Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 1992

(w Lesznie w pierwszej połowie 1630 r.)

Niech wielki Bóg Duchem rady i mocy posili Cię i pobłogosławi wszystkim Twoim zamiarom, najjaśniejszy i najszlachetniejszy panie, panie mój najłaskawszy!

Ci, którzy budują miasto, mają wprawdzie jednakowy cel, ale rozmaicie rozdzielają między siebie zadania: jedni pracowicie znoszą drewniane belki, inni z wysiłkiem je ociosują, przycinają i obrabiają, inni nadzorują budowę, drudzy przywóz, inni wreszcie czuwają, aby wspólnota mieszczan była objęta więzami prawa. Takoż i my, podjąwszy zamysł urządzenia w tym mieście wzorowej szkoły pod Twoim najjaśniejszym imieniem i pod Twoją pieczą, musimy koniecznie sprawić, aby na miarę zdolności, jakich Bóg nam udzielił, każdy przyczyniał się do tego dzieła, jak może i na ile może – bądź to radą i pomocą, bądź też pracą lub ofiarami. A co się tyczy próby ustalenia organizacji i zasad współżycia w szkole, nie jest tajemnicą dla Waszej Dostojności, jakie do niedawna były nasze życzenia, ale od tej pory nastąpił nowy podział klas i zwiększyła się liczba nauczycieli. Skoro zaś podstawą wszelkich spraw jest regulamin, na którym wszystko pewnie się zasadza, a bez którego się wali, to jeśli pragniemy czegoś znakomitego i trwałego, musimy w najwyższym stopniu skupić swoje myśli na tym, aby wszystko było w jak najdoskonalszym porządku ustanowione. A ponieważ myślę, że i ja sam mogę, z pomocą Bożą, czymś się do tego przyczynić, i czuję się zobowiązany do nieunikania takiej pracy, nie powinno to być niewiadome Waszej Dostojności, którego zgody, pozwolenia i opieki podług prawa nie możemy być pozbawieni.

Przypuszczam, że Waszej Najjaśniejszej Dostojności nie jest całkowicie nieznane to, czego przed około dwudziestu laty dla poprawienia metody nauczania dokonał sumienny Wolfgang Ratkę pokazując, jak w łatwiejszy, przyjemniejszy i skuteczniejszy sposób kształcić młodzież. Jego pisma, które już dawniej studiowałem bardzo gorliwie, usiłowałem na Morawach przystosować do potrzeb powierzonej mi szkoły. Kiedy zaś niedawno, w roku 1627, otrzymałem więcej tego rodzaju pism Rheniusa, Helwiga, Eliasza Bodinusa, Szczepana Rittera, Glauma, Holsteina i innych, i kiedy dostrzegłem tak wielkie wysiłki tych zdolnych ludzi – wymienię jeszcze Campanellę i Bacona, błogosławionych odnowicieli filozofii– zacząłem wiązać wielkie nadzieje z nadchodzącym stuleciem i mocno utwierdziłem się w tym, że wyraźnie do naszego ostatniego czasu odnoszą się słowa Daniela: „Wielu będzie to badać i wzrośnie poznanie" (Dan. 12:4). Dlatego z całego serca winszowałem tego szkołom i zacząłem mieć nadzieję, że jeśli Bóg odrodzi nas w naszych siedzibach, łatwo też odrodzą się nasze szkoły po tym ogromnym upadku. Jedno mnie jednak martwiło: że owe dzieła dydaktyczne, w większości drukowane po niemiecku, nie będą dostępne rodakom i przez to w niewielkim tylko stopniu przydatne. Dlatego postarałem się w naszym języku spisać to, co byłoby pożyteczne. Kiedy jednak głębiej wniknąłem w rozważania o tych sprawach, zacząłem zauważać, jak jedno wynika z drugiego – co w podziwu godny sposób wyjaśnia owa metoda – aż w końcu doszedłem do tego, że odsunąłem na bok i swoje, i cudze powierzchowne próby i obserwacje, i przez blisko trzy lata mozoliłem się nad tym, aby zgłębić samą istotę rzeczy. Tak oto narodziła się nowa „Dydaktyka" przedstawiająca szybką, przyjemną i skuteczną metodę nauczania i uczenia się. Według jej niezawodnych prawideł i wskazówek zdecydowałem się opracować zarys wiedzy uniwersalnej, aby naszym szkołom – jeśli Bóg pobłogosławi nasze zamiary – utorować drogę do jej poznania. Ponieważ jednak barki jednego człowieka nie byłyby w stanie unieść tak ogromnego brzemienia, przyjęto na współpracowników kilku zdolnych młodzieńców, którzy w ubiegłym roku zostali wysłani do niderlandzkich akademii.

Ale powróćmy do rzeczy. Kiedy niedawno przy wprowadzaniu należytego porządku w tutejszej szkole szlachetnie urodzeni panowie Schlichtyng i Głoskowski pytali mnie o zdanie w sprawie regulaminu, który jest duszą szkoły, odsłoniłem im część swojego zamysłu, a wtedy oni, zobaczywszy zaraz – można rzec : na wstępie – jak niezawodne są podstawy, na których się opieram, uporczywie domagali się ode mnie, żebym pewną część pomysłów wcielił w tutejszym gimnazjum. Zgodziłem się zarówno dlatego, że zasady miłości chrześcijańskiej wymagają, aby wszystkie dary, które otrzymuje jednostka, były udostępniane ogółowi, jak i dlatego, że obowiązkiem wdzięcznego gościa jest odpłacanie się za życzliwość wszelkimi możliwymi przysługami. Dlatego zdecydowałem się wydać drukiem kilka książek przygotowanych zgodnie z tą metodą na użytek tutejszej szkoły etc.

Przeto dla całego naszego przedsięwzięcia prosimy Cię gorąco. Najjaśniejszy Panie, o zgodę, pozwolenie i radę. Ponadto posyłamy równocześnie dostojnemu panu Andrzejowi Regenvolsciusowi [Węgierskiemu] streszczenie naszej nowej „Dydaktyki", na podstawie którego można sobie wyrobić bardziej szczegółowy pogląd, jak również kilka fragmentów pracy „Seminarium artium et linguarum omnium" (Szkółka wszystkich języków i umiejętności). Pozostań z Bogiem.

Jan Amos Komeński

Adresat listu, Rafał Leszczyński, wojewoda bełski, patron Jednoty, udzielił w swoich dobrach schronienia braciom czeskim – red.