Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11-12 / 1999

Śladami polskiej Reformacji

Grupa studentów historii z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego odbyła w dniach 20-25 października objazd naukowy „Śladami Reformacji w 500-lecie urodzin Jana Łaskiego”. Poza poznaniem podstaw historii sztuki studenci postawili sobie ambitniejsze zadanie: „poznanie, w miarę możliwości, codzienności protestantów polskich w kontekście burzliwej i trudnej historii Reformacji” – czytamy w sprawozdaniu autorstwa Agnieszki K. Kuś.

Opiekę naukową nad studentami sprawowali prof. dr hab. Wojciech Kriegseisen z Instytutu Historii PAN i magistrzy: Marek Janicki, Sebastian Kawczyński i Jacek Kriegseisen, a także prof. dr hab. Urszula Augustyniak, kierowniczka Katedry Historii Staropolskiej. Trasa objazdu, znacznie poszerzona pod wpływem Krzysztofa Bandoły, pracownika Biblioteki Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Warszawie, obejmowała Żychlin, Konin, Rawicz, cmentarz we Wschowie, Leszno, Łask, Zelów, lapidarium w Korzuchowie, Głogów, Jawor, Świdnicę, Kłodzko, Strzelin i Pstrążną. Na zwiedzenie tych wszystkich miejsc, związanych z tradycją luterańską, ewangelicko-reformowaną i czeskobraterską, oraz na spotkania z duchownymi i wiernymi parafii ewangelicko-reformowanych i ewangelicko-augsburskich studenci mieli sześć dni. Właśnie rozmowy z księżmi: Andrzejem Mendrokiem (lut.), Mirosławem Jelinkiem (ref.) i Michałem Jabłońskim (ref.), obok udziału w nabożeństwie, wywołały na uczestnikach wyprawy największe wrażenie. Dla większości był to pierwszy kontakt z wyznawcami konfesji ewangelickich. Poniżej prezentujemy kilka spisanych na gorąco refleksji młodych historyków, zebranych przez Agnieszkę K. Kuś.

***

...Objazd pozwolił mi skonfrontować wiedzę uzyskaną z kolejnych opracowań z rzeczywistością. Panuje powszechne przekonanie, że kościoły protestanckie charakteryzuje skromny wystrój. Tymczasem mieliśmy okazję podziwiać cudowne Kościoły Pokoju w Jaworze i Świdnicy, które były fantastycznymi wyjątkami od tej reguły.

Niezapomnianym doświadczeniem były także spotkania z pastorami. Ludzie ci, przez długi czas określani przez stronę katolicką jako heretycy, odnosili się do nas z dużą sympatią. [...] Najlepszym przykładem ich ekumenicznej postawy było umożliwienie nam wzięcia udziału w nabożeństwie ewangelicko-reformowanym. Mogliśmy osobiście przekonać się, jakie są różnice między tego typu nabożeństwem a mszą katolicką [...] – Wiktor Wojtas.

***

...Jest coś, co sprawia, że [ewangelicy] wydają się (zapewne niesłusznie) zupełnie inni od katolików a podobni między sobą [...] W moim odczuciu prezentują inny typ pobożności i rzecz polega chyba na podchodzeniu do religii w sposób bardziej rozumowy i konsekwentny (co przenosi się na inne dziedziny życia). Sprawiają wrażenie, jakby wiedzieli, jak należy żyć, i czekali, aż bracia katolicy dojdą do tego, co oni już dawno osiągnęli (z niejaką satysfakcją wskazują tu na postanowienia II Soboru Watykańskiego). Tworzą zżyte i aktywne wspólnoty. Są niezwykle gościnni – Małgorzata Ziemińska.

***

Gdyby ktoś zapytał mnie, czy sześć dni jest wystarczającą ilością czasu na to, by poznać obcą kulturę, wyśmiałbym go. [...] I może dzięki tak napiętemu programowi zmieniłem zdanie co do czasu, jaki człowiek (a ściślej student historii) potrzebuje, na poznanie czegoś i w pewnym sensie zrozumienie tego, o czym do tej pory jedynie czytał (głównie to robimy, my – studenci historii). W tym miejscu zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że poznałem Polskę (trzymając się trasy objazdu: Wielkopolskę i Dolny Śląsk) od zupełnie innej strony niż dotychczas.

Na koniec tego krótkiego wspomnienia muszę napisać, że trochę jestem oszołomiony tym, co zobaczyłem i co – wydaje mi się – w jakimś stopniu zrozumiałem, chcę przez to powiedzieć, że wyrazy protestantyzm i protestanci przestały być dla mnie kolejnymi hasłami słownikowymi, których nie potrafię zgłębić, a stały się dla mnie wyrażeniami namacalnymi, a nawet bliskimi – Maciej Piwowarczuk.

***

Objazd „Śladami Reformacji” [...] pozwolił mi uzupełnić, a jednocześnie skonfrontować z rzeczywistością wiedzę o ewangelikach na ziemiach polskich.

Przeszłość ukazywała się w czasie zwiedzania obecnych i byłych zborów, a także na cmentarzach. Świadectwami wielowiekowej obecności tych wyznań są zarówno wspaniałe kościoły w Jaworze i Świdnicy, czy lapidarium we Wschowie, jak i mały kościół w Pstrążnej, którego zapewne nigdy nie udałoby mi się obejrzeć. Dzięki kolejnym obiektom znajdującym się na naszej trasie miałam okazję poznać różne nurty ewangelicyzmu reformowanego, dające się zauważyć także dzisiaj.

