Drukuj

3 / 2000

Pierwszą część swego artykułu Lukas Vischer rozpoczął od nakreślenia smutnego obrazu kondycji ludzkiej: od czasu wynalezienia broni atomowej człowiek żyje w sytuacji przetrwania i już nigdy nie zdoła pozbyć się możliwości samozagłady. Potrzebna jest więc przemiana, nowa jakość życia, o którą apelował m.in. Karl Jaspers. Co Ewangelia ma ludziom do zaoferowania w tej sytuacji? – pyta Vischer. Tylko w Bogu, który szuka wspólnoty z ludźmi, człowiek może pojąć znaczenie swojej egzystencji. Bóg bowiem jest zwierciadłem, w którym rozpoznajemy siebie. Miłość własna, concupiscentia, o której Luter mówił, że jesteśmy nią owładnięci, prowadzi natomiast człowieka do samozagłady.
Jedyną sprawiedliwością, którą Bóg uznaje i przyjmuje, jest Jezus Chrystus, dlatego stanowi On źródło życia dla tego świata. Usprawiedliwienie z łaski przez wiarę nie jest jednak zasługą wyróżniającą chrześcijan spośród reszty świata. Do tej usprawiedliwiającej sprawiedliwości człowiek musi się zresztą stale na nowo uciekać, gdyż nie jest panem nowego życia, którego udzielił mu Bóg.
Chociaż usprawiedliwienie z łaski przez wiarę usuwa Boży sąd, niekoniecznie eliminuje konsekwencje ludzkich grzechów. każdy czyn człowieka staje się bowiem elementem historii. Przyszłość poszczególnych jednostek, jak również przyszłość całej ludzkości spoczywa w zupełności w Bożych rękach – konkluduje Lukas Vischer. Ta przyszłość w kategoriach historycznych pozostaje przed ludźmi całkowicie zakryta.
Poniżej prezentujemy dokończenie artykułu ewangelicko-reformowanego teologa ze Szwajcarii, w której rozważa on, jakie praktyczne konsekwencje ma dla dzisiejszego Kościoła kluczowe chrześcijańskie zwiastowanie o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę.

 

CZĘŚĆ II

Świadczenie o Bożej sprawiedliwości
Czy nie ma więc już miejsca na budujące świadectwo? Czy jesteśmy jedynie świadkami postępującego zepsucia świata? Apokaliptyczne księgi Biblii mogą sprawiać takie wrażenie. Zgodnie z Księgą Daniela imperia następują po sobie, a każde następne jest gorsze od poprzedniego. Niszczycielskie skutki grzechu niweczą osiągnięcia człowieka. W takim razie powołanie wierzących polegałoby po prostu na tym, byśmy nie stali się więźniami historii. Usprawiedliwienie byłoby źródłem wewnętrznej wolności, ale nie dostarczałoby wskazówek, jak składać świadectwo w społeczeństwie.

Bardzo często usprawiedliwienie z łaski interpretowano w ten właśnie sposób. Prowadzi ono do odnowy życia jednostki. Dzięki Bożej łasce skłonność do koncentracji na sobie zastępuje miłość. Ufając Bogu, chrześcijanie odkrywają nowe wymiary wolności, wstrzemięźliwości i solidarności, a ponieważ otrzymali przebaczenie, znajdują w sobie siłę, by przebaczać innym. Usprawiedliwienie nie dostarcza jednak – jak się utrzymuje – podstaw do chrześcijańskiego działania w świecie. „Kościoły nie mają upoważnienia, aby kształtować lub współuczestniczyć w kształtowaniu społeczeństwa, państwa i legislacji” – stwierdza niedwuznacznie niedawne studium na temat usprawiedliwienia. Ich publiczne świadectwo ogranicza się zatem do głoszenia Dobrej Nowiny, do krytycznego reagowania na bieżące wydarzenia i ewentualnie do interweniowania w sytuacjach nagłej potrzeby. Zgodnie z tym poglądem świat polityki i gospodarki należy odróżniać od świata duchowości; kieruje się on zasadami rozumu, a rola Kościoła sprowadza się do odwoływania się do tych praw, gdy sytuacja tego wymaga, i pomagania społeczeństwu w odzyskiwaniu rozsądku w dziedzinie polityki i gospodarki1.

