Drukuj

11 / 1998

Działalność urodzonego w Stolbergu (Harz) w 1498 lub w 1488 r. Tomasza Müntzera kojarzy się wielu ewangelikom z krwawymi wystąpieniami niemieckiego chłopstwa i z nieortodoksyjnymi poglądami, zawzięcie zwalczanymi przez Lutra. Słowem, przywykło się oceniać Müntzera nader negatywnie. Wbrew tym stereotypowym ocenom pragnę wysunąć tezę, że gdyby Müntzer urodził się w XIX wieku lub jeszcze lepiej – w XX, to zostałby zaliczony w poczet teologów o poglądach radykalnie liberalnych, ale mieszczących się w „obozie” ewangelickim. Ocenia się bowiem Müntzera jako heretyka na podstawie jego panteizującej wizji Boga i poglądu, że przez czyn rewolucyjny mas ludowych można zrealizować na świecie Królestwo Boże. Należy tu zauważyć, że w XIX wieku panteizującą wizję Boga roztaczał teolog ewangelicko-reformowany Fryderyk Schleiermacher, a w XX wieku tendencje panteistyczne widać w myśli Paula Tillicha. W ramach liberalnej teologii XIX wieku głoszono zaś protestantyzm kulturowy, który w aktywności kulturotwórczej upatrywał sposobu na urzeczywistnienie Królestwa Bożego w świecie. W latach 60. naszego wieku pojawili się z kolei teolodzy rewolucji, twierdzący, iż Kościół powinien wspierać rewolucje społeczne i walkę uciśnionych przeciw ciemięzcom, nawet gdyby miała to być walka zbrojna. Powyższe poglądy traktuje się jako kontrowersyjne, dyskusyjne, ich autorów nie wypędza się jednak ze wspólnoty ewangelickiej, a Schleiermacher i Tillich są nawet zaliczani do najznakomitszych przedstawicieli myśli protestanckiej.

Tomasz Müntzer swoją złą opinię zawdzięcza głównie ortodoksyjnym zwolennikom Lutra, widzącym w ludowym reformatorze zdrajcę Reformacji luterańskiej. W oczach tzw. gnezjoluteranów nawet Melanchton jawił się jako zdrajca,  a  co  dopiero  Müntzer!

Z Lutrem związał się Müntzer wcześnie. Przypuszczalnie uczestniczył w jego debacie z Johannem Eckiem w Lipsku (1519). W tymże roku objeżdżał niemieckie miasta z listem polecającym od Lutra i propagował jego poglądy. Na początku 1520 r. Müntzer otrzymał od ewangelickiej rady miejskiej z Zwickau zaproszenie do głoszenia kazań w tamtejszym kościele św. Katarzyny. Niebawem wszedł w spór z ortodoksyjnie luterańskim teologiem Ergamem, a Zwickau stało się widownią walki między tymi teologami, którzy wzajemnie obrzucali się inwektywami i ekskomunikami. W Zwickau, leżącym blisko czeskiej granicy, znalazła się grupa ludzi, która z entuzjazmem przyjmowała nauki Müntzera. Był to proletariat miejski oraz rzemieślnicy z cechu sukienników, wyznający jeszcze przed przybyciem Müntzera rewolucyjne poglądy pochodzenia husycko-taboryckiego. Müntzer zresztą w sposób świadomy nawiązał do rewolucyjnego husytyzmu i upatrywał swoich prekursorów w Janie Husie i Janie Žižce. O jego zainteresowaniu husytyzmem świadczy też wizyta w Czechach w 1521 roku, która miała na celu koordynację poczynań przeciw niemieckim władcom.

