Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

5 / 1998

Od dawna zapowiadany i oczekiwany tak przez katolików (i nie tylko), jak i przez Żydów dokument watykańskiej Komisji ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem, ogłoszony 16 marca (wraz z listem papieża Jana Pawła II do kard. Edwarda Cassidy'ego, przewodniczącego tej Komisji), nosi tytuł „Pamiętamy: refleksja o Szoa”.

„Lud Izraela – czytamy – niosąc wyjątkowe świadectwo wierności Świętemu Izraela i Torze, wiele cierpiał w rozmaitych czasach i miejscach. Jednakże Szoa był z pewnością największym z cierpień. (...) Szoa domaga się moralnej i religijnej pamięci oraz, zwłaszcza wśród chrześcijan, poważnej refleksji nad przyczynami tragedii. Fakt, że Szoa miał miejsce w Europie, to znaczy w krajach o długiej tradycji chrześcijańskiej, rodzi pytania o relację między nazistowskimi prześladowaniami a sposobem odnoszenia się chrześcijan do Żydów na przestrzeni wieków. (...) Wniosek z tych rozważań jest taki, że na przestrzeni dwóch tysięcy lat rezultat naszych relacji jest raczej negatywny”.

Dokument odróżnia jednak antyjudaizm chrześcijan, którego źródłem była wrogość i podejrzliwość wobec Żydów, od antysemityzmu jako XIX-wiecznej ideologii rasistowskiej, sprzecznej z nauką Kościoła i również w niego wymierzonej. „Można jednak zapytać, czy nazistowskie prześladowania Żydów nie były ułatwione przez antyżydowskie uprzedzenia obecne w umysłach i sercach niektórych chrześcijan. (...) W krajach, gdzie naziści podjęli masowe deportacje, brutalność tych poczynań wobec bezbronnych ludzi powinna była prowadzić przynajmniej do pewnej podejrzliwości wobec nazistowskich zamiarów. Czy chrześcijanie udzielili wszelkiej możliwej pomocy prześladowanym, zwłaszcza Żydom? Wielu pomagało, ale inni niestety nie. (...) obok działań tych wszystkich odważnych ludzi, obecny był także duchowy opór i działania innych chrześcijan, które nie zawsze były działaniami, jakich można było oczekiwać od naśladowców Chrystusa. (...) Głęboko żałujemy błędów i upadków tych synów i córek Kościoła”.

Dokument ten wzbudził mieszane reakcje, przy czym zwłaszcza środowiska żydowskie poczuły się rozczarowane jego treścią (zob. też Przegląd ekumeniczny). Potępiając jednoznacznie wszelkie ludobójstwo, antysemityzm i inne ideologie rasistowskie (to w końcu żadne novum), nader ostrożnie ocenia on bowiem odpowiedzialność chrześcijan i uleganie przez nich antysemityzmowi. A przywołując jedynie, niewątpliwie chwalebne, przykłady przeciwstawiających się nazistowskiemu antysemityzmowi duchownych niemieckich, przemilcza wkład Kościoła – jako instytucji nauczającej i duszpasterskiej – w „wielowiekowe nauczanie pogardy”, które to nauczanie w znacznym stopniu ułatwiło Holocaust (szczególne kontrowersje oraz żądania ujawnienia stosownych archiwaliów watykańskich wzbudziła ocena polityki papieża Piusa XII).

Tym niemniej, mimo niedosytu i wielu uwag krytycznych, ów akt skruchy przyjęto jako oznakę dobrej woli i kolejny krok we właściwym kierunku. Bo „Pamiętać to straszliwe doświadczenie – piszą na zakończenie sygnatariusze watykańskiego dokumentu – to znaczy być świadomym zbawczej przestrogi, którą ono zawiera: nie wolno pozwolić, by zepsute ziarna antyjudaizmu i antysemityzmu zakorzeniły się w jakimkolwiek ludzkim sercu”.

*

Poniżej publikujemy głos niemieckiego protestanta, członka jednej ze wspólnot wolnokościelnych, który – podobnie jak dokument watykańskiej komisji – zachęca do odnawiania w sobie przez chrześcijan świadomości hebrajskich korzeni wiary. Choć nie jest to żaden oficjalny dokument kościelny, przedstawia jednak  naszym zdaniem  charakterystyczny dla większości protestantów, również w Polsce, sposób ujmowania stosunku chrześcijan do Żydów.

Redakcja