Drukuj

12 / 1993

CO WY NA TO?

W mijającym roku docierało do nas wiele informacji o działalności różnych sekt religijnych - i w Stanach Zjednoczonych (słynny „Szczep Dawidowy”), i w Polsce, a ostatnio u naszych wschodnich sąsiadów, na terytorium dawnego Związku Radzieckiego od Ukrainy przez Rosję aż po Mołdawię i Kazachstan. Z informacji prasowych i reportaży wyłania się obraz naprawdę groźny. Setki, a może tysiące rodziców bezskutecznie poszukują swoich dzieci, które opuściły dom rodzinny (nierzadko zabierając ze sobą cenne przedmioty i pieniądze) i przystąpiły do sekty. Trwają zmagania nie tylko o dusze tych młodych ludzi, o wyrwanie ich spod wpływu nieodpowiedzialnych „proroków”, ale także o uratowanie ich ciał od śmierci fizycznej. Tak się bowiem dzieje, że niektóre nowe ruchy religijne nakłaniają swych wyznawców do zbiorowych samobójstw. Miało to na przykład miejsce w wypadku słynnej sekty Białego Bractwa, liczącej już ponad sto pięćdziesiąt tysięcy członków. Na łamach własnej gazety „Jusmalos”, a także za pośrednictwem płatnych reklam w radiu i telewizji. Białe Bractwo propaguje swoje nauki i dociera z nimi do najdalszych zakątków byłego ZSRR. Podobnie postępują inne działające tam sekty.

W obawie przed zbiorowym samobójstwem, które miało stać się ofiarą za grzechy ludzkości, złożoną w dniu zapowiedzianego na 24 listopada końca świata, milicja ukraińska zatrzymała w aresztach lub szpitalach ponad 700 dziewcząt i chłopców. Zdaniem lekarzy i psychologów wszyscy ci młodzi ludzie zostali poddani dziwnej, długotrwałej hipnozie, zapewne przez „proroka Mię”, przywódcę sekty, który w ten sposób podporządkowywał ich swojej woli. W „cywilu” prorok Ilia to 52-letni inżynier-cybernetyk, kandydat nauk technicznych, Jurij Kriwonogow. Znamienne, że w prasie nie eksponowano informacji, że człowiek ten wcześniej pracował w instytucie naukowym zajmującym się zastosowaniem niekonwencjonalnych broni (psychologicznych) i ich oddziaływaniem na społeczności ludzkie. Do członków swojej sekty zwracał się z dziwnym poleceniem: „Nie daj się rozkodować!”. Brzmi to niczym zaklęcie, tyle że wypowiada je nie średniowieczna czarownica, lecz współczesny naukowiec, najprawdopodobniej wykorzystujący zdobycze najnowszej wiedzy do manipulowania psychiką zbiorowości.

Socjolodzy i psycholodzy rosyjscy twierdzą, że Białe Bractwo to wierzchołek sekciarskiej góry lodowej - zbiorowego szaleństwa, jakie czai się na obszarach byłego ZSSR. Rzecz charakterystyczna, że ekspansja Białego Bractwa i innych groźnych sekt (sataniści. Dzieci Boga, ruch proroka Moona, Wspólny Kościół i in.) jest utrudniona tam, gdzie dominuje silna tradycja islamu (byłe republiki azjatyckie) lub - jak w wypadku zachodniej Ukrainy (Lwów, Łuck) - gdzie silne są wpływy Kościoła greckokatolickiego i autokefalicznej Cerkwi prawosławnej. To daje do myślenia.

Nie znamy złożonych przyczyn (zapewne innych w Stanach Zjednoczonych, innych w dawnym Związku Radzieckim, a jeszcze innych w Polsce), jakie leżą u podstaw tego zjawiska i powodują jego masowe rozprzestrzenianie się. Może nie całkiem bez znaczenia jest tu czas fin de siecle'u, czas końca wieku, kiedy to nasilają się różne dziwne zachowania w życiu społeczeństw, a w kulturze zaznaczają dekadenckie tendencje. Tak czy inaczej, faktem jest, że dla tych szaleńczych niekiedy idei powstał - zwłaszcza w byłym ZSSR - wyjątkowo sprzyjający grunt. Wytworzyła się bowiem próżnia duchowa, którą zapełniają teraz fanatyczni głosiciele złej nowiny. Przez dziesiątki lat komunizm wyjaławia! ludzkie dusze zabraniając głoszenia Dobrej Nowiny. Kolejne pokolenia „ludzi radzieckich” rosły bez Boga. A przecież tęsknota za Nim przetrwała („... bo nie umrze Bóg w człowieku...”). I tę tęsknotę wykorzystują dziś fałszywi prorocy, głosiciele fałszywej nowiny, kłamliwi zwodziciele, przed którymi ostrzegał Pan Jezus. Młodzież nie zna jednak nauki Chrystusowej, dlatego ulega „prorokom”, idzie za nimi bezkrytycznie i gotowa jest do najwyższych ofiar dla „świętej sprawy”. Także do ofiary z własnego życia. Niekoniecznie tylko dlatego, że działa w amoku, „zaprogramowana” czy „zakodowana” przez hipnotyzera. Może także z potrzeby serca, aby ofiarować siebie za grzeszny, skazany na zagładę świat. Jak się wydaje, to wszystko nie jest takie jednoznaczne, czarno-białe...

A co w tej sytuacji mogą zrobić Kościoły chrześcijańskie? I to nie tylko działające na obszarze byłego państwa sowieckiego. Jak mają się przeciwstawić narastającej fali zła, która pochłania i wciąga w topiel tyle młodych istnień? Czy Kościoły nie powinny zacząć przede wszystkim od rozpoznania własnej słabości, zaniedbań i błędów, które powodują, że ich zwiastowanie Ewangelii „wszystkim narodom” jest tak nieskuteczne. Czy gdybyśmy - jako Kościoły i indywidualni chrześcijanie - umieli pokazać ludziom głodnym Boga, że Ewangelia Chrystusowa ten głód w pełni zaspokaja, że jest wartością twórczą w życiu nawróconego człowieka, że przemienia go duchowo, intelektualnie i moralnie, to może zaoszczędzilibyśmy wielu błądzącym obcowania z fałszywymi prorokami i ich ideami niosącymi destrukcję i śmierć. Żeby jednak móc komukolwiek to pokazać, musielibyśmy najpierw sami być tego żywym przykładem.