Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

1-2 / 1999

Niepodległość Namibii i koniec apartheidu w Afryce Południowej wyznaczają początek nowej ery dla całej Afryki. Dla Kościołów i teologów oznacza to, że teologia oporu i wyzwolenia ustępuje miejsca teologii odbudowy i przebudowy.

Kościół w Afryce stoi na rozdrożu. Choć instytucjonalny wpływ chrześcijaństwa jest rzeczywistością od dawna, problem tożsamości w odniesieniu do wiary dopiero teraz staje się przedmiotem poważnej refleksji. Podczas gdy Kościoły zachodnie znajdują się w sytuacji konfrontacji ze stabilną i zorganizowaną kulturą świecką, na której wartości przemożny wpływ wywiera postęp technologiczny i filozofia gospodarki opartej na morderczej rywalizacji, Afryka zmaga się z problemem przebudowy, odbudowy i pojednania. Podczas gdy zachodnie społeczeństwo przechodzi proces dechrystianizacji, ruch ekumeniczny w Afryce musi sprostać trudnemu zadaniu budowy mostu nad przepaścią dzielącą silnie zinstytucjonalizowane Kościoły typu zachodniego i bardziej charyzmatyczne Kościoły tubylcze, których stanowiska teologiczne, choć niezbyt rozbudowane i usystematyzowane, są jednak silniej związane z życiem i konfliktami, jakich doświadczają ludzie. Silnie zinstytucjonalizowane Kościoły w Afryce mają z reguły lepiej wyszkolonych ludzi i są ekonomicznie o wiele bardziej stabilne niż Afrykańskie Kościoły Tubylcze (AIC).

Ruch ekumeniczny na poziomie krajowym i regionalnym musi spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Członkami organizacji ekumenicznych są zarówno zinstytucjonalizowane, jak i charyzmatyczne społeczności chrześcijańskie. Musimy przyjąć bardziej twórcze podejście, aby przerzucić między nimi pomost. Oprócz wspomnianych dwóch szkół chrześcijańskiej duchowości są jeszcze zielonoświątkowi chrześcijanie ewangelikalni, którzy stają się coraz ważniejszym czynnikiem w ruchu ekumenicznym. Ruch ekumeniczny w Afryce jest więc instytucją, której istnienie jest konieczne nie tylko w obliczu problemów, jakie wywołuje wielość denominacji, ale także dlatego, że może on scalić teologiczne zaplecza rozmaitych wykładów jednego poselstwa Jezusa Chrystusa dla Afryki, a ponadto pomaga wystrzegać się polityków, którzy nadużywają religii, wykorzystując rozbicie Kościoła.

Bez wątpienia Afryka oczekuje nowej teologii rekonstrukcji. Sposób, w jaki chrześcijaństwo zostało jej przyniesione, jest problemem samym w sobie. Kłopoty teologiczne, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia, częściowo wiążą się z tym, że pogwałcenie przez kolonializm godności Afrykanina odbyło się w jakimś stopniu za zgodą pierwszych misjonarzy. Tak więc nasze historyczne doświadczenie chrześcijaństwa stawia pytanie o autentyczność. Ten sam problem podnoszą wciąż teolodzy wyzwolenia w Ameryce Łacińskiej i czarnoskórzy teolodzy w Ameryce Północnej.

Kiedy krytycznie przyjrzymy się biblijnym wzorcom wyzwolenia, zwłaszcza historii Wyjścia [Izraelitów z Egiptu], uświadamiamy sobie, że nasze własne historyczne doświadczenie uwolnienia się od dominacji kolonizatorów wywołuje dalsze pytania. Co właściwie mamy na myśli, mówiąc o „wyzwoleniu z ucisku” w odniesieniu do nas samych? Ci, którzy twierdzą, że wyzwolili nas z jarzma kolonializmu, dzisiaj sami nas wyzyskują. Przejęli tylko jarzmo ucisku od swych kolonialnych panów i nadal stosują identyczną praktykę „dziel i rządź”, aby manipulować ludźmi i wyzyskiwać ich. Pod tym względem mamy do czynienia z problemem przemocy. Dopóki żyjemy w niesprawiedliwym społeczeństwie, w którym języka emancypacji używano, by sięgać po władzę dla niej samej, Kościołowi trudno nie być niczyim stronnikiem i jednocześnie nieść sztandar wyzwolenia.

W naszym podejściu do zagadnienia przemocy, którą często łączy się z etnicznością, Kościół musi wypracować nowe spojrzenie teologiczne, które obejmie edukację na temat pokoju i rozwiązywania konfliktów.

Można to osiągnąć tylko pod warunkiem, że przestaniemy odgrzebywać niektóre stare idee, aby rozwiązywać nowe problemy. Nasze koncepcje teologiczne muszą przestać krążyć wokół bibliotek i stać się rzeczywiście teologią życia.

Musimy skupić się na kontekstowym odczytaniu Biblii, co prowadzi to takiego rodzaju działania, które natychmiast niesie wyzwolenie jednostce i wspólnocie. Tego rodzaju lektura wymaga praktykowania pokuty i radykalnego utożsamienia się z cierpieniami Ludu Bożego. Słowo Boże stanie się dla nas przez to źródłem pobożności odzwierciedlającej naszą własną egzystencjalną kondycję. Będzie dla nas źródłem nowego przebudzenia do życia w łasce i do wspólnotowego odczytania na nowo Słowa Bożego – niezależnie od tego, czy jesteśmy czarni czy biali, czy jesteśmy Afrykanami czy Arabami, Amerykanami czy Indianami. Gdy interpretuje się Słowo Boże w autentycznie kontekstowej perspektywie, staje się ono dla nas źródłem życia (V Mojż. 8:3, Jn 5:39, Dz. 5:20, 7:8).

Ks. Samuel Kobia
[Kenijczyk, dyrektor wykonawczy Wydziału III ŚRK „Sprawiedliwość, Pokój i Ochrona Stworzenia”]