Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

1-2 / 1999

W setną rocznicę śmierci Gotfryda Fryderyka Alfa (1831-1898)

Jedną z cech charakterystycznych baptyzmu jest to, że jego historię tworzyli zwyczajni ludzie. Baptyści nie dzielą bowiem ludzi w Kościele na duchownych i świeckich, uważając, że Nowy Testament pokazuje, iż Bóg powołuje ludzi do poszczególnych służb w Kościele niezależnie od tego, czy są wykształconymi teologicznie pastorami, czy zwykłymi świeckimi ludźmi. Stąd w dziejach baptystycznych na miejscu pastorów pojawiają się prawnicy, kuśnierze i farmerzy, misjonarzami stają się szewcy i lekarze, a ewangelistami – kupcy.

Jednym z takich ewangelistów był Gotfryd Fryderyk Alf. Początkowo wiejski nauczyciel, a zarazem kantor ewangelicko-augsburskiego zboru, stał się pionierem baptyzmu na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego. Urodził się 11 kwietnia 1831 r. pod Pułtuskiem, w rodzinie niemieckich osadników, jakich wielu mieszkało w tamtych okolicach. Z racji swego wykształcenia w zastępstwie pastora, który odwiedzał parafię pułtuską tylko raz w miesiącu, młody kantor czytał na niedzielnych nabożeństwach kazania z postylli. Pomimo tego nie był zadowolony ze swojego życia religijnego ani nie miał pewności swego zbawienia.

Nawrócił się w wieku 22 lat i to wydarzenie stało się dla niego impulsem do świadczenia innym – najpierw uczniom, a później też dorosłym – jak żywa wiara zmienia życie człowieka. W miarę jak przybywało mu słuchaczy, Alf zaczął organizować spotkania biblijne poza kościołem. W okolicy Pułtuska zaczęło się małe duchowe przebudzenie. Wkrótce jednak kantor został przez swoje władze kościelne oskarżony o sekciarstwo i wezwany do zaniechania takiej działalności1. Kiedy się do tego polecenia nie zastosował, w 1854 r. został z oskarżenia o włóczęgostwo na kilka dni wtrącony do więzienia w Pułtusku oraz zwolniony z kościelnej posady i wysiedlony. Zamieszkał więc nieopodal u swych rodziców, we wsi Wólka, i nie zrażony szykanami kontynuował swoją działalność ewangelizacyjną. Rodzinę, którą w tym czasie założył, utrzymywał z pracy na roli. Cztery lata później dowiedział się od kupca Henryka Assmana o baptystach. Assman, choć sam nie był baptystą, dobrze ich znał i miał z nimi kontakty, dostarczył więc Alfowi ich książki i pisma. Na podstawie tej lektury uznał on, że wiara i praktyka baptystów odpowiadają zasadom Biblii, a właśnie Pismo Święte było dlań najwyższym autorytetem duchowym.

Niewiele później Gotfryd Fryderyk Alf zwołał do Adamowa na zebranie wszystkich wierzących z całej okolicy. Przeprowadzono wówczas dyskusję na temat chrztu, po czym część zebranych zwróciła się do obecnego na zebraniu Assmana z prośbą o sprowadzenie z Prus Wschodnich znanego kaznodziei, Karola Wilhelma Weista. Weist spełnił ich prośbę, a następnego dnia po jego przybyciu, w niedzielę 28 listopada 1858 r., odbył się chrzest pierwszych 9 osób. W poniedziałek przyjęło chrzest dalszych 17 osób z Adamowa i Kalinowa. Ale już we wtorek Weist, Alf i towarzyszące im osoby zostały osadzone na kilka dni w więzieniu w Pułtusku z oskarżenia Konsystorza Ewangelicko-Augsburskiego w Warszawie. Po ich zwolnieniu zorganizowany został zbór, na czele którego stanęli: przybyły wraz z Weistem diakon Ludwik Gnass i Gotfryd Fryderyk Alf.

W 1859 r. władze administracyjne zgodziły się na wyjazd Alfa do baptystycznej szkoły misyjnej w Hamburgu, mając nadzieję, że w ten sposób skutecznie osłabią aktywność i rozwój nowego, kłopotliwego dla nich ruchu baptystycznego. Alf spędził w Hamburgu około roku. Tymczasem w latach 1858-1863 Adamów stał się nieoficjalnym centrum baptystycznym na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego. W zborze tym ochrzczono na podstawie wyznania wiary 541 osób, rozpowszechniono 1591 egzemplarzy Pisma Świętego oraz ponad 14 tys. traktatów ewangelizacyjnych.

