Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

1-2 / 1998

WŚRÓD KSIĄŻEK

Ruch Światło-Życie – inaczej zwany oazowym – szczególne zainteresowanie budził w Polsce lat 70. i 80, przyciągając uwagę zarówno osób religii życzliwych, jak i wrogich czy obojętnych. Kiedy lokalne oazy, czyli poszczególne wspólnoty ruchu, ogarnęły swoim zasięgiem kilkadziesiąt tysięcy młodych katolików, a „oazowicze” zaczęli manifestować swą obecność nie tylko na górskich, wakacyjnych szlakach, ale także w codziennym życiu swych szkół i parafii – stało się jasne, że w życiu polskiego katolicyzmu pojawiło się nowe, znaczące zjawisko religijne. Nowe zarówno w formie, jak i treści. Ruch oazowy zaczął się jawić jako owoc przemian Vaticanum II, akcentujących świadomy stosunek do spraw wiary, powrót do źródeł (w tym i Biblii) oraz wyjście naprzeciw potrzebom współczesnego człowieka. Dynamiczny rozwój duszpasterskiej inicjatywy ks. Franciszka Blachnickiego (1921-1987), Ślązaka, wykładowcy teologii praktycznej na KUL-u, wzbudził niepokój PRL-owskich władz, które w przedsięwzięciu tym dostrzegały niedopuszczalną próbę stworzenia niezależnej od reżimu oferty dla młodzieży (stąd np. akcje Urzędu Bezpieczeństwa przeciw oazom), a z drugiej strony budził nadzieję tych, którym miłe było nowe, posoborowe oblicze Kościoła.

Rodzaj katolicyzmu, jaki reprezentował ruch oazowy, szczególnie miły był protestantom różnych konfesji – stąd klimat życzliwości wobec niego. Ponadto w oazach znaleźli się ludzie pozostający od lat w przyjaznych kontaktach z protestantami. Mimo to trudno ustalić treść i zakres stosunków, jakie nawiązały się między obydwoma obozami wyznaniowymi dzięki pojawieniu się oaz. Brak rzetelnych badań pozwalał twierdzić, że ruch oazowy jest tworem czysto protestanckim (echem tej tezy był anonimowy, napisany przez przeciwników kontaktów z protestantami, tekst pt. Uwagi o infiltracji baptystycznej w Ruchu Światło-Życie) czy że do 1989 r. oazy utrzymywały się dzięki pomocy zagranicznych Kościołów protestanckich.

Nie ulega wątpliwości, że ruchu rola zainicjowanego przez ks. Blachnickiego domaga się szczegółowej analizy i naukowej oceny. Dotyczy to również stosunków protestancko-oazowych. Stan badań nad oazami jest, niestety, wciąż ubogi, ostatnio jednak otrzymaliśmy ważną publikację na ten temat. Zaspokaja ona ciekawość czytelnika interesującego się nie tylko dziejami kontaktów między protestantami a ruchem oazowym i stosunkiem oaz do ekumenii, ale także wprowadza w historię i teologię Ruchu Światło-Życie.

Oazy pod lupą badacza

Książka Dariusza Cupiała Na drodze ewangelizacji i ekumenii. Ruch Światło-Życie w służbie jedności chrześcijan1 jest rozwinięciem jego pracy doktorskiej, obronionej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. To oryginalne i nowatorskie dzieło, opierające się na obszernej bazie źródłowej, polsko– i obcojęzycznej, odkrywa fakty wcześniej powszechnie nieznane. Temat wymagał od autora sporej odwagi i przenikliwości badawczej, niezbędnych przy pionierskim opracowaniu. Problematyka zaś jest trudna, gdyż dotyczy ruchu religijnego, który trwa i nadal się rozwija (w polskim protestantyzmie zjawiskiem zbliżonym jest ruch dzięgielowski), a dystans czasowy w stosunku do większości analizowanych wydarzeń jest niewielki. Ponadto trzeba pamiętać, że oazy często działały w warunkach półkonspiracyjnych, unikały tworzenia sztywnych struktur i często nie mogły (bądź nie chciały) dokumentować swojej działalności. Mimo to dr Cupiał dotarł do wielu źródeł, zbadał je, niektóre utrwalił. Jednym z walorów tej niewielkiej objętościowo pracy (157 stron formatu B5, łącznie z 9-stronicową bibliografią) jest właśnie ujawnienie, w formie aneksu, materiałów dokumentujących dzieje ruchu oazowego (54 strony reprodukcji i przedruków rozmaitych tekstów). Mankamentem jest zaś brak indeksu, a zwłaszcza zestawienia wymienionych w tekście osób.

