Drukuj

11-12 / 1999

Pamiętam pewną fotografię zamieszczoną w popularnym tygodniku „Paris-Match” w połowie lat 70. Na zdjęciu podają sobie ręce b. premier Francji Maurice Couve de Murville oraz ówczesny minister (i przyszły premier) Michel Rocard. Właściwie – nic dziwnego. Ale jest coś, co czyni tę fotografię niezwykłą. Otóż spotkanie między dwoma politykami nie odbywa się ani w siedzibie premiera, ani w żadnym innym budynku rządowym. Jego miejscem jest sala obrad Synodu Kościoła Reformowanego Francji, a b. premier i jednocześnie dotychczasowy prezes Synodu właśnie przekazuje to stanowisko swemu nowo wybranemu następcy, który kilkanaście lat później obejmie również urząd premiera. Aby przedstawić rolę i znaczenie protestantów w życiu publicznym Francji, nie można znaleźć lepszego, bardziej czytelnego symbolu niż to historyczne zdjęcie. I, jak w każdej dobrej opowieści, historia ta ma ciąg dalszy, już całkiem nam współczesny.

Lionel Jospin, obecny szef rządu francuskiego, również pochodzi z rodziny o korzeniach hugenockich (choć sam deklaruje się jako ateista), luteranką jest obecna minister kultury Catherine Trautmann. Ewangelikami są wpływowi przedsiębiorcy: Louis Schweitzer, dyrektor zakładów Renault (spokrewniony w drem Albertem Schweitzerem), Serge Tschuruk (firma Alcatel), Pierre Bergé, dyrektor domu mody Saint-Laurenta i kurator Opery Paryskiej. Do związków z protestantyzmem przyznają się także dwaj wybitni historycy: Pierre Chaunu i Emmanuel Ladurie, oraz przedstawiciel filmowej awangardy Jean-Luc Godard. To zaledwie śmietanka elit, swoista „protestancka ekstraklasa”, która bazuje na solidnym podłożu społecznym.

Według badań socjologicznych, przeprowadzonych niedawno na zlecenie Francuskiej Federacji Protestanckiej, 18 proc. członków liczącej ok. 1 mln osób społeczności dwóch głównych Kościołów ewangelickich Francji (reformowanego i luterańskiego) to członkowie kadr kierowniczych i przedstawiciele wolnych zawodów, a 24 proc. to reprezentanci klasy średniej (nauczyciele, urzędnicy, prywatni przedsiębiorcy). Mimo małej stosunkowo liczebności protestantów nie było więc czystym przypadkiem, że trzej kolejni francuscy premierzy mogli wywodzić się z Kościoła Reformowanego (jak też, co ciekawe, dwaj ministrowie spraw wewnętrznych: Gaston Deferre i Pierre Joxe).

Socjologicznie rzecz ujmując, protestanci francuscy to ludzie „pogranicza”. Według tygodnika „L’Evenement du Jeudi”, „zajęli oni wyjątkową pozycję w kraju, odkąd Francja przestała być »najstarszą córą Kościoła«: jako chrześcijanie są częścią większości; mając z natury nastawienie świeckie1, są doskonale zżyci z ideami i procesem dziejowym nowożytności; jako protestanci strzegą swej specyfiki i sposobu bycia mniejszości”. Towarzyszy temu duma z przeszłości, szczycenie się rolą, jaką odegrali ich przodkowie w historii Francji (dwie czołowe postacie to król Henryk IV, uważany za jednego z największych władców Francji, i admirał Coligny, wielki przywódca hugenocki), oraz swoista „klanowość” najstarszych rodów protestanckich. Na przykład – jak pisze dalej wzmiankowany tygodnik – gdy w 1965 r. Jacques Monod otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny, zapytano seniora rodu Monod, czy rodzina czuje się dumna z tego wyróżnienia. W odpowiedzi usłyszano: „Och! To raczej on powinien być dumny, że się nazywa Monod!”. Biorąc pod uwagę, że Monodowie to największa „dynastia” protestancka, szczycąca się wieloma pastorami, bankierami, politykami, prawnikami (m.in. obrońcą Alfreda Dreyfusa) i naukowcami – odpowiedź ta nie była całkiem bezzasadna.