Pomimo radykalnych poglądów i ciągłych starć z ortodoksami Müntzer aż do 13 lipca 1524 r. działał jako kaznodzieja ewangelicki. Tego zaś dnia wygłosił na zamku w Allstedt kazanie przed zaciekawionym oryginalną interpretacją luteranizmu księciem Janem Wettinem i innymi magnatami. W wystąpieniu przed możnowładcami Müntzer skrytykował system feudalny jako antyboski i zapowiedział, że nadejdzie Królestwo Boże, w którym nierówności społeczne zostaną usunięte. Jak można było się spodziewać, książę Jan zabronił Müntzerowi dalszej działalności kaznodziejskiej. Müntzer zaczął wtedy swoje poglądy rozpowszechniać jako kaznodzieja wędrowny, pozyskując rzesze zwolenników wśród ludu. Wkrótce na terenie Rzeszy doszło do licznych antyfeudalnych wystąpień chłopstwa i biedoty miejskiej. Zrewoltowane masy zdobyły wiele zamków i miast. Nawiązując do myśli Müntzera, organizowano się w społecznościach lokalnych, opartych na zasadach demokracji bezpośredniej. Obrońca Lutra, heski landgraf Filip na wieść o sukcesach wojsk Müntzera w Turyngii postanowił uderzyć właśnie na nią, zakładając słusznie, że rozbicie wojsk dowodzonych przez Müntzera osłabi ducha rebeliantów w innych częściach Niemiec. 15 maja 1525 r. Filip, uciekając się do podstępu polegającego na podjęciu pozorowanych negocjacji, rozbił nagłym uderzeniem zgrupowanie buntowników pod Frankenhausen. Zdobywszy następnie miasto, kazał wymordować wszystkich mężczyzn, jacy się w nim znajdowali. Müntzera przewieziono do Mühlhausen, gdzie wraz z dwudziestoma czterema towarzyszami został poddany torturom, a potem ścięty 27 maja. Mówiąc o krwawej łaźni zgotowanej wyższym warstwom przez ludzi Müntzera, należy też pamiętać o odwecie, jaki luteranie zastosowali wobec swoich przeciwników. Represje te zostały przyjęte ze zrozumieniem przez Lutra i jego bliskich współpracowników, dotkniętych do żywego nieposłuszeństwem Müntzera wobec doktora Marcina.

* * *

Koncepcje etyczno-społeczne Müntzera wiążą się ściśle z jego panteizującą nauką o Bogu. Według tego reformatora stosunek Boga do świata i ludzi jest stosunkiem całości  do części: Bóg jest całością, a byty uczestniczące w Nim – częściami. Stwórca jest zatem obecny we wszystkich bytach, a zwłaszcza we wnętrzu człowieka. Bóg, będąc głębią bytu ludzkiego – jak mawiali mistycy – odbierany jest przez człowieka jako wewnętrzne Słowo, znajdujące się w sercu każdej istoty ludzkiej. Słowo to daje człowiekowi „wewnętrzną wiedzę o Bogu”. Bóg jest więc poznawany bezpośrednio, bez mediacji Pisma Świętego. W „Kazaniu do książąt” Müntzer stwierdził: „Św. Paweł w Liście do Rzymian (10:8) przytacza Mojżesza (Powt. Pr. 30:14) i Izajasza i mówi o wewnętrznym Słowie, które słyszy się w głębinach duszy za pośrednictwem objawienia Bożego. Człowiek, który tego nie doświadczył i nie nabył wrażliwości pod wpływem żywego świadectwa Bożego (Rzym. 8:9), nie potrafi niczego trafnie powiedzieć o Bogu, choćby połknął nawet sto tysięcy Biblii”. Według Müntzera Biblia spełnia tylko rolę księgi podającej przykłady ludzkich zachowań oraz ilustrującej wywody teologiczne, podręcznika ćwiczącego rozum, ale nie normy wiary, gdyż ta pochodzi z wewnętrznego Słowa Boga. Müntzer nawet z upodobaniem powoływał się na historie starotestamentowe, zwłaszcza na te, które mówiły o wojnach prowadzonych z bezbożnikami w imieniu Jahwe, aby zilustrować wewnętrzne objawienie, nakazujące przez czyn rewolucyjny obalić antyboski system feudalny.

Oprócz wewnętrznej wiedzy zawartej w wewnętrznym Słowie Müntzer znał jeszcze jeden rodzaj bezpośredniego objawienia, mianowicie obrazy pojawiające się w wizjach i snach proroczych. Powołując się na proroctwo Joela twierdził, że w czasach ostatecznych, a takie według niego już nadeszły, ludzkość otrzymała charyzmat powszechnego prorokowania, objawień i wizji. Tylko fałszywi teolodzy negują występowanie owych charyzmatów. W „Kazaniu do książąt” czytamy: „Oczekiwać widzeń i doznawać ich wśród bolesnych udręk świadczy o prawdziwie apostolskim, patriarchalnym i proroczym duchu. Nie ma się tedy co dziwić, że Brat wieprz tuczony i Brat Łagodne Życie1 odrzuca widzenia”.

