, że taki dialog z udziałem naszych Kościołów wkrótce nastąpi. Moje przekonanie wynika z żydowskich korzeni wiary chrześcijańskiej oraz z faktu, że trudno ignorować wielką religię, która odwołuje się do tego samego duchowego dziedzictwa, które reprezentuje Abraham. Każdy prawdziwy dialog ubogaca wszystkie zaangażowane strony, pogłębia naszą wiedzę, zachęca do budowania pokojowych relacji między ludźmi różnych wyznań i religii.

W tradycji Kościoła ewangelicko-metodystycznego, który od początku czerpie swoje inspiracje z Pisma Świętego oraz z życia i nauczania ks. Jana Wesleya, zawsze było obecne przekonanie, że w służbie Bogu nigdy nie byliśmy sami. Potrafiliśmy zauważyć i docenić obecność oraz zaangażowanie innych, którzy do nas nie należeli, a trudzili się dla Ewangelii oraz chwały Boga. Podobnie jak judaizm i islam, chrześcijaństwo, a w nim metodyzm, należą do wielkiej tradycji Księgi Bożego Objawienia.

Biblia jest księgą wymagającą od nas pokory, mądrości i odpowiednich narzędzi do jej interpretacji, które pozwalają nam i dziś słyszeć głos Wszechmogącego Boga, przemawiającego do współczesnego człowieka. Świat jak nigdy potrzebuje pokoju i naszego solidarnego zaangażowania na rzecz sprawiedliwości społecznej oraz konkretnych aktów miłosierdzia wobec wszystkich ludzi potrzebujących, nie tylko tych, którzy są członkami naszych wspólnot. Nadszedł czas, abyśmy uczyli się patrzeć na siebie nawzajem i na wszystkich ludzi nie tylko z własnej perspektywy, ale z perspektywy Boga Stwórcy, który dał życie każdemu człowiekowi i który nie przestał troszczyć się o całą ziemię i wszystko, co jest na niej.

Moje zaangażowanie w dialog chrześcijańsko-żydowski w ramach działalności kieleckiego Stowarzyszenia Jana Karskiego pozwala mi nie tylko poznać wielu ciekawych ludzi, ale także pogłębić moją wiedzę, odnawiać osobistą relację z Bogiem oraz nawiązywać nowe więzi z ludźmi, którzy inaczej niż ja wyrażają swoją miłość i wiarę Bogu oraz drugiemu człowiekowi.

Jestem głęboko wdzięczny Bogu za czasy pokoju i tolerancji w Europie, w których bez obaw mogę czytać, słuchać i rozmawiać z ludźmi, których w Polsce jest niewielu. Oczywiście, oprócz osobistej satysfakcji z budowania przyjaźni z Żydami i nielicznymi muzułmanami, moje zaangażowanie w dialog jest nieustannym poszukiwaniem dróg pokoju wobec każdego człowieka stworzonego tak jak i ja na obraz Boga, godnego okazania przeze mnie szacunku, by przez naszą konkretną obecność w tym czasie i w tym miejscu świata poszerzać przestrzeń bezpieczeństwa dla wszystkich.

Zaangażowanie Kościoła ewangelicko-metodystycznego oraz innych przedstawicieli Polskiej Rady Ekumenicznej w dialog z Żydami jest nie tylko naszą powinnością, ale także wyrazem naszego trwałego związku z judaizmem, który dał nam proroków, Jezusa i wszystkich jego uczniów będących Żydami. Podkreślanie i właściwe pielęgnowanie tego związku nie tylko nas ubogaci, ale może stać się dla wszystkich zaangażowanych stron wielką duchową przygodą. Nie mam żadnych wątpliwości, że każdy prawdziwy dialog nie tylko poszerza nasze zrozumienie drugiego, ale także może pomóc nam przezwyciężać pokusę samowystarczalności oraz takie przekonanie, które mówi, że Bóg troszczy się tylko o tych, którzy należą do nas lub podobnie jak my wyrażają swoją wiarę w Boga.

