Drukuj

Nr 9-10 / 1989

CO WY NA TO?

„Historia uczy, że prawdziwa tolerancja jest możliwa tylko tam, gdzie władza kieruje się etyką katolicką” – stwierdza z dużą pewnością siebie prof. dr hab. Maciej Giertych w opublikowanym przez paryską „Kulturę” (nr 7/89, s. 170) fragmencie oświadczenia krytykującego opracowany przez Prymasowską Radę Społeczną projekt dokumentu pt. „Poszanowanie światopoglądów w państwie i społeczeństwie”.

Historia dowodzi jednak czegoś innego. Na przykład węgierscy ewangelicy reformowani cieszyli się większymi swobodami pod panowaniem muzułmańskich Turków niż pod panowaniem katolickich Habsburgów. Moglibyśmy przytoczyć przykłady jeszcze innych krajów, gdzie władza kierująca się etyką katolicką sprawowała rządy wybitnie nietolerancyjne. Chrześcijaństwo – obojętnie, w wydaniu katolickim, ewangelickim czy jakimkolwiek innym – nie nadaje się na to, aby stać się ideologią władzy. Historia wskazuje, że w takiej roli chrześcijaństwo staje się zaprzeczeniem samego siebie.

Można by się nie przejmować opinią autora znanego z katolicko-nacjonalistycznych poglądów i pominąć je milczeniem, gdyby nie fakt, że jego oświadczeniu towarzyszą „Uwagi o projekcie...”, podpisane przez prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa, a obok stwierdzeń Prymasa przejść obojętnie nie sposób. Zbyt poważne i zbyt wpływowe piastuje on stanowisko.

W tym drugim tekście, chyba nieprzypadkowo zestawionym przez redakcję „Kultury” z wypowiedzią prof. M. Giertycha, członka Prymasowskiej Rady Społecznej, pobrzmiewają bardzo nieprzyjemne tony. Nawiązując do opracowanego przez Radę projektu dokumentu, pisze Ksiądz Prymas: „Naród jako ochrzczony, a więc przeniknięty Kościołem, oparł się skutecznie ideologii komunistycznej. Właśnie taki naród ma prawo domagać się takich struktur państwa, które uwzględniają jego charakter i aspiracje. Żądanie neutralizacji niektórych instytucji jest żądaniem na tym etapie, nie można bowiem zakładać, że neutralność będzie w przyszłości odpowiadać postawom narodu”.

Jeżeli dobrze rozumiemy dość niejasno sformułowane myśli, Ksiądz Prymas uważa, że „na tym etapie”, czyli teraz, kiedy jeszcze inaczej się nie da, trzeba się godzić na neutralność, ale w przyszłości będzie można zapewne postępować inaczej. Oto znakomity przykład tolerancji, czyli stanu pewnej bezradności, niemożności zdecydowanego wkroczenia i obezwładnienia przeciwnika. Nie lubimy takiej tolerancji, nam się marzy po prostu wolność.

Co naprawdę myśli Ksiądz Prymas, można się dowiedzieć z dalszego ciągu jego wypowiedzi. Autorzy dokumentu piszą: „W wymiarze społecznym wolność sumienia i wyznania oznacza swobodę działalności duszpasterskiej i kultowej wszystkich wyznań”. Wydaje się, że jest to zdanie dość oczywiste, ale nie dla Księdza Prymasa, który pisze: „Naprawdę – to trudne do przyjęcia”. Nie podoba mu się także jeszcze parę innych stwierdzeń dokumetu, a wśród nich i to, że „samo życie chrześcijańskie katolików powinno doprowadzić do dominacji Ewangelii, a nie przywileje prawne” (cyt. wg „Uwag o projekcie...”). Nie posądzamy wprawdzie Księdza Prymasa o chęć wprowadzenia Ewangelii drogą administracyjną, ale jakoś tak na to wychodzi. Na dodatek jeszcze stwierdza on autorytatywnie, że: „Od pojęcia Polak-katolik jest tylko jeden wyjątek: Polak-Żyd”. Zostaliśmy w ten sposób wyrzuceni poza nawias polskiego społeczeństwa, jako że ani katolikami, ani Żydami nie jesteśmy.

Nie można się dziwić, jeśli podobne autorytatywne stwierdzenia budzą rozgoryczenie na przykład wśród ewangelików i pociągają za sobą obawy, czy nie zaczną się ciężkie czasy dla innowierców, skoro Premier i wielu ministrów w jego rządzie to katolicy.

Prawdziwy autorytet stać na uznanie popełnionego błędu. Tak właśnie postąpił Lech Wałęsa, gdy pomieszał mniejszości narodowe z mniejszościami wyznaniowymi. W odpowiedzi na list otwarty ks. dr. Tadeusza Wojaka w tej sprawie – napisał: „Pragnę przeprosić za sprawienie niezamierzonej przykrości i przekazać najserdeczniejsze pozdrowienia dla wszystkich Polaków wyznania ewangelickiego. »Solidarność« jest tak samo Wasza, jak i cała Polska – macie do tego pełne prawo” (zob. „Zwiastun” 1989, nr 13-14).