Pomimo podkreślania profetycznego charakteru Kościoła Müntzer uważał jednak Słowo za ważniejsze w poszukiwaniu Boga od zdolności profetycznych, jakie pojawiają się, bo „jeżeli (...) człowiek nie usłyszał w duszy jasnego słowa Bożego, musi mieć widzenia, jak święty Piotr w Dziejach Apostolskich, który nie rozumiał Zakonu”. Dla człowieka mającego trudności z usłyszeniem Słowa wewnętrznego widzenia są zatem Jego niedoskonałym substytutem, choć są i tak istotniejsze od Biblii, przez Lutra uważanej wszak za jedyną normę wiary.

Poglądy Müntzera o bezpośrednim poznaniu Boga w głębi człowieczej duszy przypominają przekonania średniowiecznych mistyków. Müntzer przyznawał się zresztą do znajomości pism mistyków chrześcijańskich, zwłaszcza niemieckich, których cenił i poważał. Mistycyzm był obecny w myśli chrześcijańskiej od samego początku Kościoła i pomimo podejrzliwego podejścia do niego wielu teologów (wynikającego z obawy przed podważeniem autorytetu Kościoła w sprawach wiary przez powołujących się na bezpośrednie poznanie Boga mistyków) przetrwał całe średniowiecze, aby u krańca tej epoki nabrać nowej dynamiki. Pierre Chaunu trafnie napisał: „W dziedzinie tej [mistycyzmu – R. M. L.] wiek XIV był wiekiem przemian. Mistycyzm ograniczał się do kilku zamkniętych ośrodków życia klasztornego. Z ram tych wyszedł w XIV i XV wieku. Mistycy pojawiają się we wszystkich stanach społeczeństwa chrześcijańskiego” (Czas reform). Nic dziwnego, że zetknął się z nim i Tomasz Müntzer. Czytywał traktaty mistyczne Eckharta, Jana Taulera, Joachima de Fioris itd. Zapewne od Eckharta i Taulera przejął przekonanie o istnieniu w człowieku owego czegoś (Etwas), głębi (Grund), Bożej iskry (Fünklein), dzięki czemu możliwe staje się poznanie Boga w sposób bezpośredni, bez udziału rzeczy materialnych, ludzkich.

Müntzer jednak nie był mistykiem mieszczącym się w obrębie mistycyzmu irracjonalnego. Cechą charakterystyczną mistycyzmu jest bowiem przekonanie o tym, że w poznaniu Boga rozum odgrywa rolę fałszerza  deformującego  Bożą  rzeczywistość.  Müntzer natomiast podkreślał rolę rozumu w poznaniu Boga. Według niego rozum oświecony Boskim światłem, płynącym z wewnętrznego Słowa, jest w stanie odkryć prawdę o Bogu i człowieku, odróżniając dobro od zła, i wskazać, co jest zgodne z Bożą wolą. Tak jak Luter, Müntzer uważał, że po upadku człowieka rozum naturalny uległ głębokiemu skażeniu. Tylko dzięki łasce Bożej można usłyszeć wewnętrzne Słowo przemawiające do rozumu. Rozum poznający Boga jest zatem rozumem w stanie łaski, oświeconym przez wewnętrzne Słowo.

Człowiek może się jednak zamknąć przed głosem Boga i Jego łaską, oddając się zmysłowości. Zanim więc łaska zacznie w nim działać, czyniąc rozum zdolnym do recepcji wewnętrznego Słowa, istota ludzka musi swoją wolą zapoczątkować proces oczyszczania się ze zmysłowości. Przez zmysłowość należy tu rozumieć skłonność do afirmacji własnego Ja kosztem innych. Bogacz bogacący się kosztem swoich poddanych i kochający bogactwa bardziej niż bliźnich jest człowiekiem oddanym zmysłowości, trudno mu więc usłyszeć głos Boga. Z tego powodu – głosił Müntzer – bliżej Bożej prawdy jest ubogi lud, otwarty na działanie Bożej łaski. Przekonanie o współpracy ludzkiej woli z Bogiem łączył Müntzer z antyfeudalizmem, czyniąc z łaski Bożej niejako „łaskę klasową”, działającą pośród ludu i jego przyjaciół.

