Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7-8 / 1998

Podniesiona przez Marcina Lutra do rangi fundamentu wiary chrześcijańskiej formuła św. Pawła EX FIDE IUSTIFICEMUR („abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni”, Gal. 3:24) jest bodaj najważniejszą manifestacją protestanckiego chrystocentryzmu, uznającego odkupieńczą ofiarę Chrystusa za wyłączną przyczynę ludzkiego zbawienia. Tym samym etyka protestancka bierze rozbrat z soteriologią – oznacza to, że zbawienie w żadnej mierze nie zależy od dokonań człowieka i moralnej wartości jego uczynków.

Uzupełnieniem przytoczonej powyżej formuły jest inna podstawowa dla protestanckiej religijności zasada SOLA GRATIA (tylko łaska). Zbawia jedynie łaska wiary. Obdarzony nią chrześcijanin zbawiony jest dzięki temu, że przyobleka go ona w sprawiedliwość Chrystusa, której zwieńczeniem była odkupieńcza ofiara krzyża.

Obie powyższe zasady protestanckiego luteranizmu: SOLA FIDE i SOLA GRATIA zostały w nauce Kalwina sprzęgnięte z nadającą tej nauce szczególną wymowę zasadą SOLI DEO GLORIA. Hasło „tylko Bogu chwała” znajduje swoje odzwierciedlenie we wszystkich aspektach doktryny religijnej reformatora z Genewy, nadając jej wybitnie teocentryczny charakter.

W szczególności owa dominacja boskiego pierwiastka w religijności kalwińskiej znajduje swoje odzwierciedlenie w podkreślanych przezeń dwóch wymiarach Bożej wszechmocy: Boskiej Opatrzności i przedwiecznej predestynacji. Zarówno kalwiński prowidencjalizm, jak i predestynacjonizm mają złożone odniesienia do sfery etycznej. Ten pierwszy dotyczy bezwzględnego uwarunkowania wszelkich zdarzeń zachodzących w świecie (a więc i ludzkich uczynków) przez niczym nie skrępowaną wszechmoc Boga. Drugi – odnosi się do tajemnicy przedwiecznego aktu wybrania przez Boga jednych ludzi do zbawienia, bez względu na ich moralne dokonania, oraz przeznaczenia pozostałych na potępienie.

Majestat Boga – powiada Kalwin – to Jego wszechmoc. Kalwinowi nie chodzi o uznanie jedynie potencjalnie nieograniczonej mocy sprawczej Boga. Kreśli on obraz Bożej wszechmocy dynamicznej, ciągle czuwającej, nieustannie działającej i skutecznej bez ograniczeń.

Bóg w ujęciu Kalwina jest wszechmocny nie dlatego, że mógłby zrobić wszystko; jest wszechmocny, bo – stworzywszy świat – zarządza niebem i ziemią w taki sposób, że nie dzieje się nic, co nie zostało zadekretowane Jego wyrokiem. Wszakże owo dekretowanie czy zarządzanie nie odsyła do przedwiecznego postanowienia, którego realizacji Opatrzność miałaby być jedynie nadzorcą. Kalwin przypomina, że tylko poganie uważają Boga za budowniczego świata, którego rola została zakończona wraz z końcem dzieła stworzenia. Wiara – czytamy w Nauce religii chrześcijańskiej (I,XVI,1) – żąda uznania Boga za nieustannie czynnego  zarządcę i nadzorcę nie tylko w tym znaczeniu, iż utrzymuje On całą machinę świata i wszystkie jego części w powszechnym ruchu, ale też jako Tego, który osobnym aktem Opatrzności zachowuje w istnieniu, żywi i otacza troską każde stworzenie...

Jakkolwiek tedy wszystkie stworzenia zostały przez Boga obdarzone odpowiednimi własnościami i otrzymały stosowną ich przeznaczeniu naturę, to nie oznacza to wcale, iżby dzięki temu odtąd same, mocą wewnętrznej logiki swojej natury, miały realizować swe przeznaczenie czy choćby zachowywać własne istnienie. Rola ich natury wypełnia się dopiero na specjalne polecenie Boga. Wyklucza to wszelki współudział stworzenia w nadawaniu kierunku biegowi zdarzeń. Nawet tak ograniczony jak ten, który by był wyrazem spontanicznego rozwoju wynikającego z działania prawa natury. Bóg trzyma w swym ręku wszystkie nici poruszające wszechświat i pewne jest, że nie spadnie ani jedna kropla deszczu, która by nie była osobno zarządzona przez Boga (Nauka religii chrześcijańskiej, I,XVI,5).