Bóg wielokrotnie przypomina nam, że każdy człowiek został stworzony na jego obraz, jest godny naszego szacunku i nikomu nie możemy przemocą narzucać własnych przekonań, które, jak powiedział apostoł Paweł, zawsze oparte są na „cząstkowej wiedzy i cząstkowym poznaniu”. Ciekawiej jest, gdy inni mogą otwarcie i bez lęku do nas mówić. Mówienie o innych wyłącznie ze swojej perspektywy jest zawsze uboższe, prawie zawsze narażone na jakieś zniekształcenie w prawdziwym odbiorze ich wartości, wiary i życia dla chwały Boga i dobra drugiego człowieka. Nazbyt łatwo zadowalamy się różnymi formami radykalizmu i fundamentalizmu religijnego, które najczęściej prezentowane są w mediach, niestety te najczęściej brutalne obrazy fałszują i zniekształcają prawdziwy obraz drugiego człowieka, jego religię i jego wartości.

Im więcej będzie naszej wrażliwości wobec innych, tym więcej będzie w świecie pokoju i nadziei, że kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym wszyscy jednym duchem będziemy chwalić i służyć Panu całej ziemi i nieba. Dziś, oczywiście, jesteśmy bardzo daleko od takiej rzeczywistości, dziś walczymy z pokusą, aby wznosić nowe mury podziałów, a przecież wszyscy jesteśmy zdani na Bożą łaskę i miłość, która nas zachowuje aż dotąd. Bóg jednak nie przestaje przekraczać i przezwyciężać różnych granic i przeszkód, które ludzie wznoszą między sobą.

Do tej pory większość Kościołów chrześcijańskich wyrażała i wyraża swoją wiarę poprzez różne zewnętrzne formy swojej religijności. Nie zawsze te znaki i symbole są czytelne i zrozumiałe, zwłaszcza dla niechrześcijan, jakiś komentarz jest zawsze potrzebny, aby właściwie odczytać ich przesłanie. Być może nadszedł czas, abyśmy w trosce o wszystkich ludzi na ziemi szukali innych, bardziej uniwersalnych znaków naszej wiary, wyrazów naszego duchowego doświadczenia, wartości naszego duchowego dziedzictwa. Myślę o znakach, które zawsze będą potrzebne i niezbędne w każdej ludzkiej relacji. To są „znaki–postawy” wobec innych lub, jak nazywa je apostoł Paweł, „owoce Ducha Świętego”, takie jak miłość, radość, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Ja mogę jeszcze dodać inne, takie jak otwartość, gościnność, wrażliwość, szacunek, życzliwość, troska o życie, które szuka dobra wspólnego większego niż tylko moje własne życie, rodzina, wspólnota, kultura czy kraj.

Chodzi o życie, które będzie szukało błogosławieństw dla wielu. Życie, które prowadził Abraham, mimo że zawsze otaczali go obcy, oddający cześć innym bogom, on i jego rodzina pozostali wierni jedynemu Bogu, żyjąc jednak tak, by być błogosławieństwem dla wielu narodów. Taką misję widzę dla siebie i mam nadzieję, że w takiej misji odnajdzie się Kościół ewangelicko-metodystyczny, którego jestem członkiem. Mam nadzieję, że przez naszą postawę zachęcimy wielu innych, abyśmy od żadnego człowieka się nie odwracali, ale okazali mu uwagę i troskę podobną do tej, którą Bóg okazał nam w Chrystusie.

* * * * *

ks. Janusz Daszuta – duchowny metodystyczny, działacz ekumeniczny, społeczny i samorządowy, ubiegłoroczny laureat nagrody im. ks. Romana Indrzejczyka przyznawanej przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów

fot. metodyscikielce.pl

 

Ewa Jozwiak (fot. Archiwum EJ)Ewa Jóźwiak

Rzeczywiście nie obchodzimy w Kościele Ewangelicko-Reformowanym w RP 17 stycznia Dnia Judaizmu, który towarzyszyłby Tygodniowi Modlitw o Jedność Chrześcijan. Jednak mamy w swoim kalendarzu liturgicznym Niedzielę Izraela, która przypada w 10. Niedzielę po Trójcy Świętej. Jest to dzień, który kieruje nasze myśli ku ludowi Bożemu, Izraelowi, z którego pochodził Jezus Chrystus. Tego dnia wspominamy zburzenie Jerozolimy, a wraz z nią i Świątyni. Myślimy też o miejscu i roli narodu wybranego w historii zbawienia.

