Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7 / 1999

W połowie lipca spędziliśmy trzy dni na Litwie, kraju, który od dziewięciu lat cieszy się niepodległością. Przewodnikiem naszym był Rimas Mikalauskas, znany większości parafian zboru ewangelicko-reformowanego w Warszawie, ponieważ w latach 1993-1998 studiował w teologię na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej.

Kościół Reformowany na Litwie – opowiadał Rimas – przeżywa obecnie wiele trudności. Do najpoważniejszych należą: brak duchownych, kantorów i organistów oraz wykształconych ludzi świeckich. Ale sytuacja powoli zmienia się na lepsze, o czym on sam najlepiej wie. Obecnie jest diakonem, ale już w październiku tego roku zostanie ordynowany na pastora, a wraz z jego ordynacją odbędzie się też ordynacja diakońska Kestutisa Daugirdasa, który właśnie skończył studia teologiczne w Niemczech.

Jest jeszcze dwóch kandydatów na duchownych studiujących w Niemczech oraz jedna dziewczyna, która studiuje teologię na Uniwersytecie w Pradze. Tak się złożyło, że spotkaliśmy ją w Birżach (lit. Biržai) przed zamkiem Radziwiłłów, gdzie zawiózł nas Rimas. Na pytanie, czy myśli o ordynacji, nie zaprzeczyła, więc być może będzie się o nią w przyszłości starać.

Zdaniem Rimasa prawdziwym bogactwem Kościoła są ludzie. Nie jest mu łatwo podać liczbę osób uważających się za ewangelików reformowanych ani takich, którzy chodzą do kościoła. Ale jest nadzieja na ustalenie takich liczb pod koniec roku, kiedy to na Litwie odbędzie się spis ludności, uwzględniający także takie dane jak wyznanie.

Dość smutno zaczyna się robić, gdy Rimas opowiada o tym, jak mentalność postsowiecka wpłynęła na brak szacunku do duchownych i w ogóle do wszystkich ludzi, którzy pracują w Kościele. Jedynie starsi mają bardziej rozwinięte poczucie odpowiedzialności za tworzenie i utrzymywanie Kościoła. Generacja średnia, wychowana w warunkach sowieckich, oczekuje od Kościoła głównie pomocy materialnej.

Lecz zaraz potem Rimas Mikalauskas dodaje, jak można, według niego, zmienić tę sytuację i odbudować Kościół. Przede wszystkim poprzez pracę z młodzieżą, która jest Kościołem dzisiaj, oraz dzięki pracy z dziećmi, które są Kościołem jutra. Dzięki wsparciu ze strony bratnich Kościołów niemieckich i amerykańskich Kościół Reformowany na Litwie organizuje od sześciu lat kolonie w Nemunelio Radviliškis (Radziwiliszki) dla 130 dzieci, z którymi pracują doświadczeni wychowawcy. Pomaga im kilkadziesiąt młodych niepełnoletnich osób, które w ten sposób uczą się praktycznie, jak zostać wychowawcą. Duszpasterzem kolonijnym co roku jest ks. Dieter Gartmann z Kościoła Reformowanego w Duisburgu w Niemczech. W tym roku w sierpniu odbył się też obóz młodzieżowy w Svobiskis, współorganizowany przez Kościół Prezbiteriański w Teksasie. Oddelegował on na Litwę, do pomocy odradzającemu się Kościołowi ewangelicko-reformowanemu, pastor Jane Hoslag, która znana jest również polskim ewangelikom reformowanym, ponieważ parokrotnie prowadziła obozy angielskojęzyczne w parafii w Zelowie. Pod koniec lipca zorganizowano ponadto jeszcze jeden obóz letni – tym razem dla dzieci z rodzin patologicznych.

Interesuje nas kościół i miejscowość, w której pracuje Rimas, więc prosimy go, aby nam o tym opowiedział.