Jednak z pewnością jest do powiedzenia coś więcej. Istnieje bardziej bezpośrednia korelacja między usprawiedliwieniem a sprawiedliwością społeczną. Usprawiedliwienie automatycznie prowadzi nas do świadczenia o Bożej sprawiedliwości w Jezusie Chrystusie. Uświadamiając sobie Bożą łaskę, uświadamiamy sobie jednocześnie Boży plan dla świata. Odkrywamy jak w zwierciadle, czym jesteśmy nie tylko jako jednostki, ale także jako społeczeństwo, do którego należymy. Uświadamiamy więc sobie, dokąd prowadzi obstawanie przy swoim i domaganie się respektowania własnych praw. Nie ma więc innego wyboru, jak tylko świadczyć o tym porządku – kierując się przy tym poszanowaniem praw innych ludzi, wzajemną troską i solidarnością. To prawda, Bożej sprawiedliwości nie da się ostatecznie przełożyć na historyczne koncepcje. Naszym zadaniem jest planować, ale projekty i strategie nie mogą nigdy stać się czymś więcej niż tylko narzędziami świadectwa, w przeciwnym razie sprzeniewierzylibyśmy się danemu darmo Bożemu darowi łaski. Ponieważ cel historii pozostaje zakryty, nigdy nie będziemy do końca wiedzieli, czego w ostateczności wymaga miłość. Wszelkie plany i przedsięwzięcia pozostaną niebywale kruche. Nawet z uwzględnieniem wymagań miłości widzimy wszystko tylko niczym przez zasłonę [por. I Kor. 13:12]. Wiara w zbawienną łaskę Bożą znajduje się w niebezpieczeństwie, jeżeli Boży cel w historii zostanie utożsamiony z jakimkolwiek historycznym planem, nawet gdy jest to program Kościoła. Usprawiedliwienie z wiary stawia znak zapytania przy wszelkiej ludzkiej formie mesjanizmu.

Ale nie może nas to powstrzymać przed świadczeniem o Bożym porządku ani przed nieustannym reagowaniem na agresywne domaganie się przez ludzi uznania ich praw w życiu publicznym. Przede wszystkim oznacza to konsekwentne branie strony słabych i ciemiężonych. Chociaż wszyscy zgrzeszyli i wszyscy – zarówno mocni, jak i słabi – potrzebują Bożego wyzwalającego słowa łaski, dzięki usprawiedliwieniu rodzi się wspólnota, której cechą jest przyznanie słabym nowej godności. Człowiek z przypowieści, któremu darowano olbrzymi dług [por. Mat. 18:23-34], zostaje wezwany do tego, by pozwolił na wytworzenie się nowej więzi między nim a jego słabszym bliźnim. Usprawiedliwienie to wrota, przez które na świat może wejść Boża sprawiedliwość. Dlatego sprawiedliwość, którą nas obdarzono, przynagla nas do angażowania się w walkę o sprawiedliwość2.

Są także dalsze implikacje. Świadectwo o Bożej sprawiedliwości i Bożym ładzie w nieunikniony sposób prowadzi do krytyki wszelkich form napastliwego domagania się własnych praw w społeczeństwie. Ponieważ zostaliśmy wyzwoleni przez uwalniające słowo Boga, zaczynamy coraz wyraźniej dostrzegać niszczycielskie oddziaływanie pewnych wartości w życiu społecznym. Miłość wymaga krytycznej postawy wobec wszelkiego ustroju społecznego, który wychwala tylko ludzkie osiągnięcia i tym samym pomniejsza szanse na wzajemne poszanowanie i prawdziwą wspólnotę. W obliczu Boga uświadamiamy sobie potencjał buntu i destrukcji, jaki się w nas kryje. Usprawiedliwienie kieruje nas w przeciwną stronę; według apostoła Pawła owocem Ducha są: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość” (Gal. 5:22).

