Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 9-10 / 2009

W końcu października i na początku listopada zgodnie z polskim obyczajem, odwiedzamy cmentarze wspominając tych, którzy odeszli. Stawiamy kwiaty i zapalamy znicze na grobach, aby dać wyraz naszej pamięci o ludziach ważnych w naszym życiu. Wtedy właśnie bardziej intensywnie niż kiedykolwiek zdajemy sobie sprawę, że nikt nie jest w stanie zająć miejsca, które do nich należało. Obraz minionego czasu jawi się w naszych myślach i wiemy, że niczego w tym obrazie zmienić już nie możemy. Przeszłość jest w nas obecna w definitywnym kształcie, a ludzie ją zapełniający pozostaną w niej na zawsze. Niektórzy z nich, jak na przykład członkowie rodziny czy bliscy przyjaciele, stanowią dla nas do dziś trwały układ odniesienia. Zdarza nam się rozmawiać z nimi, choć nie ma ich wśród żywych. Czujemy ich obecność, a to wszystko, co dzięki nim zrozumieliśmy i przeżyliśmy, weszło w skład naszego pojmowania świata. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, ponieważ ukształtowały nas nieustanne kontakty z napotkanymi ludźmi. Nasz rozwój jest odpowiedzią umysłu i serca na spotkania innych umysłów i innych serc.


     W rozmaitych sytuacjach zdarza nam się użyć w stosunku do kogoś lub usłyszeć w stosunku do siebie argument w formie maksymy, która brzmi: nie ma ludzi niezastąpionych. Najczęściej używamy tego powiedzenia, żeby choremu pracocholikowi uświadomić, że jego kilkudniowa nieobecność w pracy niczego nie zniweczy. Jednak zawsze, kiedy je słyszę, dociera do mnie zawarty w nim głęboki smutek, że łatwo można nas zastąpić kimś innym. Istotnie, w konkretnym działaniu każdy, kto zna jego zasady, może przejąć z powodzeniem nasze zadanie. Jedni po drugich przejmujemy pałeczkę, jak w sztafecie i sprawy toczą się dalej, Może gorzej, może lepiej, ale na pewno inaczej. Ci, którzy już nie mogą dźwigać rozmaitych trudów życia, przekazują je innym, młodszym i silniejszym. Przy rozmaitych taśmach produkcyjnych, przy których formuje się codzienność, jeden człowiek może być bez trudu zastąpiony drugim.
    Człowiek wierzący postrzega świat jako celowy twór Boga, a ludzi jako Boże dzieci rozesłane po ziemi, aby dać świadectwo Bożej miłości. Każdy z nas ma pewne zadanie do wypełnienia, a jego życie jest splecione z życiem innych ludzi poprzez zamysł Stwórcy. W tym misternym planie Bożym wszystko ma sens i wszystko ma znaczenie. Jesteśmy tam, gdzie jesteśmy i tym, kim jesteśmy z woli Boga i to nadaje nam walor wyjątkowości. We właściwy tylko sobie, unikalny sposób, myślimy i odczuwamy. Jesteśmy osobnymi światami, które na siebie oddziałują, ale które zachowują suwerenność. Wszyscy więc jesteśmy w tej mozaice ludzkiej tak samo ważni i potrzebni, zatem jesteśmy niezastąpieni.

dr Dorota Niewieczerzał

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl