Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

 5 / 1992

W ostatnim okresie prasa polska publikuje (za doniesieniami zagranicznych mass-mediów) liczne rewelacje o współpracy i powiązaniach zwierzchników Kościołów ze służbami bezpieczeństwa w państwach byłego bloku wschodniego. Głównie dotyczy to krajowych Kościołów ewangelickich na terenach byłej NRD oraz Kościoła prawosławnego w byłym ZSRR. Również na łamach „Jednoty" parokrotnie pojawiały się informacje na ten temat, odnoszące się także do Kościołów na Słowacji, w Rumunii i na Węgrzech.

Są to sprawy bardzo bolesne, poruszające chrześcijan w całej Europie. Tymczasem zdarza się, że zamiast rzetelnego i wnikliwego potraktowania faktów, zamiast próby ich wyświetlenia i dojścia do prawdy, mamy do czynienia bądź to z ich tuszowaniem przez same Kościoły, bądź też z wykorzystywaniem do personalnych lub politycznych rozgrywek.

Poniższy artykuł, pióra redaktora naczelnego niemieckiego tygodnika kościelnego „Idea-Spectrum" [nr 51 /52 z 19 grudnia 1991 r.], wydawanego przez Informationsdienst der Evangelischer Allianz e. V., zawiera wiele istotnych informacji o mechanizmach blokowania prawdy przez osoby wysoko postawione w hierarchii Kościołów niemieckich z dawnej NRD, a także ujawnia powiązania ze Stasi (skrót od Ministerium fur Staatssicherheit, tzn. Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego) niektórych ludzi z organizacji kościelnej w Niemczech Zachodnich. Tajna policja NRD-owska miała tam czterdziestu swoich agentów.

Aby ułatwić Czytelnikom lekturę tego tekstu, niezbędne jest kilka słów wyjaśnienia na temat struktury organizacyjnej Kościołów ewangelickich w Niemczech. Otóż aż do roku 1969, pomimo istnienia dwóch państw niemieckich, udało się Kościołom ewangelickim zachować jedną organizację na terenie całych Niemiec, pod nazwą Rada Kościoła Ewangelickiego Niemiec (EKD). Jej rozbicie nastąpiło dopiero w wyniku nacisków politycznych ze strony władz komunistycznych. Powstał wtedy odrębny Związek Kościołów Ewangelickich w NRD, zrzeszający osiem krajowych Kościołów ewangelicko-luterańskich i ewangelicko-unijnych. Natomiast na terenach RFN Kościoły krajowe nadal działały w ramach EKD. Kiedy w 1990 roku nastąpiło zjednoczenie Niemiec, Kościoły z obszaru obu państw powróciły do dawnej wspólnej struktury, i dziś w Republice Federalnej wszystkie skupione są w Radzie Kościoła Ewangelickiego Niemiec (EKD).

Poniższy artykuł ze względów oczywistych zajmuje się wyłącznie uwikłaniami we współpracę ze Stasi duchownych ewangelickich. Ale materiały zawarte w książce, na podstawie której ten tekst został napisany, dotyczą także Kościoła rzymskokatolickiego w byłej NRD, którego hierarchowie do dziś blokują próby weryfikacji duchownych pod względem ich współpracy ze Stasi, twierdząc, że nie zaistniały „znaczące przypadki" takiej kolaboracji. Tymczasem z ujawnionych kartotek tajnej policji wyłania się zupełnie inny obraz Kościoła katolickiego w NRD. Powiedzmy tylko tyle: 75% spośród indagowanych księży katolickich i 80% spośród ewangelickich przystawało na współpracę ze Stasi. Jest to obraz przerażający. Przerażający tym bardziej, że większość kościelnych agentów służby bezpieczeństwa uparcie milczy, nie wyznaje swojej winy i nie prosi o przebaczenie.

W świetle tych wszystkich faktów należałoby odpowiedzieć na pytanie, czy Kościoły w NRD były rzeczywiście schronieniem dla opozycji i dlatego odegrały pierwszoplanową rolę w przełomie 1989 r., czy też raczej stanowiły w rękach Stasi narzędzie kontrolujące tę opozycję? Jakie z tego powinien wyciągnąć wnioski Kościół Ewangelicki Niemiec?

Artykuł Helmuta Matthiesa podejmuje próbę takiej odpowiedzi. Przedrukowujemy go z niewielkimi skrótami.

Redakcja

KOŚCIÓŁ EWANGELICKI W OBLICZU NAJWIĘKSZEJ PRÓBY

Pod koniec 1991 r. Kościół Ewangelicki Niemiec (EKD) stanął przed największą od dwudziestu lat próbą, może najtrudniejszą w całej swej najnowszej historii, rozpoczętej rokiem 1945. Sygnałem alarmowym był już sam fakt odejścia z Kościoła 300 tysięcy członków wskutek wprowadzenia tzw. opłaty solidarnościowej [Solidaritätschluss – opodatkowanie wiernych na rzecz funduszu diakonijnego – K. L.] lub w ogóle ze względów finansowych, oraz to, że decyzję tę podjęła tak wielka liczba ludzi. Ale ten problem zszedł na drugi plan wobec informacji, jakich dostarczyły dwie książki poświęcone działalności sieci agentów tajnej policji w ewangelickich Kościołach we wschodniej i zachodniej części Niemiec.

Pierwsza książka – „Pastorzy, chrześcijanie i katolicy. Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego w dawnej NRD a Kościoły" – została opracowana przez Instytut Współczesnej Historii Kościoła w Berlinie i wydana przez Neukirchner Verlag. Jej autorami są: prof. Gerhard Besier, rektor Wyższej Szkoły Kościelnej w dawnym Berlinie Zachodnim i historyk Kościoła, oraz Stefan Wolf, teolog, pracujący w kierowanym przez ks. Joachima Gaucka Urzędzie Specjalnym do Badań nad Stasi.

Druga książka – „Stasi a Kościół" – jest dziełem Klausa - Reinera Latka, byłego duchownego z Saksonii, a zarazem kolegi Oskara Brusewitza, który w 1976 r. w proteście przeciwko oficjalnemu kursowi „Kościół w socjalizmie" popełnił samobójstwo przez samospalenie. Wydana została przez Stephanus-Edition Verlag w Uhlingen-Bodensee, choć w pierwotnym zamyśle autora miała pozostać w postaci maszynopisu.

POWOJENNA HISTORIA KOŚCIOŁA W NOWYM ŚWIETLE

Wybory biskupów, przebieg głosowań, działalność naukowa Kościołów w okresie powojennym – wszystko to jawi nam się w zupełnie innej, negatywnej postaci po lekturze obu tych książek. W tej sytuacji, jeśli Ewangelicki Kościół w Niemczech chce pozostać wiarygodny, musi dokonać określonych zmian organizacyjnych i personalnych. Jeżeli natomiast będzie dalej tuszował przeszłość, doświadczy bezprecedensowego odpływu wiernych.

Niemieckie środki masowego przekazu, a także duchowni, coraz ostrzej formułują zarzut, przed jakim Kościół nie stanął przez całe minione 40-lecie. We wstępie do książki „Stasi a Kościół" napisano: „Niemieckie krajowe Kościoły ewangelickie dwukrotnie po 1944 roku kajały się publicznie, wyznając swój grzech współudziału w narodowym socjalizmie. Teraz, po upadku NRD, akta znów zmuszają ewangelickich księży, rady kościelne i zwierzchników Kościołów do przyznania się do »nieoficjalnej« współpracy z tyrańskim »realnym socjalizmem«". Kto przestudiował 867 stron książki Besiera i Wolfa, ten rozumie, dlaczego jej wydanie napotykało tyle przeszkód. W przedmowie autorzy piszą o samoobronnych reakcjach zwierzchności kościelnych, wymierzonych przeciwko ich książce. „Szarpiąc się na wszystkie strony i miotając między frustracją a agresją, rezygnacją a potrzebą samoakceptacji, w bezsilnej złości na dotkliwe i bolesne dla nich rewelacje ujawniane przez prasę zachodnią, niektórzy zwierzchnicy Kościołów i kierownicy wydziałów teologicznych wyładowują swój narastający gniew w pokrętnych wyjaśnieniach i próbach interpretacji faktów". Autorzy książki nie byli natomiast manipulowani ani nie napotykali żadnych przeszkód ze strony dawnych funkcjonariuszy SED (Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec) czy Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego.

