Drukuj

4 / 1997

Rozważaniem na temat starotestamentowego proroka Eliasza powracamy do studiów biblijnych z cyklu „Ludzie Biblii”, przerwanych w nr 8/96 – red.

LUDZIE BIBLII

PROROK BOGA PRAWDZIWEGO

„Potem wzywajcie wy imienia waszego boga, ja zaś będę wzywał imienia Pana. Ten zaś Bóg, który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem. I odpowiedział cały lud: Dobrze, niech tak będzie” (I Król. 18:24).

Prorocka służba Eliasza przypadła na krytyczny okres w historii Izraela. Król Achab poślubił fenicką księżniczkę i pozwolił jej czcić bożka Baala, a co gorsza, dopuścił, by skłoniła do bałwochwalstwa Izraelitów. Kiedy zaś lud porzucił Pana dla obcych bóstw, Bóg wybrał Eliasza na świadka i objawicie-la swej mocy.

Ponieważ wierzono, że to Baal sprowadza deszcz, Eliasz oznajmił królowi Achabowi, że z nieba nie spadnie ani kropla, dopóki Bóg nie postanowi inaczej. Kiedy trzyletnia susza dała się wszystkim we znaki, prorok wezwał kapłanów Baala na jedyny w swoim rodzaju pojedynek na górze Karmel. Na oczach tłumnie zebranego ludu obie strony zbudowały własne ołtarze i złożyły w ofierze cielca, a następnie wyznawcy Baala jako pierwsi mieli wymodlić ogień, który by tę ofiarę strawił.

Eliasz wierzył, że Bóg okaże tam potęgę na prośbę swego sługi. Jego ufność i odwaga wypływały z przekonania o nieograniczonej mocy Bożej i z wiary w to, że może On sprawić nawet to, co zdaje się niemożliwe. Jak czytamy w opowieści w I Księdze Królewskiej 18:20-46, Baal nie wysłuchał błagań swoich wyznawców. To Bóg, który jest Panem, zesłał ogień trawiący, aby pokazać, że prawdziwie jest Bogiem.

Eliasz, którego hebrajskie imię Elijahu oznacza właśnie „Mój Bóg [jest] Panem”, zachował się w tej dramatycznej opowieści jak mąż nieustraszony, stanął sam jeden do pojedynku z kilkuset prorokami wrogiego bożka a zarazem pupilkami królowej.

Zwarty opis biblijny nie pomija żadnych istotnych szczegółów. Czytamy na przykład, że Eliasz kilkakrotnie polał wodą ofiarę, ołtarz i drwa, aby wykluczyć możliwość samozapłonu tych przedmiotów, wydanych na pastwę słonecznego żaru. Eliasz jest prawdziwym reżyserem i głównym aktorem tego spektaklu, który dziś określilibyśmy mianem happeningu, prorocy Baala wystąpili tu zaś w roli podwójnie przezeń ośmieszonych i wydrwionych statystów.

ZAŁAMANY SŁUGA

„Zachowam w Izraelu jako resztkę siedem tysięcy, tych wszystkich, których kolana nie ugięły się przed Baalem, i tych wszystkich, których usta go nie całowały” (I Król. 19:18).

Ale ten sam Eliasz, który dopiero co na oczach całego Izraela udowodnił, kto jest prawdziwym Bogiem, szuka teraz na pustyni schronienia przed gniewem królowej, chcącej pomścić zniewagę i śmierć swoich proroków. Mniema przy tym, że jest całkiem osamotniony, że ostał się jako jedyny wyznawca Boga prawdziwego, ostatni sprawiedliwy (zob. I Król. 18:22). Wyczerpany napięciem i poczuciem zagrożenia, załamany wbrew odniesionemu niedawno zwycięstwu i przekonany, że wszyscy nastają na jego życie, życzy sobie już tylko śmierci.