Człowiek oczyszczony ze zmysłowości, poddany wpływowi łaski otwierającej jego rozum na Słowo Boże – nauczał Müntzer – rozpoczyna nowe życie, zorientowane na Boga i Jego wolę zawartą w Prawie Bożym. Jezus swoim przyjściem nie unieważnił Zakonu, ale przeciwnie; potwierdził jego ważność, zwracając uwagę, iż jego treść jest zapisana w ludzkich sercach w postaci wewnętrznego Słowa Boga. Rozum w stanie łaski otrzymuje wewnętrzne Słowo Zakonu, wyjaśniając zarazem jego sens. Dzięki rozumowi wierny nie musi ślepo przestrzegać nakazów Zakonu, lecz potrafi je uzasadnić racjonalnie, a także dobrać właściwe środki do realizacji Bożego Prawa.

W takiej interpretacji wszystkie nakazy Zakonu zmierzają do ustanowienia na świecie sprawiedliwości społecznej i ugruntowania stosunków międzyludzkich na miłości bliźniego, a nie na egoistycznej chęci zaspokojenia własnych potrzeb cudzym kosztem. Sprawiedliwość nakazuje budowę społeczeństwa, w którym każdy ma żyć z własnej pracy, a nie z pracy innych. Feudałowie i broniący ich teolodzy postępują niemoralnie, gdy sankcjonują wyzysk ludu. Człowiek prawdziwie oddany Bogu aktywnie zwalcza system wyzysku, przybliżając przez to Królestwo Boże. Przychodzi ono na ziemię dzięki czynom ludzi wypełniających wolę Boga. Nie należy zatem szukać Królestwa Bożego w idealnej, duchowej krainie, gdyż ono znajduje się pośród tych, którzy wsłuchują się w Słowo. Nie powinno się biernie czekać na jego przyjście, lecz należy pracować nad zmianą stosunków polityczno-społecznych. Ludzie czyniący wolę Boga są, zdaniem Müntzera, Aniołami Bożymi przynoszącymi na świat Królestwo Boże. Ponieważ czyny tych ludzi są inspirowane przez Słowo Boże, a ich samych wspiera łaska Boża, znaczy to, że twórcą nowej rzeczywistości jest Bóg, a ludzie wykonawcami Jego planów. Wybrańcy Boga – to biedny, uciskany lud, który cierpiąc poniżenie został oczyszczony od zmysłowości i grzechów. Nie pławiąc się w dobrach materialnych, lepiej słyszy głos Boga, dlatego też w jego ręce Stwórca przekazał władzę miecza, czyli prawo rządzenia, odebrawszy to prawo nie słuchającym Boga możnowładcom. Wierzący, inspirowani głosem Bożym, powstaną i chwycą za miecz, aby w walce zbrojnej położyć kres antyboskiemu systemowi.

Przekonanie o rychłym nadejściu Królestwa Bożego podzielał Müntzer z wieloma ludźmi średniowiecza i współczesnymi sobie. Millenaryzm, czyli kierunek eschatologii chrześcijańskiej głoszący rychłe nadejście Królestwa Bożego, nasilający się na przełomach wieków, występuje jednak i wtedy, gdy kalendarz nie wskazuje dat granicznych. Czasy Müntzera, czasy rozpadu porządku średniowiecznego, czasy przemian mentalnych i gospodarczych, rodziły nastroje schyłkowości i obawy przed niewiadomą przyszłością. Wielkie wstrząsy w Kościele wyzwalały olbrzymie namiętności i pozwalały widzieć w adwersarzach ludzi odpowiedzialnych za rozłam w Kościele, przeto inspirowanych przez szatana. Wojny toczone między sobą przez władców chrześcijańskich pomimo rosnącego zagrożenia ze strony islamskiej Turcji pogłębiały apokaliptyczne nastroje u ludzi tamtych czasów. Nic dziwnego, że masy oczekiwały szybkiego nadejścia Pana i zakończenia historii ludzkości.

