Drukuj

3 / 1997

WŚRÓD KSIĄŻEK

W wydawanej przez Wydawnictwo Dolnośląskie serii „A to Polska właśnie” ukazała się nowa książka znanego historyka, prof. Janusza Tazbira, poświęcona głównym wątkom polskiego życia religijnego XVI i XVII w.1 Umieszczenie w serii dotyczącej różnych aspektów polskiej rzeczywistości publikacji poświęconej debatom religijnym XVI i XVII w. trzeba przyjąć z uznaniem. Mimo obfitości studiów na temat tej epoki odczuwalny jest brak syntezy (nie mówiąc o wiarygodnym ujęciu popularnym), która przedstawiłaby proces formowania polskich środowisk ewangelickich, kontrreformacyjne zmiany w Kościele katolickim czy wreszcie powody, dla których polska Reformacja, po mniej więcej stu latach rozwoju, straciła swój impet i zaczęła się cofać. Niestety, cenna inicjatywa Wydawnictwa Dolnośląskiego została urzeczywistniona w ograniczonym zakresie, książka prof. Tazbira bowiem tyle samo ważnych elementów omawianej historii pomija, co uwzględnia.

W rozdziale poświęconym Reformacji autor podejmuje próbę wyjaśnienia jej początkowych sukcesów na ziemiach polskich przez odniesienia do konfliktów społecznych i etnicznych. Z przedstawionego wywodu wynika, że relatywnie duża popularność kalwinizmu pośród szlachty była wynikiem zbieżności pewnych koncepcji kalwińskich z dążeniami emancypacyjnymi warstwy szlacheckiej, luteranizmu zaś z odczuwaną przez niemieckie mieszczaństwo potrzebą znalezienia jakiegoś elementu identyfikacji w polskim i katolickim otoczeniu. Ilustrując swą tezę o „klasowym” charakterze Kościoła reformowanego w tamtych latach, autor wskazuje na kalwinistę Anzelma Gostomskiego, autora popularnego dziełka o zasadach gospodarowania, w którym nieprzypadkowo kazał surowo karać chłopów. Obraz uzupełnia karykaturalna prezentacja doktryny religijnej Kalwina, który miał twierdzić, że potępionych odróżnia od zbawionych powodzenie w życiu doczesnym.

Niestety, uwadze prof. Tazbira uszedł intelektualny i duchowy aspekt Reformacji. Wprawdzie z jego książki wynika jasno, że elita umysłowa ówczesnego społeczeństwa szlacheckiego Reformację przyjęła lub sympatyzowała z nią, trudno jednak pojąć, dlaczego tak się działo. Wyjaśnienia autora sprowadzają się do tego, że posiadaczom ziemskim nie chciało się płacić dziesięciny, natomiast odpowiadało im pomiatanie uzależnionymi od nich kalwińskimi ministrami (tj. duchownymi), co w przypadku zależnych od biskupów katolickich proboszczów było utrudnione.

Niewątpliwie wartościowym fragmentem książki są dwa rozdziały (połowa objętości pracy) poświęcone tolerancji. To w nich autor przekazał najwięcej wiadomości, które przybliżają szerokiej publiczności specyfikę polskiej cywilizacji. Konfederacja warszawska, Konfesja sandomierska czy szeroko znany w Europie dorobek braci polskich – zestawione z barbarzyństwem wojny trzydziestoletniej oraz gniewnymi opiniami zachodnioeuropejskich przywódców religijnych o diabelskiej wolności sumienia w Polsce (to Teodor Beza!) – wypadają bardzo sugestywnie. Czytelników „Jednoty” zapewne zainteresuje inicjatywa polskich studentów-ewangelików przebywających w Bazylei, którzy w 1563 r., wbrew otoczeniu, ufundowali w tamtejszej katedrze tablicę ku czci Sebastiana Castelliona, wybitnego humanisty, rzecznika tolerancji i wolności sumienia, atakowanego z powodu swoich poglądów przez zwolenników Kalwina. My tu jesteśmy nieco podejrzani z powodu wystawienia mu pomnika, ale sobie z tego kpimy – pisał jakiś czas później jeden z uczestników tej inicjatywy.

Najbardziej jednak fascynujący aspekt polskiej tolerancji opisany w książce prof. Tazbira to udział w debacie religijnej autorów spoza kręgu chrześcijańskiego. O ile bowiem łatwo sobie wyobrazić dyskusje pomiędzy katolikami, luteranami, kalwinistami oraz przez wszystkich zwalczanymi braćmi polskimi, to raczej mało kto, poza badaczami historii Reformacji, zdaje sobie sprawę z udziału w ówczesnych sporach na temat ważności Nowego Testamentu autorów żydowskich i karaimskich. Tymczasem w synodach ariańskich uczestniczył Jakub z Bełżyc, który bronił żydowskiego punktu widzenia wobec Marcina Czechowica, a sekretarz gminy karaimskiej Izaak z Trok stał się autorem wymierzonego w dogmaty i poglądy chrześcijan dziełka Twierdza wiary, które przełożone na łacinę w 1681 r jako Tela ignis satanae (Ogniostrzały szatańskie), znane było i cenione jeszcze przez encyklopedystów i Woltera.