Kalwiński determinizm nie prowadzi jednak do fatalizmu. Zamiast stoickiego pojęcia „konieczności”, wywodzonego z wypływającej z natury więzi przyczynowo-skutkowej pomiędzy zdarzeniami, Kalwin wprowadza pojęcie „konieczności ze względu na Boga”. Boga – pisze – czynimy Panem i Zarządcą wszystkich rzeczy. On w swej mądrości od samego początku postanowił, co ma się stać, a teraz wykonuje swą mocą wszystko, co zamyślił. Stwierdzamy, że nie tylko niebo i ziemia oraz wszystkie stworzenia nie odczuwające są zarządzane przez Jego Opatrzność, ale także postanowienia i chcenia ludzi, którymi tak kieruje, by realizowały cel przez Niego wytknięty (Nauka religii chrześcijańskiej, I,VII,8). Opatrzność Boża wyznacza konieczny bieg zdarzeń, urzeczywistniając cele postanowione przez Boga. Opatrzność ma moc determinującą najpotężniejszą, a jest to moc Boga – Bytu uosabiającego nie tylko mądrość, ale i ojcowską dobroć względem swego stworzenia. Konieczny bieg zdarzeń zachodzących w świecie nie oznacza, że człowiek jest beznadziejnie uwikłany w absurdalny – bo nie podlegający jego wpływom – fatalizm losu. Konieczność nabiera tu sensu pozytywnego i niosącego otuchę. Jest gwarancją niezakłóconej realizacji zaplanowanego przez Opatrzność posłannictwa każdej osoby ludzkiej. Majestat Boży objawia się więc człowiekowi poprzez ogrom Jego suwerennej władzy nad światem. Władza ta sprawowana jest w sposób dla człowieka nieprzenikniony zarówno pod względem zasad, jak i realizowanych celów, wszakże człowiek powinien poddać się temu zwierzchnictwu, widząc w nim w tej samej mierze źródło mocy, co wszelkiej słuszności i dobra.

Nakaz poddania się Bożemu zwierzchnictwu, w którym zawiera się wszystko, co słuszne i dobre – łączy się z kalwińską nauką o wolnej woli człowieka. Trzeba bowiem wyjaśnić kwestię zdolności człowieka do odczytywania kierowanych pod jego adresem Bożych oczekiwań oraz ludzkich możliwości wypełniania płynących stąd obowiązków.

Swój namysł nad istotą wolności woli Kalwin zaczyna od przytoczenia jej definicji w sformułowaniu Orygenesa, według którego LIBERUM ARBITRIUM (wolna wola) jest zdolnością umysłu do odróżnienia dobra i zła oraz zdolnością woli do wybierania jednego lub drugiego. W zgodzie z całą tradycją średniowieczną Kalwin przypisuje człowiekowi jedynie możliwość rozeznania w „sferze rzeczy zewnętrznych”, prawdziwą zdolność oddzielania dobra od zła zachowując dla duchowej łaski Boga i odrodzenia z Ducha Świętego. W dotkniętej grzechem pierworodnym woli człowieka nie dostrzega też żadnej prawości.

Jeśli już nawet człowiek dąży do jakiegoś dobra, jak to sugerują pisarze scholastyczni, to stanowczo ten fakt nie ma nic wspólnego z wolnością woli. Owo dążenie pochodzi bowiem – zdaniem Kalwina – z czysto naturalnej skłonności, nie zaś z namysłu. O tym, co powinien wybierać, człowiek nie rozstrzyga więc w prawdziwej roztropności, lecz bez udziału rozumu, bez skutecznie i trafnie rozstrzygającego namysłu poddaje się temu, do czego skłania go jego natura. Wolności woli nie potwierdza zatem fakt, że człowiek jest popychany przez naturalny zmysł do pożądania dobra, ponieważ nie oznacza to, „ż za pomocą prawego rozumu odróżnia dobro od zła, by poznawszy wybierał, wybrawszy zaś, by za tym podążał (Nauka religii chrześcijańskiej, II,II,26).

Grzech pierworodny przemienił więc wolną wolę w wolę niewolną. Wszystkie czynniki konstytuujące wolność woli zostały unicestwione, chociaż sama wola pozostała. W nowej sytuacji stała się jednak wolą złą. Kalwin zgadza się wszakże z poglądem obecnym w chrześcijańskiej tradycji patrystycznej i scholastycznej, że człowiek grzesząc, nie czyni zła z przymusu, lecz z własnej woli.

Czy w świetle powyższego – nauczanie Prawa Bożego ma sens, skoro tylko Bóg daje moc rozpoznania dobra i podążania za nim? Czy nagradzanie posłusznych Prawu i karanie występnych nie jest czynnością absurdalną, skoro łaska działa nieodparcie?

