Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

12 / 1996

Jesienią ub.r. dr Jan Patzer zaprosił mnie do udziału w pracach przygotowawczych do III Forum Inteligencji Ewangelickiej. Razem z tym zaproszeniem otrzymałam propozycję wygłoszenia w czasie jawornickiego spotkania krótkiego referatu opartego na moim artykule zamieszczonym w „Jednocie” 5/94 na temat wizji Kościoła XXI wieku. Tym samym znalazłam się w grupie kilkunastu osób, które sumiennie przychodziły na zebrania do budynku parafii ewangelicko-augsburskiej przy ul. Puławskiej w Warszawie, aby przedyskutować i opracować program III Forum wraz z rozpisaniem na głosy. Wspominam o tym dlatego, że nie uczestnicząc w dwóch wcześniejszych zjazdach, w czasie naszych warszawskich rozmów nabyłam sporą wiedzę o ludziach i problemach poruszanych w Jaworniku. Odpowiadała mi szczerość, jasne stawianie spraw trudnych i atmosfera zaufania, co pozwoliło rozstrzygnąć wiele spornych kwestii i dopracować się w końcu ostatecznego kształtu wrześniowych obrad.

Tematem przewodnim III Forum (Wisła-Jawornik, 6-8 września 1996 r.) był „Udział ewangelików w odnowie moralnej – etos ewangelicki wczoraj, dziś i jutro”. Wygłoszono 12 dwudziestominutowych referatów, a po każdym z nich przewidziano czas na dyskusję. Zaproponowano więc uczestnikom spotkanie zorganizowane na wzór konferencji naukowych toczących się jednotorowo, tzn. tylko plenarnie. Czas jednak okazał się tradycyjnie dobrem deficytowym i mimo starannego planu zabrakło go na przedyskutowanie wielu ważnych spraw, np. wniosków zebranych w czasie trwania obrad. Szeroko zarysowany temat spotkania powodował, że w dyskusji pojawiało się wiele rozmaitych wątków i każdy z nich wzbudzał zainteresowanie. Oczywiście jednym z powodów wspomnianego niedostatku czasu było również i to, że znakomita większość osób zabierających głos mówiła wprawdzie ciekawie, ale w sposób daleki od zwięzłości. Lapidarną formą i celnym skrótem operowali tylko nieliczni uczestnicy dyskusji. Być może jakimś rozwiązaniem tej niedogodności byłoby utworzenie grup dyskusyjnych zajmujących się tylko wybranym zagadnieniem lub nieco inna organizacja całego spotkania, oferująca uczestnikom rozmaite formy pracy różniące się nie tylko tematyką, ale również charakterem, jak seminaria, warsztaty dyskusyjne czy wykłady. Takie wnioski nasunęły się kilku osobom nie tylko zresztą dlatego, że jest to sposób na lepsze wykorzystanie czasu. Drugim, nie mniej ważnym powodem jest spostrzeżenie, że różnimy się między sobą upodobaniami, stylem pracy i temperamentem. Szersza oferta pozwoliłaby każdemu znaleźć taki sposób uczestnictwa w zjeździe, który odpowiadałby mu najbardziej, co oczywiście ma wpływ na efektywność obrad oraz na uczucie satysfakcji ich uczestników. Organizatorzy następnego, IV Forum, czyli grupa członków parafii ewangelicko-augsburskiej we Wrocławiu, będą mogli wykorzystać doświadczenia tegorocznego spotkania i wziąć pod uwagę wnioski z nich płynące.

Zgodnie z tematem III Forum niekwestionowanym „bohaterem” większości wypowiedzi – zarówno referatów, jak i głosów w dyskusji – był etos ewangelicki, czyli ta wartość, którą mamy do zaoferowania polskiemu społeczeństwu w dobie zamętu i rozchwiania. Rozważania biegły w dwóch kierunkach: jak ten etos odbudować i doskonalić w środowiskach ewangelickich oraz jakimi sposobami przekazać wiedzę o nim na zewnątrz. Rzeczą znamienną był fakt, że samo pojęcie etosu ewangelickiego nie zostało przez nikogo zdefiniowane, jakby dokładne rozumienie tego pojęcia było niepodzielnie związane z byciem ewangelikiem. Myślę, że intuicyjnie czujemy, o co chodzi, ale przy poważnej dyskusji pożądane są pojęcia starannie określone. Sądzę, że uczestnicy Forum, powodowani troską o losy naszego społeczeństwa, myśleli przede wszystkim o wykorzystaniu etosu ewangelickiego dla publicznego dobra, pozostawiając dywagacje teoretyczno-historyczne na inną okazję. Mimo to dostrzegam w tym fakcie błąd metodologiczny całego zgromadzenia, ponieważ nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pojęcie, o którym mowa, używane było w rozmaitych znaczeniach. Z drugiej jednak strony rozważanie etosu specyficznego dla środowisk ewangelickich jest tematem na osobną, zapewne długą i burzliwą dyskusję. Zatem mówiąc o etosie ewangelickim będę używać tego pojęcia w jego powszechnym, dość nieostrym rozumieniu.