KOŚCIÓŁ PRZECIWNY UJAWNIANIU

Prof. Richard Schróder, ongiś przewodniczący frakcji SPD w Izbie Ludowej, tak pisze we „Frankfurter Allgemeine Zeitung" (z 6 grudnia 1991 r.) o zmienionej sytuacji Kościoła: „Kościół ewangelicki w NRD miał bardzo przychylną prasę, ponieważ stanowił przykrywkę dla NRD-owskiej opozycji, teraz ma prasę mniej przychylną, ponieważ nie przeciwstawiał się Stasi, choć powinien był, a w dodatku bezwzględnie opiera się akcji ujawniania agentów. Według swych krytyków Kościół sam jest winien tak powszechnie negatywnej o nim opinii. Po przełomie w 1989 r. liczni zwierzchnicy Kościołów natychmiast tłumaczyli, że Stasi wcale nie miało wpływu na Kościół. Jeszcze w grudniu 1991 r., kiedy już sporo faktów zostało ujawnionych, prezes Konsystorza w Anhalt – Eberhard Natho z Dessau twierdził, że Kościół miał o wiele mniejsze powiązania ze Stasi, niż się przypuszcza. Natomiast ci księża, którym powierzono przebadanie akt Stasi, twierdzą coś wręcz przeciwnego.

W AGENTURALNEJ SIECI STASI

Już 3 września 1990 r. członek grupy badającej te akta w Lipsku, ks. Sieghart Miihlmann, w wyczerpującym artykule zamieszczonym we „Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisał: „Byłe Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego zbudowało rozległą i gęstą sieć agentów wokół Kościołów i związków wyznaniowych. Tego zaś, kto odnosił się niechętnie do formuły »Kościół w socjalizmie«, traktowano jako wroga. Czyniono to często bez rozgłosu, ale w wielu wypadkach interwencje były bolesne (wiele ofiar nawet jeszcze nie wie, jak ogromną krzywdę im wyrządzono). W każdym razie ofiary nie zapomniały tego do dziś. Opracowanie tego rozdziału historii NRD jest pilne i konieczne. Ale ta praca dopiero się zaczyna".

Podejmowane działania są, jak dotąd, stosunkowo nikłe. I to wywołuje protesty. Z tego właśnie powodu znana opozycjonistka przeciw reżimowi NRD-owskiemu, Barbel Bohley, latem 1991 r. wystąpiła z Kościoła. W uzasadnieniu podała, że Kościół w NRD, który w zasadzie nigdy nie był przeciwny tamtemu systemowi, po przełomie w 1989 r. nadal „nie jest wolny", ona zaś nie będzie „w jednym szeregu z ludźmi Stasi przeprowadzać czystki". Źródłem wystąpień z Kościoła jest także fakt, że apel biskupów skierowany do współpracowników Stasi, aby się sami ujawnili przed duszpasterzami, nie spotkał się z żadnym odzewem. Spośród, jak się ocenia, 1500 kościelnych współpracowników Stasi we Wschodnich i Zachodnich Niemczech, zdemaskowanych zostało stu, przy czym niektórzy z nich dopiero w książce Besiera i Wolfa.

„25 LAT WIERNEJ SŁUŻBY DLA STASI"