Kiejdany (lit. Kedainiai), miasto liczące ok. 34 tys. mieszkańców, leży po obu stronach rzeki Nieważy (lit. Nevežis) na szlaku drogowym i kolejowym wiodącym z centrum Litwy (Wilno, Kowno) na Żmudź. Te informacje poszerzamy lekturą przewodnika: Kiejdany są cennym zabytkiem architektonicznym, a Stare Miasto jest w całości zabytkiem. Geneza miasta sięga XIV w. W przeszłości Kiejdany były największym miastem na Żmudzi. Granica między Żmudzią a Auksztotą przebiegała właśnie wzdłuż Nieważy, a historyczne centrum znajdowało się na prawym, a więc żmudzkim brzegu miasta. Kiejdany odgrywały też ważną rolę kulturalną w skali całej Litwy, korzystając z mecenatu Radziwiłłów, właścicieli miasta i okolicznych ziem od XVI do XIX w. Były ważnym ośrodkiem Reformacji, zwłaszcza jej odłamu kalwińskiego, a później także kultury żydowskiej. Mieściło się tu gimnazjum kalwińskie, jedno z nielicznych tego wyznania na Litwie, odznaczające się wysokim poziomem nauczania. Rimas dodaje, że były plany, aby powstał tu ewangelicki uniwersytet.

Do ważniejszych zabytków kiejdańskich należy kościół ewangelicko-reformowany, wybudowany w 1659 r. przez Radziwiłłów w stylu renesansowym, z osiemnastowieczną dzwonnicą. W jego podziemiach znajdują się sarkofagi pochowanych tu Radziwiłłów: Krzysztofa i jego syna Janusza, którego negatywny wizerunek dał w Potopie Henryk Sienkiewicz.

Po krótkiej lekcji historii słuchamy o współczesnej sytuacji tutejszej parafii ewangelicko reformowanej. Ostatni ksiądz mieszkał i pracował w tym kościele w latach 30. Po wojnie parafię raz w miesiącu obsługiwał dojeżdżający administrator. Od grudnia 1998 r. pracuje i mieszka tu diakon Rimas Mikalauskas. Sytuacja takich budynków kościelnych jak ten w Kiejdanach jest trudna, ponieważ państwo nie zwraca Kościołowi majątku, ziemi ani budynków. Ludzie uważają jednak, że są one reformowane.

W parafii jest kilkadziesiąt konfirmowanych osób. Większą liczbę stanowią jednak ci, którzy są nie konfirmowani, ale zainteresowani Kościołem. Dla nich właśnie, począwszy od końca sierpnia, zaplanowano piątkowe nabożeństwa katechetyczne. „Będzie to dla mnie praca misyjna” – mówi Rimas. Od jesieni zacznie też funkcjonować szkoła niedzielna, której dotąd nie było.

W czasie tej krótkiej acz intensywnej podróży jedziemy jeszcze z Rimasem na północ Litwy, nad granicę łotewską. Mówi, że musi poprowadzić nabożeństwo i udzielić chrztu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dzieje się to podczas kolonii w Nemunelio Radviliškis k. Birż. Jest tu chyba ze dwieście osób: dzieci, młodzież i rodzice, bo – jak się dowiadujemy – dzisiaj przypada właśnie dzień odwiedzin dla rodziców.

Mamy więc okazję porozmawiać z liderami o polsko litewskim obozie młodzieżowym, który chcielibyśmy zorganizować w przyszłym roku w Polsce. Następny zaś – słyszymy – mógłby odbyć się na Litwie. Szkicujemy wstępny plan. Ale tego, czy uda się go zrealizować, nie można przewidzieć już teraz. Chociaż, skoro wielu Polaków, także z Kościoła Ewangelicko Reformowanego, patrzy na Litwę z sympatią i pewną tęsknotą, gdyż tam znajdują się ich korzenie, to być może i dla nich, i dla Litwinów byłaby to znakomita okazja do spotkania się z młodymi spadkobiercami wspólnej historii i kultury. A dla nas, współczesnych Polaków, zbliżenie do miejsc, skąd wyszli Mickiewicz, Słowacki czy Miłosz...

Po powrocie do Kiejdan w ulewnym deszczu żegnamy się z Rimasem. Żegnamy też kiedyś nieznaną, a teraz odrobinę bliższą, już nie tak tajemniczą Litwę.

Anna Jelinek
[Razem z mężem i trójką dzieci od sierpnia ub.r. mieszka w parafii ewangelicko-reformowanej w Żychlinie]