Takiego właśnie świadectwa, płynącego z usprawiedliwienia z łaski, potrzeba nam szczególnie dzisiaj, kiedy mamy do czynienia z modelem społeczeństwa, które jest otwarcie budowane na wartościach roszczeniowych. Gdy poważnie potraktujemy orędzie o usprawiedliwieniu i jego konsekwencje dla życia chrześcijańskiego, przekonamy się, że musimy popaść w konflikt z dominującym systemem ekonomicznym. Wyczuwając tę sprzeczność intuicyjnie, XXIII Zgromadzenie Generalne Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych (Debreczyn, 1997) wezwało Kościoły do przeanalizowania tego systemu w świetle Ewangelii i określania punktów, w których drogi muszą się rozejść. Mówiono o potrzebie processus confessionis, czyli dogłębnej refleksji nad wnioskami płynącymi z naszego wspólnego świadectwa o Bogu: Ojcu, Synu i Duchu Św. Myślę, że sprzeczność między posłuszeństwem Ewangelii a obecnym systemem [polityczno-ekonomicznym] staje się wyrazistsza, gdy za punkt wyjścia obierzemy orędzie o usprawiedliwieniu. Pozwolę sobie zilustrować to na trzech przykładach.

Cel rozwoju gospodarczego i wzrostu bogactwa
W całym Nowym Testamencie, a zwłaszcza w Ewangelii według św. Łukasza, spotykamy się z ostrą krytyką bogaczy. Gromadzenie dóbr zostaje zdemaskowane jako źródło fałszywego poczucia bezpieczeństwa: „Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie?” (Łuk. 12:20). Poleganie na nagromadzonym majątku oznacza odrzucenie zaufania do Boga. Na mocy usprawiedliwienia z łaski zostaliśmy uwolnieni od chciwości i dążenia do samozaspokojenia poprzez gromadzenie coraz to większych i większych bogactw.

Dzisiejszy system ekonomiczny opiera się na akumulacji bogactw, a raczej na postępującym wzroście bogactwa. Zdrowie społeczeństwa należy mierzyć stopniem ekonomicznego rozwoju. Zgodnie z tym założeniem ludzi postrzegać należy w pierwszej kolejności jako homines oeconomici, których powołaniem jest przyczynianie się do bogacenia się narodów.

Nowy Testament nie przekreśla ludzkich potrzeb i pragnień. Potrzeba pokarmu obecna jest nawet w tekście tak kluczowym jak Modlitwa Pańska. Krytyka dotyczy zbytecznych potrzeb i zachcianek. Uczniowie zostali zachęceni do tego, by dzień po dniu zadowalali się swym chlebem powszednim. Usprawiedliwieni z łaski, mogą polegać na Bogu, że zaspokoi ich potrzeby. Obecny system podsyca pragnienia ekonomiczne, wykraczając daleko poza to, czego człowiekowi potrzeba, by mógł wieść w pełni satysfakcjonujące życie.

Odkrywamy teraz, dokąd naprawdę prowadzą wygórowane potrzeby i pragnienia. Zasoby natury są zagrożone. Mimo to system ekonomiczny nadal głosi, że wzrost gospodarczy i pomnażanie bogactwa są pierwszorzędnym celem ludzkości. Faworyzuje zatem taką postawę życiową, która  stoi w jawnej sprzeczności z kierunkiem, jaki wskazuje usprawiedliwienie.

Korzyść własna i rywalizacja jako główne czynniki życia gospodarczego
Ewangelia kładzie największy nacisk na miłość do bliźnich oraz solidarność z nimi. Apostoł Paweł zwięźle podsumowuje tę generalną orientację w swym Liście do Filipian: „Jeśli więc w Chrystusie jest jakaś zachęta, jakaś pociecha miłości, jakaś wspólnota Ducha, jakieś współczucie i zmiłowanie, dopełnijcie miłości mojej i bądźcie jednej myśli, mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością. I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważając jedni drugich za wyższych od siebie” (Flp 2:1-3). Na mocy usprawiedliwienia z łaski zostaliśmy umieszczeni przed Bogiem na jednej i tej samej płaszczyźnie. Staliśmy się wspólnotą, do której wszyscy członkowie wnoszą swój wkład.

Dzisiejszy system ekonomiczny opiera się otwarcie na zasadach zabiegania o własne interesy i rywalizacji. U jego podstaw leży założenie, że ludzie, kierując się w działaniu własną korzyścią, będą w ostatecznym rozrachunku przyczyniać się do wzrostu produkcji, handlu i spożycia. Dlatego stale nawołuje się ich, by kierowali się własnym dobrem. Aby zapewnić gospodarce zdrowe funkcjonowanie, muszą stale zdobywać, gromadzić i konsumować. System ten działa najlepiej dzięki swobodnej konkurencji sił ekonomicznych. Uczestnicząc w rywalizacji, wszystkie strony są zmuszone osiągać maksymalne efekty. Aby przetrwać, muszą wygrywać. Ta rywalizacja obraca dynamikę społeczną w nieustanną walkę o zwycięstwo.