Otrzymaliśmy, co mnie naprawdę podczas lektury cieszyło, fachowe opracowanie naukowe, w dodatku napisane przez człowieka silnie z oazami związanego. Godne podkreślenia jest i to, że rozprawa powstała w tak ważnym ośrodku naukowym jak Instytut Ekumeniczny KUL. Dowodzi to, że niezwykle doniosłe dla polskiej religijności zjawisko, jakim jest Ruch Światło-Życie, nie znika z pola widzenia poważnej teologii akademickiej. W ślad za ustaleniami zawartymi w tym dziele mogłyby pójść solidne badania np. nad luterańską pobożnością ludową w Polsce czy fenomenem powstających w naszym kraju zborów (Kościołów) postoazowych lub postcharyzmatycznych o genezie rzymskokatolickiej, które wbrew temu, co się o nich często mówi, nie są – w większości – sektami, lecz raczej reprezentują nowy typ protestantyzmu.

Dzieje stosunków protestancko-oazowych

Jak wynika z ustaleń dr. Cupiała, międzywyznaniowe kontakty ruchu oazowego ograniczały się niemal wyłącznie do kontaktów z protestantyzmem. Można więc stwierdzić, że ekumenizm oazowy to obszar zbliżenia katolicko-protestanckiego. Książka odsłania poszczególne etapy owego zbliżenia.

Początki ruchu oazowego sięgają lat 50., kiedy represjonowany przez władze stalinowskie ks. Franciszek Blachnicki organizuje rekolekcje dla ministrantów. Poszukując nowych metod duszpasterstwa wśród dzieci i młodzieży, poznaje w 1975 r. Amerykanina polskiego pochodzenia, Joego Łoszaka, działacza międzynarodowej protestanckiej organizacji misyjnej Campus Crusade for Christ (CCC), w polskich kręgach katolickich znanej głównie pod nazwą Agape. Ks. Blachnicki zdecydował się na współpracę z CCC i w ten sposób rozpoczął się nowy etap w historii RŚŻ [Ruchu Światło-Życie]. Dla jego twórcy ponad wszelką wątpliwość pionierska droga odnowy i ewangelizacji miała odtąd prowadzić przez teren współpracy ekumenicznej. Działacze CCC mieli znaczący wpływ na kształt programu formacyjnego oaz, na metodę ich działalności, na opracowywane materiały i przygotowywanie liderów oazowych.

W oazach panował klimat otwartości i życzliwości ekumenicznej – protestantów traktowano jak braci, od których można się uczyć życia z Chrystusem. W kontaktach tych podkreślano to, co wspólne w sprawach wiary dla obu nurtów wyznaniowych. Dokonało się wówczas coś, co założyciel oaz określił jako przewrót kopernikański na odcinku ekumenii (s. 63). W myśl tej zasady należało w stosunkach z przedstawicielami innych wyznań rozpoczynać od tego, co wspólne, co łączy, i cieszyć się tym, co jest dobrem wspólnym, a na drugi plan przenieść różnice i rozpatrywanie przeszkód, jakie stoją na drodze do pełnej jedności (s. 62).

Kiedy po stronie katolickiej pojawiły się obawy co do skutków takiego zbliżenia z protestantyzmem (podsycane także przez Urząd Bezpieczeństwa – s. 41), a nawet sugestie, by kontakty z protestantami zarzucić, ks. Blachnicki zdecydowanie sprzeciwiał się rozluźnianiu tych związków. Nie wycofał się nawet w obliczu groźby zawieszenia Ruchu Światło-Życie, za czym opowiadała się większość biskupów. Przeciwny tym zamiarom był bp Władysław Miziołek, któremu oazy zawdzięczają najprawdopodobniej kościelną zgodę na dalszą egzystencję (s. 41-42).

