Drukuj

5 / 1997

CO WY NA TO?

Majowe referendum konstytucyjne dręczy polityków prawicy niczym złowrogi upiór. Członkowie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” chwycili się więc ostatniej deski ratunku, czyli odwołania do katolickiej tożsamości patriotycznie myślących Polaków oraz autorytetu hierarchii kościelnej, i w apelu z 16 kwietnia postraszyli: Konstytucja przedstawiona Narodowi Polskiemu przez obecny Parlament w roku 1997 stanowi dla Polski zagrożenie nie mniejsze niż bolszewicka nawałnica w 1920 roku.

Na tym demagogicznym porównaniu się nie kończy – oto po jaki oręż do walki z Konstytucją sięgnęli liderzy „Solidarności”: Mało kto wie, że przed tą historyczną bitwą Episkopat Polski na Jasnej Górze dokonał w imieniu Narodu Polskiego Intronizacji Chrystusa Króla. [...] Przekonani, że ludzkimi siłami będzie nam bardzo trudno odrzucić przedstawioną w referendum Konstytucję, postanawiamy ponownie dokonać Intronizacji Chrystusa Króla AD 1997 i wezwać wszystkich patriotycznie myślących Polaków, aby do tego aktu przyłączyli się. Zwracamy się do naszych Biskupów o przewodzenie nam w tej uroczystości, w rocznicę Konstytucji 3 maja i w święto Królowej Polski.

Pomysłodawców spotkał jednak zawód. Zamiast ich apel z zapałem podchwycić i zakrzątnąć się wokół ratowania oblężonych szańców polskości, sekretarz generalny Episkopatu Polski biskup Tadeusz Pieronek uznał to życzenie za przejaw wciągania Kościoła w grę polityczną w sposób nieuczciwy, obnażając tym samym intencje jego wyrazicieli. W wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej rozgraniczył wyraźnie płaszczyznę polityki i religii, sprzeciwiając się próbom manipulowania Kościołem: Polityk może dokonywać aktów religijnych, jak na przykład intronizacji Chrystusa. Jeżeli potrzeba tego aktu płynie z jego serca, to dobrze [...], ale jeśli robi to w celu uwiarygodnienia jakiegoś kierunku polityki – jest to bardzo niebezpieczne nadużycie. Kościół nie będzie aprobował poczynań niezgodnych z jego nauką – akurat intronizacja jest zgodna – natomiast na pewno nie jest to środek, dzięki któremu politycy mają przeprowadzać swoje racje.

Dystans zachował też ks. prymas Józef Glemp: Akt ten, oznaczający zawarcie przymierza z Bogiem, musi być poprzedzony osobistym nawróceniem. Nie można powiedzieć w sposób magiczny: Panie Boże, my chcemy, a Ty spełnij naszą wolę. Mając ciągle w pamięci uroczystą Mszę Św., odprawioną przezeń rok temu w Ursusie w rocznicę Czerwca 1976 r., przy okazji której odbył się tam iście Orwellowski seans nienawiści, sądzimy, że Ksiądz Prymas uznał, iż Kościół więcej stracił, niż zyskał w oczach oglądających to żenujące widowisko.

Aby zaś rozwiać podejrzenia o koniunkturalizm w kwestii Konstytucji i konkordatu, Ksiądz Prymas dobitnie podkreślił, że nie ma mowy o handlu wymiennym („My nie będziemy agitować przeciw Konstytucji, a wy ratyfikujecie konkordat”). Jakżeby inaczej, skoro na Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu biskupi następująco wypowiedzieli się w sprawie referendum: ...wzywamy wszystkich do podjęcia w sumieniu decyzji wyrażającej odpowiedzialność przed Bogiem i historią, ponieważ tekst Konstytucji budzi poważne zastrzeżenia moralne. Tym samym, jakby mimochodem, został wskazany sposób opowiedzenia się w referendum.

Swoją drogą, wracając do apelu Krajówki „Solidarności”, jakże głęboko w ludziach, którzy tak afiszują się swą religijnością, tkwi pogańskie w swej istocie myślenie magiczne i chęć manipulowania Bogiem, o ludziach nie wspominając. Dziwi też sam pomysł intronizacji Kogoś, kto wstąpił na niebiosa i siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego, skąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych – co chrześcijanie wyznają odmawiając Credo (por. Hebr. 8:1,12:2; Obj. 3:21). Czyżby działacze „Solidarności” uważali, że komuniści zdołali Go zdetronizować, jak bolszewicy cara Mikołaja, a On, bezsilny i sponiewierany, gdy odzyska tron, odwdzięczy się swym dobroczyńcom i ochoczo spełni ich życzenie?

Politycy, którzy już nie tylko Kościół, ale samego Chrystusa traktują jak marionetkę i chcieliby wciągnąć Go do swoich rozgrywek o rząd dusz, przeoczają niezmiernie ważny fakt, że na pytanie Piłata o to, czy jest królem – Jezus odparł: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (zob. Jn 18:33-37).

A to przecież istotna różnica.