Korzyść własna i rywalizacja są cechą ludzkiego życia – co do tego nie ma sporu. W człowieku istnieje wrodzona skłonność do osiągania korzyści kosztem innych. Do pewnych granic troskę o dobro własne i rywalizację trzeba nie tylko tolerować, ale popierać czy wręcz krzewić. Istnieje przecież zdrowa ambicja, a rywalizacja może w istocie przyczyniać się do rozwoju ludzkich zdolności. Paweł mówi nawet o rywalizacji duchowej (I Kor. 9:24). To jednak, czego obecnie doświadczamy, wykracza daleko poza normalną interakcję sił w obrębie społeczeństwa. Zasady interesowności i rywalizacji zostały awansowane do rangi ideologii. Systematycznie popiera się pogoń za własną korzyścią i konkurencyjność. W celu faworyzowania praw rywalizacji czyni się wszystko, aby stwarzać warunki dla swobodnego i ogólnoświatowego pojedynku sił ekonomicznych.

Konsekwencje tego systemu stają się coraz bardziej widoczne. Rywalizacja, systematycznie wprowadzana jako zasada, wymaga zapłacenia olbrzymiej ceny społecznej i ekologicznej. Aby pozostać konkurencyjnym na światowym rynku, każdy kraj musi zwiększać rozmiar dostosowań, za co płacić muszą słabsi członkowie społeczeństwa. Konkurencyjność prowadzi do przyspieszenia rozwoju w wielu dziedzinach: w nauce, innowacjach technicznych, produkcji i spożyciu. Odwodzi ludzkość coraz dalej i dalej od porządku stworzenia ku „wtórnemu światu” wytworów i pomniejsza świadomość ekologicznych zniszczeń.

Ale zapłacić trzeba – przede wszystkim – cenę duchową. Celem rywalizacji jest zwycięstwo. I owi zwycięzcy istnieją, ale równocześnie muszą być także przegrani. W ramach systemu konkurencyjności solidarność z ofiarami nigdy nie będzie niczym więcej jak tylko mądrością po szkodzie. Obecny system faworyzuje więc taką postawę życiową, która stoi w jawnej sprzeczności z kierunkiem, jaki wskazuje usprawiedliwienie z łaski.

Poszanowanie stworzenia
Cała Biblia przypomina ludziom o ich zależności od Boga, Stworzyciela nieba i ziemi. Wzywa ich, by korzystali z dóbr natury i – jednocześnie – by uszanowali granice jej zasobów. Jako przykład może tu posłużyć przykazanie świętowania szabatu. Jest on instytucją zarazem społeczną i ekologiczną3. To dzień wspólnoty, w którym wszyscy ludzie odpoczywają i cieszą się dobrodziejstwami stworzenia; to również przypomnienie naszej zależności od Boga, który przez sześć dni stworzył niebo i ziemię [a dnia siódmego, tj. w szabat, odpoczął] (por. II Mojż. 20:8-11). Zależność od Boga jest kluczową zasadą życia nas wszystkich, a usprawiedliwienie z łaski przypomina nam o niej szczególnie mocno.

Dzisiejszy system ekonomiczny wyraźnie ustanawia inny priorytet. Stajemy w obliczu dylematu. Coraz powszechniejsza staje się świadomość, że niezbędna jest nowa orientacja, jeżeli mamy stworzyć społeczeństwo zdolne zagwarantować dalsze istnienie, tj. takie, w które zmierza do zapewnienia jakości życia przyszłym pokoleniom. Konferencja ONZ na temat ochrony środowiska i rozwoju w Rio de Janeiro (1992) podjęła próbę sformułowania wymagań dotyczących dalszego istnienia (Deklaracja z Rio, konwencje w sprawie zmian klimatycznych i bioróżnorodności, Agenda 21). Przynajmniej uczyniono pierwszy krok ku wskazaniu alternatywnej ścieżki dla społeczności ludzkiej. Jest jednakże faktem, że nakreślonych w Rio perspektyw nie da się wprowadzić w życie w ramach dominującego obecnie systemu ekonomicznego. Ideologia wspólnego rynku prowadzi nieuchronnie do wzmożonej przepustowości, a więc i agresji człowieka wobec natury i zwiększonej eksploatacji jej zasobów.