Badając mechanizmy działania Stasi, autorzy skupili się na Ewangelicko-Luterańskim Kościele Saksonii. Przytaczają oni doświadczenia Hansa-Ulricha Langnera z Komitetu Obywatelskiego w Lipsku, usiłującego „prześwietlić" struktury tajnej policji w organizacji kościelnej. Zarzucił on biskupowi tego Kościoła, Johannesowi Hemplowi, że ani w swych oficjalnych wystąpieniach, ani w stosownych oświadczeniach na piśmie nie chciał ujawnić tych spraw. 20 maja 1991 r. Langner napisał do głównego radcy Kościoła, Dietera Auerbacha z Lipska: „Oczywiście, teraz gazety nie dają nam spokoju, bo kierownictwo Kościoła nie pozwoliło wcześniej wypowiedzieć żadnych wątpliwości na Synodzie ani wobec przedstawicieli prasy. I ani samo nie porusza tego problemu, ani nie chce się zgodzić, żeby, jak to miało miejsce po 1945 r., zrobili to członkowie zborów". Wcześniej krążył w saksońskim Kościele tzw. czarny list, zatytułowany: „Biskup Hempel kryje »duchowną« Stasi w Saksonii". Było w nim m. in. napisane, że „biskup zatrzymuje na urzędach wszystkich księży i teologów, i tylko dozorca kościoła św. Mikołaja jest »spalony« [kościół Św. Mikołaja w Lipsku był miejscem patriotycznych nabożeństw; stąd wyruszały pokojowe demonstracje mieszkańców miasta – K. L.]. Przerażające są rozmiary powiązań Kościoła ewangelickiego ze Stasi na terenach byłej NRD. Przerażające także dlatego, że biskupi ignorują niepodważalne dowody".

Na nadzwyczajnej Konferencji Duchownych w Lipsku, 5 września (w noc poprzedzającą tę konferencję Langner i jego rodzina odebrali liczne telefony z pogróżkami, które miały wymusić na nim milczenie), Ulrich Langner powiedział: „Czymś nowym w historii Kościoła w byłej NRD jest to, że księża i pracownicy kościelni, kantorzy i profesorowie, prezesi konsystorzy i synodów pracowali w tajnej służbie; co więcej – dla tej służby, która największą część swej nie kontrolowanej i pozaprawnej władzy spożytkowała na szpiegowanie i uciskanie własnego narodu. A czynili to dla osobistych korzyści". Langner przekazał biskupowi Hemplowi aktualną listę współpracowników Stasi z przełomu września i października 1990 r. (!) Zawarto tam m. in. informację o pewnym profesorze teologii z Lipska, który otrzymał od Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego „Dyplom za 25-letnią wierną współpracę".

Langner napisał do biskupa Hempla: „Musimy pomówić jeszcze o tym, dlaczego kierownictwo Kościoła najpierw tak długo milczało, a następnie tuszowało sprawę, wyraźnie zachowując te wiadomości dla siebie. Bo gdy Ksiądz Biskup otrzymał już ode mnie listę, powinien był albo mi odpowiedzieć, albo postawić przed sądem. Ale nie powinien był milczeć".

BISKUP KORYGUJE KURS

Tak skomentowali ten fakt Besier i Wolf: „Przez ponad dwa lata krajowy Kościół Saksonii nie podjął żadnych działań, aby wyjaśnić, ilu jego urzędników i współpracowników było donosicielami Ministerstwa Bezpieczeństwa. Dopiero na początku października 1991 r. biskup Hempel zdecydował się, pod naciskiem opinii publicznej, zrobić pierwszy krok. W jednym z wywiadów oznajmił mianowicie, że księża, którzy zadeklarowali się jako »nieoficjalni współpracownicy«

[potocznie określani skrótem IM – K. L], muszą się liczyć z kościelnymi działaniami dyscyplinarnymi".

Przeciwnicy akcji „prześwietlania" Stasi, powołując się na argument stosowany często przez zwierzchników Kościołów, zapewniali, że nie można wierzyć aktom tajnej policji. Tymczasem ksiądz Gauck, „prześwietlacz" numer jeden, twierdzi, że informacje zawarte w aktach dotyczących IM-ów są w pełni godne zaufania. Przegląd tych dokumentów dokonany przez Besiera i Wolfa udowadnia, że zarówno wszystkie Kościoły, jak też struktury nadrzędne miały w swych gremiach kierowniczych wysokich rangą współpracowników Stasi. Oto przykładowo niektóre z tych prominentnych postaci.

PROMINENCI W SŁUŻBIE STASI

1) Ingo Braecklein (pseudonim „Ingo"), biskup krajowego Kościoła Turyngii, w latach 1961–68 członek Synodu oraz pierwszy prezes ustanowionego w 1969 r. Synodu Związku Kościołów Ewangelickich w NRD. Od 1971 do 1979 r. naczelny biskup Zjednoczonego Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego w NRD. W 1971 r. został odznaczony przez Waltera Ulbrichta złotym medalem „Za zasługi dla Ojczyzny". Ten były współpracownik Stasi, obecnie liczący sobie 85 lat, kieruje Komisją Zaufania w krajowym Kościele Turyngii, która zajmuje się badaniem powiązań pracowników kościelnych ze Stasi.