Bóg, powiada Kalwin, działa w nas dwojako: od wewnątrz, przez swego Ducha, i od zewnątrz, przez swoje Słowo. Działając przez Ducha Świętego – oświecając umysły, kształtując serca w miłości, sprawiedliwości i niewinności – przeobraża człowieka w nowe stworzenie; działając za pośrednictwem Słowa – porusza go i wzbudza w nim pragnienie poszukiwania tej odnowy. W jednym i drugim działaniu objawia się moc, nie pozostawiając miejsca na ludzką decyzję odnośnie przyjęcia czy też odrzucenia ofiarowanej łaski. Adresując tę zachętę do odrzuconych w akcie przedwiecznej predestynacji, nie nadaje wprawdzie swemu Słowu skuteczności odradzającej ich naturę, nie pomniejsza jednak jego wagi i użyteczności. Za jego pośrednictwem wzbudza w nich świadomość ich nikczemności i pozbawia ich usprawiedliwienia na dzień Sądu.

Prawo Boże – zauważa Kalwin – nie jest dane ludziom, aby wywyższyć tych, którzy sprostają jego wymaganiom, lecz aby ukazać całemu gatunkowi jego bezgraniczną grzeszność. Zaświadcza o tym św. Paweł, pisząc: „Prawo dane jest nam, by pomnożyć upadki” (Gal. 3:19); „Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu” (Rzym. 3:20). Stwierdzenia te potwierdzają, że Bóg nakazał ludziom to, co przekracza ich możliwości, aby im uświadomić ich niemoc. Gdyby Pismo Św. nauczało tylko tyle, że Prawo zostało objawione jako regulator ludzkiego życia, trzeba by uznać, że Bóg złośliwie sobie z ludzi zakpił. Ale Pismo Św., objawiając Prawo, wyraźnie też zaznacza, że zdolność do posłuszeństwa jego nakazom pochodzi z łaski Bożej. Trzeba więc, w ślad za zaleceniem św. Augustyna, umieć rozróżniać w Piśmie Św. pomiędzy Prawem i obietnicą, między nakazami i łaską. W ten sposób, naucza Kalwin, jedni – niezdolni, by sprostać wymaganiom Prawa – obudzą w swoich sumieniach poczucie winy i własnej nieprawości, a poznawszy ją, zrozumieją, jak słusznie owe obietnice łask nie miały do nich zastosowania, inni zaś – dzięki świadomości wypełnienia się obietnicy łaski – także uznają własną niemoc.

To samoponiżenie i ukorzenie się człowieka staje się źródłem ufności w Boży majestat, a w szczególności w Bożą sprawiedliwość, sprzęgniętą z miłością i dobrocią. Bowiem nic nas tak nie pobudza do pokładania całej naszej ufności i spokoju umysłu w Panu, jak niewiara w nas samych i lęk zrodzony ze świadomości naszej własnej nędzy (Nauka religii chrześcijańskiej, III,II, 23).

Powtórzmy raz jeszcze: w przekonaniu Kalwina człowiek, kierując się wskazaniami swych władz poznawczych, które są skażone grzechem pierworodnym, nie potrafi odróżnić dobra i zła. O woli Boga w zakresie moralnych obowiązków informuje go, i to w nader ograniczonym stopniu, prawo naturalne. Przekazane przez Boga Mojżeszowi Tablice Prawa niczego w tym względzie nie zmieniają. Dekalog bowiem jest w istocie jedynie szczególną formą ekspresji wpisanego przez Boga w ludzkie sumienia prawa naturalnego i raczej symbolem poświadczenia i umocnienia jego ważności niż darem iluminacji rozjaśniającym jego treści.

Bóg, przemawiając przez Mojżesza i Proroków, wskazywał ludziom źródło nadziei w osobie Chrystusa. Tę nadzieję Chrystus rodzi w człowieku zarówno jako rzecznik Prawa Bożego, jak i jako Zbawiciel. Dlatego za św. Janem Kalwin powie, że Prawo bez
Chrystusa jest zbiorem pustych pojęć (por. Komentarz do Ewangelii św. Jana, V,38) i że zdezintegrowane ludzkie władze poznawcze dopiero w Chrystusie zyskują pełnię wiedzy o Prawem określonych obowiązkach wobec Stwórcy. Nie należymy do siebie, dlatego ani nasz rozum, ani nasza wola nie powinny brać góry w naszych rozmyślaniach i działaniach. Nie należymy do siebie; dlatego nie stawiajmy sobie za cel poszukiwania tego, co może być dla nas korzystne według naszego ciała. Nie należymy do siebie; dlatego, w miarę możności, zapomnijmy o sobie i o wszystkich rzeczach, które do nas należą. Przeciwnie, należymy do Boga, dla Niego przeto żyjemy i umieramy. Albowiem jak słuchanie samego siebie jest najbardziej pustoszącą zarazą, która prowadzi ludzi do zguby, tak jedyną przystanią zbawienia jest nie znać ani nie chcieć niczego samemu, ale dać się prowadzić Bogu, który kroczy przed nami (Nauka religii chrześcijańskiej, III,VII,1).

