Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 4/2014, ss. 19–21

(rys. EJ)Czym jest śmierć? Już pobieżnie zastanawiając się nad tym pytaniem można stwierdzić, że na pewno jest wokół niej aura tajemnicy, a może nawet „misterium” (przeczucie, że śmierć jest przejściem do innej rzeczywistości), wyrażające się choćby w tym, jak odnosimy się do umierających, w naszym szacunku wobec zmarłych, obrzędach pogrzebu itd. Czy zatem jest ona kresem życia, czy tajemniczym przejściem do innego świata, do Boga? Gdzie szukać odpowiedzi na te pytania? Rozpocznijmy naszą drogę od wysłuchania argumentów ateizmu, by później przez wniknięcie w ludzkie doświadczenie trwogi śmierci dać wypowiedzieć się teologii.

Ateizm, można powiedzieć, traktuje człowieka w jego mierzeniu się z własną śmiercią jako istotę „przywiązaną do ziemi”. Zatem fizyczny świat ze swoją historią stanowi jedyny sens człowieka. Poza nim nic nie ma. Bóg więc nie istnieje. Śmierć jest definitywnym końcem każdego człowieka. Za jej bramą jest tylko nicość. Podwaliny myślenia ateistycznego tworzyło wielu myślicieli. Warto jedynie wymienić kilku, których poglądy często można spotkać na łamach mediów czy w życiu codziennym jako częste argumenty przeciw istnieniu Boga, a tym samym argumenty za śmiercią jako końcem życia.

Jedną z ciekawszych prób zanegowania rzeczywistości religijnej w życiu człowieka (wszelkiej metafizyki) podjął Ludwik Feuerbach, który uważał, że wiara w Boga może człowieka wyalienować i zmarnować. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bóg jest tak naprawdę zwierciadlanym odbiciem człowieka. Inaczej mówiąc, projekcja człowieczeństwa w zaświaty tworzy Boga. Idąc więc tym tropem można powiedzieć, że zamiast marnowania czasu i energii na tworzenie Boga jako „superczłowieka” lepiej zająć się życiem na ziemi, jemu poświęcić wszystkie siły, aby je ulepszać i jak najlepiej przeżyć. Wszelka filozofia, a tym bardziej teologia jest więc antropologią. Zatem – miarą wszystkiego jest człowiek.

Podobny redukcjonizm antropologiczny spotykamy w psychoanalizie Zygmunta Freuda. Według Freuda to podświadomość i libido determinuje życie człowieka i jego aktywność duchową/religijną. Zdaniem Freuda ludzka aktywność psychiczna znajduje swoje odzwierciedlenie w religii, która jest tworzona przez tzw. superego człowieka (rodzaj sumienia, autocenzury, normy, ideału). Ludzkie ego (świadoma, rozumna część psychiki) zmaga się z id (siedlisko popędów, instynktów żądających natychmiastowego zaspokojenia) i superego. Ego musi ciągle wypracowywać kompromisy pomiędzy tymi dwoma siłami. Ego nie jest panem we własnym domu, ale jest swoistą igraszką tego, co dzieje się w podświadomości. I ten pogląd przejawia się w dzisiejszej kulturze, gdzie religię sprowadza się do jednej z wielu aktywności psychicznych człowieka. W tym sensie nie jest ona niczym szczególnym w psychicznej aktywności człowieka jeżeli chodzi o postrzeganie zjawiska religii jako dowodu na istnienie Boga.

Jednak czy teoretyczne konstrukcje powyższych myślicieli uspokajają ludzki lęk przed śmiercią? Czy uspokoją ten lęk inne poglądy, jak np. modne w dzisiejszej kulturze wskazania egzystencjalizmu, który mówi, że człowiek powinien żyć z pełną świadomością, iż jego życie, on sam, jest „byciem ku śmierci”. A skoro śmierć jest nieuchronna, to powinniśmy być sobą, tworzyć własne życie i nadawać mu wartość. A mówiąc kolokwialnie – przeżywać tak życie, aby, gdy nadejdzie koniec, móc sobie samemu powiedzieć, że warto było je przeżyć. Wydaje się, iż żadna z powyższych metod nie ujmuje w wystarczający sposób znaczenia ludzkiego życia i śmierci oraz nie może rozprawić się z ludzkim lękiem przed śmiercią.

Dlaczego? Ponieważ w człowieku jest jakaś tajemnica, przeczucie, że ten świat to nie wszystko. To przeczucie ujawnia się najczęściej w sytuacjach granicznych w naszym życiu (wszelkie dotykające nas tragedie, choroby, śmierć bliskich itd.). Burzą one nasz spokój, bo to, co nas spotkało, jest...

 

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl

 

rys. EJ