Pewnie nieprzypadkowo ten dzień znalazł się w naszym kalendarzu właśnie w tym czasie – w lipcu lub w pierwszej połowie sierpnia (data ruchoma). Mniej więcej również wtedy Żydzi obchodzą Tisza be-Aw, czyli 9. dzień miesiąca Aw. Został on ustanowiony przez rabinów dla upamiętnienia wszystkich tragedii i trudnych wydarzeń w historii tego ludu: zburzenia Pierwszej (587/586 r. p.n.e.) i Drugiej Świątyni (70 r. n.e.); upadku ostatniego punktu oporu w czasie powstania bar Kochby przeciwko Rzymowi (135 r.); wypędzenia Żydów z Anglii w 1290 r. i z Hiszpanii w 1492 r.; dzień rozpoczęcia pierwszej wojny światowej, podczas której europejscy Żydzi walczyli w różnych armiach przeciwko sobie nawzajem i która przyniosła masowe pogromy i wysiedlenia Żydów. I wreszcie 9 Aw to początek wywózek gromadzonych na Umschlagplatzu Żydów z warszawskiego getta do niemieckiego obozu zagłady w Treblince.

A więc mamy swój dzień judaizmu. Pozostaje jednak pytanie, czy i jak chcemy i umiemy wykorzystać okazję i w jaki sposób obchodzimy ten dzień. Moim zdaniem taki dzień w kalendarzu daje nieskończone możliwości kaznodziejskie i duszpasterskie. Warto, aby duchowni nie poprzestawali jedynie na wygłoszeniu okolicznościowego kazania i zainspirowali się coraz to liczniejszymi inicjatywami obecnymi podczas Dnia Judaizmu w Kościele katolickim.

Druga sprawa to dialog z judaizmem. Myślę, że Polska Rada Ekumeniczna mogłaby się w niego włączyć i powołać stosowną komisję. Światowa Rada Kościołów od samego początku, czyli od 1948 r., zajmowała się problematyką żydowską, tematy te były omawiane podczas pierwszych siedmiu Zgromadzeń Ogólnych. Leuenberska Wspólnota Kościołów (obecnie Wspólnota Kościołów Ewangelickich w Europie) również zajmowała się relacjami chrześcijańsko-żydowskimi. Owocem tych prac są konkretne dokumenty, których recepcja w Polsce wśród zwykłych członków Kościoła jest mierna. Mamy dużo do zrobienia w tej dziedzinie! I to jest praca, którą musimy wykonać sami.

A co moglibyśmy robić wspólnie z Żydami? Od czasu udziału w międzynarodowym kolokwium chrześcijańsko-żydowskim w Tyńcu w 1988 r., które rozpoczęło oficjalny dialog w naszym kraju, marzę o tym, abyśmy mogli wspólnie studiować Torę i aby w takim przedsięwzięciu mogły również uczestniczyć kobiety. Po jakimś czasie owocem wspólnych studiów mógłby być np. cykl komentarzy do Pięcioksięgu. W moim odczuciu byłoby to inspirujące dla obu stron dialogu.

Chrześcijanie zaangażowani w dialog z judaizmem wiedzą, że charakteryzuje się on ogromną dysproporcją, bowiem chrześcijanie potrzebują Żydów, aby budować własną tożsamość religijną, a Żydzi nie mają takiej potrzeby. Natomiast z otwartością przyjmują wszelkie inicjatywy chrześcijańsko-żydowskiego upamiętniania Szoah i angażują się na rzecz wspólnej walki z antysemityzmem. W Warszawie jest wiele takich wspólnych wydarzeń każdego roku. I od lat zarówno kolejni proboszczowie naszej parafii, jak i niektórzy wierni w nich uczestniczą. Warto też zaznaczyć, że robią to nie dlatego, że zostali wydelegowani do takich działań przez jakieś gremium kościelne, ale powodowani osobistym przekonaniem, że to jest nasza powinność.

Dialog zakłada pozbywanie się stereotypowego myślenia i uprzedzeń, szacunek dla wiary drugiej strony, a więc – moim zdaniem – również pozbycie się chęci nawracania. Z czasem rodzą się przyjaźnie i prawdziwa głęboka relacja. A najcenniejszym darem Bożym są chwile wspólnej modlitwy. Wtedy stajemy w szeregu tych, którzy zabiegają – jak mówił Franz Mussner – o szalomizację świata.

