Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 7-8 / 2006

Idea wspólnoty przeżywa w naszym kraju wyraźny kryzys i dzieje się tak z wielu powodów. Dwa spośród nich wydają się odgrywać szczególnie ważną rolę. Od czasu przemian ustrojowych w 1989 roku życie zawodowe Polaków zostało podporządkowane zasadzie konkurencyjności. W wersji pierwotnej oznacza ona, że zwycięża lepszy i ma to wyzwalać w ludziach chęć doskonalenia własnych umiejętności. W wersji zwulgaryzowanej zasada ta sprowadza się do bezwzględnej walki o lepszą pozycję bez refleksji nad własnymi możliwościami. W tak rozumianym wyścigu, nawet jeśli dociera się na szczyt, to już całkowicie samotnie, bo wszyscy mijani po drodze byli i są postrzegani jako wrogowie. Współpraca, będąca podstawą wszelkiego rozwoju, zostaje zdegradowana i sprowadza się do krótkotrwałych sojuszy podyktowanych doraźnym interesem. Głębsze związki między ludźmi stają się jedynie przeszkodą ograniczającą swobodę działania. W takiej sytuacji najwygodniej jest być "pojedynczym", czyli niezależnym, osobnym, wydzielonym i z nikim zbyt mocno niezwiązanym. Zaimek "ja" wypiera zaimek "my" i nie jest to już tylko istota egoizmu, ale cała subtelna filozofia promująca liczbę pojedynczą. Nieustanne współzawodnictwo odbiera życiu smak spontanicznych współzależności z innymi ludźmi, przynosząc w zamian poczucie obcości.

Od pewnego czasu narasta w Polsce atmosfera przyzwolenia na dokonywanie szybkiego osądu i wykluczenia. Osoby publiczne nie poprzestają na krytykowaniu cudzych błędów, ale ochoczo i ze zdumiewającą wręcz lekkością poddają nieuprawnionej ocenie całe życiorysy. Najpierw sprawiedliwy sędzia formułuje stosowne kryterium, które ma na ogół mizerny stopień ogólności. Głównym argumentem za sensownością owego kryterium staje się fakt, że tak właśnie myśli jego autor. Dalsza procedura jest już prosta: sprawiedliwi to ci, którzy spełniają owo kryterium. Pozostałych wyklucza się spośród uczciwych czy spośród patriotów lub, odpowiednio, zalicza się do grona osób potępionych, takich jak agenci bezpieki czy zdrajcy narodu. Nie ma już sporów merytorycznych, są jedynie walki wręcz. Sama propozycja debaty na temat takich pojęć jak patriotyzm stanowić może podstawę do podejrzenia o relatywizm moralny, a stąd już krok do wykluczenia z grona ludzi uczciwych. Łatwość, z jaką atakuje się przeciwnika, kojarzy się z czasem rewolucji, kiedy sprawiedliwość wymierza się szybko, zdecydowanie i jednoznacznie ku przestrodze i nauce moralnej. Atmosfera trybunałów rewolucyjnych rozprzestrzenia się łatwo, ponieważ owe trybunały są niewiarygodnie skuteczne i działają niezwykle prosto. Nie wymagają dowodów, nie kłopoczą się prawami oskarżonego do obrony; wystarczy dostatecznie głośno krzyczeć o czyjejś winie.

Dr Dorota Niewieczerzał

Wspólnota - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl