Drukuj

5 / 2000

Listy do siedmiu Kościołów

Tylko dwa Kościoły nie otrzymują od Pana nagany: Kościół w Smyrnie i Kościół w Filadelfii. Gdy chodzi o pozostałe, zwracając się do nich za pośrednictwem autora Apokalipsy, Pan zmuszony jest oświadczyć: „Ale mam przeciw tobie...” (2:4.14.20). Sądzi swych wiernych przede wszystkim na podstawie ich postępowania: „Znam twoje czyny – czytamy w liście do Kościoła w Sardes – masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły. (...) Nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec mego Boga” (3:1-2). O jakie czyny chodzi? O wszystko, co składa się na chrześcijańskie życie i postępowanie. W Sardes wierni wykazują się aktywnością, ale dalecy są od wypełniania przykazań. Członkowie Kościoła w Laodycei, aczkolwiek nie odeszli zdecydowanie od Chrystusa (nie są zimni), to przecież nie są Mu w pełni wierni ani gorliwi w Jego służbie (nie są gorący). Niektóre czyny i cnoty chrześcijańskie zaniedbane przez adresatów autor wymienia wprost. Chodzi zwłaszcza o miłość. „Odstąpiłeś od twej pierwszej miłości” – czytamy w liście skierowanym do Efezjan (2:4). Ale tutaj chodzi o coś więcej niż o cnotę teologiczną. Miłość oznacza tutaj szczególnie wysokie natężenie życia chrześcijańskiego, charakteryzujące okres tuż po nawróceniu. Zejście z tego poziomu zasługuje na naganę, nawet jeśli Efezjanie trudzą się i walczą ze złymi ludźmi i fałszywymi apostołami (por. 2:2). Ganiąc te i inne (w innych listach) wykroczenia wiernych, Chrystus występuje w roli sędziego. Zwrot „mam przeciwko tobie” brzmi jak oskarżenie i równocześnie jak wyrok. Wyrok ten nie oznacza jednak nigdy ostatecznego potępienia, a napomnieniu towarzyszy zawsze zachęta i obietnica.

I tak Kościołowi w Smyrnie obiecuje Pan, że ucisk nie potrwa długo („Nie lękaj się!”), i wzywa go do wierności. Znaczna część napomnień i zachęt ma na względzie życie chrześcijańskie adresatów w jego pełnym wymiarze. Ucisk stanowi tylko jedną z sytuacji kryzysowych, autor odnotowuje również przypadki kryzysu wiary i moralności. Stąd – już wówczas! – konieczność nawrócenia (2:5.16; 3:3.19). List do Kościoła w Laodycei umieszcza wezwanie do nawrócenia w następującym kontekście: „Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się!” (3:19). Tutaj nawrócenie równa się gorliwości. Nawet jednak karcąc i ćwicząc, Pan działa w duchu miłości – by spowodować nawrócenie. Kojarzy się ono z czujnością eschatologiczną: „Stań się czujnym (...). Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie” (3:2-3). Śpiący i umarli członkowie Kościoła powinni się co rychlej zbudzić, w przeciwnym wypadku czeka ich interwencja Boża. Kościół w Laodycei „ani gorący, ani zimny” (3:16), zasłuży sobie na to, że Pan „wyrzuci go ze swych ust”. Nie chodzi tu od razu o odrzucenie wieczne (chociaż nie bierze się ponownie do ust tego, co raz się odrzuciło).

Nie wszystkich Kościołów dotyczą nagany i przestrogi, obietnice zaś dotyczą wszystkich bez wyjątku. A dokładniej, dotyczą „zwycięzcy” (2:7.11.17.26; 3:5.12.21), a jest nim wierny, który zdobywa się na cierpliwy i trwały opór wobec wszelkich pokus ze strony fałszywych nauk i własnej słabości i odzyskuje pierwotną żarliwość dla Chrystusa. Obietnice najczęściej odnoszą się do życia wiecznego, do zbawienia. Pan mówi o nim obrazowo – obrazami i pojęciami biblijnymi: spożywanie „owocu z drzewa życia, które jest w raju Boga”, uchronienie od „śmierci drugiej”, otrzymanie „wieńca życia” czy „manny ukrytej” i „białego kamyka, a na kamyku wypisane imię nowe”, przywdzianie „białej szaty”, a zwłaszcza wspólny stół („będę z nim wieczerzał, a on ze mną”).

Udręki czasów ostatecznych

Otwarcie przez Baranka sześciu pierwszych pieczęci ukazuje serię nieszczęść, jakie nawiedzą ziemię i ludzkość, zanim Pan przyjdzie (rozdz. 6). Są to: podboje, wojny, nienawiść, głód, zaraza, dzikie zwierzęta, trzęsienie ziemi, zaćmienie słońca i księżyca, spadanie gwiazd oraz unicestwienie nieba. Chcąc przedstawić możliwie najdokładniej to, co poprzedzi koniec czasów, Chrystusowy „sługa Jan” (1:1) odwołuje się do motywów znanych z literatury starotestamentalnej i apokaliptycznej, m.in. do wątku boleści eschatologicznych. Powraca do niego w wizji siedmiu trąb (8:6-9:21). Nieszczęścia te wzorowane są na plagach egipskich, znanych z Księgi Wyjścia, zgodnie z judaistycznym przekonaniem, że w czasach ostatecznych dotkną one również wrogi Bogu świat. Zanim więc nastąpi koniec, cała przyroda, martwa i ożywiona, wraz z człowiekiem dozna ogromu cierpień. Dotkną one tylko tych ludzi, „którzy nie mają pieczęci Boga na czołach” (9:4). Po raz trzeci autor Apokalipsy podejmuje temat nieszczęść ostatecznych w rozdz. 15-16, tutaj również wzorując się na biblijnej relacji o plagach egipskich. W porównaniu jednak z wizją pieczęci (Ap. 6) i wizją trąb (Ap. 8-9) widzimy tu wyraźne spotęgowanie zła. Przedstawiając te straszne wydarzenia poprzedzające przyjście Pana, Jan stara się odpowiedzieć na pytanie: jaki jest ich sens? Jego zdaniem będą one karą dla grzeszników. Tę myśl uwydatnia zwłaszcza w wizji siedmiu czasz i siedmiu plag. W plagach „dopełnia się gniew Boga” (15:1). Po wylaniu trzeciej czaszy autor słyszy głos anioła: „Ty jesteś sprawiedliwy, Który jesteś, Który byłeś, o Święty, że tak osądziłeś. Ponieważ wylali krew świętych i proroków, krew również pić im dałeś” (16:5-6). Pojęcie sprawiedliwości i osądu kojarzy się z karą.

Atoli w tej samej wizji siedmiu czasz i siedmiu plag dochodzi do głosu jeszcze inny motyw: plagi mają na celu skłonić ludzi do nawrócenia. Czytamy np.: „ludzie zostali dotknięci wielkim upałem i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami, a nie nawrócili się” (16:9; zob. 16:11). Owo „Nie” wypowiedziane przez „mieszkańców ziemi” (czyli grzeszników), podobnie jak ponawiana odmowa faraona z Księgi Wyjścia, skazuje wszechmoc Boga na bezsilność. Podobnie w wizji siedmiu trąb mamy do czynienia z motywem nawrócenia, czy raczej braku woli nawrócenia: „A pozostali ludzie, nie zabici przez te plagi, nie odwrócili się od dzieł swoich rąk, tak by nie wielbić demonów ani bożków (...). Ani się nie odwrócili od swoich zabójstw, swych czarów, swego nierządu i swych kradzieży” (9:20-21). Nieszczęścia są wezwaniem do nawrócenia i pokuty. Bogu zależy nie na tym, by pokazać swą moc i ogrom kar, jakimi dysponuje, ale by skłonić ludzi do poprawy. Jednak nieszczęścia i cierpienia (ostateczne) mogą też pełnić rolę świadectwa: „Tu się okazuje wytrwałość świętych, tych, którzy strzegą przykazań Boga i wiary Jezusa” (14:12; zob. 13:10). Chrystus, jako Pan świata i dziejów, realizuje swoje panowanie poprzez swój lud mesjański, poprzez Kościół chrześcijański. Ale Kościół krzepnie i okazuje swą właściwą tożsamość także w ewangelicznej praktyce sprzeciwu wobec zła. Jako cierpiący świadek powinien on stawiać opór wszelkiemu złu, a zwłaszcza potędze cesarza, uważanej za absolutną.

