Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4-5 / 1999

Opowieść organizatora

Pomysł organizowania zjazdów młodzieży naszego Kościoła nie jest nowy. Poobozowe zjazdy pod nazwą „Jajecznica” organizowane były każdej jesienią „od zawsze”. Cieszyły się raz większą, raz mniejszą popularnością i frekwencją, liczba uczestników wahała się od kilku do niemal stu osób, co – jak na nasze warunki – jest liczbą dość znaczną. Trwałym elementem zjazdowej tradycji była wspólnie spożywana jajecznica, od której zresztą zjazd wziął swoją nazwę. Uczestnicy zjazdu co roku wybierali spośród swego grona skład Komisji Młodzieży, która zajmowała się organizowaniem pracy młodzieżowej w Kościele, czyli przygotowywaniem letnich obozów ogólnopolskich, współpracą z Komisją ds. Młodzieży przy Polskiej Radzie Ekumenicznej, nawiązywaniem i podtrzymywaniem kontaktów międzynarodowych itp.

Wiosną 1991 r. zorganizowany został po raz pierwszy przez młodzież parafii łódzkiej zjazd pn. „Wiosło”. Był to bardzo dobry okres dla działalności młodzieżowej w naszym Kościele: regularnie dwa razy w roku odbywały się zjazdy, w których uczestniczyło 60-70 osób, wydawane były dwa czasopisma młodzieżowe („Wiosło” w Łodzi, „Silva Rerum” w Warszawie), aktywne były grupy parafialne. Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo: zjazd „Wiosło” odbył się tylko trzykrotnie, „Jajecznica” zakończyła swoją historię w październiku 1995 roku, zaprzestano wydawania czasopism, na ogólnopolskie obozy letnie jeździło tylko kilka osób, nie było chętnych do pracy w Komisji Młodzieży. Wśród młodych członków naszego Kościoła zapanował marazm. Wydawało się, że dotychczasowa formuła działalności młodzieżowej wyczerpała się i brakuje pomysłu na jej nowy kształt. Dlatego 3 maja 1998 r. obradujący w Warszawie Synod naszego Kościoła podjął (co tu ukrywać – z inicjatywy niżej podpisanego) uchwałę zobowiązującą Konsystorz do powołania, w porozumieniu z młodzieżą Kościoła, Komisji Młodzieży na trzyletnią kadencję. Konsystorz uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie wyłonienie składu Komisji podczas ogólnopolskiego zjazdu, którego organizacja powierzona została nam, czyli grupie młodzieży w Warszawie. Zjazd początkowo miał odbyć się jesienią ub.r., jednak z przyczyn natury organizacyjnej termin przełożono na wiosnę br., a dokładnie na dni 3-5 marca.

Przygotowania rozpoczęliśmy już na przełomie października i listopada zeszłego roku. Ponieważ jednak pracowaliśmy jednocześnie nad organizacją nabożeństwa młodzieżowego, a do zjazdu było jeszcze dość daleko, więc początkowo ograniczyliśmy się jedynie do poszukiwania pomysłu na temat przewodni. Dość szybko ustaliliśmy, że będzie to „Seksualność i duchowość” – taki temat miała konferencja zorganizowana przez EYCE jesienią 1997 r. Dysponowaliśmy materiałami z tej konferencji, co w znacznym stopniu ułatwiło nam pracę i zwiększyło szansę na zapewnienie przyzwoitego poziomu merytorycznego zjazdu. Na pytanie, czy z niej skorzystaliśmy, proponuję poszukać odpowiedzi w zamieszczonej obok relacji uczestnika zjazdu.

Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że materiały, którymi dysponowaliśmy, stanowiły jedynie punkt wyjścia do dalszych prac. Osoby przygotowujące warsztaty tematyczne włożyły mnóstwo własnego czasu i pracy w opracowanie niełatwych przecież tematów: „Kobieta w Biblii i we współczesności” oraz „Homoseksualizm”.

Od stycznia przygotowania ruszyły już pełną parą: rozpoczęło się zbieranie i opracowywanie materiałów niezbędnych do przygotowania strony merytorycznej zjazdu oraz ustalanie i przygotowanie spraw o charakterze techniczno-organizacyjnym. Odnoszę wrażenie, że wbrew pozorom większość czasu i energii organizatorów tego typu imprez pochłania określenie godzin rozpoczęcia kolejnych punktów programu, ustalenie jadłospisu posiłków, przygotowanie teczek z materiałami tematycznymi itp. Na szczęście wszelkie tego typu problemy udało się pokonać. Kosztowało nas to trochę nerwów, ponieważ większość z nas pierwszy raz brała udział w takim przedsięwzięciu, a wszystkim zależało, aby zjazd wypadł jak najlepiej. A były chwile, kiedy perspektywy rysowały się niewesołe, gdyż na trzy tygodnie przed terminem zjazdu mieliśmy zaledwie kilka zgłoszeń, podczas gdy liczyliśmy na ok. 30 uczestników. Jednak obawy te okazały się i ostatecznie w pierwszy weekend marca parafię warszawską odwiedziło niemal 40 osób. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że wszyscy organizatorzy zjazdu zaangażowali się w swoją pracę w pełni. Nie obyło się wprawdzie bez kłótni, sporów i rozmaitych kontrowersji, ale był to raczej przejaw wrodzonych cech ludzkiej natury niż czyjejkolwiek złej woli. Występując tu trochę w roli weterana ruchu młodzieżowego w naszym Kościele, muszę stwierdzić, że spośród kilku zjazdów, w których przygotowaniu miałem przyjemność uczestniczyć, ten był jednym z najbardziej udanych pod względem atmosfery panującej wśród grupy organizatorów przed i w czasie trwania zjazdu. Myślę, że parafia warszawska ma w tej chwili w swoich szeregach grupę młodych ludzi, z których może być naprawdę dumna.