Prawo prowadzi więc do Chrystusa przez obnażenie ludzkich słabości. Jako takie jest ważnym czynnikiem procesu, którego zwieńczeniem jest akt samozaparcia się człowieka. A ten akt odrzucenia zdezintegrowanej przez grzech pierworodny natury ludzkiej jest zarazem odkryciem Chrystusa łaskawego, odkryciem tajemnicy Krzyża i zrozumienia konieczności „zewleczenia z siebie starego człowieka” (Ef. 4:22, Kol. 3:9) w nadziei na odrodzenie w Chrystusie.

W konfrontacji z Prawem grzeszność człowieka zostaje wyeksponowana tak ostro, że jako jedyny warunek jego sprawiedliwości jawi się zniesienie Prawa w Chrystusie. Niepokój sumienia, zrozpaczonego niewykonalnością nakazów Prawa, ustępuje dopiero z chwilą, gdy nie Prawo, lecz Chrystusa czyni się normą sprawiedliwości. Usprawiedliwienie z wiary, pojmowane właśnie jako wyzwolenie człowieka od przekleństwa potępiającego go Prawa, staje się pierwszym stopniem chrześcijańskiej wolności. Łaska uświęcenia jest darem ugruntowującym tę wolność, jest jej wyższym stadium. W człowieku odrodzonym jest ona działaniem Ducha Świętego. Objawia On człowiekowi Bożą wolę i wspomaga jego poczynania, zmierzające do wypełnienia jej nakazów.

Ten drugi stopień wolności chrześcijańskiej realizuje się wyłącznie w działaniu ożywionym łaską wiary. Tylko bowiem na mocy prerogatyw wiary (SOLA FIDE) niedoskonałość ludzkich poczynań może nieść człowiekowi ukojenie. Właściwym wyrazem tej wiary, gwarantującej spokój ludzkiemu sumieniu, jest nowotestamentalna PISTIS – ufność w Chrystusa i w nadprzyrodzone skutki Jego ofiary, znoszące potępiającą funkcję Prawa.

Tę dialektyczną jedność grzeszności i niewinności człowieka obrazuje także najwyższy – trzeci – stopień wolności chrześcijańskiej, wywodzony przez Kalwina ze słów św. Pawła: „Szczęśliwy ten, kto w postanowieniach samego siebie nie potępia [...]. Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem” (Rzym. 14:22-23).

Źródłem niepokoju sumienia jest brak ufności w trafność domysłów dotyczących Boskiej oceny ludzkich czynów. Dlatego wszyscy ci, którzy doświadczają tych wątpliwości, niezależnie od tego, w którą stronę się zwrócą, zawsze pozostaną ze świadomością rozdartą. Wszelako, zdaniem Kalwina, wolność chrześcijańska upoważnia człowieka do tego, by w swym sumieniu nie stawał przed Bogiem w sprawach uczynków, w sprawach dotyczących „rzeczy zewnętrznych”, które same w sobie są obojętne (por. Nauka religii chrześcijańskiej, II,XIX,6). Jest więc ona dla człowieka zachętą, aby bez wyrzutów sumienia używał darów Boga do celów, do jakich zostały przeznaczone, i aby w tej ufności mógł cieszyć się wewnętrznym spokojem.

Ludzka działalność jest więc w pewien sposób utożsamiana przez Kalwina z nowotestamentalną PISTIS, z tą ufnością, która konstytuuje chrześcijańską wolność. Działalność tę cechuje egzystencjalny zwrot ku Chrystusowi, którego odrodzony przez wiarę człowiek darzy pełnym zaufaniem.

Dlatego człowiek nie jest już zdany wyłącznie na zewnętrzne pośrednictwo nakazów Prawa; wolę Boga objawia mu jego wspólnota z Chrystusem. W ten sposób, wypełniając swe powołanie, człowiek jest inspirowany pouczeniami Ducha Świętego i zarazem działa spontanicznie, niezależnie od Prawa. A uwolniony od przymusu Prawa, nadaje swej działalności wymiar etyczny.

Prof. dr hab. Stanisław Piwko
[Wykładowca filozofii w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, autor monografii „Jan Kaliwn. Życie i dzieło”, Warszawa 1995]