  1. Ulrich von Bruck (pseudonim „Zwinger"), zastępca biskupa krajowego Kościoła Saksonii (od 1969 r.), pełnomocnik organizacji „Chleb dla świata" w NRD. Po przejściu w 1980 r. na emeryturę, przeniósł się do RFN.
  2. Horst Gienke (pseudonim „Orion"), biskup pomorski, drugi w hierarchii dostojnik Kościołów krajowych w NRD (od 1981 do 1986 r.). Pod koniec 1989 r. synod krajowy odebrał 59-letniemu wówczas biskupowi, piastującemu swój urząd od 17 lat, mandat. Wycofał się on wtedy z działalności kościelnej i osiadł w Lubece.
  3. Detlef Hammer z Magdeburga (pseudonim „Gunter"), prezes Konsystorza w Saksonii, był oficerem Stasi do zadań specjalnych i w 1989 r. za swą działalność został opłacony 25 tysiącami marek. Od 1974 r. do 1990 r. wykonywał w Konsystorzu głównie obowiązki radcy prawnego, a ponadto w jego gestii leżało doradztwo i wnioskowanie o wyjazdach zagranicznych (I). 2 kwietnia 1991 r. znaleziono go martwego w jego mieszkaniu. Oficjalna przyczyna śmierci – atak serca. Jego współpracownicy z Konsystorza do dziś utrzymują, ze było to samobójstwo.
  4. Martin Kirchner z Eisenach (pseudonim „Kościelny" i „Andreas"), kierownik biura Kościoła w Turyngii i zastępca biskupa Wernera Leicha, radca kościelny. Na początku 1990 r. został sekretarzem generalnym wschodnioniemieckiej CDU. Zwolniony z tej funkcji w sierpniu 1990 r. został kierownikiem budowy zachodnionie-mieckiego supermarketu w Turyngii.

6) Andreas Schindler z Dessau, szef wydziału finansów Kościoła Saksonii w Anhalt i główny radca. Jako współpracownik Stasi od 1 985 r. został rozpoznany w sierpniu 1991 r. i usunięty z Kościoła.

7) Wolfgang Schnur z Berlina (pseudonim „Torsten"), adwokat, dwukrotny wiceprezes Synodu Ewangelickiego Kościoła Unijnego (EKU), należał także do kierownictwa Konferencji Kościołów Ewangelickich w NRD, a w 1989 r. zakładał partię „Demokratyczny Przełom". Wiosną ubiegłego roku stwierdzono jego działalność agenturalną,

STASI I ZWROT EKD

Stasi starała się ingerować w politykę kościelną na najwyższych szczeblach. W instrukcji z 5 marca 1960 r. była na przykład mowa, że celem Stasi jest materialne i finansowe wsparcie „wewnątrzkościelnej opozycji" przeciwko ówczesnemu prezesowi Rady EKD, ks. Ottonowi Dibeliusowi, biskupowi Berlina, określanemu jako „politycznie konserwatywny". Besier i Wolf opisują, kto i z kim działał przeciwko ks. Dibeliusowi oraz jaką rolę odegrali jego następcy najpierw w Radzie, a później w urzędzie biskupa: ks. Kurt Scharf oraz – na Wschodzie – ks. Albrecht Schönherr. W 1961 r., po szarpiącej nerwy walce, ks. Dibelius wycofał się z działalności w Kościele.

Końcowy wniosek Besiera i Wolfa jest następujący: Stasi w sposób istotny i intensywny infiltrowała działalność kościelną. Niektóre Kościoły ewangelickie już w latach 50. znalazły się w „łapach reżimu". Wpływ Stasi zaznacza się wszędzie – od uchwał synodów aż po wybory biskupów. Nie istniała w NRD żadna grupa religijna, której nie infiltrowałaby służba bezpieczeństwa. Besier zapewnia, że nieformalni, czyli „nieoficjalni współpracownicy" działali także tam, gdzie tego udowodnić się nie da, bo nie zachowały się akta.