W tym czasie Gotfryd Fryderyk Alf kontynuował działalność wędrownego ewangelisty, wzywając ludzi do pokuty za grzechy i do poddania się Chrystusowi. Głosił Ewangelię wszystkim, nie robiąc różnicy między niemieckimi luteranami, polskimi katolikami, mennonitami czy żydami. Jednocześnie rozpowszechniał Nowy Testament i traktaty ewangelizacyjne. Nie była to łatwa służba, nierzadko bowiem traktowany był jak sekciarz. Przeciwnicy baptystów wnosili przeciwko nim fałszywe oskarżenia: o włóczęgostwo, niszczenie krucyfiksów, zniekształcanie nauki chrześcijańskiej. Jak później wspominał, więziony był trzydzieści razy; dodawał przy tym: „Jestem gotów iść do więzienia, jeżeli kiedykolwiek zajdzie taka potrzeba”2. Raz, w 1864 r., niewiele brakowało, a zostałby zlinczowany: chciano go utopić w Wiśle – za karę, że wcześniej chrzcił w niej ludzi. Uwolniono go dopiero po zapłaceniu okupu przez dwóch współwyznawców.

Podczas powstania styczniowego wzmogły się represje władz rosyjskich i wielu baptystów z Adamowa przeniosło się na Wołyń. G. F. Alf przeprowadził się natomiast w okolice Ciechanowa, do Kicina. Tu także powstał duży zbór baptystyczny, którego został kaznodzieją. Ale nadal Alfa i cały zbór spotykały prześladowania. Kaznodzieja z Kicina niejednokrotnie był aresztowany i przesłuchiwany. W jednym z zeznań tłumaczył, iż dla baptystów każda religia jest „dobra, jeżeli wyraża się przez czyn i w czynie. Każdy człowiek, jakiej nie będąc wiary, jest dla nas bratem, przyjacielem, jeżeli w życiu jego widać cechę odrodzenia (...) rozumiemy, że odrodzonym jest ten, kto wszędzie i zawsze żyje prawdą, co wziął rozbrat z sromotą i co zamiłował wstrzemięźliwość, a pokochał w czynach prawdę, pokój i zgodę”3. Nie zmieniło to jednak nastawienia władz i nadal baptyści napotykali liczne trudności. Wreszcie w 1896 r. Alf został pozbawiony urzędu kaznodziejskiego w Kicinie i skazany na wygnanie z guberni płockiej. Przeniósł się więc na Lubelszczyznę, do Mogilnicy.

Do końca życia pozostał rolnikiem, ewangelistą i działaczem kościelnym w jednej osobie. Uprawiał ziemię, ale także wiele podróżował, aby głosić Ewangelię i odwiedzać zbory baptystyczne rozsiane od Niemiec po Rosję. Był też współzałożycielem Unii Zborów Baptystycznych Rosji, która powstała w 1887 r., obejmując tereny polskie, ukraińskie i nadbałtyckie.

G. F. Alf tylekroć znajdował się w niebezpieczeństwie z racji swojej aktywności ewangelizacyjnej, tymczasem jego życie dobiegło końca w sposób zgoła nieoczekiwany: został przygnieciony przez wóz, na którym siedział, kiedy konie ciągnące go nagle się spłoszyły. Zmarł jeszcze tego samego dnia, 18 grudnia 1898 r. Jego śmierć była dużą stratą dla zborów baptystycznych w zachodniej ówczesnego części cesarstwa rosyjskiego, ale polski ruch baptystyczny rozwijał się nadal.

Włodzimierz Tasak
[Pastor baptystyczny, historyk, redaktor naczelny „Słowa Prawdy”]

1 Nie było to niczym nowym, bowiem już w I poł. XIX w. w niektórych parafiach ewangelickich na ziemiach polskich ich członkowie zaczęli organizować dodatkowe nabożeństwa w mieszkaniach prywatnych lub domach modlitwy. Ich organizatorzy wywodzili się najczęściej z kręgów pietystycznych. Napotykali przy tym na co najmniej niechęć lokalnych władz swojego Kościoła ewangelicko augsburskiego, które, przesiąknięte racjonalizmem, krzywo patrzyły na pietystyczne „mącenie porządku” w Kościele. Kiedy w latach 50. XIX w. proces ten zaczął się nasilać w wielu parafiach ewangelickich na Mazowszu, władze kościelne zaczęły robić wszystko w celu zahamowania tego ruchu, oskarżając organizatorów i uczestników tych spotkań przed władzami wyznaniowymi o prowadzenie nabożeństw bez zgody Konsystorza. Kantorzy byli zwalniani z urzędów, a władze kierowały sprawy do sądów – zob. H. R. Tomaszewski: Baptyści w Polsce w latach 1858-1918, Warszawa 1993, s. 16-18

2 „Quarterly Reporter” [organ Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych. Władze Aliansu upominały się o prześladowanych w Rosji baptystów i sztundystów, zob. „Jednota” 12/98 – red.], Październik 1882, s. 5

3 H. R. Tomaszewski, dz. cyt., s. 54