Bóg jednak miał jeszcze względem niego pewne zamiary i wezwał go przed swe oblicze. Gdy Eliasz stanął u stóp góry Horeb, usłyszał szum potężnego wichru, odgłosy i wibracje trzęsienia ziemi i cofnął się przed żarem wielkiego ognia. Jednak w tych potężnych przejawach mocy natury nie było Boga. On był obecny w „łagodnym powiewie” i wówczas Eliasz wyszedł z pieczary, w której się ukrył, aby odpowiedzieć na pytanie, jakie Bóg kieruje do każdego z nas: „Co tu robisz, Eliaszu?” Ten sam Bóg, który w potężny sposób objawia swą moc, jak to uczynił na Karmelu, również w ciszy i spokoju skłania ludzi, by za Nim podążali. Wtedy też prorok dowiedział się, że nie jest sam, gdyż Bóg powołał jeszcze siedem tysięcy swoich wyznawców.

Pan odesłał Eliasza z powrotem do swej służby, każąc mu pomazać Chazaela na króla Aramu (Syrii), Jehu na króla Izraela a Elizeusza na jego następcę. Eliasz osobiście wypełnił tylko tę trzecią misję. To jego pomocnik Elizeusz namaścił Chazaela na króla i wysłał innego proroka, aby ogłosił, że Boży wybór padł na Jehu.

Jeszcze wówczas, gdy Eliasz sądził, że jest jedynym sługą Bożym, jaki ostał się przy Nim, Pan wybrał jego następcę. Człowiek ów, Elizeusz, przewodził później całej wspólnocie zwanej „uczniami prorockimi”. To oni właśnie przekazali innym polecenia, jakich Bóg udzielił Eliaszowi.

Istniała więc nie tylko kilkutysięczna resztka wyznawców, którzy dochowali wiary i wierności Jedynemu Bogu, ale miał też Eliasz pomocników w swojej służbie. Dzięki ich wysiłkom cały Izrael został w końcu oczyszczony z kultu Baala.

ZWIASTUN SĄDU

„A gdy Achab usłyszał te słowa, rozdarł swoje szaty, wdział wór na swoje ciało i pościł, i sypiał w worze, i chodził przygnębiony” ( Król. 21:27).

Achab wraz ze swą żoną postanowił pozbawić życia pewnego niewinnego człowieka, aby zdobyć jego winnicę. Początkowo wprawdzie próbował ją kupić, ale jej właściciel, imieniem Nabot, nie chciał sprzedać części rodzinnego dziedzictwa. Zgodnie z Bożym Prawem rodzina nie mogła pozbyć się ziemi na zawsze (por. III Mojż. 25:23-34).

Żaden człowiek, nawet król izraelski – jak zastrzeżono w V Mojż. 17:14--20 – nie stał ponad Prawem Mojżesza. Skoro więc Nabot odmówił sprzedania swej ziemi, nawet król nie mógł pogwałcić litery prawa. Ponieważ jednak odszedł z kwitkiem, był posępny i zagniewany, więc żona podszepnęła mu, by w innym sposób spróbował osiągnąć upragniony cel.

Łapówki sprawiły, że znaleźli się dwaj świadkowie – a tylu zgodnie z prawem trzeba było, by móc skazać człowieka na śmierć – którzy przysięgli, iż Nabot złorzeczył przeciwko Bogu i przeklinał króla, za którą to zbrodnię w starożytnym Izraelu wymierzano karę śmierci. Po zamordowaniu Nabota w majestacie prawa Achab objął w posiadanie upragnioną winnicę. Tego aktu jaskrawej niesprawiedliwości Bóg nie puścił mu płazem.

Na rozkaz Pana Eliasz znów stanął przed obliczem króla i wygłosił bezlitosne proroctwo o sądzie, jaki spadnie na potomstwo Achaba i na królową Jezebel. Władca mógłby w odpowiedzi kazać go pojmać i wtrącić do więzienia. Zamiast tego jednak ukorzył się przed Bogiem, rozdarł szaty, założył wór pokutny i pościł na znak żałoby. Tym samym król przyznał wszem i wobec, iż ciężko zgrzeszył przeciwko Bogu.