ODWAŻNY BISKUP Z GORLITZ

Na podstawie akt Stasi oraz sprawozdań wschodnioberlińskiego Urzędu ds. Wyznań Besier i Wolf referują opinie o biskupach. Wedle tych dokumentów biskupi: Werner Krusche z Magdeburga (na urzędzie od 1968 do 1983 r.) i Gottfried Forck z Berlina-Brandenburgii (urzędujący w latach 1981 - 1991) są najczęściej oceniani negatywnie za swój krytyczny stosunek do reżimu. „Najgorszą" jednak ocenę w całej historii NRD otrzymał od Stasi biskup diecezji gorlickiej śląskiego Kościoła ewangelickiego, Hans-Joachim Frankel. Sprawował on swój urząd w latach 1964-1979, będąc jednocześnie zwierzchnikiem Ewangelickiego Kościoła Unijnego (EKU – Wschód). Obecnie 82-letni biskup żyje w Marburgu. Podstawą tak „negatywnej oceny" jego osoby przez Stasi stało się wydarzenie z 1968 r. – wtedy to osiem Kościołów krajowych zostało wezwanych przez Ekumenię do zaprotestowania przeciwko interwencji zbrojnej w Czechosłowacji z udziałem wojsk NRD. Na ten apel cztery Kościoły odpowiedziały milczeniem, cztery zaś „w sposób zdecydowany" odrzuciły propozycję potępienia inwazji. Ale był jeden wyjątek – ks. bp Frankel w grudniu 1968 r. wystosował do Waltera Ulbrichta list protestacyjny. W następstwie tego rozpętano kampanię oszczerstw, aby go „skruszyć i skło–nić do zmiany stanowiska". Przez następne lata od swych kolegów w urzędzie nie otrzymał żadnego wsparcia. Przeciwnie. Zdaniem Besiera i Wolfa biskup Hempel zdystansował się na przykład od treści wykładu pt. „Czego nauczyła nas walka Kościoła", wygłoszonego przez ks. Frankla w listopadzie 1 973 r. Z kolei biskup Schónherr wyjaśniał najwyższemu kontrolerowi Kościołów – sekretarzowi Urzędu ds. Wyznań, że „Frankel stanowi obciążenie dla Związku Kościołów Ewangelickich".

STOLPE WE WSPÓŁPRACY Z WŁADZAMI NRD

Na początku lat 70. Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec (SED) mogła się utwierdzić w swoich ocenach biskupa Schónherra i biskupa Gienkego, a także biskupów Braeckleina i Heinricha Ratkego z Meklemburgii. Prezes Eberhard Natho, sekretarz Związku Kościołów Ewangelickich w NRD Manfred Stolpe oraz późniejszy superintendent generalny Gunter Krusche zostali uznani za „bezwzględnie godnych zaufania". Jak wynika z akt, Stolpe był „odpowiedzialny" za wschodnioniemieckiego korespondenta ARD (Arbeitsgemeindschaft der öffentlich Westli-chen Rundfunkanstalten des Bundesrepublik Deutschland – niemiecka spółka informacyjna) – Lothara Loewego. Po samospaleniu się Oskara Brusewitza 10 grudnia 1976 r. Stolpe poinformował sekretarza Urzędu ds. Wyznań „o niebezpiecznych próbach podejmowanych przez koła kościelne, aby »przypadek Brusewitza« oraz pozbawienie obywatelstwa Wolfa Biermanna [słynnego piosenkarza-opozycjonisty– K.L.] wykorzystać do publicznego protestu przeciwko polityce państwa". Prosił przy tym, żeby działalność Loewego „powiązać z organizowaniem tej kampanii". Dziesięć dni później dziennikarza wydalono z NRD.

