Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 1-2/1990

W numerze 11-12/89 ukazał się list Witolda Lubicza polemizujący z tekstem redakcyjnym, zamieszczonym w rubryce „Co wy na to?” („Jednota” 9-10 ub. roku), a poświęconym sprawie Kościół-państwo. Zgodnie z zapowiedzią publikujemy poniżej odpowiedź redaktora naczelnego.

Szanowny Panie,
Całkowicie się z Panem zgadzam w ocenie dążeń Kościoła do zdobycia i utrzymania władzy państwowej, współudziału w niej czy nawet z nią sojuszu. Kościół powinien się od władzy dystansować, być od niej niezależny i sposób sprawowania władzy oceniać w świetle Słowa Bożego.
Wszelako Pan sprowadza nasze twierdzenia na tory, które w wypowiedzi redakcyjnej wcale się nie pojawiły. W artykule „Kościół a państwo” mówiliśmy o milczeniu Kościoła w sprawach politycznych, a nie o dążeniu do władzy. A to zupełnie co innego. Jak Pan widzi, nie należy więc za bardzo ufać definicjom encyklopedycznym, zwłaszcza redagowanym pod jednostronnym kątem widzenia.
Zarzuca Pan nam chęć obrażania osób inaczej myślących. Czyżby naprawdę sądził Pan, że chcemy kogokolwiek obrażać? Ani nie mieliśmy takiego zamiaru, ani też nie daliśmy nikomu powodu do tego, aby obrażony się poczuł. Chyba że odezwały się nożyce ze znanego przysłowia.
Proszę zauważyć, że pisaliśmy o trzech grupach spraw: 1) o obojętności, niezdecydowaniu i braku zdania, 2) o tchórzostwie i serwilizmie, wreszcie 3) o źle pojętym interesie Kościoła. Nie obejmuje to oczywiście wszystkich postaw, gdyż omawiany problem jest o wiele bardziej złożony. Niektóre źródła milczenia pewnych kręgów chrześcijan oceniono w tekście surowo, nazywając je tchórzostwem i serwilizmem. To prawda, ale i takie przecież bywają przyczyny milczenia ludzi Kościoła.
Pana zdaniem „za milczeniem u bardzo wielu chrześcijan kryje się po prostu chęć posłuszeństwa naszemu Panu, chęć naśladowania Go”. Być może i tak niekiedy bywa, wszakże podejmuje Pan tezę ryzykowną. No, bo czy chęcią okazywania posłuszeństwa Jezusowi wytłumaczy Pan milczenie ogromnej większości chrześcijan (i ewangelików, i katolików) w III Rzeszy wobec zbrodni popełnianych przez reżim nazistowski? A przecież i tam znaleźli się ludzie wiary, którzy mieli odwagę zabrać głos w sprawach politycznych i sprzeciwić się władzy. Płacili za to życiem (jak pastor Dietrich Bonhoeffer) lub wolnością, jak choćby pastor Martin Niemöller, który wiele lat przesiedział w obozie koncentracyjnym. Mam wielki szacunek dla ks. Allana Boesaka, prezydenta Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych, który w Republice Południowej Afryki opowiada się przeciw władzy po stronie ludzi pozbawionych praw i gotów jest za to iść do więzienia, co już nieraz mu się zdarzało. Milczenie uznałby za zdradę Ewangelii. Tymczasem w niektórych rejonach geograficznych ludzie albo tak zostali sterroryzowani, że nie odzywają się ze strachu, albo tak otumanieni kłamliwą propagandą i odcięci od źródeł informacji, że milczą, bo „nie wiedzą”. Skądś my to znamy, prawda?
Cytowane przez Pana teksty biblijne w niczym nie przeczą naszemu stanowisku, albowiem, jak już powiedzieliśmy, czym innym jest dążenie do zdobycia i sprawowania władzy, a czym innym wypowiadanie- się w sprawach, które dotyczą ludzi, mieszkańców określonego państwa. Czy nadużywanie władzy, prześladowania, wyzysk ekonomiczny, manipulowanie ludźmi, fabrykowane procesy polityczne, zamachy terrorystyczne i wiele, wiele innych zjawisk naszego życia to nie są sprawy polityczne, które zmuszają chrześcijanina do zabrania głosu?
Dostrzega Pan pewne niebezpieczeństwo rzeczywiście zagrażające Kościołowi, mianowicie to, że mógłby on stać się jakąś organizacją społeczną czy partią polityczną. Ale właśnie dlatego pisaliśmy: „Kościołowi nie wolno zapominać, że jego powołanie polega na głoszeniu Ewangelii, czyli dobrej nowiny o miłości Boga, który w Jezusie Chrystusie ocalił ludzi przed wieczną zagładą. Wszakże posłańcy Boży, prorocy, mają mówić to, co im Bóg rozkazuje, i ukazywać narodowi związek między . postępowaniem ludzi, ja losem jaki ich spotyka”. Przytoczone przez Pana słowa Jezusa o okrucieństwie Piłata (Łuk. 13:1-3) są znakomitym przykładem na poparcie naszej tezy.
Na zakończenie mała uwaga. Prorok Jeremiasz w cytowanym przez nas tekście nie mówi o Jerozolimie, lecz o Babilonie! Tak więc określenie przez Pana tego miasta jako kolebki Mesjasza jest chybione.

KS. BOGDAN TRANDA