Nie można oczywiście zapomnieć o przyziemnej, ale jakże ważnej kwestii finansów. Nie ma co ukrywać, że zjazd był dofinansowany przez Konsystorz: opłaty uiszczane przez uczestników pokryły jedynie część kosztów. Myślę, że dobrze jest, gdy Konsystorz oraz poszczególne parafie wspierają organizacyjnie i finansowo zjazdy i obozy młodzieżowe. Działalność młodzieżowa jest bowiem tą dziedziną życia Kościoła, na której oszczędzać po prostu nie wolno. Uczestniczący w naszym zjeździe młodzi ludzie w wieku kilkunastu, dwudziestu kilku lat to potencjalni przyszli członkowie Kolegiów Kościelnych, Konsystorza, Synodu. Obserwując ich odniosłem wrażenie, że chcą wspólnie coś robić, mają dużo energii, którą mogliby spożytkować dla dobra nas wszystkich, ale muszą czuć się w Kościele potrzebni. Muszą czuć życzliwe zainteresowanie ze strony starszych i doświadczać pomocy np. przez stworzenie odpowiednich warunków w parafiach, a wówczas będą czuli silniejszy związek ze swoją lokalną wspólnotą. A im więcej będzie działań integrujących młodych ludzi z różnych parafii (czyli właśnie zjazdy, obozy ogólnopolskie itp.), tym lepiej będziemy się nawzajem poznawać i tworzyć dużą wspólnotę Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce, a nie federację kilku osobnych, luźno ze sobą powiązanych zborów.

Jako członek Synodu naszego Kościoła zaobserwowałem, że uczestniczący w obradach ludzie z pokolenia moich rodziców, pochodzący często z odległych od siebie parafii, znają się bardzo dobrze, ich przyjaźnie zawiązane przed wielu laty są – pomimo upływu czasu – wciąż świeże. Charakterystyczne jest, że najczęściej powtarzającym się tematem wspólnych wspomnień są regularnie przed laty organizowane letnie obozy w Poroninie i Czarnym Dunajcu. Mam nadzieję, że za 15-20 lat podobną obserwację będę mógł poczynić w stosunku do pokolenia mojego i pokolenia obecnych maturzystów. Widzę tu dużą rolę dla Komisji Młodzieży, która wybrana została w ostatnim dniu zjazdu. Jej członkowie zabrali się energicznie do pracy, czego efektem jest m.in. kolejne spotkanie młodzieży całego Kościoła, zorganizowane w dniach 1-3 maja br. w parafii żychlińskiej. Komisja przygotowuje teraz plany działania na czas całej swojej kadencji. Mam nadzieję, że przy niezbędnym wsparciu ze strony Konsystorza, Kolegiów kościelnych i duchownych zostaną one w pełni ku ogólnemu pożytkowi zrealizowane.

Piotr Niewieczerzał

Zeznania anonimowego uczestnika

Od dawna nie działo się w naszym Kościele nic, co pobudziłoby młodzież do działania. Toteż dużym zaskoczeniem było dla mnie zaproszenie na zjazd organizowany przez grupę młodzieży z parafii warszawskiej. Jechałem jednak do Warszawy głównie z nadzieją odnowienia starych znajomości i nawiązania nowych.

Bardzo intrygujący był temat zjazdu: „Seksualność i duchowość”. I – jak się okazało – solidnie przygotowany. W ten temat wprowadziła nas już w piątkowy wieczór gra TAK/NIE/NIE WIEM. Polegała ona na tym, że prowadzący wygłaszał mniej lub bardziej kontrowersyjne stwierdzenia, do których uczestnicy musieli się ustosunkować, dzieląc się na grupy według klucza: zgadzam się, nie zgadzam się, nie wiem. Swoją decyzję można było krótko umotywować, ale nie można było dyskutować z wypowiedziami innych ani ich oceniać. Był to ciekawy i dość skuteczny sposób na rozgrzewkę przed dyskusjami czekającymi nas w dniu następnym. Muszę przyznać, że niektóre pytania i stwierdzenia skłoniły mnie do głębszych refleksji, np.: „w każdym z nas tkwią skłonności homoseksualne” lub „czy homoseksualista może być duchownym”. Okazuje się, że chyba nie jestem tak liberalny, jak myślałem... Zawsze uważałem się za osobę tolerancyjną, tymczasem zdałem sobie sprawę, że słowo „tolerancja” może mieć zabarwienie negatywne – „ja ciebie toleruję...”.

