Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7 / 1995

CO WY NA TO?

Zaczęło się lato – wakacje i urlopy. Część z nas spędzi je z dala od macierzystych parafii, gdzieś „na wyjezdnym”. Tu i ówdzie na naszych turystycznych szlakach napotkamy ewangelickie kościoły i wtedy, w niedzielny poranek, będziemy mogli wziąć udział w nabożeństwie. Częściej jednak na wakacyjnych trasach nie spotkamy ośrodków ewangelickich, a nasze świętowanie Dnia Pańskiego pozbawione będzie tego wspólnotowego wymiaru, chyba że zdecydujemy się na uczestnictwo w katolickiej mszy lub, mając dostęp do radia, wysłuchamy wczesnym rankiem retransmisji nabożeństwa któregoś z ewangelickich Kościołów.
A przecież wakacyjne oddalenie od parafii nie musi dla ewangelika oznaczać rezygnacji z udziału w niedzielnym nabożeństwie, zwłaszcza jeśli spędza on urlop w gronie rodziny lub przyjaciół. W naszej tradycji wyznaniowej ugruntowana jest zasada powszechnego kapłaństwa, stosowana w praktyce tym częściej, w im większym rozproszeniu żyje Kościół. Dawniej, pod nieobecność duchownego, regularnie prowadzili nabożeństwa i wygłaszali kazania (a częściej odczytywali je z postylli) ludzie świeccy – starsi zboru, a i dzisiaj od czasu do czasu mamy do czynienia z tą praktyką w sytuacji awaryjnej, np. nagłej choroby lub wyjazdu pastora. Chrześcijanie, którzy zgromadzili się w niedzielę, by wspólnie modlić się i słuchać Ewangelii, nie powinni bowiem odejść „z kwitkiem” tylko dlatego, że zabrakło wśród nich ordynowanego księdza. Wszak Słowo Boże ma być zwiastowane w każdej sytuacji, a cześć oddawana Bogu bez względu na okoliczności.
Ta zasada dotyczy także pojedynczej rodziny ewangelickiej, spędzającej wakacje w oddaleniu od swej społeczności wyznaniowej i duszpasterza. Pana Jezusowa obietnica, że gdzie dwóch lub trzech spotyka się w Jego imieniu, On jest wśród nich obecny – nie przestaje obowiązywać podczas naszego urlopu. Warto, byśmy sobie częściej tę prawdę uświadamiali: wystarczy dwoje lub troje wierzących, aby zamanifestowała się obecność Zbawiciela!
Do zorganizowania nabożeństwa niedzielnego podczas wakacji nie jest potrzebne specjalne pomieszczenie. Jeśli pada deszcz, możemy zgromadzić się w namiocie lub wynajmowanym na lato pokoju; jeśli pogoda dopisze – pod gołym niebem. Gdzie bowiem znajdziemy wspanialszą świątynię od leśnej polany czy łąki albo skalnej półki w górach? W rozmowie z Samarytanką Pan Jezus zapowiedział, że „prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by Mu tak cześć oddawali” (por. Jn 4:20-24). Dlatego ważniejsze dla Jego uczniów jest to, j a k mają Boga wielbić niż to, gdzie będą to czynić.
Jedynym niezbędnym „rekwizytem” takiego nabożeństwa jest Biblia (zakładamy, że znajduje się ona w wakacyjnym ekwipunku ewangelickiej rodziny), a przynajmniej Nowy Testament z Psalmami. Przed wyjazdem na urlop możemy dowiedzieć się od duchownego lub z książeczki „Z Biblią na co dzień”, jakie teksty czytań przypadają na poszczególne niedziele, by wykorzystać je podczas naszych nabożeństw. Będzie miało to tę zaletę, że przez cały czas pozostaniemy w tym samym kręgu lektur, rozmyślań i modlitw, co cały Kościół ewangelicki na świecie.
Nie ma ewangelickiego nabożeństwa bez śpiewu. Jeśli nie znamy na pamięć przynajmniej paru pieśni kościelnych, zróbmy przed wyjazdem ich odbitki ksero ze śpiewnika j zabierzmy ze sobą. Bardzo się przydadzą. Możemy też zabrać tomik kazań albo dwa, trzy numery „Jednoty”, aby przeczytać z nich stosowne rozmyślania lub modlitwy, gdyby się okazało, że nie potrafimy powiedzieć podczas nabożeństwa kilku słów refleksji od siebie.
Do przygotowania i prowadzenia takiego wakacyjnego nabożeństwa powinniśmy zachęcać i włączać towarzyszące nam dzieci. W dniu powszednim, wypełnionym pracą, rozlicznymi obowiązkami i gonitwą z czasem, na drugi plan spychamy sprawy ich wychowania religijnego (poprzestając na lekcjach religii i zajęciach szkoły niedzielnej) i za mało uwagi poświęcamy wspólnotowemu praktykowaniu wiary w domu i rodzinie. Wspólne wakacje są okazją, by to zmienić.
Czas odpoczynku wśród pięknego otoczenia sprzyja pogłębianiu duchowości całej rodziny, codziennej lekturze Pisma Świętego, wieczornej modlitwie przy ognisku, nauce nowych pieśni i psalmów, zwłaszcza tych wyrażających radość i uwielbienie całego stworzenia dla Stwórcy (np. Ps. 148 i 150). Te wakacje mogą się stać szczególnym darem Bożym. Dla nas, dorosłych – szansą złożenia świadectwa wiary przed własnymi dziećmi, dla nich – szansą wzięcia przykładu z rodziców i otwartego przyznawania się do Jezusa Chrystusa teraz i w przyszłości.
Czy zechcemy z tej szansy skorzystać?