Sąd i kara

Autorowi Apokalipsy chodzi nie tylko o ukaranie złych ludzi, ale także o zadanie ostatecznej klęski samemu złu. Po dokładnym ukazaniu walki dobra ze złem, zwłaszcza po przedstawieniu mocy i potęg doczesnych walczących po stronie zła (12-13), Apokalipsa zapowiada godzinę sądu (14:6-13). Zapowiedzi tej dokonują trzej aniołowie: pierwszy stwierdza ogólnie, że „godzina sądu nadeszła”, i wzywa do uwielbienia Boga, drugi ogłasza upadek „Wielkiego Babilonu” (imperium rzymskiego, odpowiedzialnego za bałwochwalstwo – „nierząd”– wszystkich narodów; zob. rozdz. 16), trzeci obwieszcza karę dla odstępców i bałwochwalców: gniew Boży, katowanie ogniem i siarką, męki wieczne (motywy znane z Biblii). Jest to niewątpliwie bardzo surowy i groźny opis. Zwłaszcza jeśli zważyć na zupełnie obcy naszym odczuciom, a zaczerpnięty z apokaliptyki szczegół, iż święci, aniołowie i Baranek przyglądać się będą bezczynnie mękom potępionych (14:10). Ten straszny obraz dyktuje autorowi troska o przetrwanie Kościoła, który toczy walkę na śmierć i życie z szatanem i Bestią (która jest symbolem doczesnej potęgi, wrogiej Bogu i Kościołowi). A może obraz tych mąk to wyraz wiary natchnionego autora, że sprawiedliwość ostatecznie zwycięża?

Sam akt wymierzenia sprawiedliwości przedstawiony jest w sposób dość ogólny. Autor wykorzystuje dwa biblijne obrazy: żniwa i winobrania. Kto dokonuje żniwa? Większość komentatorów widzi w „Siedzącym na obłoku, podobnym do Syna Człowieczego” (14:14), samego Chrystusa. Inni są zdania, że chodzi o anioła, tym bardziej, że w scenie winobrania sądu dokonuje anioł. Ta druga scena wzbogacona jest informacją o krwi obficie tryskającej z „tłoczni poza miastem” (14:20). Znowu element grozy wywołuje nasz bunt, ale pamiętamy okoliczności, w których autor pisze, i cel dydaktyczny: sprawiedliwość zawsze zwycięża. Tekst świadczy zresztą o odmiennej wrażliwości etycznej i humanistycznej.