Broniąc potrzeby kontaktów z protestantami ks. Blachnicki argumentował: My nie możemy teraz powiedzieć „To są sekciarze, heretycy” i patrzeć na nich z góry, z poczuciem wyższości, bo jeśli weźmiemy pod uwagę ich styl życia na co dzień Ewangelią, przykazaniem miłości, modlitwą, świadectwem, to po prostu stoją bardzo często o wiele wyżej od nas. Tutaj dotykamy problemu współpracy ekumenicznej. Jeżeli chcemy dojść do zjednoczenia chrześcijan, to nigdy z pozycji naszego modelu tradycyjnego – w poczuciu wyższości, wzywając ich do powrotu i do jedności z nami. Najpierw musimy się znaleźć na tym samym poziomie pod względem życia chrześcijańskiego, żeby potem podjąć dialog na płaszczyźnie doktryny, prawdy itd. (s. 36). Takie spojrzenie na chrześcijaństwo typu protestanckiego przynosiło owoce w postaci ścisłej współpracy oaz z różnymi instytucjami i działaczami protestanckimi, na czele z CCC i organizacją Młodzież z Misją. Mimo przeszkód ze strony państwa (autor pisze o groźbach pod adresem protestantów wspierających RŚŻ i wspomina, że dialog z braćmi odłączonymi był często utrudniony ze względu na ich zależność od Urzędu ds. Wyznań) rozsiane po całym kraju ośrodki oazowe odwiedziło od kilkuset do kilku tysięcy braci z różnych denominacji, zarówno obcokrajowców, jak i Polaków (autor wymienia głównie polskich zielonoświątkowców, baptystów, wolnych chrześcijan i metodystów).

Współpraca oazowo-protestancka wykraczała poza granice kraju – podejmowano wspólne działania na rzecz stworzenia odpowiednika oaz na Słowacji a CCC zachęcało ks. Blachnickiego do rozszerzenia RŚŻ na kraje Europy Zachodniej i Ameryki Południowej. On sam chętnie odwiedzał zagraniczne ośrodki protestanckie. Za pośrednictwem Ruchu Światło-Życie dochodziło do spotkań pastorów różnych wyznań z biskupami katolickimi i inicjowania protestanckiej pomocy dla „Solidarności” (s. 118, 114). O skali współpracy protestantów z oazami w latach 80. świadczy choćby skandynawska akcja „Milion Biblii dla Polski”, polegająca na wydrukowaniu i bezpłatnym przekazaniu miliona egzemplarzy Pisma Świętego w tłumaczeniu katolickim.

Praktyczny ekumenizm nawróconych

Otwartość ruchu oazowego na współpracę z protestantami miała źródło w podstawowym przekonaniu – co znalazło wyraz w jednym z podręczników Ruchu – że nie ma Ewangelii „protestanckiej” i „katolickiej”, jest tylko jedna Ewangelia Jezusa Chrystusa. Przeświadczenie to, idące w parze z uznaniem autentycznego chrześcijaństwa protestantów, doprowadziło ks. Blachnickiego do docenienia wartości wybranych doktryn i praktyk protestantyzmu oraz ich użyteczności dla innych nurtów chrześcijaństwa.

Zafascynowany tym zjawiskiem – taką stawiam tezę – ks. Blachnicki postanowił wykorzystać doświadczenia protestanckie w swym dziele duchowego przebudzenia młodzieży katolickiej. Oferta protestancka zdawała się odpowiadać potrzebom Ruchu Światło-Życie. Ks. Blachnicki i jego współpracownicy mieli świadomość pewnego braku w przepowiadaniu i przeżywaniu prawd chrystologicznych w Kościele katolickim (s. 24). Jednocześnie ich kontakty z protestantami wykazały, że chrześcijanie z nurtu reformacyjnego mogą zaproponować wiele katolikom w zakresie tzw. kerygmy, to znaczy wstępnego zapoznania z istotą orędzia chrześcijańskiego.