Brak szacunku dla Boga Stwórcy [i Jego dzieła] jest nieodłącznym aspektem dzisiejszego systemu. Usprawiedliwienie z łaski przypomina nam o Bożej obecności w stworzeniu i zmusza do odwrócenia priorytetów. Pierwsze miejsce powinna zająć dbałość o dalsze istnienie [stworzenia]. Kolejny raz obecny system faworyzuje postawę, która stoi w jawnej sprzeczności z kierunkiem, jaki wskazuje usprawiedliwienie.

Mamy więc przed sobą trzy perspektywy nie do pogodzenia z wiarą w usprawiedliwiającą łaskę Bożą! Te trzy wartości nie przystają do wyznawania i wysławiania udzielonej nam sprawiedliwości Chrystusowej! Na podstawie naszej wiary nie możemy uczynić nic innego, jak tylko je odrzucić i protestować przeciwko systemowi, który ze swej natury wywołuje niesprawiedliwość i zniszczenie. Usprawiedliwienie z łaski oznacza życie oparte na z gruntu odmiennych zasadach: na prostocie, solidarności i poszanowaniu stworzenia. Apeluje o styl życia, który jest rozbieżny ze współczesnymi tendencjami. Usprawiedliwienie nie dostarcza oczywiście podstawy do opracowania zapiętej na ostatni guzik alternatywnej koncepcji społeczeństwa, ale uzmysławia nam nieprzystawalność woli Bożej i podstawowych idei, jakimi kieruje się dzisiejszy system ekonomiczny. Prawdziwe znaczenie usprawiedliwienia stanowi, w pierwszym rzędzie, wyzwanie dla samego Kościoła, ponieważ wspólnota wierzących jest pod wieloma względami lennikiem tego systemu. Nie uzmysławia sobie implikacji własnej wiary, a kompromisy zawierane przez nią w nadziei oczekiwanych korzyści są w życiu codziennym po prostu nieuniknione. Niemniej jednak nie sposób wątpić, że wiara chrześcijańska i obecny ideał społeczeństwa znajdują się w opozycji. Na tyle, na ile wspólnota chrześcijan będzie wierna implikacjom płynącym z wyznawanej przez siebie wiary, zawsze wskazywać będzie inny horyzont.

Nadzieja Królestwa Bożego
Ale czy to świadectwo zmieni obecną orientację? Czy uda mu się stworzyć ruch odnowy i uzdrowienia? Czego możemy spodziewać się w przyszłości? Jak widzieliśmy, usprawiedliwienie Bożą sprawiedliwością nie oznacza automatycznie, że Bóg daruje ludziom świetlaną przyszłość. Skutki grzechu nie zostały usunięte i uaktywniają się wciąż jako destrukcyjne siły w historii. Zło może się nawarstwiać; warunki życia na Ziemi mogą się stopniowo pogarszać. Nie mamy prawa rościć żadnych pretensji w związku z przyszłością i z całą pewnością nie w naszych rękach leży jej zagwarantowanie.

Niewątpliwie potrzebne jest zmobilizowanie wszelkich dostępnych sił i wtedy być może się okaże, iż dzięki działaniom ruchów społecznych otwarta zostanie inna droga ku przyszłości. Nie ma jednak pewności, że to się powiedzie. Sam jestem związany z kilkoma takimi ruchami i wspieram je z głębokim przekonaniem; moim zdaniem na tym właśnie ma polegać dzisiaj chrześcijańskie świadectwo Kościoła. Ale czy rzeczywiście ten cel zostanie osiągnięty? Częstokroć język, jakim te ruchy się posługują, uznaje wątpliwości dotyczące przyszłości za zwykły brak wiary. Ale nie mamy pewności co do przyszłości, a Boża obietnica Królestwa nie oznacza, że głos rozsądku zostanie dosłyszany. Trzeba zostawić miejsce na Boży sąd. Nawet najbardziej przekonujące programy mogą zawieść. Bóg może wybrać zupełnie inny wariant.