Rozdz. 18 przynosi kolejną, tym razem bardziej szczegółową, zapowiedź upadku Wielkiego Babilonu, wraz z motywacją tej kary. Rozkrzewienie bałwochwalstwa (kultu cesarza) pośród narodów to grzech pierworodny rzymskiego imperium (18:3). Jego grzechy i zbrodnie „narosły – aż do nieba” (18:5), a więc osiągnęły pełnię i nadeszła chwila, w której Bóg wkroczy i wymierzy karę. Upadek Babilonu będzie wielki – symbolizuje go ciśnięcie przez anioła wielkiego kamienia w morze (18:21). Miasto, uosobienie wszelkiego zła i narzędzie szatana, stanie się siedliskiem demonów i wszystkiego, co nieczyste, zamieniając się w ruinę. Autor odwołuje się do proroków, by przedstawić cały ogrom tej porażki. Od nich też zapożycza wezwanie do ludu Bożego, by opuścił zagrożoną stolicę (18:4). Istnieją bowiem wybrani, którzy nie mogą mieć udziału w jej grzechach ani w karaniu jej. Do nich odnosi się tylko wezwanie do wyjścia z niej, a nie do karania jej (chociaż czasem mają na to ochotę). Polecenie „Odpłaćcie jej...” (18:6) adresowane jest nie do ludu Bożego, lecz do aniołów – wykonawców Bożej kary, „bo mocny jest Pan Bóg, który ją osądził” (18:8). Upadek Babilonu spowoduje płacz i lament ludzi z tym miastem związanych: królów, kupców i żeglarzy (18:9-19; por. Ez. 26). Wszyscy podniosą gromkie „biada”, żałując jego piękna i zamożności.

Nieco inną wizję sądu i kary zawiera Ap. 19:11-12. Bohaterami są tutaj z jednej strony „Król królów i Pan panów” ze swym wojskiem, a z drugiej strony Bestia, królowie ziemi, fałszywy prorok i ich wojsko. W 19:11-13 mamy opis paruzji, czyli powtórnego przyjścia Chrystusa, mającego rysy Mesjasza z żydowskich apokalips. Zdumiewająca jest Jego surowość: „uderza narody”, pasie je „laską żelazną”, „wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu wszechmocnego Boga”, a nawet nosi „szatę we krwi skąpaną”. Ale natychmiast natchniony autor dodaje, że „imię Jego nazwano: Słowo Boga” (19:13). Walczy więc Słowem, czyli mieczem, który wychodzi z Jego ust (19:15; zob. 19:21). Może więc nie chodzi o narzędzia surowości, lecz o symbole pełni władzy? Przecież Jego orężem jest Słowo. Samo Słowo jest zwycięskie! Jest to Słowo paschalne; może wiersz 13 mówi jednak nie o cudzej krwi, lecz o krwi Jego męki i śmierci na krzyżu?

„Niebo nowe i ziemia nowa”

Wreszcie nastąpi sąd nad narodami (20:11-15). Widzimy znów „Zasiadającego na tronie” (białym i wielkim; symbol autorytetu, potęgi i chwały), przed tronem zaś – „umarłych: wielkich i małych”, poddawanych osądowi na podstawie ksiąg zawierających wykaz czynów ich życia. Widzimy też inną księgę (zwój) – księgę życia, która zawiera imiona pełnoprawnych obywateli przyszłego, Bożego świata. Kto nie jest zapisany w księdze życia, ten zostaje wrzucony do jeziora ognia i siarki. Tam giną też ostatecznie śmierć i otchłań, będące dziełem szatana. Ten wyjątkowo zwięzły opis jest tylko przejściem do opisu „nowego Jeruzalem” w Ap. 21. Odpowiada to przeznaczeniu Apokalipsy: jej autor pragnie przede wszystkim pocieszyć, pokrzepić, obiecać zbawienie, natchnąć otuchą i optymizmem, a jest to optymizm paschalny.