Stolpe często demonstrował swą przyjazną postawę wobec władzy. Jeszcze w lipcu 1989 r. na Kirchentagu w Lipsku, jako byty zastępca przewodniczącego Związku Kościołów Ewangelickich w NRD i aktualny premier Brandenburgii, prezentował pogląd, że większość obywateli NRD nie chce połączenia swego państwa z RFN, a jedynie jego „ulepszenia". Kierownictwa Kościołów krajowych były za otwartą i przyjazną współpracą z władzami NRD. W aktach odnaleziono wiernopoddańcze wypowiedzi Johannesa Hempla sprzed jego wyboru na biskupa w 1971 r. Kiedy w 1969 r. władze starały się przeszkodzić umieszczeniu w Statucie Związku Kościołów Ewangelickich w NRD sformułowania „o szczególnej społeczności ewangelickiego chrześcijaństwa w Niemczech", Stolpe miał powiedzieć przedstawicielowi władz państwowych: „Jesteśmy w tej kwestii całkowicie zgodni ze zdaniem aparatu państwowego".

ROLA KOŚCIOŁA W UPADKU NRD – RZECZYWISTOŚĆ CZY MIT?

W publikacji Besiera i Wolfa jest wiele spraw bolesnych dla protestantów w Niemczech Wschodnich i Zachodnich. Prof. Besier zaznacza, że dotychczasowe opinie, jakoby to głównie Kościoły przyczyniły się do upadku byłej NRD, są mitem. Wprawdzie Kościoły udostępniały opozycji swoje budynki, ale  faktycznym   zapłonem „łagodnej rewolucji" stał się „wezbrany gniew ludu". Dla prof. Besiera wiarygodność Kościoła zależeć będzie od tego, czy bez zahamowań odkryje on sieć powiązań ze Stasi. „Kościół powinien wyznać swój grzech wobec ludzi i Boga".

Jakieś wyjaśnienia należą się także ze strony krajowych Kościołów zachodnio-niemieckich. „Z Zachodu nadchodziły sygnaty, które bracia ze Wschodu mogli rozumieć jako zachętę – róbcie tak dalej". Skoro ten problem staje dziś kością w gardle. Kościoły powinny były wyznać swą winę tak, jak to uczyniły z okazji 50. rocznicy napaści Niemiec na Związek Radziecki. Tymczasem w 40. rocznicę proklamowania NRD – milczały.

ZACHODOWI TRUDNIEJ PRZYCHODZI WYZNAĆ WINĘ

I tutaj Besier trafia w pewien słaby punkt: Kościoły w Niemczech Zachodnich są tak samo postrzegane niejednoznacznie, jak w byłej NRD. W ciągu 40 lat podziału na dwa państwa niemieckie do gremiów kierowniczych 17 Kościołów krajowych w RFN przeniknęły dziesiątki agentów Stasi. Ostatnio wyszło na jaw, że według dokumentów tajnej policji z 1 989 r. działało tam około 40 „nieoficjalnych współpracowników", opłacanych przez Stasi. W ostatnim dziesięcioleciu Kościoły na terenie Niemiec Zachodnich były szpiegowane i zdradzane, poddawane manipulacjom przy podejmowaniu uchwał oraz naciskom przy decyzjach personalnych i obsadzaniu stanowisk. Na razie został zdemaskowany tylko jeden „człowiek Stasi".

Czy mogłoby się zdarzyć coś gorszego? Jakie ludzkie losy, jakie cierpienia zawierają się w tych liczbach? Połączony teraz na nowo w jedną organizację ogólnoniemiecką Ewangelicki Kościół Niemiec (EKD) musi odbudować swoją wiarygodność. O nic więcej nie chodzi, jak tylko o to, żeby historia Kościoła została odkłamana. Proces ten będzie trudniejszy na Zachodzie niż na Wschodzie. Wszak nikt w RFN nie musiał uginać się pod szantażem ze strony Stasi, nikomu nie zagrażały tortury ani morderstwa, nikt nie musiał wznosić hymnów pochwalnych na cześć socjalizmu – a przecież w ostatnich latach robiły to dość często zwierzchności tamtejszych Kościołów. Takie są fakty. Z kolei niektórzy dostojnicy kościelni w NRD może postępowali tak w przekonaniu, że w ten sposób pomagają przetrwać swoim zborom? Nie można jednak zapomnieć, że w tym samym Kościele byli chrześcijanie, których system nie złamał. Na dole było ich wielu, w kierowniczych gremiach kościelnych – tylko nieliczni.

Tłum. K.L.