Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6 / 1992

CO WY NA TO?

Według mitologii greckiej pierwsza kobieta, Pandora (jej imię oznacza „wszystkie dary"), nie słuchając ostrzeżeń otworzyła otrzymane od bogów naczynie i w ten sposób wypuściła z niego na świat wszystkie plagi i nieszczęścia, które od tej pory gnębią ludzkość.

Współczesną „puszką Pandory" są archiwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdzie mieszczą się teczki informatorów i agentów dawnej Służby Bezpieczeństwa. W roli Pandory ma zaś wystąpić jeden z liderów Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, minister spraw wewnętrznych, Antoni Macierewicz, w którego ręce Sejm złożył wykonanie uchwały o ogłoszeniu listy agentów, obecnie piastujących publiczne stanowiska.

Stajemy wobec niesłychanie trudnego dylematu, ponieważ otwarcie archiwów MSW i opublikowanie tajnych dokumentów, choćby tylko w odniesieniu do wspomnianej grupy osób, może wywołać nieobliczalne skutki. Nasuwają się więc poważne wątpliwości natury moralnej, o wiele poważniejsze niż niektórzy sądzą. Między pragnieniem sprawiedliwości a pragnieniem zemsty granica bywa bardzo cienka, zwłaszcza w tym przypadku.

Zachodzi obawa, że w całej tej sprawie zasadniczą rolę odgrywa coś innego niż pragnienie, by sprawiedliwości stało się zadość. Czy nie chodzi tu przypadkiem o odwet? Albo o rozgrywki polityczne i skompromitowanie niewygodnych osób? Albo po prostu o rzucenie lwom na pożarcie pewnej liczby ofiar i stworzenie widowiska, które odwróciłoby uwagę ogółu od spraw ważniejszych a ciągle nie załatwionych? A może chodzi tu o wszystkie te sprawy razem i jeszcze o coś więcej? Zastanawiające jest, dlaczego uchwałę podjęto w takim pośpiechu i w kształcie budzącym wiele wątpliwości i zastrzeżeń, otwartym dla samowoli i nadużyć. Dlaczego minister mówi, że podejmuje działania na żądanie Sejmu i jednocześnie stwierdza, że jego ekipa odpowiednie listy przygotowuje już od czterech miesięcy, choć wtedy jeszcze żadnej uchwały Sejmu nie było? Kto więc kogo inspiruje?

Nieodparcie nasuwa się porównanie z latami władzy ludowej, zwłaszcza z jej początkami, kiedy podobne listy proskrypcyjne sporządzano, aby pozbyć się ludzi uznanych za niebezpiecznych dla systemu. Wtedy jednak robili to komuniści, którzy głosili bezwzględną zasadę walki klas, więc w jakimś stopniu było to logiczne i zrozumiałe. Tym razem zaś zwolennikami podobnych metod są ludzie, którzy głośno mówią o inspiracji chrześcijańskiej.

Budzi to nasz sprzeciw, ponieważ wygląda na nadużywanie haseł chrześcijańskich do celów ideologicznych i politycznych, które wywołują kampanię zastraszania ludzi i pobudzają do nienawiści i zemsty. Słusznie ktoś zauważył, że zaczyna panować zasada „chrześcijańskiej nienawiści bliźniego". Nie powinno się przechodzić do porządku nad myślą sformułowaną przez św. Pawła w Liście do Rzymian: „Nikomu złem za zło nie oddawajcie... Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu... Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (12:17. 19.21). Błędem jednak byłoby wyprowadzanie fałszywego wniosku, że zło, krzywda, zbrodnia mają pozostać bezkarne, że ludzie odpowiedzialni za niejedną tragedię mogą się naśmiewać ze sprawiedliwości. Ten sam autor Listu do Rzymian mówi wszak, że władza ma za złe czyny karać.

Osoby sprawujące władzę stają, jak powiedzieliśmy wyżej, wobec niesłychanie trudnego dylematu, bo trzeba rozwiązać sprzeczność między sprawiedliwością a miłosierdziem, wymierzyć sprawiedliwą karę nie wyrządzając dodatkowej krzywdy ludziom niewinnym albo tragicznie wplątanym w sytuację bez wyjścia przez zbrodniczy system. Trzeba ogromnej rozwagi, spokoju, poczucia odpowiedzialności i... trochę mniej pychy. Mamy przecież do czynienia z materią bardzo niebezpieczną, która wyrządzić może niepowetowane szkody. Sposób podjęcia uchwały i reakcja sali sejmowej na głosy rozsądku nie wskazują, aby zwolennicy szybkiego rozliczenia się z byłymi agentami mieli tego świadomość.

[28 maja 1992 roku]