W Apokalipsie dominuje bowiem ton nadziei. Co jest jej przedmiotem? Oczywiście bliskie już nadejście Pana, zwycięstwo dobra w walce ze złem, ostateczne ukaranie krzewicieli zła, nagroda dla wiernych. Zwycięstwo więc, ale za cenę krwi Baranka. Głównym przedmiotem nadziei jest rzeczywistość eschatologiczna, którą autor przewiduje dla tych, którzy wytrwają przy Chrystusie w czasie próby. Ale jest to rzeczywistość już obecna! Można ja rozpatrywać z dwóch stron: od strony losu wybranych i od strony nowego świata. Już w rozdz. 7 czytaliśmy o pieczętowaniu Bożych sług. Zanim nastąpi akt sądu, Bóg każe dokładnie ustalić, kto do Niego należy, aby kara nie dotknęła wybranych. Zbawieni (7:10) odziani są w białe szaty – symbol przynależności do innego, nowego świata – i trzymają w dłoniach palmy oznaczające zwycięstwo. Są to ludzie, którzy przeszli zwycięsko przez cierpienia czasów ostatecznych i skorzystali ze zbawczej mocy krwi Chrystusa (7:14). W zamian za wierność i męstwo czeka ich nagroda przedstawiona w starotestamentalnych obrazach zbawienia: namiot – symbol obecności Boga, brak łaknienia, pragnienia i upału, Baranek – Pasterz, źródło wody żywej, Bóg ocierający łzę. Warto być wiernym i trwać przy Chrystusie, bez względu na koszt... Już więc w Ap. 7:9-17 otrzymujemy ostateczne usprawiedliwienie chrześcijańskiej nadziei. Tej nadziei prawdziwie biblijnej, której siłą jest to, iż ogniskuje się raczej na tym, co jest realne, aniżeli na tym, co dopiero nastąpi. Chodzi nie o kalendarz, lecz o prawdę Boga. Często w Nowym Testamencie czas przyszły to sposób akcentowania jakiegoś faktu aktualnego. Jeśli obiektem nadziei jest przyszłość, to tylko taka, która determinuje już i tworzy naszą teraźniejszość.

Chcąc dokładniej i plastyczniej określić ostateczny los wybranych, a jednocześnie w jak najatrakcyjniejszej formie przedstawić przedmiot chrześcijańskiej nadziei i pewności zbawienia, autor kreśli wizję nowego nieba i nowej ziemi. Stanowi ona ukoronowanie całego orędzia Apokalipsy. „I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. (...) I rzekł Zasiadający na tronie: »Oto czynię wszystko nowe«” (21:1.5). Przepaść dzieląca niebo i ziemię przestaje istnieć: niebo zstępuje na ziemię, ziemia staje się niebem. W tym nowym świecie centralne miejsce zajmuje „Miasto Święte – Jeruzalem Nowe” (21:1). Przesłanie Apokalipsy, zmierzające uparcie do pocieszenia i pokrzepienia czytelników, w owych kilku zdaniach o Jeruzalem (21:2-4.9 – 22:5) osiąga prawdziwy szczyt. Wyrażone zostało w języku Biblii, poezji i zachwytu. Jednak złoto, perły i drogie kamienie to tylko zewnętrzne oznaki wspaniałości Miasta; istotne jest to, że posiada ono „chwałę Boga” (21:11), stanowi Bożą rzeczywistość. Nie ma w nim wprawdzie Świątyni, ale sam „Bóg zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi” (21:3). Oto nasza najgłębsza komunia ze Stwórcą i Zbawicielem naszym! Boża ekonomia zbawienia osiąga swój cel: zbawiona ludzkość odzyskuje utracone szczęście („rzeka wody życia” i „drzewo życia” z raju – 22:1-2). Pełnoprawnymi obywatelami Miasta będą również poganie: „w jego świetle będą chodziły narody i wniosą do niego królowie ziemi swój przepych. (...) I wniosą do niego przepych i skarby narodów” (21:24.26). Jan czerpie swą wizję nowego świata z kerygmatu (zwiastowania orędzia) Kościoła o dokonanym już wydarzeniu zbawczym, czyli śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, lecz umiejętnie operując splotem starotestamentalnych tekstów, przekształca ów kerygmat w epos człowieka przyszłości, takiego człowieka, jakiego Bóg pragnął widzieć od wieków.

Dziękczynne Alleluja niebiańskie

„Alleluja, bo zakrólował Pan Bóg nasz, Wszechmogący” (19:6). Te słowa śpiewane w eucharystycznej (tj. dziękczynnej) liturgii niebiańskiej – a do tej liturgii zaproszony jest Kościół nie tylko Janowy, ale i nasz – stanowią summarium teologii Apokalipsy. Jesteśmy wezwani, byśmy naszą własną historię rozumieli jako cząstkę wielkiej historii Boga, który już króluje, lecz nie przestaje działać, by swą zbawczą władzę – mimo przeszkód stawianych Jego miłości i wszechmocy – rozciągnąć nad wszelkim stworzeniem.