Po tym, trzeba przyznać, dość mocnym akcencie nastąpiła noc, wyjątkowo długa dla większości z nas. Myślę, że gdyby chcieć to, co się wtedy działo w budynku parafii, jakoś zapisać w programie zjazdu, należałoby użyć sformułowania: „nocne Polaków rozmowy”. Wiadomo, że nic tak nie cementuje naszych zjazdowych znajomości, jak rozmowa o godzinie drugiej w nocy gdzieś na schodach albo w kuchni w budynku parafii.

Następnego dnia rano czekał nas kolejny bodziec do refleksji, a była to projekcja filmu „Ksiądz”. Film ten wywołał we mnie lawinę pytań: „czy mam prawo oceniać innych”, „czym jest moralność i poczucie winy” lub „na ile jestem w stanie przebaczać innym”. Nic dziwnego, że po takim wstępie atmosfera na odbywających się po południu warsztatach była niezwykle gorąca. Wcześniej jednak udaliśmy się spacerkiem na obiad do baru mlecznego na Starym Mieście. Po obiedzie nastąpił dalszy ciąg „burzy mózgów”, który zaowocował wypracowaniem przez uczestników zjazdu stanowiska wobec zjawiska homoseksualizmu.

Chociaż dyskusje były bardzo burzliwe, a uczestnicy „wiekowi”, to jednak nie wszyscy, jak sądzę, dojrzeli do rozmów na tego typu tematy. Zbyt często w nieodpowiednich momentach słychać było wybuchy śmiechu i lekceważące komentarze. Nie udało się uniknąć spłycenia tematów i sprowadzenia ich wyłącznie do kwestii seksualności, z pominięciem elementu duchowości.

Ostatniego dnia zjazdu (po kolejnej bardzo długiej nocy) odbyły się wybory Komisji Młodzieży naszego Kościoła. Spośród startujących kandydatów wybraliśmy na trzyletnią, miejmy nadzieję – bardzo owocną kadencję Katarzynę Augustyniak, Bogusława Buresza i Witolda Pospiszyła. Duszpasterzem młodzieżowym wybrany został ks. Tadeusz Jelinek.

Podsumowując, muszę stwierdzić, że zjazd uważam za bardzo udany. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować kolegom pomysłu i realizacji. Okazuje się, że jak się chce, to można. Oby tylko częściej...

Stanowisko zjazdu młodzieży ewangelicko-reformowanej na temat homoseksualizmu

Poruszyliśmy kwestie rozbieżności istniejącej między postrzeganiem sprawiedliwości przez nas, ludzi, i wykładem sprawiedliwości Bożej, jaki podaje nam Pismo Święte. W szczególności zastanawialiśmy się nad przesłaniem tekstów na temat homoseksualizmu, zawartych w III księdze Mojżeszowej oraz Liście do Rzymian. Zwróciliśmy uwagę na fakt, że we wspomnianych tekstach pojawia się słowo »zboczenie«, określające stosunki między osobami tej samej płci. Skłania nas to do postrzegania stosunków między osobami tej samej płci jako grzesznych. Niemniej jednak świadomość naszej własnej grzeszności powstrzymuje nas od dokonywania jakichkolwiek osądów innych ludzi. Jesteśmy głęboko przekonani, że nikt nie jest mniej godny miłości, gdyż miłość nie pochodzi od nas, lecz od Boga. Nakaz miłości Boga i bliźniego jest sednem Prawa. Nasz stosunek do osób homoseksualnych jest, według nas, sprawdzianem naszej miłości, trudnej miłości, ponieważ skierowanej ku osobom, których wielu z nas nie akceptuje.

Jesteśmy jednak tolerancyjni, przez co rozumiemy szacunek, próbę zrozumienia, co nie równa się akceptacji. Nie akceptujemy, ponieważ jest to sprzeczne z Biblią, która jest normą naszej wiary. Jednakże jako chrześcijanie nie odtrącamy homoseksualistów ze względu na ich inność. Uważamy to za inność, bo według Biblii mężczyzna łączy się z kobietą, a kobieta z mężczyzną.

Sądzimy jednak, że homoseksualiści mają takie samo prawo do udziału w nabożeństwie i lekcjach religii, jak każdy członek Kościoła, a także do nauczania i umacniania w wierze przez duszpasterza, a także współwyznawców. [Homoseksualista] Ma prawo do udziału w sakramentach Chrztu i Wieczerzy Pańskiej, gdyż jest osobą na pełnych prawach członka Kościoła. Nie zgadzamy się jednak na udzielanie im ślubów i adoptowanie przez nich dzieci.