Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 2000

CO WY NA TO?

Chcesz mieć „komfort psychiczny”? Chcesz być wciąż młoda? Chcesz czuć się niezależny i bezpieczny? Chcesz być pełen energii i radości życia? Chcesz, żeby twe dzieci rosły zdrowo? Pragniesz szczęścia swojej rodziny?

Któż by nie chciał! Na te retoryczne pytania, które trafiają w powszechne marzenia i dążenia, autorzy reklam mają znakomite recepty. „Komfort psychiczny” zapewni proszek do prania usuwająca plamy, niezależność i bezpieczeństwo – elegancki (i drogi!) samochód, zdrowie dzieci i szczęście rodziny osiągnie się smarując kanapki margaryną bądź pastą orzechowo-czekoladową.

Reklama kusi i obiecuje. Obrazki w telewizorze czy na tablicach reklamowych są piękne: przyroda, pogoda, eleganccy kobiety i mężczyźni, roześmiane dzieci. Głos narratora brzmi kusząco. Nic dziwnego, że te kolorowe bajki są tak chętnie oglądane przez dzieci: jeśli wierzy się w dobrego, hojnego świętego Mikołaja, dlaczegóż by nie miało się wierzyć  w to, co się „widzi na własne oczy”...

Specjaliści od reklamy dobrze wiedzą, że i w każdym dorosłym ukryte jest dziecko, które marzy i gorąco pragnie. Autorzy reklam są bardzo pomysłowi, mają wyobraźnię, fantazję i naprawdę są często bardzo utalentowani. Nie przypadkiem więc np. w Ameryce wielu z nich trafia później do przemysłu filmowego jako reżyserzy, autorzy scenariuszy, dialogów i tzw. gagów. „Za to mi płacą” – mogą odpowiedzieć, jak porucznik Colombo, spożytkowany w reklamie środka dezynfekcyjnego.

To oczywiste – każdy musi zarobić na życie. Najwięcej chcą zarobić firmy reklamujące swoje produkty. Sprzedawcy stwierdzają, że po kampanii wzrasta sprzedaż.

A wydawałoby się, że ułuda, jaką serwują nam reklamy, to kpina z ludzkiego rozumu. I rzeczywiście czasami, przekraczając granice wiarygodności, pomysł załamuje się i firma jest zmuszona wycofać produkt z rynku, jak np. słynny szampon „Saloon – dwa w jednym”. Także wyniki niedawnej zmasowanej kampanii funduszy emerytalnych wykazały, że nie elegancka starsza para pod palmami ani znani aktorzy w pojeździe kosmicznym odnoszą sukces w sprawie tak zasadniczej, jak finansowe zabezpieczenie własnej przyszłości, lecz dokładne, osobiste sprawdzenie kondycji instytucji ubezpieczeniowej.

Nieczęsto jednak jesteśmy zmuszeni do tak zasadniczych wyborów. Proszek do prania, krem, szampon, margaryna – co wybrać z przeobfitej oferty – to jest nasz codzienny dylemat. „Szampon X” – podpowiada piękna dziewczyna, znana modelka podpisana imieniem i nazwiskiem. – „Jestem tego warta”. Dawniej mówiono u nas: „Dobry żart tynfa wart”, a tynf w czasach króla Jana Kazimierza wart był 18 miedziano-srebrnych groszy, ponad ćwierć złotego dukata. Mówiono też: „Wart Pac pałaca”, i pałac ten stoi do dziś w Warszawie. Teraz piękna dziewczyna warta jest butelki szamponu.

Reklama jest nierzetelna, oszukuje i przytępia naszą czujność. Wprowadza zamęt w system wartości. Choć już minęła początkowa fascynacja, zrozumiała po latach szarzyzny „socrealizmu”, i np. oglądając film, przerwę na reklamę traktujemy jako okazję do pozmywania po kolacji, jednak za słabo uświadamiamy sobie, jak bardzo jest szkodliwa.

Niedawna ustawa sejmowa zabroniła produkowana reklam z udziałem dzieci. Nie naszym zmartwieniem jest problem producentów pampersów, młode matki same nawzajem informują się o produktach najlepszych dla swoich pociech. Nie naszym zmartwieniem jest też lęk przed spadkiem popytu na batoniki, wprost przeciwnie – dzieci będą miały zdrowsze zęby. Nie należy jednak wiązać nadmiernych nadziei z tym, że przestaną z zainteresowaniem oglądać reklamy tylko dlatego, że nie będą w nich występować ich rówieśnicy. Bo takie reklamy, np. samochodowe, są bardzo sugestywne. Zarówno mali mężczyźni, jak i duzi (ale też i małe kobietki) zafascynowani są lśniącymi i wyposażonymi w rozmaite „bajery” autami, symbolami szczęścia i powodzenia, także rodzinnego. Ludzie, którzy zarobili swoje pieniądze ciężką pracą, decydując się na zakup samochodu, rozważnie planują ten zakup, sprawdzają oferty od strony technicznej, eksploatacyjnej, a także finansowej. Inni albo frustrują się, nie mogąc posiąść przedmiotu swoich marzeń, albo po prostu „idą na skróty”. Stąd tak rozplenione kradzieże samochodów właśnie przez ludzi młodych.

„Samochód X – nowa jakość życia!” – głosi reklama. Czy rzeczywiście? Co zrobić, żeby promować jakość życia wprawdzie nie nową, ale wskazaną nam przez Jezusa Chrystusa i przez tysiąclecia wypróbowaną? Nie  rozproszy się ciemności inaczej, jak wprowadzając światło. Jak ma świecić „nasza światłość”? Oto jest pytanie.