Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 1/2001

Z PRASY

Kwartalnik wielowartościowy „Scriptores Scholarum” (czyli „Zeszyty Szkolne”) jest pismem edukacyjnym, które redagują uczniowie szkół średnich, studenci, nauczyciele i pracownicy naukowi. Pismo to, ukazujące się od 1993 r., nawiązuje do przedwojennych tradycji gimnazjalnych, kiedy to szkoła średnia była nie tylko placówką dydaktyczną, ale także ośrodkiem naukowo-kulturalnym. Od 1995 r. wydawcą „Scriptores Scholarum” jest Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie, który mieści się na Starym Mieście w zabytkowej Bramie Grodzkiej. Jest to miejsce o znaczeniu historycznym i symbolicznym jednocześnie, gdyż Brama ta była przejściem łączącym chrześcijańską i żydowską część miasta. „Scriptores Scholarum” na swoich łamach łączy wszystkie te tradycje, zaś zespół autorów występujących w tym numerze jest swoistą mozaiką wyznaniową Lublina i okolic. W grupie tej znaleźli się katolicy, żydzi, zielonoświątkowcy, metodyści.

Gdy przegląda się tematy kolejnych „Zeszytów”, zadziwia różnorodność poruszanych kwestii: był zeszyt ekologiczny, teatralny pt. „Dramat w szkole”, zeszyt poświęcony przedsiębiorczości. W 1997 r. wydano zeszyt integracyjny „Rzeczpospolita w Europie”, rok później zeszyt „Niepełnosprawni”. Najnowszy numer „Scriptores Scholarum” poświęcony jest „Chrześcijaństwu 2000”.

Może się mylę, lecz chrześcijaństwo prezentowane współczesnej polskiej młodzieży może kojarzyć się ze skostnieniem, z reliktem przeszłości, który trzeba w imię społecznych racji kultywować. Tymczasem chrześcijaństwo nie jest religią statyczną, lecz dynamiczną i »niedomkniętą«. »Domyka« ją człowiek swoją – zawsze posiadającą niepowtarzalne, indywidualne rysy – wiarą w Jezusa Chrystusa oraz osobistymi wyborami i decyzjami moralnymi. (...) Za mało mówi się dziś w imieniu Kościoła o najcenniejszych skarbach chrześcijaństwa: wolności, miłości i nadziei, które przecież legły u podstaw demokracji społecznej. Za mało też jest otwartości na egzystencjalne troski i problemy człowieka: zło, cierpienie, śmierć, lęk przed starością. Jakbyśmy się tego bali. Jakbyśmy się bali zadawać, w imieniu ludzkości, trudne pytania Panu Bogu” – pisze ks. Krzysztof Kaucha w artykule „Kościół w XXI wieku”. Godne uwagi jest to spojrzenie duchownego, zarazem wykładowcy etyki dla studentów Akademii Rolniczej w Lublinie, który próbuje określić postawę Kościoła wobec młodzieży w postmodernistycznym świecie. Temat ten jest bardzo aktualny, gdyż jak pisze autor: „jednym z czynników kształtujących umysłowy klimat współczesności jest niewątpliwie postmodernizm”.

Ks. Kaucha twierdzi, iż postmoderniści traktują chrześcijaństwo z podejrzliwością, a wielu z nich opowiada się za tym, by zwiastowanie chrześcijańskiego orędzia zamknąć w murach kościołów. „Postmodernizm domaga się od chrześcijaństwa wyraźnego wylegitymowania się racjami, otwarcie pyta Kościół o argumenty za jego prawdziwością. Ma prawo zadać takie pytania, a Kościół w XXI wieku będzie miał okazję do prezentowania argumentów oraz do dawania świadectwa prawdzie, którą zna i w którą wierzy”.

O sprawach z zupełnie innego kręgu zainteresowań, a jednak także związanych z chrześcijaństwem – o co w tym zeszycie przecież chodzi – pisała Małgorzata Bondarenko, która odwiedziła Dom Dziecka przy ul. Pogodnej w Lublinie, by z wychowawcami i wychowankami porozmawiać na temat wychowania religijnego w domu dziecka. „Bardzo mi zależy na wychowaniu dzieci w duchu religijnym – mówi Daniela Elżanowska. – Jest ono szczególnie potrzebne w takim miejscu, jak dom odrzuconych, osamotnionych dzieci. Wiara w Boga m.in. łagodzi skutki sieroctwa, zmniejsza poczucie osamotnienia, podnosi samoocenę (Jestem dzieckiem Boga!), pomaga w rozwiązywaniu wielu dylematów, z którymi trzeba się zmierzyć w życiu (wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia...)” – cytuje Bondarenko główną rozmówczynię, pedagoga-praktyka, dyrektorkę Domu Dziecka. Nie wszystko jednak okazuje się tak jasne, jak w wypowiedzi pani dyrektor. „Wychowawcy się z nami nie modlą, może z małymi dziećmi... I raczej ograniczają się do tego, żeby maluchy, które są u nas od niedawna, umiały się przeżegnać” – mówiła Monika, dziewiętnastolatka, która przed kilkoma laty trafiła do domu dziecka wraz z ośmiorgiem rodzeństwa. Autorka artykułu cytuje również wypowiedź Artura, 14 letniego licealisty: „Jak się nie pójdzie na modlitwę, to masz dyżur, karę, nie oglądasz telewizji, np. meczu”. „Dzisiaj moją wiarę pojmuję inaczej, nie ograniczam się do chodzenia lub niechodzenia do kościoła, ja akurat chodzę, tylko powstaje pytanie: Co człowiek chce przez to osiągnąć? Czy to, że poszłam, to już mam zaliczone?” – pyta Monika.

To tylko jedno z wielu pytań, jakie padają dość licznie na łamach tego zeszytu. Pytań, które często pozostają bez odpowiedzi i aż się proszą, by odpowiedział na nie, sam dla siebie, czytający. Stawiane są diagnozy, przedstawiane analizy, padają stwierdzenia. Nie z wszystkimi trzeba się zgadzać, ale warto się zastanowić. O to chyba najbardziej w „Scriptores Scholarum” chodzi: o wolność wypowiedzi różnych autorów i zachęcenie czytelnika do refleksji. Jaki będzie świat w XXI wieku? Może taki, jakim opisał go ks. Józef Tischner w książce „Dzieci Soboru zadają pytania”: „Myślę, że będzie to wiek sporu o technikę, o granice techniki, o sens techniki. Wróżyłbym odwrót od techniki i powrót do doświadczeń najprostszych. Przyjmijmy, że symbolem nowego wieku jest chłopak z Podhala kończący studia w Krakowie. Wyjeżdża na studia do Ameryki. Później wraca na wieś, skąd pochodzi. Robi to, czego się nauczył, ale kiedy bierze ślub, to po góralsku. Wchodzi w kulturę ziemi, z której wyrósł. Wraca do swojego świata. Powrót do prostych doświadczeń. Myślę, że człowiek długo bez tego nie wytrzyma. Bo człowiek jest stworzony do bycia na wietrze, w wodzie, na zimnie...”.