Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

CO WY NA TO?

3/1991

Gdy wybuchła wojna nad Zatoką Perską, doszło do tragedii. Czy można było jej uniknąć? Czy można było inaczej przeciwstawić się zaborczym dążeniom irackiego dyktatora, Sadama Husajna? Czy wyczerpane zostały wszystkie środki dla utrzymania pokoju? Nasuwać się może wiele podobnych pytań, wszakże nie mają one już praktycznego znaczenia, ponieważ wojna stała się faktem. Zanim zdążyliśmy ten tekst wydrukować, już się zresztą skończyła z wynikiem, jakiego można się było spodziewać. Nie o Zatoce Perskiej chcemy jednak pisać.

Wojnę, każdą wojnę, zdrowa część społeczności ludzkiej słusznie uznaje za obiektywne zło. Niektórzy ludzie są nawet gotowi do sprzeciwiania się jej za wszelką cenę i nie uznają w tej sprawie żadnych kompromisów ani usprawiedliwień. Dlatego w szeregu zachodnich krajów wojna w Zatoce Perskiej wywołała gwałtowne demonstracje pacyfistów. Ich motywy, w zasadzie bardzo szlachetne, wynikają często z przekonań ukształtowanych przez Ewangelię – dużą część pacyfistów stanowią bowiem chrześcijanie.

Wydawałoby się, że z takimi protestami chrześcijanin powinien się solidaryzować bez zastrzeżeń, a tymczasem powstają wątpliwości zarówno co do samego ruchu pacyfistycznego, jak i protestów przeciwko wojnie z Irakiem. Wychodząc z założenia, że chrześcijan (szczególnie właśnie chrześcijan) powinna obowiązywać logika i elementarna sprawiedliwość, nasz Kościół w Polsce, mimo nacisków ze strony ówczesnych władz, nigdy nie wypowiedział się przeciwko rozmieszczaniu w Europie Zachodniej amerykańskich rakiet z głowicami nuklearnymi, gdyż uważał, że nie należy również rozmieszczać rakiet sowieckich na terenie krajów należących do Układu Warszawskiego. Tego zaś powiedzieć nie było wolno. Kościół wybrał więc raczej milczenie. Z podobnych powodów wstrzemięźliwie, jeśli nie wręcz niechętnie, odnosił się do Chrześcijańskiej Konferencji Pokojowej. Trudno było popierać oświadczenia tej Konferencji, skoro zawarte w nich protesty i potępienia kierowały się jednostronnie przeciw polityce państw należących do NATO, popierały natomiast i usprawiedliwiały posunięcia rządu sowieckiego i państw należących do Układu Warszawskiego. Nie było od pewnego momentu wątpliwości, że ludzie i Kościoły aktywnie uczestniczące w ChKP i popierające jej działalność podlegały manipulacji, jak ślepe narzędzia w rękach polityków komunistycznych, którzy posługiwali się nimi dla zmylenia opinii światowej i ukrycia prawdziwych celów swej działalności.

Ruchy pacyfistyczne posługują się chrześcijańską frazeologią i zapewne kierują się intencjami szlachetnymi, a osiągają skutki żałosne, wręcz przeciwne do zamierzonych. Uczestniczy w nich wielu ludzi szlachetnych, lecz naiwnych, upraszczających sprawy. Demonstrują, protestują, bo żyją w kraju, gdzie mogą korzystać z wolności słowa, zrzeszania się i demonstrowania. Gdyby żyli w kraju Stalina, zanim zdążyliby wyjść na ulicę, znaleźliby się ..na białych niedźwiedziach”. Gdyby żyli w kraju Sadama, zostaliby inaczej zlikwidowani.

Jakoś dziwnie się składa, że aktywizują się wtedy, gdy działania zbrojne są kierowane przeciw siłom totalitarnym, natomiast nie słychać ich protestu, gdy rządy dyktatorskie, totalitarne, wyniszczają miliony własnych obywateli i zagrażają militarnie krajom sąsiednim. Ktoś ich do protestów i demonstracji mobilizuje. Kto? Nietrudno się domyślić. Ludzie szlachetni, lecz naiwni, pozwalają sobą manipulować. Istnieją ponadto dowody, że wśród pacyfistów znajdują się agenci wywiadów, prowokatorzy oraz niekiedy ludzie ideowo zaślepieni, oddający usługi ideologii głoszonej przez dyktatorów.

Historia wykazuje, że w imię pokoju popełniano katastrofalne błędy. Klinicznym wręcz przykładem jest konferencja w Monachium. Premier brytyjski, Chamberlain, wróciwszy do Londynu tryumfalnie oświadczył, że przywozi pokój. Owocem tego „pokoju”, okupionym zresztą kosztem Czechosłowacji, była krwawa wojna, miliony ofiar, a potem kolejna „pokojowa” konferencja w Jałcie, która na długie dziesięciolecia poddała całe narody totalitarnej niewoli  i kosztowała je miliony istnień ludzkich.

O tym, na ogół, pacyfiści nie chcą mówić ani nawet myśleć. Z końskimi okularami na oczach uparcie dążą do swego celu, nie przyjmując do wiadomości, że rzeczywistość tego świata jest o wiele bardziej skomplikowana, niż to się im, w naiwności, wydaje.