Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

CO WY NA TO ?

5/1991

Podobno Bismarck mawiał, że wierzy tylko wiadomościom zdementowanym. Jeśli miał rację, to bardzo poważnie należałoby się odnieść do informacji zdementowanej przez rzecznika ministra sprawiedliwości, sędziego Cubałę, który stwierdził, że przypisywana ministrowi Chrzanowskiemu wypowiedź jest nieprawdziwa. Chodzi zaś o śluby, które miałyby być zawierane w kościele a nie w Urzędzie Stanu Cywilnego. Jak twierdzi sędzia Cubała, myślano o tym jeszcze w czasie rządów Mieczysława Rakowskiego i porozumiewano się jakoby w tej sprawie z Watykanem. Obecnie jednak nic nie wiadomo, aby takie rozmowy były prowadzone.

Wiadomo, czy nie wiadomo, nie będziemy dochodzić. Dobrze jednak mieć tę informację na uwadze, bo dzieją się obecnie rzeczy dziwne. Wieść o planach przywrócenia religii w szkołach też była dementowana. Tuż przed ujawnieniem decyzji mówiono, że niczego takiego się nie przygotowuje, ponieważ Kościół katolicki nie będzie chciał niszczyć rozbudowanej i dobrze funkcjonującej sieci katechetycznej. I co? Wszyscy są świadkami, jak błyskawicznie i niemal na siłę nauka religii do szkół została wprowadzona, przy czym nie wahano się poświęcić sieci katechetycznej.

Tak więc, nie można mieć żadnej pewności, czy pomysł ze ślubami nie skończy się podobnie. Przecież już obecnie proboszczowie katoliccy udzielają ślubu kościelnego nie sprawdzając, czy został spisany akt w Urzędzie Stanu Cywilnego. W samej rzeczy nie muszą pytać o formalności cywilne, pozostawiając to swobodzie decyzji oblubieńców, ponieważ w ich interesie leży zadbanie o to, aby forma zawartego przez nich ślubu pociągała za sobą skutki prawne. Jednakże są podstawy do mniemania, że stosowana praktyka stanowi pierwszy krok na drodze do zerwania z obecnym układem prawnym i że w ślad za nim pójdą kroki następne. Nie zdziwilibyśmy się wcale, gdyby nagle Episkopat wystąpił z inicjatywą zniesienia Urzędów Stanu Cywilnego i przywrócenia status quo ante. czyli żeby było tak, jak dawniej, zanim komuniści wprowadzili swoje porządki.

Nie da się zaprzeczyć, że to władza komunistyczna wprowadziła na terenie całego kraju obowiązek rejestrowania narodzin, ślubów i zgonów we właściwym urzędzie, który to obowiązek bywał wykorzystywany jako jedno z narzędzi do walki z Kościołem i religią w ogóle. Mimo to nie wydaje się nam, aby przywracanie stanu poprzedniego było pożyteczne. Jak wiadomo. Urzędy Stanu Cywilnego istniały również przed wojną, na przykład w Wielkopolsce, co jakoś nikomu wtedy nie szkodziło ani nie służyło do walki z religią.

Poruszamy tę sprawę publicznie dlatego, że gdyby stało się to, co przewidujemy, odbiłoby się niekorzystnie na naszej sytuacji, jako mniejszości wyznaniowej. Władze Kościoła katolickiego zwykle kierują się swoimi celami, co jest skądinąd zrozumiałe, i nie liczą się z tym, jakie to wywoła skutki dla innych, zwłaszcza niewielkich grup społecznych, co może jest również zrozumiałe, ale nie jest ani słuszne, ani dobre.

Małżeństwo stanowi związek ze swej istoty naturalny, nabiera zaś wartości duchowych dopiero wówczas, gdy chrześcijańscy małżonkowie, pragnąc pogłębić łączącą ich więź przez modlitwę i błogosławieństwo w akcie ślubu kościelnego, nie poprzestają na tym, lecz w codziennej praktyce wzbogacają swoje życie przez modlitwę, poddawanie się wpływowi Słowa Bożego i kierowanie się jego prawami. Sam akt religijny, jeśli nie towarzyszy mu wiara człowieka, niczego istotnego nie wnosi, a przez nadanie mu charakteru cywilno-prawnego może stać się czynnością tylko formalną i pustym ceremoniałem. Tak właśnie było przed wojną, gdy ludzie nierzadko szli po ślub do Kościoła bez żadnych pobudek religijnych, a tylko po formalne zalegalizowanie swego związku. Parafie były przy tym obciążone odpowiedzialnością prawną i czynnościami, które należą ze swej istoty do sfery działania administracji publicznej. Naszym zdaniem akt cywilny, czy to w formie uroczystej, czy tylko w formie podpisania dokumentów, spełnia bardzo ważną rolę: wywołując skutki prawne nie obraża niczyich uczuć religijnych i nie stanowi żadnej przeszkody dla potwierdzenia duchowych podstaw związku małżeńskiego. Jesteśmy więc zdecydowanymi zwolennikami utrzymania instytucji i uprawnień Urzędu Stanu Cywilnego.