Mimo siły kapitału, który reprezentują, potencjału intelektualnego i zwartości tej znaczącej społeczności mniejszościowej, protestanci francuscy nie stworzyli jednolitego lobby politycznego i nie reprezentują jednej orientacji politycznej. Według wspomnianych badań 40 proc. z nich plasuje się na lewicy, 33 proc. na prawicy, 7 proc. jest bliska Zielonym, a 3 proc. uważa się za zwolenników skrajnie nacjonalistycznego Frontu Narodowego. Pisarka Françoise Hébrard tak to komentuje: „Protestanci mogą się angażować z różnym zapałem po każdej stronie politycznej. Ale wszędzie wystrzegamy się schematów. Bo u źródła protestantyzmu zawsze było sprzeciwianie się niesamodzielnemu myśleniu”. Innymi słowy – jak mawiał ojciec Lionela Jospina – „protestantyzm to odrzucenie łatwych kompromisów i dwuznacznych decyzji”. Według Françoise Hébrard protestantyzm francuski jako ruch religijny cechuje się zaangażowaniem, działaniem, któremu towarzyszy zawsze poszanowanie bliźniego, nie wyrażające zgody na jakikolwiek fanatyzm, polityczny czy ideowy, ale i nie wykluczający nikogo ze względu na jego wybory polityczne.

O wyborze politycznym można dyskutować, ale się go nie kwestionuje – przykładem była dyskusja na łamach „Réforme”, tygodnika ewangelików francuskich, dotycząca stosunku wobec owych 3 proc. protestantów popierających Le Pena. W dyskusji tej wyrażano różne poglądy, często nawet w ostrej formie, ale zakładano dobrą wolę braci w wierze, co w świetle przekonania o osobistej odpowiedzialności i pluralizmie wyklucza wszelkie moralizatorstwo. Prof. Oliver Abel, przewodniczący Komisji Etyki Federacji Protestanckiej, uważa, iż podstawą myślenia o sprawach publicznych powinien być – wedle jego określenia – kompromis protestancki: „akceptujemy strefę niejawności w działalności publicznej, ale nawet tam oczekujemy zachowania z klasą”.

Protestanci francuscy starają się być społecznością spolegliwą, by użyć terminu wprowadzonego przez prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Są wspólnotą, która bardzo poważnie wzięła sobie do serca (i umysłu) ideały rewolucji Francuskiej: wolność, równość i braterstwo. Z tego ducha poczęły się wszystkie reformy w historii Francji, propagowane przez protestantów: ustawa Jules’a Ferry’ego o świeckości nauczania, wprowadzenie rozdziału Kościoła od państwa (1905), decentralizacja (reforma administracyjna) autorstwa Gastona Deferre’a w latach 60. czy też projekt „sekularyzacji” islamu we Francji, przedstawiony przez Pierre’a Joxe’a, ministra spraw wewnętrznych za prezydentury François Mitteranda, a kontynuowany przez Catherine Trautmann, gdy była długoletnim merem Strasburga.

Również czyny wypływające z etyki osobistej i indywidualnych przekonań stawały się katalizatorami reformy państwa: decyzja Arnolda Monoda, aby bronić zaszczutego kapitana Dreyfusa wbrew armii francuskiej, antysemickim nastrojom ulicy i oporowi wpływowych osób w państwie, jest niezapomnianym przykładem odwagi i przejęcia się hasłami liberté, egalité, fraternité.

Również z tej tradycji wywodzi się postać i dzieło filozofa Jeana Cavaillesa. Prekursor strukturalizmu, antagonista Sartre’a (notabene też pochodzącego z rodziny protestanckiej) był przed wojną jednym z najlepiej zapowiadających się filozofów. Zginął jako członek ruchu oporu w wieku 41 lat, rozstrzelany przez niemiecki pluton egzekucyjny w 1944 r. Jak pisze jeden z komentatorów jego dzieła: „Jean Cavailles napisał pracę, która przyniosła mu największy rozgłos, w więzieniu na południu Francji w czasie okupacji. Nie był już w stanie dać wprowadzenia, które uważał za niezbędne, aby uczynić tę trudną pracę bardziej przystępną. Uczestniczył w historii, mimo iż odrzucał jej egzystencjonalistyczną wykładnię. (...) To właśnie działalność Cavaillesa jako bojownika ruchu oporu (rola, do której we własnym mniemaniu był predestynowany, wynikająca z pewnych surowych wymogów, jakim hołdował) przecięła jego karierę filozofa i historyka nauki. Filozof (...) zginął niejako podczas walki. A to sprawia, że sama śmierć Cavaillesa staje się pewnego rodzaju demonstracją – to znaczy wyjątkową syntezą życia i intelektu”2.

Taka synteza wiary i intelektu, przekonań i działania jest powtarzającym się wzorcem w historii protestantyzmu francuskiego jako niezwykłej formacji kulturowej. Admirał Coligny, Arnold Monod, Jean Cavailles – każdy z nich na swój sposób dał heroiczne świadectwo jej wielkości.

Joanna J. Mizgała
[Doktor nauk politycznych Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie i absolwentka Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie]

________

1 Chodzi o opowiadanie się za świeckością państwa i uwolnieniem sfery prywatnej od jurysdykcji Kościoła rzymskokatolickiego – red.
2 John Lechte: Panorama współczesnej myśli humanistycznej: od strukturalizmu do postmodernizmu. Warszawa 1994