Pisząc o tolerancji autor nie pozostawia bez odpowiedzi obiegowej opinii o obojętności religijnej Polaków jako wyjaśnienia pokoju religijnego, odróżniającego Polskę od reszty Europy. Odnotujmy tu cenną opinię, że Po pierwsze, można wymienić liczne dowody na to, iż tolerancyjna postawa katolickiej szlachty wynikała w wielu przypadkach z poszanowania dla odmiennych przekonań religijnych jej protestanckich

współbraci. Po drugie, podczas gdy w Europie Zachodniej idee tolerancji nieraz o wiele lat wyprzedzały ponurą rzeczywistość wojen religijnych i wzajemnych rzezi, w Polsce było inaczej. Najpierw bowiem zaistniała faktyczna tolerancja, dopiero potem, dzięki niej właśnie, zaczęły się rodzić traktaty zawierające teoretyczne uzasadnienie zgody wyznaniowej.

Kolejny wielki temat książki to kontrreformacja. Prof. Tazbir pisze o triumfie kontrreformacji, które to sformułowanie wydaje się nieco przesadne, bo przecież mimo ograniczenia ich wpływów Kościoły ewangelickie nie zeszły z areny dziejowej. Swego rodzaju „sukcesem” Reformacji stało się, co z książki wynika jasno, wykształcenie i utrwalenie zbitki Polak-katolik. Wypada jednak powiedzieć, że reforma katolicka stawiała sobie bardziej dalekosiężne cele, z pracy prof. Tazbira nie dowiadujemy się jednak, w jakiej mierze udało się je w Rzeczypospolitej urzeczywistnić.

Prof. Tazbir stawia w swej książce dość enigmatyczną tezę, iż Reformacja w Polsce słabła dlatego, że ruch reformacyjny poniósł klęskę. Klęska ta związana jest z wypadkami politycznymi, w szczególności z wojnami, jakie prócz wojny szwedzkiej szlachecka Rzeczpospolita prowadziła z innowierczymi sąsiadami w XVII w. Wojny przyniosły istotne zmiany w świadomości polskiej szlachty, między innymi swoistą reinterpretację pojęcia tolerancji, które teraz zaczęło oznaczać zgodę na współżycie różnych konfesji w obrębie tego samego państwa, ale nie tego samego narodu. Istotny, jak dowodzi prof. Tazbir, udział w ukształtowaniu nowego sposobu postrzegania przez katolicką szlachtę własnej religii, a tym samym traktowania innowierców, mieli główni bojownicy kontrreformy, czyli jezuici, którzy od początkowo głoszonego przez siebie programu umocnienia władzy królewskiej i ograniczenia swobód szlacheckich, a tym samym swobód religijnych, przeszli do pochwały „złotej wolności”, dbając o to, żeby wedle poglądu cytowanego tu przez prof. Tazbira Stefana Czarnowskiego religia stała się takim samym atrybutem szlachectwa, jak herby rodzinne, prawo głosowania, obowiązek stawania na wezwanie w wypadku pospolitego ruszenia, jak wolność. A zatem, pisze Tazbir, Jeśli (...) katolicyzm okazywał się z jednej strony niezbędnym elementem więzi społecznej i autoafirmacji klasowej, to zwalczający go heretyk musiał być tym samym przeciwnikiem nie tylko Kościoła, ale i ładu społeczno-politycznego, na którym opierała się dominacja szlachty. Stąd nasuwał się jasny wniosek: tolerancja jest czynem społecznie szkodliwym ze względu na rację stanu oraz na doczesne interesy społeczeństwa szlacheckiego.

Jak więc – możemy streścić tezę autora – szlachta przyjmowała Reformację z uwagi na interes klasowy, tak samo odeszła od Reformacji, gdy zaczęła w niej dostrzegać zagrożenie dla tego interesu. Teza ta, nie pozbawiona sensu, razi jednak pewnym ubóstwem. Z książki prof. Tazbira nie dowiemy się, czy prócz efektownych obrzędów kontrreformacja stworzyła jakąś istotną przeciwwagę dla oferty intelektualnej, jaką niosła Reformacja. Jednozdaniowy, nie związany z zasadniczym tekstem podpis pod reprodukowanym w książce popiersiem znanego w Europie jezuickiego poety Macieja Kazimierza Sarbiewskiego zawiera wprawdzie sugestię, że taka oferta się pojawiła, myśli tej jednak autor nigdzie nie rozwija.

Według prof. Tazbira Reformacja była w Rzeczypospolitej ruchem politycznym i umysłowym, który jednakowoż nie zapuścił nigdy głębszych korzeni, z czasem zaś w wyniku wypadków dziejowych został z życia polskiego wyeliminowany. Między innymi dlatego z polską Reformacją nie da się, zdaniem autora, związać żadnej – wyróżniającej się na tle katolickiej większości – formacji w zakresie kultury, mentalności czy stylu życia.

Niewątpliwie ozdobą książki (jak i całej serii) są ilustracje, które dokumentują omawiane zagadnienia. Ogólnemu przekonaniu autora o całkowitym upadku Reformacji w Polsce odpowiada umieszczona na str. 14 fotografia przedstawiająca ruinę dawnego zboru reformowanego w Cieszkowicach koło Pińczowa, z dopiskiem, iż oto tyle pozostało po polskich kalwinistach, którzy w połowie XVI stulecia byli niedalecy od uczynienia swej konfesji wyznaniem panującym. Jednakże, jak z doświadczenia Kościoła ewangelicko-reformowanego wynika, nie dominować nie znaczy nie istnieć ani też być w ruinie.

Adam Aduszkiewicz

1 J. Tazbir: Reformacja, kontrreformacja, tolerancja. Seria: A to Polska właśnie. Wrocław 1996, s. 203