Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 1-2/1990

Wybory nowego Zarządu Regionu Podbeskidzie nie mogły dla wierzących członków tego Zarządu i tego Związku nie zostać uwieńczone nabożeństwami dziękczynno-błagalnymi. Potrzeba podziękowania za wszystkie dotychczasowe doświadczenia” często bardzo bolesne, ale w których Bóg dawał nam dowody swojej szczególnej opieki i mocy, była bardzo wyraźnie odczuwana. Mając świadomość, że- przed wszystkimi ludźmi (dobrej woli, a zwłaszcza przed aktywnymi członkami „Solidarności”, stoją jeszcze teraz trudniejsze problemy, pragnęliśmy wszyscy gorąco Go prosić o dalsze błogosławieństwo.

Ponieważ wśród chrześcijańskich członków Zarządu są obok katolików również ewangelicy, nic dziwnego, że Zarząd Regionu jako całość – chcąc być wierny głoszonym ideałom demokracji i pluralizmu – zaproponował, aby oprócz mszy katolickiej odbyło się także nabożeństwo ewangelickie w intencji „Solidarności”. Propozycja została przyjęta z radością i w I niedzielę Adwentu, po południu, odbyło się takie nabożeństwo w kaplicy kościoła ewangelickiego w Bielsku (obok pomnika Lutra), podczas którego ze szczególną wdzięcznością dla Boga usługiwał ks. Tomasz Bruell, bielszczanin mieszkający obecnie w Cieszynie, który wraz ze swoją rodziną też przeżył trudne chwile w czasie niesławnego stanu wojennego.

My, ewangeliccy działacze i zwolennicy „Solidarności”, poczuliśmy się dowartościowani i zaszczyceni obecnością w naszym kościele i zborze Sztandaru Regionu Podbeskidzie, katolickich członków Zarządu wraz z ich rodzinami oraz pani poseł Grażyny Staniszewskiej. Przed końcową częścią nabożeństwa członkowie „Solidarności”, głównie ci prześladowani, dzielili się swoimi refleksjami i składali świadectwa o wspólnych przeżyciach i doświadczeniach religijnych, które ugruntowały ich wiarę i ukształtowały ekumeniczne, braterskie postawy.

Toteż przykrym zgrzytem na tym tle stało się wystąpienie jednego z braci ewangelików, który, nieświadom ducha i celu wspólnego nabożeństwa, przedstawił jednostronny zestaw pretensji i wciąż jeszcze nie wygasłych żalów ewangelików do katolików. Potraktował przy tym „Solidarność” jako agendę niebezpiecznie tryumfalistycznej części Kościoła katolickiego. W konsekwencji jednak może i dobrze się stało, że wszyscy zebrani otrzymali tak dotkliwy sygnał, iż wśród ogromu krzywd, jakich w ogóle doznali ludzie w naszej Ojczyźnie, krzywdy, których doświadczyli członkowie mniejszości narodowych lub wyznaniowych, były zwielokrotnione. Byli oni .bowiem niszczeni z wielu stron: i przez Polaków, i przez Niemców lub inne narody ościenne, a także przez katolików i przez komunistów... Ten tragiczny spadek, jak wiele innych „białych plam” nie tylko w historii najnowszej, musi być przez nas wszystkich uświadomiony, wspólnie opisany i przezwyciężony. Niestety, nie może nad tym spadkiem przejść do porządku dziennego nawet „Solidarność”, mimo że to właśnie ona wyrosła z naszego społecznego sprzeciwu wobec tych wszystkich kłamstw i niesprawiedliwości systemu, w jakim przypadło nam żyć, a który – dzięki Bogu! – rozpada się na naszych oczach. Do tego nas zobowiązuje najszerzej pojęta solidarność.

W związku z tym pragniemy zapewnić, że i wśród ewangelików dosyć-jest ludzi wysoko i pozytywnie oceniających zmiany i reformy, jakie zachodzą w Kościele katolickim oraz wręcz trudną do przecenienia rolę tego Kościoła w pokojowych przemianach w naszym kraju, a także w samej idei solidarności. Skoro zaś w naszej Ojczyźnie jest tak zdecydowana większość katolików, któż rozsądny mógłby mieć pretensję, że i „Solidarność” wyrosła przede wszystkim na tym gruncie? Wręcz przeciwnie, jako wierzący ewangelicy jesteśmy wdzięczni Bogu i za społeczną naukę Kościoła katolickiego, i za to, że tylu głęboko wierzących katolików znalazło się w „Solidarności”. Z radością przyjmujemy zwłaszcza deklarowanie już nie tylko tolerancji, ale także braterskiej z nami współpracy oraz dowartościowania różnorodności, jako bogactwa i zgoła warunku harmonijnego rozwoju naszej Ojczyzny.

Widoczna w tym wszystkim obecność Ducha Świętego jest i dla nas nakazem do przezwyciężania niedobrych tradycji, do otwarcia się i do przyjęcia wyciągniętych do zgody bratnich rąk. Jest też najlepszą gwarancją na przyszłość, do budowania której jesteśmy wszyscy wezwani Słowem Bożym.