Drukuj

NR 4/2019, s. 5

Jaroslaw Swiderski (fot. Ewa Jozwiak)Prawie nic. Jednak to „prawie” jest na tyle znaczące, że warto mu się przyjrzeć. Źródłem cytowanej poniżej wiedzy są encyklopedie oraz komputer. Informują, że Zwingli był działaczem reformacyjnym, współzałożycielem Kościoła ewangelicko-reformowanego, genialnym współtwórcą tego, co dziś nazywamy Szwajcarią. Największym religijnym dziełem jego życia była monografia „O prawdziwej i fałszywej religii” (1525 r.).

Nieco mniej piszą encyklopedie o „świeckiej” działalności Zwingliego, a jest ona ściśle związana z działalnością religijną i dla nas, Polaków, stanowi ciągle jeszcze nieodkrytą, a bardzo fascynującą historię. Oto przykłady: jako kapelan najemnych wojsk szwajcarskich Zwingli włożył wiele energii w walkę ze szwajcarskimi feudałami, którzy sprzedawali swoich chłopów do armii cudzoziemskich. Jako dowódca idących do boju oddziałów zabrał niespodziewanie duże ilości jedzenia i zamiast walczyć z wojskami wrogich mu kantonów, zorganizował dla obu armii wspólny posiłek. Doprowadził do zgody między zwalczającymi się różnojęzycznymi kantonami i do uzyskania przez zjednoczoną Szwajcarię niepodległości, ale sam zginął na polu bitwy. Jego uczniowie i naśladowcy stworzyli kraj, który dla następnych pokoleń, w tym i dla nas, stał się symbolem pokoju i neutralności, czego najsilniej działającymi na wyobraźnię dowodami stały się m.in. w 1815 r. deklaracja wieczystej neutralności oraz zachowanie tej neutralności do dzisiaj, w tym w czasie wielkich wojen XX w. Ulryk Zwingli jako reformator, ale i jako polityk, jest często uważany za „największy wkład Szwajcarii w historię powszechną” (zwrot używany w wielu encyklopediach na całym świecie). A jak my, Polacy, widzimy na co dzień tę spuściznę Zwingliego? Często cytowane są wspomnienia ze Szwajcarii „naprawdę zdziwionego Polaka” z końca ubiegłego stulecia: „Przebywając jako turysta w lasku koło Zurychu znalazłem na samotnej ławeczce portfel wypchany pieniędzmi. Dumny z siebie (żem taki uczciwy) odniosłem go na najbliższy posterunek policji. I tu pełne zaskoczenie. Powiedziano mi surowo, że mam ten portfel natychmiast odnieść na ławeczkę, na której go znalazłem, bo przecież ten, co go zgubił, na pewno po swą zgubę powróci”.

Na przełomie XX i XXI w. można się było zapoznać z pracami międzynarodowej organizacji, która na podstawie ankiet przeprowadzonych w przeszło stu krajach świata ułożyła ich „ranking szczęścia”. Procedurę tę powtarzała przez kilka kolejnych lat. Polska znalazła się w środkowej części tego rankingu. A na pierwszym miejscu prawie za każdym razem królowała ojczyzna Zwingliego. Dla zainteresowanych warto dodać, że Szwajcaria we wszystkich tych badaniach (na przestrzeni ok. 10 lat) była w pierwszej trójce najszczęśliwszych krajów, a w pierwszej dziesiątce towarzyszyły jej jeszcze Holandia, pięć krajów Skandynawii, Austria, Kanada i Australia. I w żadnym z tych krajów imię Zwingliego do dziś nie jest obce. Może i u nas nie będzie? Co Wy na to, Drodzy Czytelnicy?

* * * * *

Jarosław Świderski – profesor elektroniki, Instytut Technologii Elektronowej

 

Na zdjęciu autor felietonu (fot. Ewa Jóźwiak)