Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

8-9 / 1999

Podczas całej swej działalności reformatorskiej Łaski był aktywnym uczestnikiem sporu o rozumienie obecności Chrystusa w sakramencie Wieczerzy Pańskiej. Trwanie przy poglądzie bliskim Kalwinowi, a odległym od sformułowań Konfesji augsburskiej z 1530 r. było jedną z głównych przyczyn kolejnych niepowodzeń, jakie spotkały go podczas pobytu na obczyźnie. Utrata stanowiska efora we Fryzji, gdy po zwycięstwie Karola V nad Ligą Szmalkaldzką i ogłoszeniu interim okazało się, że Łaski nie mieści się w nowej ortodoksji, odmowa azylu w Danii po ucieczce z Londynu w 1553 r., gdy władzę objęła Maria Tudor, ponowne niepowodzenia we Fryzji, wreszcie nieudane półtoraroczne starania o uzyskanie azylu we Frankfurcie nad Menem miały związek ze sporem z radykalizującym się stronnictwem luterańskim.
Łaski podjął próbę przełamania podziału w obozie ewangelickim, a nawet zorganizowania wielkiej dysputy teologicznej, która doprowadziłaby do sformułowania wspólnej nauki o Komunii Św. Skończyło się jednak na odbytej 22 maja 1556 r. w Stuttgarcie dyskusji z luterańskim teologiem Janem Brenzem, lecz nie przyniosła ona spodziewanego rezultatu, jakim miało być przekonanie księcia wittenberskiego Krzysztofa do poglądów Łaskiego. Kontrowersje wokół jego nauki o sakramencie Wieczerzy Pańskiej poważnie ograniczyły także jego aktywność na terenie Polski, albowiem również król Zygmunt August domagał się odeń wykazania zgodności z Konfesją augsburską.
Pośród ważniejszych pism Łaskiego na temat Wieczerzy Pańskiej wypada wymienić: Epistola ad amicum quendam... de verbis coenae Domini (Emden 1544), wykład o sakramentach opracowany w Anglii: Brevis et dilucida de Sakramentis ecclesiae Christi tractatio z 1552 r. i Purgatio ministrorum, napisaną podczas sporów z luteranami we Frankfurcie, a opublikowaną w Bazylei w 1556 r. już po wyjeździe Łaskiego do Polski. Publikowany tekst pochodzi z Emden z roku 1554.

Adam Aduszkiewicz


 

Ponieważ nieprawdziwie rozgłasza się o nas, mężowie bracia, jakobyśmy teraz w nauczaniu naszym ponad miarę wynosili znaczenie Wieczerzy Pańskiej (a chodzi tu przede wszystkim o tajemnicę naszej z Chrystusem Panem komunii, jak też o kwestię obecności Jego ciała w Wieczerzy), ponieważ nie brak przy tym i takich, co uważają, że w jakimś stopniu zmieniliśmy nasze poglądy na te sprawy – wydało się niektórym rzeczą właściwą, żeby stawić czoło rzucanym oszczerstwom i publicznie ogłoszoną wypowiedzią na piśmie dać świadectwo, że ani w naszym nauczaniu nie wynosimy jakoś znaczenia Wieczerzy (lecz raczej staramy się przywrócić jej znaczenie, osłabione przez innych), ani też nawet na paznokieć, jak to się mówi, nie odstąpiliśmy w tym względzie od naszych wcześniejszych przekonań, tych, jakie podczas naszego tu posługiwania głosiliśmy jednomyślni z wami.

Nie wątpię zaś, że macie dotąd w pamięci oględność naszego nauczania, przedstawionego potem w Anglii w formie listu; pan Hermannus Brassius, nasz tu kolega, podał go do publicznej wiadomości na zgromadzeniu w Nordzie, lat chyba temu osiem czy więcej, a wielu z was zachowało sobie odpisy tego listu. Ta właśnie oględność w moim nauczaniu, tu przeze mnie pozostawiona w spuściźnie, a ponadto mój list do ministrów w Bremie, napisany niedługo potem przy jednomyślnej aprobacie moich tu kolegów, łatwo ukażą – gdyby je zestawić z tym obecnym moim wyznaniem – że pod każdym względem trwam w nauczaniu i poglądach, jakie tu kiedyś głosiłem.

To zaś moje obecne wyznanie dlatego do was przede wszystkim chciałem skierować, że nikt inny nie byłby w stanie dać pełniejszego i rzetelniejszego świadectwa o mnie niż wy, którzyście byli czynni w tym nauczaniu pospołu ze mną.

Bóg Najlepszy i Największy niech kieruje wami Duchem swoim Świętym i niech posługiwanie wasze uczyni owocnym ku chwale godnego czci imienia swego, ku zbawieniu waszemu i ku zbawieniu Kościoła. Amen.

