Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11/1990

Charakterystyczną cecha ewangelicyzmu Jest samodzielność wierzących, dla których Pismo Święte stanowi źródło i filar wiary. Jezus ciągle do nas mówi: „Ja jestem droga, prawda i żywot” (Jn 14:6). Patrząc na Niego i na Jego świętą Ewangelią odrzućmy ciemność, pychę, pragnienie dominowania, pożądanie urzędu, nadymanie się „uczonością w Piśmie”. Dzięki Bogu, Reformacja to proces stały i dynamiczny. Jest ona protestem przeciwko niebiblijnym podziałom wierzących.

Chciałbym więc niniejszą wypowiedzią wzbudzić refleksję w sumieniach ludzkich, a także wśród zwierzchników Kościołów, nad istotą wiary oraz potrzebą jedności. Przeczytajmy więc na nowo Pismo Święte i niech najbliższe Święto Reformacji stanie się początkiem jednoczenia się Kościołów ewangelickich w Polsce w jeden Ewangelicki Kościół. Najwyższy po temu czas!

Potrzeba takiej jedności wynika z Pisma Świętego, a współcześnie, w obliczu różnorodnych zaburzeń moralnych i społeczno-ekonomicznych, jest szczególnie widoczna. Tylko jedna silna organizacja Kościoła Ewangelickiego może skutecznie umacniać wiarę, prowadzić misję i ewangelizację, zaspokajać duchowe potrzeby chrześcijan, być bezpieczną łodzią dla diasporalnej społeczności.

Wspomnijmy na Ugodę Sandomierską (1570), Unię Sielecką (1777), Generalny Konsystorz Ewangelicki w Królestwie Polskim (1828-1849), a szczególnie na wspaniałe postaci jego współprezesów: Samuela Bogumiła Lindego i ks. Karola Diehla. Przypomnijmy sobie Zjazd i Radę Kościołów Ewangelickich w Wilnie (9X11926) oraz Tajną Narodową Radę Ewangelicką (1943).

Wręcz niezrozumiały jest fakt, że ci, którzy za jedyne kryterium wiary uznają Słowo Boże, nie stanowią jednej organizacji kościelnej. Przecież Bóg, objawiający się w swoim Słowie, jest i pozostanie zawsze ten sam. To tylko człowiek w swojej pysze próbuje naginać to Słowo do własnych wyobrażeń i pomysłów. A przecież człowiek, choćby najmądrzejszy, jest omylny. Takie Kościoły, jak Ewangelicko-Augsburski, Ewangelicko-Reformowany, Ewangelicko-Metodystyczny – już dziś, bez chwili zwłoki, powinny połączyć się w jeden Kościół Ewangelicki, bez dalszych niepotrzebnych określeń. Z pozycji przeciętnego chrześcijanina, a nada wszystko z punktu widzenia zbawienia człowieka, różnice w tych Kościołach są sztuczne, wynikają z czysto ludzkiej słabości i nie mają charakteru biblijnego. Nie jest przecież istotne to, jaki kto nosi strój (Jezus chodził ubrany jak Jemu współcześni), jak kto odczuwa słowa Pisma Świętego, o ile nie narusza samej zasady Słowa Bożego. Zostawmy to sumieniom wierzących – wszak każdy sam, osobiście, musi kiedyś stanąć przed Bogiem.

Najwyższy czas, aby pod koniec XX wieku wszelkie ludzkie dogmaty, będące wytworem ludzkiej słabości, odeszły w ciemność przed światłem Słowa Bożego. Czas najwyższy, byśmy zrozumieli, że jesteśmy jedną niepodzielną rodziną dzieci Bożych i że dla nas ważne jest tylko to. co mówi sam Bóg. Wszelkie ludzkie interpretacje mogą być, i często są, mylne. „Warownym grodem jest nasz Bóg” (Ps. 46). „Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?” (Rzym. 8:31).

JERZY UTNIK
LUBLIN