Protestanccy sojusznicy oaz wzięli na siebie odpowiedzialność za służbę w dziedzinie kerygmatu w trojakim zakresie. Podali propozycję jego treści, ujęli ją w postaci materiałów formacyjnych dla oaz oraz inicjowali i sugerowali metody samej akcji ewangelizacyjnej. Wszystko to tworzone było wespół ze stroną katolicką z uwzględnieniem sytuacji i charakteru ruchu oazowego. Wkład protestantów był tak zasadniczy, iż Dariusz Cupiał pisze: ewangelizacyjne plany ks. Blachnickiego powstawały pod wpływem misji protestanckich i nieco dalej pyta retorycznie: czym byłby RŚŻ, jak wyglądałby jego program, gdyby na pewnym etapie swojej historii – ku zaszczytnemu dla siebie zgorszeniu – nie otworzył się na współpracę z protestantami? Pomimo to współcześni przywódcy oazowi jakby unikali ujawniania tego faktu. Jak gorzko konstatuje autor, przeważająca większość najnowszych opracowań o tożsamości i charyzmacie RŚŻ pomija tę dziedzinę w stylu, czy aby związek z ruchem CCC nie był czymś w rodzaju wstydliwego epizodu, młodzieńczego romansu oaz, o którym lepiej byłoby zapomnieć (s. 79, zob. też s. 81).

Z lektury książki Dariusza Cupiała można wyciągnąć wniosek, że zbliżenie protestancko-oazowe dokonało się nie w wyniku realizacji abstrakcyjnego ideału ekumenicznego, lecz naglącej potrzeby współdziałania między ludźmi już zjednoczonymi świadomą wiarą w Zbawiciela. Inaczej mówiąc, to nie górnolotna idea zbliżenia skłoniła obie strony do poszukiwania tego, co wspólne, lecz to, co wspólne – odkryta wcześniej wspólnota – przynaglało obie strony do współdziałania w krzewieniu tego, co łączy.

Ks. Blachnicki ten ekumenizm najwyraźniej przeciwstawiał ekumenizmowi zewnętrznemu, pozbawionemu właściwej dyspozycji duchowej: spotkania ekumeniczne (...) są często wyrazem mody, jakiegoś stylu. Zapraszają się wzajemnie przedstawiciele Kościołów, organizują piękne nabożeństwa, są przemówienia, potem herbatka, kawa i na tym wszystko się kończy. (...) Jeżeli zaś dialog jest tylko na płaszczyźnie intelektualnej, dialog słowny, jeżeli jest tylko dążenie organizacyjne, administracyjne, społeczne, kulturalne, grzecznościowe – musi dojść do impasu. (...)

Mówi się często, że młodzież nie powinna być dopuszczana do kontaktów międzywyznaniowych, ale ta młodzież, która jest rozbudzona w swoim życiu wewnętrznym, ta młodzież, która żyje modlitwą i Słowem Bożym, jest o wiele lepiej przygotowana do nawiązania tego dialogu niż dorośli katolicy, którzy posługując się kategoriami biblijnymi mogliby być nazwani „niemowlętami w Chrystusie” albo „ludźmi cielesnymi” (s. 54, 55-56).

Nic dziwnego, że przy takim pojmowaniu ekumenizmu – jako praktycznego zbliżenia i współdziałania tych, którzy są jedno w sprawach najważniejszych – naczelnym jego zadaniem stała się ewangelizacja. Praktyka współpracy oazowo-protestanckiej zadała kłam tezie o hamowaniu misji przez ekumenizm. Wyniki wspólnej misji ewangelizacyjnej były imponujące. Mimo że mówcami na forum oaz, współautorami programów i uczestnikami poszczególnych przedsięwzięć bywali protestanci, to jednak ich rolą było przede wszystkim doradzanie i wspieranie działalności ewangelizacyjnej. Zasadniczy ciężar spoczywał oczywiście na stronie katolickiej, która zdołała dotrzeć do kilkudziesięciu tysięcy młodych Polaków. Bill Bright, prezbiterianin, założyciel CCC, nazwał ks. Blachnickiego „polskim Marcinem Lutrem”. Jak podkreśla dr Cupiał, wspierana przez ks. Blachnickiego koncepcja współpracy międzywyznaniowej w dziedzinie ewangelizacji zyskała aprobatę Karola Wojtyły, najpierw jako metropolity krakowskiego, a następnie jako papieża Jana Pawła II (s. 142).

Obraz współpracy międzykonfesyjnej uzupełnijmy informacją o pomocy materialnej protestantów dla oaz. Poza wspomnianymi materiałami drukowanymi, zwłaszcza Bibliami, zagraniczni partnerzy RŚŻ ofiarowywali oazom sprzęt poligraficzny i introligatorski, projektory filmowe i przekazali ok. stu kopii filmu ewangelizacyjnego pt. Jezus. Organizowali wizyty wybitnych misjonarzy i zespołów muzycznych, udzielali wsparcia finansowego. (Nieprawdziwa jest natomiast opinia o ogólnym finansowaniu ruchu oazowego ze źródeł protestanckich.) Przypomnieć należy też szeroko zakrojoną akcję pomocy żywnościowej na początku lat 80. ze zbiórek prowadzonych przez Kościoły protestanckie, głównie skandynawskie.