Równocześnie z millenaryzmem rozwijał się jednak także renesansowy humanizm, koncentrujący się na życiu ziemskim, kulturotwórczej działalności człowieka i na polityce. Typowym przykładem takiej orientacji na sprawy ziemskie była twórczość Niccoló Machiavelliego (1469-1527), odnoszącego się wzgardliwie do chrześcijaństwa – religii oczekującej rozwiązania problemów ludzkich przez Boga, światopoglądu osłabiającego męstwo (virtú) w ludziach i czyniącego ich niezdolnymi do rozwiązywania ziemskich problemów o własnych siłach.

Te dwie sprzeczne tendencje – jak można zauważyć – wywarły wpływ na „proroka z Zwickau”. Buntowniczy teolog był z jednej strony przekonany o bliskim nadejściu Królestwa Bożego, w czym można dostrzec wpływ millenaryzmu, a z drugiej zaś strony uważał, że Królestwo Boże przychodzi dzięki ludziom walczącym zbrojnie z antyboskim systemem. Podkreślenie roli czynu ludzkiego w ustanowieniu nowego ładu, krytyka biernego wyczekiwania na Królestwo Boże, przyznanie ludziom kreatywnej roli w urządzaniu nowego świata – zbliżają Müntzera do humanizmu afirmującego społeczną aktywność ludzi. W przeciwieństwie do millenarystów czekających na Boże Królestwo często w stanie mistycznej kontemplacji, był Müntzer typem działacza nakreślającego plan organizacji nowego społeczeństwa.

Wierzył, że po rewolucji na ziemi przekształconej w Królestwo Boże zapanują sprawiedliwe stosunki społeczne. Środki produkcji przejdą w ręce mieszkańców poszczególnych miast i wsi. Autor tej wizji nie głosił jednak skrajnego komunizmu. Według niego człowiek powinien posiadać własność osobistą, wypracowaną samodzielnie i zapewniającą godziwe życie. Nie może ona jednak pochodzić z pracy innych. Oprócz własności feudalnej miała zostać zniesiona instytucja państwa, gdyż państwa tego świata podtrzymują antyboski system feudalny. Państwo powinno zostać zastąpione związkiem samorządnych społeczności lokalnych, zarządzanych przez ogół mieszkańców. Wszelkie decyzje obowiązujące w gminie powinny być podejmowane w ramach demokracji bezpośredniej. W ten sposób władza miecza zgodnie z wolą Boga – jak uważał Müntzer – przejdzie od wąskiej elity politycznej możnych do szerokich rzesz ludu.

Müntzer kreślił zatem, nazwaną później mianem syndykalistycznej i anarchistycznej, wizję społeczeństwa opartego na kolektywach mieszkańców wolnych od nadzoru państwa. Wizję przypominającą poglądy osiemnasto– i dziewiętnastowiecznych teoretyków socjalizmu bezpaństwowego (anarchizmu)2, np. ewangelika reformowanego Williama Godwina, Pierre-Josepha Proudhona, Lwa Tołstoja i innych, a kontynuowaną w wieku XX np. przez Martina Bubera i praktycznie realizowaną w izraelskich kibucach oraz w kolektywach powstałych w innych miejscach naszego globu.

Myśl Müntzera wykroczyła poza epokę, w której żył, zarówno pod względem teologicznym, jak i etyczno-społecznym. Czasy protestanckich panteistów: Hegla, Schleiermachera, teologów liberalnych i ewangelickich teologów kontestacji (rewolucji) z lat 60. naszego wieku byłyby dlań bardziej sprzyjające. Może w innych okolicznościach dziejowych i obyczajowych jego nazwisko nie straszyłoby uczniów w ewangelickich podręcznikach do konfirmacji, lecz znalazłoby się w skryptach studentów teologii jako przykład liberalnego teologa ewangelickiego.

Rafał Marcin Leszczyński
[Asystent w Intersekcyjnej Katedrze Filozofii i Socjologii Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie]

 

1 Müntzer miał na myśli Marcina Lutra; cyt. za: Myśl filozoficzno-religijna reformacji XVI wieku, Warszawa 1972
2 O anarchizmie patrz D. Grinberg: Ruch anarchistyczny w Europie Zachodniej 1870-1914, Warszawa 1994