Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6 / 1994

CO WY NA TO

Pisaniu tego komentarza towarzyszyło uczucie zażenowania wywołane tym, że po raz kolejny przychodzi nam upomnieć się o sprawę tak, zdawałoby się, oczywistą, jak zauważanie w pewnych sytuacjach życia publicznego, że polskie społeczeństwo nie składa się wyłącznie z samych katolików i że należy uszanować odrębność wyznaniową i religijną także pozostałej części Polaków.

W maju 1989 roku Lech Wałęsa, szykując swoją drużynę do wyborów czerwcowych, nie omieszkał zaapelować do wyborców i kandydatów solidarnościowych, aby pamiętali, że „w Polsce nie ma okręgu bez mniej czy bardziej licznych obywateli innej narodowości czy wiary”. „Nasi kandydaci – pisał ówczesny przywódca »Solidarności« – powinni poświęcić im oraz ich sprawom należną uwagę. I to nie tylko w kandydackich obiecankach, lecz i w (...) późniejszej pracy”. Wzywał też do „otwierania okresu nowego, na miarę wymogów bliskiego III Tysiąclecia po Chrystusie, godziwego współżycia nad Wisłą obywateli wszelkich narodowości, kultur i wiar”.

Kiedy z kolei nie tak dawno Sejm, a po nim Senat rozpatrywały i uchwalały bez głosu sprzeciwu (co sobie cenimy) ustawy dla obu Kościołów ewangelickich (augsburskiego i reformowanego), z trybuny parlamentarnej też słyszeliśmy wiele słów o wkładzie ewangelików do kultury narodowej, o patriotyzmie i męczeństwie pastorów w czasie II wojny, o daninie krwi i życia, złożonej przez protestantów Ojczyźnie. Wymieniano nazwiska znanych uczonych, artystów, przemysłowców i żołnierzy. Być może dzięki temu niejeden obywatel naszego kraju (jeśli, rzecz jasna, słuchał transmisji z obrad) po raz pierwszy dowiedział się, że ci wielcy Polacy byli ewangelikami.

Rzecz jednak nie w tym, by nam zależało na podkreślaniu przynależności konfesyjnej znanych osobistości życia publicznego. Przeciwnie – uważamy, że wyznanie powinno pozostać sprawą osobistą każdego, kto sprawuje urząd w państwie. Nam chodzi o to, by g e n e r a l n i e, a nie tylko okazjonalnie – dla pozyskania głosów wyborców czy w związku z uchwalaniem ustaw wyznaniowych – zauważano, że polskie społeczeństwo nie składa się wyłącznie z katolików rzymskich. Żeby ta różnorodność wyznaniowa Polaków znajdowała stosowny wyraz i spotykała się z należytym uszanowaniem na przykład podczas centralnych obchodów ważnych świąt państwowych lub uroczystości patriotycznych, o ile pojawia się w nich element religijny. (Oto przykład pozytywny: widoczny i słyszalny „akcent” żydowski, prawosławny i ewangelicki podczas uroczystości na cmentarzu żołnierzy polskich w 50. rocznicę bitwy pod Monte Cassino 18 maja br.) Żeby „oprawy religijnej” w takich okolicznościach nie stanowiła wyłącznie katolicka msza i eksponowany udział katolickiego kleru. Żeby duchowni lub świeccy przedstawiciele innych wyznań byli również zapraszani, a gdy już są obecni – żeby nie sadzano ich na bocznej ławce „dla gości” i nie dopuszczano do publicznych czynności religijnych, wyznaczając im rolę statystów. Żeby kamery telewizyjne nie prześlizgiwały się po nich chyłkiem lub wręcz ich omijały, a komentatorzy radiowi i prasowi przemilczali ich obecność. Bo oni chcą uczestniczyć w tych uroczystościach nie z próżności wyznaniowej ani nie dla zaspokojenia ambicji osobistych, ale z potrzeby serca, dając zarazem świadectwo, że sprawy Ojczyzny były i są sprawami jej wszystkich dzieci, nie tylko tych z metryką katolicką, i że nikt nie ma prawa traktować tych „innych” (wyznaniowa) Polaków, jak gdyby stanowili nic nie znaczącą cząstkę historii i współczesności polskiego narodu.

Te gorzkie słowa kierujemy pod adresem tych wszystkich, którzy nie uznali za stosowne zaprosić do Komitetu Organizacyjnego obchodów 50. rocznicy Powstania Warszawskiego (którym nota bene patronuje ten sam, cytowany na wstępie, Lech Wałęsa, tyle że teraz już prezydent) żadnego przedstawiciela Kościołów mniejszościowych, przez co nie mają one żadnego wpływu na kształt i przebieg uroczystości. Jest w nim natomiast reprezentowany Kościół rzymskokatolicki. Kierujemy te słowa również do osób i instytucji, które dotąd nie zrozumiały, dlaczego domagamy się, aby uroczystości religijne 1 sierpnia w ramach centralnych obchodów państwowych miały charakter ekumeniczny, a nie tylko rzymskokatolicki.

W następnym numerze „Jednoty” opublikujemy list otwarty, jaki w tej sprawie wystosowało Ogólne Zgromadzenie Członków Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Warszawie, tej samej parafii, której wspaniała młodzież przed półwieczem walczyła w szeregach Armii Krajowej, nierzadko składając swemu Miastu i Ojczyźnie najcenniejszy dar – swoją krew i życie.