Czy wobec tego usprawiedliwienie z wiary ma jakiekolwiek znaczenie? Główną jego konsekwencją jest wewnętrzna wolność, która nie wypływa ani z nadziei, ani z rozpaczy; ta wolność pozwala nam angażować się z miłości do każdego bliźniego i wszystkich istot ludzkich, nawet jeśli nie ma cienia nadziei na trwałą zmianę. Pozwólcie, że wyjaśnię to z pomocą trzech spostrzeżeń.

Wolność od oszukiwania się
Pewność usprawiedliwienia pomaga nam stawiać czoło rzeczywistości i bez lęku rozpoznawać ogromne zagrożenia, które wiszą nad ludzkością. Nasze społeczeństwo odczuwa wielką pokusę, by je ignorować lub minimalizować. Systematycznie kwestionuje się zasadność ostrzeżeń. W gruncie rzeczy panuje powszechna wiara w to, że nauka i technologia nie tylko wynajdą środki zapobieżenia katastrofom, ale też dzięki nowym osiągnięciom wymoszczą nam drogę do nowego świata. Powód tego przesądu jest prosty. Stawienie czoła zagrożeniom wymagałoby tak zasadniczych zmian w naszym obecnym stylu życia, że nie jesteśmy zdolni sprostać rozmiarowi tego wyzwania. Albo wyrzucamy je ze świadomości, albo łagodzimy jego wymowę, dzieląc cały obraz na serię zagrożeń, z których każde można z łatwością opisać, a więc i znaleźć dlań stosunkowo proste rozwiązanie. Orędzie o usprawiedliwieniu ma w tej dziedzinie znaczenie rozstrzygające. Daje ono wolność niezbędną do pokonania blokad w naszych umysłach i sercach oraz do stawienia czoła temu, co niesie przyszłość.

Usprawiedliwienie a usprawiedliwianie się
Pewność usprawiedliwienia z wiary uwalnia od potrzeby usprawiedliwiania się. Teraźniejszość cechuje się niebywałym zapotrzebowaniem na usprawiedliwienia. Ten mechanizm obronny występuje nie tylko u poszczególnych osób, ale zwłaszcza w społeczeństwie, które reaguje alergią na każdy głos krytyczny. Takie nastawienie utrudnia rozprawienie się z własną przeszłością. Niemal niemożliwym czyni oszacowanie dynamiki teraźniejszości. „Czemu mielibyśmy postęp, jaki nastąpił w minionych dziesięcioleciach, traktować jako winę? Dlaczego mielibyśmy odpowiadać za konsekwencje, których nie byliśmy, i nie mogliśmy być, świadomi? Czemu my, mieszkańcy uprzemysłowionego świata, mielibyśmy ponosić odpowiedzialność za skutki jakiegoś projektu, skoro mieliśmy dobre intencje, forsując go?” Taką samą postawę usprawiedliwiania się można dostrzec także u ludzi, którzy krytycznie odnoszą się do obecnego systemu. Oni oskarżają. Wskazują winnych: ludzi na kluczowych stanowiskach, którzy nadużywają swej władzy i uniemożliwiają triumf zdrowego rozsądku.

Usprawiedliwienie z łaski wyklucza tego rodzaju postępowanie. Postawmy sprawę jasno: nie wszyscy ponoszą jednakową odpowiedzialność za destrukcyjny bieg historii. Uogólnione sądy o ludzkiej winie nigdy nie oddadzą prawdy o rzeczywistości. Jednak nowa orientacja powinna zakładać gotowość przyznania się, że nikt z nas – każdy na swój sposób – nie wypełnił Bożych wymagań. Jest sprawą najwyższej wagi, aby każde oświadczenie [w tej sprawie] wydawane przez Kościoły odzwierciedlało świadomość naszej powszechnej odpowiedzialności.

Wolność od rozpaczy
Analizowanie współczesnych zagrożeń niemal nieuchronnie wywołuje uczucie rozpaczy. Nie tak dawno nadzieje były bardzo wygórowane, teraz ich miejsce zajęło czarnowidztwo. A nadzieje, które się załamują, rodzą frustrację. Istnieje dziś skłonność do czerpania swoistej satysfakcji z omawiania „problemów” naszych czasów. Rozpaczanie nad przyszłością może stać się intelektualną modą. Ale rozpacz we wszelkich kształtach, jakie przybiera, oznacza koniec miłości. Możliwe, że to miał na myśli Jezus, gdy mówił uczniom, iż w czasach ostatecznych „miłość wielu oziębnie” (Mat. 24:12b). Jednak ufność w sprawiedliwość Chrystusową uwalnia od rozpaczy, bo niesie przekonanie, że w Chrystusie moce śmierci zostały – i zostaną – pokonane. Czyni nas to wolnymi do świadczenia miłości.