Teraźniejszość opisywali w rozmowach z nami pastorzy i wierni parafii, które odwiedzaliśmy. Opowiadali o trudnych czasach powojennych i nie zawsze łatwym dniu obecnym. Odnosili się do nas z sympatią i udzielali odpowiedzi na wszystkie pytania.

Bardzo duże wrażenie wywarło na mnie nabożeństwo ewangelickie [reformowane – red.] w Strzelinie, które odbyło się w byłym zborze, będącym obecnie kościołem katolickim. Dzięki niemu doświadczyłam niepowtarzalnej atmosfery.

Było to kilka niezapomnianych dni, wypełnionych zbieraniem doświadczeń naukowych i czysto ludzkich – Ewa Piórkowska.

***

Reformacyjny objazd naukowy [...] pozwolił mi zetknąć się z problematyką dotychczas nieobecną w mojej uniwersyteckiej edukacji – doktryną, kulturą i historią Kościołów reformowanych na obszarze dawnej Rzeczypospolitej. Dzięki objazdowi i zebranej podczas niego wiedzy i doświadczeniom mam nadzieję, że w przyszłości, w pracy naukowej, dzieje i zasady wspólnot reformacyjnych będą mi bliższe – Rafał Jaworski.

***

...Dzieje Reformacji wiązały się w moich oczach przede wszystkim z XVI i XVII wiekiem. Odwiedzenie współcześnie istniejących, działających zborów pozwoliło mi powiązać informacje wyniesione z książek ze współczesną rzeczywistością. Ponadto nasz objazd pomógł mi w zrozumieniu skomplikowanych kwestii doktrynalnych oraz naocznie przekonał o różnicach dzielących ewangelików i katolików. Ciepła atmosfera spotkań przekonała mnie jednak o daleko idących podobieństwach. Jako szczególnie inspirujący uważam udział w nabożeństwie w Strzelinie [...] – Maciej Ptaszyński.

***

Chrześcijańskie życie i praca dla bliźniego to najpiękniejsze, co wśród wielu rzeczy pięknych można było ujrzeć, a i doświadczyć w ciągu tych kilku dni. Przyniosły one wzruszenie, które raduje i krzepi, przy tym trochę cichej zazdrości oraz wzmożone pragnienie, by szczerość i wzajemność umacniały się i czym prędzej szerzyły po krańce świata istot rozumnych – Marek Janicki.

***

Zawsze ciekawie jest przekonać się, jak widzą nas inni. Lecz chociaż przytoczone powyżej pozytywne, nieraz wręcz entuzjastyczne, wypowiedzi są miłe dla ewangelickiego ucha – to generalnie świadczą o tym, że świadomość istnienia i znajomość wspólnot ewangelickich w Polsce (studenci piszą ogólnie o protestantyzmie, nie zdając sobie wyraźnie sprawy, że ma on znacznie szerszy zasięg) jest żadna bądź znikoma. To zjawisko powszechne, tym razem jednak dotyczy studentów historii, a więc przyszłych badaczy lub nauczycieli. Nawet fakt, że ich zaczerpnięte z książek wiadomości o polskiej Reformacji ograniczały się dotychczas do dwóch stuleci, kiedy ruch ten był najaktywniejszy, niekoniecznie oznacza zrozumienie tego, zróżnicowanego przecież, zjawiska, o czym świadczy choćby pierwsza wypowiedź (podczas zwiedzania kościołów nie wyjaśniono chyba przyczyn różnic w wystroju wnętrz sakralnych między tradycją luterańską a ewangelicko reformowaną i czeskobraterską, płynących z interpretacji Dekalogu).

Widać wszakże, iż sucha wiedza o Reformacji, zwłaszcza w jej aspekcie religijnym niezrozumiała często dla współczesnego człowieka (a ściślej studenta lub studentki historii), zaczyna wzbudzać zainteresowanie, gdy przyjrzeć jej się z bliska i przekonać, że te nieco egzotyczne wspólnoty ewangelickie istnieją i zachowują swoje przekonania, o których można było dotąd jedynie czytać w naukowych opracowaniach i rozmaitych archiwaliach. I że wspólnoty te nie tylko „dają się zauważyć”, ale również są otwarte i... dają się poznać.

Ekumenizm nie należy do programu studiów na wydziałach historycznych. Jak jednak widać, naukowy objazd poświęcony poznawaniu historycznych zabytków „obcej kultury”, kultury ewangelickiej w jej trzech odmianach, może zostać wzbogacony o taki wymiar i okazuje się to wartością szczególnie cenną dla uczestników. Czy zaowocuje to zmianą w ich podejściu do studium przedmiotu? O tym dopiero się przekonamy. Tak czy owak inicjatywa pracowników naukowych Instytutu Historii (niektórzy z nich są bardzo dobrze obeznani ze współczesnym polskim ewangelicyzmem, a ponadto zaprzyjaźnieni z poszczególnymi środowiskami) oraz naszej Biblioteki Synodu jest bardzo wartościowa. I na pewno powinna być kontynuowana.

Oprac. red.