„Przeszczepy”, czyli protestancki wkład w teologię Ruchu Światło-Życie

Zafascynowanie ks. Blachnickiego elementami protestantyzmu opierało się na odkryciu, a także głębokim przeżyciu eksponowanych przez niektóre nurty protestanckie prawd i postaw dotyczących przyswojenia owoców odkupienia. Prowadziło go to do konstatacji: protestanci (...) przechowali w swojej tradycji wiele elementów, które myśmy gdzieś zgubili (s. 36). Elementy doktryny protestanckiej przestały być widziane jako rzeczywistość zewnętrzna, obca, lecz jako skarby tak samo drogie i potrzebne katolikom, jak i protestantom. Wśród wchłanianych przez oazy kategorii z zakresu nauki i praktyki protestanckiej, wywodzących się głównie z tradycji reformowanej, a konkretnie postpurytańskiej, wskazać można przede wszystkim:

1) osobiste nawrócenie, powiązane z duchowym przyjęciem Jezusa Chrystusa do swojego serca i życia jako Pana i Zbawiciela, co wypływać musi z przekonania, iż zbawienie jest z wiary (zbawienie z wiary – takiego określenia używa dr Cupiał. Jest to adaptowana na użytek oaz formuła doktryny o zbawieniu z łaski przez wiarę);

2) powiązaną z tym naukę o odpuszczaniu grzechów przez wiarę w krzyż Chrystusa, co oznaczałoby dopuszczenie możliwości uzyskania odpuszczenia grzechów na drodze pozasakramentalnej (wyjąwszy sakrament spowiedzi, pokuty), czyli bez udziału kapłana. (Oczywiście przyjęcie takiego spojrzenia na sposób uzyskania odpuszczenia nie miało zniechęcać do korzystania ze spowiedzi sakramentalnej.);

3) nowe narodzenie (duchowe odrodzenie) jako owoc świadomego nawrócenia, „przyjęcia Chrystusa” i doświadczenia odpuszczenia grzechów. Stanowiło to istotne novum w katolickim rozumieniu odrodzenia, które dotychczas wiązano nieomal wyłącznie z aktem chrztu („zbawcza sprawczość chrztu”), i było oczywistym odwołaniem do koncepcji odrodzenia (łac. regeneratio) w tradycji reformowanej, zwłaszcza anglosaskiej;

4) naukę o pewności zbawienia, na gruncie oazowym adaptowaną jako „nauka o pewności wiary”;

5) model przywództwa oparty na silnym zaangażowaniu świeckich, wyposażanych nieraz w kompetencje dotyczchas w katolicyzmie zastrzeżone wyłącznie dla kapłanów. Co więcej, jak pisze dr Cupiał, w programie [oaz] spotykamy się z teologią akcentującą bezpośrednie (bez pośrednictwa urzędu) działanie Boże na wspólnotę wierzących. Zarówno pierwszy element, określany przez autora jako przełom w traktowaniu świeckich w Kościele katolickim, jak i drugi traktować można jako echo mocno eksponowanej w protestantyzmie zasady powszechnego kapłaństwa chrześcijan.

Działacze Ruchu Światło-Życie przejmowali także elementy stylu bycia typowego dla protestanckiej tradycji, np. gesty modlitewne i pieśni. Podobne było spojrzenie na architekturę i wystrój wnętrz sakralnych. Wszystko to, wespół z innymi elementami, złożyło się na powstanie „stylu oazowego” lub – jak chce dr Cupiał – stylu bardziej ewangelicznego (s. 48).