Kościół i jego świadectwo
Jeśli to wszystko prawda, to Kościół jest przede wszystkim wspólnotą tych, którzy podzielają wiarę w Bożą łaskę na mocy sprawiedliwości Chrystusowej. A ponieważ nic nie rozwiewa się równie szybko jak świadomość łaski Bożej, podstawowym celem Kościoła jest dołożenie starań, aby orędzie o usprawiedliwieniu było skutecznie głoszone. Reformatorzy nigdy nie przestali podkreślać, że nieustannie istnieje potrzeba zwiastowania tego orędzia. Wiemy jednak, że kazanie to nie wszystko. Wielkie dzieła Boże muszą być wysławiane przez modlącą się wspólnotę, a jej członkowie powinni dzielić się ze sobą tym orędziem. Kościoły Reformacji muszą się jeszcze wiele w tej dziedzinie nauczyć. Bez względu na to, jak podstawową sprawą jest kazanie, nie wolno nie doceniać roli nabożeństwa i życia wspólnotowego. Chociaż orędzie o usprawiedliwieniu dotyczy każdego człowieka z osobna, żyje ono tylko dzięki wzajemnym kontaktom ludzi. Usprawiedliwienie z łaski wprowadza we wspólnotę, a wspólnota w decydujący sposób umacnia świadomość wyzwalającej obecności Bożej.

Kościół jest miejscem, w którym wciąż na nowo trzeba zastanawiać się nad konsekwencjami usprawiedliwienia z łaski. Tylko dzięki wspólnemu wysiłkowi możemy mieć nadzieję na to, że stopniowo odkryjemy, jakiej odpowiedzi wymaga od nas dzisiaj usprawiedliwienie z wiary. Społeczność tych, którzy pokładają ufność w sprawiedliwości Chrystusa, musi odznaczać się nowym stylem życia – oraz nowymi wartościami i priorytetami we wszystkich jego dziedzinach. Istnienie tej wspólnoty ma być odzewem na żądanie uznania egoistycznych praw, które zdominowało świat. Ma wskazywać alternatywy. Ma być źródłem wolności dzięki oferowaniu przebaczenia i możliwości nowej orientacji. Ma być miejscem emanującym miłość.

Usprawiedliwienie z łaski uprzedza nadejście [pełni] nowego Królestwa. Kościół, usprawiedliwiony na podstawie sprawiedliwości Chrystusa, stale modli się o przyjście Królestwa Bożego. Maranatha! Świadectwo to wskazuje rzeczywistość istniejącą poza uciskiem, zniszczeniem i zepsuciem, w której Bóg będzie wszystkim we wszystkim, a wszystkie narody zostaną uleczone [por. Obj. 22:2]. W ostateccznym rozrachunku Kościół nie dysponuje żadną inną mądrością niż ogłaszanie, iż jest całkowicie uzależniony od tej właśnie rzeczywistości. Usprawiedliwienie nas, grzeszników, to zapowiedź tego nadchodzącego świata, w którym Boże cele staną się widoczne wraz ze wszystkimi ich konsekwencjami.

Lukas Vischer
Tłum. Monika Kwiecień
[Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji]

______
1 Hans Schäfer: Die Botschaft der Rechtfertigung. Eine Einführung in ihr biblisch-reformatorisches Verständnis. Im Auftrag der vereinnigten Evangelisch-Luterischen Kirche Deutschlands (VELKD). Hannower 1997, s. 41.
2 Jürgen Moltmann: Gerechtigkeit für Opfer und Täter, [w:] In der Geschichte des dreieinigen Gottes. Beiträge zur trinitarischen Theologie, s. 74nn.
3 Por. uwagi Jürgena Moltmanna nt. szabatu w jego pracy Bóg w stworzeniu, Kraków 1995, która w oryginale nosi podtytuł: Ekologiczna nauka o stworzeniu (przyp. tłum.).