Niestety, ta przemiana była krótkotrwała. Wystarczyło zaledwie kilka lat i Achab znów nie chciał słuchać Bożego Słowa. Ponieważ jednak, choć na krótką chwilę, ugiął się przed Bogiem, wstrzymał wykonanie druzgoczące-go wyroku. Eliasz zaś przekonał się, że Bóg zmienia ludzkie serca dzięki wewnętrznej namowie Ducha Świętego.

POKORNY NAUCZYCIEL

„A gdy to zobaczyli z przeciwka uczniowie proroccy z Jerycha, rzekli: Duch Eliasza spoczął na Elizeuszu. Wyszli więc na jego spotkanie i pokłonili mu się aż do ziemi” (II Król. 2:15).

Nie zawsze jest łatwo przysposobić kogoś młodszego na swego następcę i wprowadzić go we wszystkie tajniki własnej pracy czy służby. Tak jednak postępuje człowiek odpowiedzialny i dlatego Eliasz zajął się kształceniem Elizeusza na swego ucznia.

Kiedy przyglądamy się ostatnim dramatycznym chwilom Eliasza, zauważamy, że Elizeusz trzykrotnie odmawiał opuszczenia swego mistrza. Być może Eliasz poddawał go próbie, by przekonać się, że rzeczywiście będzie kroczyć niełatwą drogą Bożego proroka?

W końcu, gdy obaj stanęli nad brzegiem Jordanu, Eliasz zdjął płaszcz i rozdzielił nim wody. Elizeusz zdał egzamin i stary prorok mógł być pewien, że zostawia po sobie godnego następcę. Kiedy zaś przeszli po suchej ziemi na drugi brzeg, „rzekł Eliasz do Elizeusza: Proś, co mam dla ciebie uczynić, zanim zostanę wzięty od ciebie?” (II Król. 2:9).

Czy Eliasz był zdziwiony prośbą o udzielenie Elizeuszowi „dwóch trzecich swego ducha”? Chyba nie, choć ten poprosił przecież „o trudną rzecz”.

Wymagało to nowego przejawu Bożej mocy, bo tylko Bóg może uczynić kogoś prorokiem. W natchnieniu Eliasz wypowiedział następujące słowa: „jeśli mnie ujrzysz w chwili, gdy będę od ciebie wzięty, spełni ci się to, a jeśli nie – to ci się nie spełni”. Innymi słowy, jeśli Elizeusz jest godny tego zaszczytu, wówczas stanie się w pełni dziedzicem prorockiej służby.

Odwaga i wiara ich obu jest zdumiewająca. Człowiek, który ściągnął ogień z niebios, który otrzymywał rozkaz wyboru nowych władców ziemskich królestw i który nawet znikczemniałego Achaba doprowadził do pokuty, ośmiela się wierzyć, że Pan przekaże jego służbę młodemu mężczyźnie, który pragnie tej samej władzy i miejsca przed Bogiem, jakie były jego udziałem. I to bez cienia niepokoju, że uczeń mógłby przyćmić mistrza.

Kiedy ognisty rydwan zstąpił po Eliasza, Elizeusz dostrzegł to i pogrążył się w żalu, że nie ujrzy odtąd na ziemi swego duchowego ojca. A gdy powrócił nad Jordan, podniósł upuszczony tam przez Eliasza płaszcz i -podobnie jak uczynił to jego mistrz -uderzył nim wody Jordanu, mówiąc: „Gdzie jest Pan, Bóg Eliasza?” Na oczach całej prorockiej czeladzi Jordan rozstąpił się a ludzie widząc to orzekli: „Duch Eliasza spoczął na Elizeuszu”.

Jak Eliasz odważnie służył Bogu ryzykując nawet własne życie, tak odtąd Elizeusz miał nieść dalej tę służbę i głosić moc Pana, Boga Izraelskiego, całemu ludowi i całemu światu.

Opracowano na podstawie „Decision” 4/89