Główne punkty mojego nauczania o komunii naszej z Chrystusem Panem

Nauczałem zawsze i nauczam, że nasza z Chrystusem Panem w Jego ciele komunia istnieje poprzez dwa elementy: substancję i jej uwarunkowania. Tak bowiem przez Chrystusa Pana została [ta komunia] ustanowiona (stosownie do Jego niczym [przez nas] niezasłużonej dobroci i miłosierdzia), że wchodząc w nią, On sam – przez współuczestnictwo – wziął w siebie część z tego, co nam jest właściwe, nam zaś przyniósł we wspólnotę część z tego, co Jemu jest właściwe. W taki sposób On sam wszedł w komunię tego, co było właściwe nam – i nigdy nie przestało być nam właściwe – i nawzajem powołał nas do niczym [przez nas] niezasłużonej komunii w tym, co skądinąd Jemu tylko było właściwe. Jest przeto w tej naszej z Chrystusem Panem komunii coś, co On sam wziął w siebie z tego, co nam było właściwe; wziął wszakże nie tak, żeby to odtąd stało się Jemu właściwe, nas zaś żeby z tego wyłączyć, ale zechciał, aby [to] już na zawsze było [Mu] wspólne z nami. I drugiej strony jest coś, co – wniesione z kolei z tego, co było [właściwością] Jego – uczynił wspólnym sobie i nam. W ten sposób mamy z Nim prawdziwą, pełną i zbawczą komunię w jednym i drugim: w tym, co On wziął z tego, co nam właściwe, i chciał, żeby to było odtąd wspólne Jemu i nam na równi, jak również w tym, co – Jemu właściwe – uczynił wspólnym sobie i wam.

Nauczałem zatem zawsze – i nauczam – że tym, co Chrystus Pan przy ustanawianiu tej naszej z sobą komunii wziął w siebie – przez współudział – z tego, co nam właściwe (i chciał, iżby od tamtego momentu było to już wspólne), jest właśnie substancja Jego ciała, podległego prawom natury – świadczy o tym całe Pismo. Tym zaś, co On z kolei wniósł do naszej z Nim komunii z tego, co Jemu właściwe – nauczałem [tak] zawsze i nauczam – są przymioty wszystkie i zasługa wszystka, i chwała wszystka najświętszego Jego ciała. I oczywiście wszystkie te rzeczy w ogóle do nas należeć nie mogły, gdyby On sam nie wniósł ich – z tego, co Jemu właściwe – do naszej z sobą komunii. Nauczałem przeto i zawsze nauczam, że Chrystus Pan, przy ustanawianiu naszej z Nim komunii, z tego, co nam właściwe, wziął z Marii Dziewicy za sprawą Ducha Świętego substancję swego ciała, podległego prawom natury, by stać się bratem naszym. W ten sposób ciało, które przedtem było ciałem właściwym nam, odtąd jest Jego również ciałem. A z kolei Jego ciało, przez Jego wcielenie, jest na równi naszym [też] ciałem – przez Jego z nami komunię w naturze (ale bez udziału w grzechu). Jest już i On sam ciałem z naszego ciała, a my z kolei wszyscy ciałem z Jego ciała poprzez daną przez naturę wspólnotę Jego z nami – czyli komunię – w jednym i tym samym ciele naszym (z wyłączeniem, jak to już powiedziałem, grzechu). Chrystus Pan zaś – [tak] zawsze nauczałem i nauczam – w tejże właśnie z sobą komunii dał nam to wszystko, co w jakikolwiek sposób Jemu było (w przyjętej od nas substancji Jego ciała) właściwe – aby wszystko, co w jakikolwiek sposób należy do Niego jako Jemu właściwe (z włączeniem tylko owego osobowego w Nim połączenia Boga i człowieka), aby to wszystko, powiadam, stało się już zupełnie i od razu naszym także, tak jak jest Jego – dzięki wniesieniu przez Niego [tego] daru we wspólną własność bez żadnej [naszej] zasługi.

Już też jest zupełnie naszym i sam Chrystus Pan – o tyle, o ile bez żadnych [naszych] zasług przez Boga Ojca został nam dany w ciała naszego komunię dla naszego zbawienia. I również wszystko, co jest Jego, jest i nasze – o tyle, o ile przez Niego, przybranego w naszą cielesność, zostało dokonane i wysłużone, i co bez żadnych [naszych] zasług zostało wniesione do naszej z Nim komunii.

Tego ja o naszej z Chrystusem Panem komunii i nauczałem zawsze, i nauczam. A w konsekwencji powiadam, że tajemnica ta, na ten sposób ustanowionej naszej z Chrystusem Panem komunii, jest bardzo zaciemniana, a nawet znieważana przez tych, którzy mówią, że Chrystus Pan przez to jest nasz, że daje nam – z tego, co Jemu właściwe – nie zasługi tylko swoje i chwałę swoją, ale także – w Wieczerzy swojej – substancję swego otrzymanego przy urodzeniu ciała. Nie dlatego zaś, iż wszedł w cielesność naszą i w nim stał się naszym bratem, iż w swoim ciele uświęcił ją, iż dał jej – w sobie – miejsce po prawicy Ojca swego.