Ustalenia poczynione przez Dariusza Cupiała pozwalają też stwierdzić, z jakiego rodzaju protestantyzmem stykali się katolicy z Ruchu Światło-Życie. Okazuje się, że doszło tutaj do zbliżenia z protestantyzmem o proweniencji konserwatywnej, zdecydowanie misyjnej i wywodzącej się w reformowanej tradycji teologicznej, oraz z protestantyzmem typu zielonoświątkowego, charyzmatycznego. Wobec faktu, że środowiska te (zwane w niektórych kręgach Wolnymi Kościołami) są zazwyczaj powściągliwe w angażowaniu się w kontakty ekumeniczne, w tym przypadku mamy do czynienia z doniosłym fenomenem. Okazuje się, iż zdolne są one do prowadzenia praktycznej współpracy z szerokimi kręgami wiernych Kościoła katolickiego i to na dodatek w dziedzinie szczególnie delikatnej, jaką jest ewangelizacja. Praca Dariusza Cupiała dowodzi, że sojusz tych środowisk protestanckich z ruchem oazowym w dziele misyjnym był jednym z najbardziej doniosłych, bo dotykających dziesiątków tysięcy polskich katolików, przedsięwzięć ekumenicznych – edukujących o ekumenii i realizujących tę ekumenię w ramach codziennego współdziałania. Napotykamy tutaj nieznany na gruncie polskim obraz tej części protestantyzmu, którą czasem określa się przy pomocy neologizmu „ruch ewangelikalny” (nawiasem mówiąc, autor książki ma poważne problemy z rozpoznawaniem i poprawnym klasyfikowaniem poszeczególnych nurtów protestantyzmu). Jest to obraz środowiska gotowego do współpracy ekumenicznej w imię wspólnego głoszenia Ewangelii.

Quo vadis, ekumenio oazowa?

Ruch Światło-Życie najlepszy okres kontaktów międzywyznaniowych ma za sobą. Z chwilą przymusowej emigracji ks. Blachnickiego nastąpił trwający do dziś kryzys oazowego ekumenizmu. Odpowiadając na pytanie o przyczyny takiego obrotu sprawy, Dariusz Cupiał pisze m.in., że w sprawach ekumenicznej współpracy założyciel oaz uruchomił machinę, nad którą nikt inny poza nim samym nie potrafił panować. (...) Następcy widzieli pozytywy współpracy ekumenicznej z ruchem Agape, ale czuli się niekompetentni i lękali się mogących zaistnieć niebezpieczeństw (s. 87).

Nie ulega wątpliwości, że przeważyły obawy przed utratą katolickiej tożsamości, a w szczególności – przed utratą niektórych uczestników na rzecz Kościołów protestanckich. To, że ów rodzaj lęku jest wciąż obecny, wynika także ze sposobu traktowania tego tematu przez ekumenicznie i irenistycznie nastawionego autora pracy Na drodze ewangelizacji i ekumenii. Dla dr. Cupiała związane ze zbliżeniem oazowo-protestanckim odejścia od katolicyzmu są dezercjami z katolicyzmu, a dezerter to przecież ktoś, kto zdradza. Skoro w dysertacji doktorskiej powstałej w Instytucie Ekumenicznym pojawiają się takie określenia (jest też mowa o dramacie dezercji), to o ileż bardziej przypadki rezygnacji z katolicyzmu i wyboru innego Kościoła musiały bulwersować zwierzchność Kościoła rzymskokatolickiego. I choć dr Cupiał zastrzega, że ze środowiska oaz wywodzi się minimalna liczba konwersji (według moich szacunków można mówić o liczbie od pięciuset do tysiąca „oazowiczów”, którzy przeszli na protestantyzm różnych konfesji), jednak zjawisko to potraktowane zostało jako kluczowy argument przeciwko kontynuacji związków z protestantami.

Konstatację obecnej ekumenicznej powściągliwości ruchu oazowego dr Cupiał uzupełnia apelem o nowe zaangażowanie w zbliżenie się do chrześcijan innych wyznań, nie określając, jak ma się ono dokonać. Zawarte w jego książce obiektywne, rzetelne i odważne (a więc trudne do przyjęcia dla niektórych) przedstawienie dotychczasowych doświadczeń oaz w zakresie stosunków z innymi wyznaniami, będzie jednak dobrze służyć sprawie przyszłych protestancko-katolickich stosunków ekumenicznych.

Dr Tadeusz J. Zieliński

__________
1 Dariusz Cupiał: Na drodze ewangelizacji i ekumenii. Ruch Światło-Życie w służbie jedności chrześcijan. Seria: Jeden Pan, jedna wiara. Studia i rozprawy Instytutu Ekumenicznego KUL. Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1996, s. 220