Drukuj

12 / 1998

CO WY NA TO?

Projektant Alexander McQueen i inni twórcy mody projektują ubiory dla niepełnosprawnych. Świat mody jest wstrząśnięty. Czy można to robić? – brzmi dramatycznie i niezręcznie (bo czemu miałoby to być wstrząsające?) wstęp do wywiadu z kreatorem mody pt. Zrozumieć innego, który za tygodnikiem „Die Zeit” przedrukowano w przeglądzie prasy zagranicznej „Forum” nr 48/98.

Tekst ilustrują dwa zdjęcia. Z okładki „Die Zeit” kokieteryjnie spogląda przez ramię zgrabna dziewczyna, mająca na sobie obcisłe spodnie dresowe i przypominające płozy – protezy goleni i stóp. Napis głosi: Ja jestem całkiem normalną kobietą. Druga fotografia przedstawia inną młodą kobietę, o nieproporcjonalnej, nie wyrośniętej sylwetce, w sukienczynie, która na czarno-białej reprodukcji sprawia wrażenie zrobionej z wystrzępionego worka. Na podstawie tych zdjęć nie da się ocenić, czy istotnie stroje projektu McQueena dodają pewności, o czym przekonuje on sam: jestem pewien, że ludzie w ubraniach mego projektu czują się pewniejsi. I pragnę, by osoby niepełnosprawne stały się pewniejsze siebie. Aby bardziej pozytywnie patrzyły na swoją sytuację. Wszystko, co temu służy, jest dobre.

W modzie i w reklamie trwa rywalizacja o klienta. Nieustanne poszukiwanie i licytacja chwytów zdolnych wstrząsnąć widzem, którego uwagę coraz trudniej przykuć. Dlatego reklama, która odbiorcę dezorientuje, utrudniając mu jednoznaczne odczytanie intencji nadawcy, oddziałuje z większą siłą i zapewnia większy rozgłos niż taka, która np. zaledwie gorszy.

Przez wieki w życiu codziennym i w sztuce niepełnosprawność – czy to fizyczną, czy umysłową – zsyłano na margines społeczny, kojarzono z działaniem złych mocy, z karą za grzech. Resztki tego magicznego myślenia pokutują do dziś. Także w społecznościach chrześcijańskich, o czym niedawno w baptystycznym „Słowie Prawdy” pisała matka niepełnosprawnej dziewczynki. Postawa ta, często nie uświadomiona, a dyktowana przez stereotypy i poczucie obcości, utrudnia osiągnięcie tego, co jest prawdziwą potrzebą współczesnego społeczeństwa, a mianowicie integracji.

Dlatego jest sprawą drugorzędną, czy projekt brytyjskiego stylisty to autoreklama, czy strategia marketingowa. Za sprawą samych modelek McQueena jest to pozytywna prowokacja, dokonana w imię przełamania uprzedzeń otaczających niepełnosprawność.

Ja jestem całkiem normalną kobietą – mówi Aimee Mullins, uczestniczka paraolimpiad, beznoga biegaczka. A my, patrząc na tę pełną życia, pasji i wdzięku kobietę, uświadamiamy sobie, że niepełnosprawność jest jak piętno, że szczelnie maskuje prawdziwe oblicze dotkniętej nią osoby. W chłopaku z porażeniem mózgowym otoczenie widzi tylko jego bezwładne ciało na wózku, nie skoordynowane spojrzenie i ruchy, więc do głowy nikomu nie przyjdzie, że jest poetą i skończył studia. W ludziach z zespołem Downa dostrzega się najwyżej poczciwe Muminki, nie wiedząc, że nierzadko obdarzeni są wrażliwością serca i talentami artystycznymi.

Parę dni temu Krystyna Mrugalska, przewodnicząca Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, otrzymała przyznawany przez „Tygodnik Powszechny” Medal św. Jerzego. W artykule Anny Matei (Specjalna muzyka, „TP” nr 50/98) laureatka mówi: Nie można postępowania z nimi sprowadzać do pogłaskania po główce i wzruszenia: Jacy oni biedni... Oni więcej osiągają, im bardziej się w nich wierzy.

Ruch Olimpiad Specjalnych i ruch paraolimpijski, wytrwałe wysiłki stowarzyszeń na rzecz osób upośledzonych, a także świadectwo Joni Eareckson-Tada czy ruchu „Wiara i Światło” przyczyniają się do zmiany postrzegania osób niepełnosprawnych i zagwarantowania im pełnoprawnego miejsca w społeczeństwie.

Ludzie niepełnosprawni nie tylko potrzebują pomocy i możliwości samorealizacji. Oni sami chcą pomagać innym i nieść im radość. Świadczy o tym np. trwająca właśnie w warszawskim Muzeum Narodowym, a współorganizowana przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, wystawa twórczości artystów malujących ustami i nogami (AMUN), zatytułowana Nie inaczej.

W tym roku na Święta Bożego Narodzenia po raz kolejny przyjadą do Ojczyzny Polacy z Kazachstanu – jest to zasługa Polskiej Akcji Humanitarnej, kierowanej przez niezmordowaną Janinę Ochojską. Kładąc zawsze swe kule na widocznym miejscu, pokazuje nam, że nie one się liczą i nie są prawdziwą przeszkodą. Pani Ochojska raz jeszcze przypomniała, że Boże Narodzenie zwiastuje pokój ludziom dobrej woli.