Główne punkty mojego nauczania o ciele Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej

Nauczałem zawsze i nauczam, że ciało i krew Chrystusa Pana w sakramencie Wieczerzy nie tylko jest symbolizowane, lecz także prawdziwie objawiane. Ale w sposób dalece odmienny niż to wielu, jak widzę, naucza. Pod nazwą ciała rozumiem, ja w każdym razie, nie samą substancję ciała (a więc nie tkanki ciała i kości Chrystusa Pana), lecz raczej komunię Jego ciała – stosownie do interpretacji Pawłowej w I Liście do Koryntian w rozdziale 10. Tak że przedmiotem tajemnicy Wieczerzy oczywiście nie są tkanki ciała czy kości Chrystusa, lecz raczej nasza z Chrystusem Panem w ciele Jego komunia i złączenie. Sakramentem Wieczerzy – powiadam dalej – nie jest tylko jej zewnętrzna ceremonia (a tym mniej jej elementy: chleb i wino), ale – wyznaję – zewnętrzna ceremonia jest zewnętrznym też znakiem samej Wieczerzy. Także zresztą inne czynności przy sakramencie Wieczerzy zaliczam do tych znaków zewnętrznych. Istotne jest (przy samej ceremonii) działanie Ducha Świętego w naszych sercach. Bez niego – twierdzę – nie ma Wieczerzy Pańskiej, nawet wtedy, gdyby najdrobiazgowiej odprawiona była jej zewnętrzna ceremonia.

Wreszcie słowo „exhibere1” (gdy mówi się o tajemnicy Wieczerzy) rozumiem dalece inaczej, niż czyni to ogół. Tu bowiem słowo „exhiberi” ma, twierdzę, znaczenie „być umieszczonym – i pozostawać – na widoku”. Nie ma zaś znaczenia „być dawanym”, „być przekazywanym”, „być przenoszonym” czy też „rozprzestrzeniać się” – jak to niektórzy nauczają. A że „jest pokarmem”, rozumiem tak, że jest pokarmem wiary naszej: dla umocnienia i przypieczętowania w duszach naszych życia wiecznego. Na ten sposób, powiadam, słów tamtych zawsze używałem i także teraz używam. I zgodnie ze znaczeniem nadawanym tamtym słowom nauczałem zawsze i nauczam:

„W sakramencie Wieczerzy” – to znaczy w całym, pełnym, prawowitym ustanowieniu Wieczerzy Pańskiej, nie zaś w jej zewnętrznym znaku, czyli w ceremonii Wieczerzy (tym mniej w jej elementach).

„Jest nam wystawiony” – to znaczy jest położony na widok wiary naszej (gdy umysły nasze, dzięki działaniu Ducha Świętego, są unoszone ku niebu).

„Ciało i krew Chrystusa” – to znaczy komunię ciała i krwi Chrystusa, tak jak wykłada Paweł.

„Na pokarm życia wiecznego” – to znaczy na umocnienie i przypieczętowanie wiary w duszach naszych ku żywotowi wiecznemu.

W każdym z nas dwóch jest ludzi: jeden, który poznaje i pojmuje to, co jest podane naszym zmysłom, i drugi, który dzięki wierze wnika w sprawy niebiańskie. Używając innych wyrażeń, o tamtym mówi się, że jego miejsce zamieszkania jest na ziemi, o tym zaś, że już w niebie.

Tak właśnie temu w nas człowiekowi, który obracając się wśród rzeczy ziemskich, to tylko pojmuje, co podpada pod zmysły – na pokarm są podawane chleb tylko i kielich Wieczerzy, symbole, powiadam, Ciała i Krwi Chrystusa. Temu natomiast w nas człowiekowi, który wśród niebiańskich już rzeczy obracając się, na niebiańskie też patrzy – o takim zawsze nauczałem i nauczam, że jemu jest objawiane (tzn. kładzione na widoku) Ciało Chrystusa z wszystkimi Jego darami i zasługami, i nasza w nich z Chrystusem Panem komunia, dająca się ujrzeć poprzez wiarę – ku jego umocnieniu i oznaczeniu pieczęcią dla otrzymania kiedyś życia wiecznego.

Że zaś jedno i drugie nasze nauczanie (i o naszej z Chrystusem Panem komunii, i o Jego cele objawianym w Wieczerzy) zgodne jest z myślą całego Pisma, wykazaliśmy już gdzie indziej; i zawsze, ilekroć sytuacja będzie tego wymagać, za łaską Bożą wykażemy.

Tłum. dr Jerzy Mańkowski

1 W łacińskim wywodzie Łaskiego wielokrotnie występuje czasownik exhibere i pochodny od niego rzeczownik exhibitio. Treść znaczeniowa tych słów jest niezwykle bogata: od pokazywanie, wystawianie, objawianie, poprzez dawanie, udzielanie aż po dopełnianie, wypełnianie, rozkrzewianie. Łaski nie odchodząc od formuły exhibitio corporis Christi, która może mieścić wszystkie powyższe znaczenia, za właściwy uznaje tylko sens wystawianie na widok, ukazywanie, uczynienie widocznym, objawianie.