Autor Apokalipsy przyjmuje rzeczywistość wszechmocy Bożej, a także rzeczywistość zła w historii. Konkretną sytuację kryzysową we współczesnych mu Kościołach (prześladowania oraz upadek wiary, nadziei i miłości) interpretuje w świetle zbawczego czynu Bożego. Proroczym wejrzeniem dostrzega i słowem proroczym głosi, że nie chodzi o niemoc lub niewierność Boga, lecz o przedostatni akt w dramacie Bożej historii zbawienia. Adresaci profetyczno-pastoralnego listu Janowego mogą dojrzeć zbawczy sens swoich strasznych doświadczeń i zagrożeń, ponieważ mogą one być umieszczone w linii ciągłej ze zbawczymi czynami Boga w historii, objawionymi w Izraelu i ostatecznie w Jezusie. Nie można jednak zatrzymać się na tych trzech etapach Bożego działania w historii: Izrael-Jezus-Kościół. Jan umieszcza historię zbawczych czynów Boga w kontekście uniwersalnej historii ludzkiej, pomiędzy kreacją (stworzeniem) a eschatonem (rzeczami stworzonymi). Tak więc trzy akty historii zbawienia: Izrael-Chrystus-Kościół, mają na swych historycznych (nie mitologicznych!) obrzeżach dwa inne: stworzenie i spełnienie; jest to więc dramat zbawczy w pięciu aktach. Autor Apokalipsy nieustannie daje nam do zrozumienia, że Bóg jest Stwórcą tego świata (82 razy używa terminu „ziemia”) i że ten świat i jego historia należą do Boga. Apokalipsa, wbrew pozorom, nie jest „pozaświatowa”, ani też dualistyczna. Jej pierwszorzędnym celem hermeneutycznym jest interpretacja aktualnych wydarzeń historycznych poprzez umiejscowienie ich w kontekście historiozbawczym i eschatologicznym.

Radosne „alleluja” i inne okrzyki zwycięstwa, jak też wszystkie splendory nowego Jeruzalem, nie przesłaniają ani na chwilę głównego obrazu Chrystusa: „Ujrzałem stojącego Baranka jakby zabitego” (5:6). Stąd też „pieśń nowa”: „Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią twoją [ludzi] z każdego pokolenia...” (5:9). Uwielbienie Ukrzyżowanego nie tylko oznacza początek Końca, określa koniec historii, ale objawia także tych, którzy będą uczestniczyli w zwycięstwie Baranka. Krzyż jest ostatecznym paradygmatem chrześcijańskiego życia – i bramą do niebiańskiego Jeruzalem.

„Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź!” (22:17). Duch Święty współpracuje z Kościołem, który woła w modlitwie o paruzję Chrystusa. Wspólnota kościelna („Oblubienica” Chrystusa), słaba, niedoskonała, jest jeszcze w drodze, nieustannie pielgrzymuje do Królestwa. Atoli w swoim najgłębszym misterium (Ap. 12) utożsamia się już z niebiańskim Jeruzalem. To Duch Święty prowadzi tę naszą wspólnotę zbawionych do pełni zbawienia, do „nieba nowego i ziemi nowej”. On przygotowuje i przyspiesza paruzję Chrystusa. Kontekst liturgiczny epilogu i całej Apokalipsy pokazuje nam, iż pierwszą przestrzenią tej współpracy Ducha i Oblubienicy jest Eucharystia. „Przyjdź, Panie Jezu!” (22:20). Marana tha!

Ks. Michał Czajkowski
[Prof. dr hab., biblista, kierownik Katedry Teologii Ekumenicznej na Uniwersytecie im. kard. Stefana Wyszyńskiego]