* * * * *

Ewa Jóźwiak – doktor teologii ewangelickiej, prezes Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, redaktor naczelna JEDNOTY, działaczka ekumeniczna, członkini Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów

fot. Archiwum EJ

 

ks. Henryk Paprocki (fot. Liturgia/cerkiew.pl)ks. Henryk Paprocki

Zawsze uważałem, że przykład Jezusa Chrystusa jest zobowiązujący dla jego wyznawców. Chrystus przekraczał wszystkie granice zbudowane przez ludzi, budując jedność. Dlaczego więc nie rozmawiać z tymi, którzy „są innego ducha”, a w tym wypadku należy odnieść do nich słowa apostoła Pawła: „Na czym więc polega wyższość Żyda? I jaki pożytek z obrzezania? Wielki pod każdym względem. Najpierw ten, że zostały im powierzone słowa Boże. Bo i cóż, jeśli niektórzy stali się niewierni, czyż ich niewierność miałaby zniweczyć wierność Boga? Żadną miarą! Bóg przecież musi okazać się prawdomówny, każdy zaś człowiek kłamliwy” (Rz 3,1–4). W latach 80. XX w. za wiedzą ówczesnego metropolity brałem udział w pracach Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, później jednak z powodu wielu obowiązków musiałem z tego zrezygnować. Stąd też dialog z judaizmem jest mi bliski, zwłaszcza że nabrał nowego wymiaru w związku z moją pracą w telewizji publicznej.

Uważam, że Polska Rada Ekumeniczna powinna zaangażować się w dialog nie tylko z judaizmem, ale także z islamem. Nie będzie to zresztą czymś nowym i szokującym. Wystarczy przywołać tak zwaną „konstytucję medyńską”, wydaną przez Mahometa, która mówi o poszanowaniu innych religii, jak i przykład patriarchatów konstantynopolitańskiego i moskiewskiego. Patriarchat konstantynopolitański prowadzi dialog z judaizmem (przewodniczącym komisji jest metropolita Emanuel Adamakis z Paryża i dotychczas miało miejsce dziewięć wspólnych konferencji, w których brali udział przedstawiciele polskiego prawosławia) oraz z islamem. Również patriarchat moskiewski ma swoje komisje do spraw dialogu z judaizmem i z islamem. Jako przykład mogę podać, że w Teheranie od 5 do 26 sierpnia 2014 r. odbyło się dziewiąte posiedzenie Wspólnej Komisji Dialogu „Prawosławie–Islam”. Delegacji rosyjskiej przewodniczył abp Teofilakt, jej członkami byli prof. Władysław Cypin, proboszcz cerkwi św. Mikołaja w Teheranie archimandryta Aleksander Zawkieszew oraz inne osoby.

Nie przypadkiem pierwsza świątynia starotestamentowa nosiła nazwę „Namiot Spotkania” (Wj 33,7), jako jedyny punkt, w którym Bóg spotykał się z człowiekiem. Spotkanie odgrywa ogromną rolę w całej historii zbawienia. Również spotkanie z drugim człowiekiem ma znaczenie dla każdego z nas, gdyż jesteśmy istotami wspólnotowymi, otwartymi (gr. epektasis) na innych. Spotkanie może być decydujące dla całego naszego życia. Spotkanie „innego” otwiera przed człowiekiem perspektywę wzbogacenia własnej samoświadomości. Przede wszystkim spotkanie jest radością. Św. Serafin z Sarowa witał wszystkich przychodzących słowami „Chrystus zmartwychwstał, radości moja”, gdyż każdy spotkany człowiek był powodem radości.

Spotkanie innego człowieka jako wyznawcy innej religii daje również możliwość pogłębienia przede wszystkim własnej religijności, znajdowania radości z wiary różnej, ale prowadzącej przecież do tego samego Boga.

O takim rozumieniu spotkania mówi wiersz ks. Jana Twardowskiego „Spotkanie”:

Ta jedna chwila dziwnego olśnienia
kiedy ktoś nagle wydaje się piękny
bliski od razu jak dom kasztan w parku
łza w pocałunku
taki swój na co dzień
jakbyś mył włosy z nim w jednym rumianku
ta jedna chwila co spada jak ogień
nie chciej zatrzymać
rozejdą się drogi –
samotność łączy ciała a dusze cierpienie
ta jedna chwila
nie potrzeba więcej
to co raz tylko – zostaje najdłużej

Dlatego też na pytanie „Czy rozpocząć dialog z judaizmem? Odpowiedź może być tylko jedna: TAK.

* * * * *

ks. Henryk Paprocki – duchowny prawosławny, doktor teologii prawosławnej, kierownik Redakcji Ekumenicznej TVP, rzecznik prasowy Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Wykłada na Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie, w Prawosławnym Seminarium Duchownym w Warszawie oraz na Uniwersytecie w Białymstoku. Tegoroczny laureat nagrody im. ks. Romana Indrzejczyka przyznawanej przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów

fot. Liturgia/cerkiew.pl