Wiele osób zabierających głos poszukiwało najskuteczniejszych sposobów na propagowanie ewangelickiego systemu wartości w społeczeństwie polskim. Temu celowi służyć powinno dobre wykorzystanie możliwości, jakie daje dostęp do radia i telewizji oraz utworzenie ewangelickiej rozgłośni radiowej na południu Polski. W nurcie tych rozważań pojawił się postulat uzmysłowienia naszym rodakom wkładu środowisk ewangelickich w kulturę polską, troska o zachowanie tej spuścizny i unaocznienie jej sensu, znaczenia i wartości. Zgłoszono wniosek zorganizowania ogólnokrajowej olimpiady wiedzy o polskim protestantyzmie, aby zainteresować młodzież tą tematyką. Pojawiały się też propozycje rozwoju badań nad polskim protestantyzmem z udziałem przedstawicieli naszych środowisk, a także pomysł stworzenia periodyku intelektualnego, który prezentowałby w duchu ewangelickim problemy nurtujące całe społeczeństwo. Mówiono również, że głos ewangelików polskich jest potrzebny w wielu sporach publicznych, że ten głos dał się już słyszeć z dobrym skutkiem i że należy z ogromną uwagą i odpowiedzialnością traktować ten przejaw naszej obecności w życiu kraju.

Na marginesie ostatnich moich uwag chciałabym wspomnieć o pewnym symptomie, który mnie zaniepokoił. W niektórych wypowiedziach pobrzmiewał ton wyższości w stosunku do całej reszty naszego społeczeństwa, nie legitymującej się etosem protestanckim. Aż chce się przypomnieć, że środowiska ewangelickie nie żyły przez ostatnich 50 lat na odosobnionej wyspie szczęśliwości, gdzie nie docierała niszcząca siła systemu totalitarnego. Byliśmy, tak jak wszyscy w tym kraju, poddani presji niszczącej poczucie samodzielności, odpowiedzialności, więzi społecznej itd. Nie mamy prawa do dystansowania się wobec rzekomo „gorszej” reszty. Paradoksalnie jednak niektórzy dyskutanci, których wypowiedzi zawierały taką właśnie nutkę wyższości, mówili jednocześnie o pilnej potrzebie odbudowy etosu protestanckiego w naszych środowiskach. Jest więc wciąż dużo do zrobienia, abyśmy zdołali dogonić nasze wyobrażenia o nas samych.

Jeżeli chcemy sprostać zadaniom, jakie sami sobie stawiamy, to musimy bardzo usilnie pracować nad odpowiednią jakością życia w naszych ewangelickich zborach, nad podniesieniem świadomości wyznaniowej i zdolności do świadczenia swoją postawą o wartościach, które są nam bliskie. Ten kierunek dyskusji rozdzielił się na dwa wątki: edukacja dzieci i młodzieży oraz ewangelik jako członek polskiego społeczeństwa. Wiele czasu poświęcono problemom szkół ewangelickich, pomocy dzieciom z rodzin ewangelickich w procesie kształcenia, a także poczynaniom mającym na celu wprowadzenie do programów nauczania wartości i treści, które uważamy za najcenniejsze. Jedna z osób zabierających głos w tej sprawie zaproponowała, aby specjaliści z rozmaitych dziedzin nauki opracowali eseje na temat roli myśli protestanckiej w tworzeniu naszej kultury narodowej, uczestnictwa ewangelików w historii Polski i wpływu ewangelickiej formacji duchowej na procesy przemian w rozmaitych dziedzinach życia społecznego. Wszystkie te poczynania będą miały sens, jeżeli będziemy potrafili zapewnić naszym dzieciom właściwe wychowanie w naszych zborach, jeżeli od najmłodszych lat zaszczepimy im chrześcijański światopogląd. Dlatego sprawy dotyczące edukacji dzieci powinny znaleźć się w centrum zainteresowania i działalności struktur organizacyjnych naszych Kościołów. Sprawa ta jest też ważna z innych powodów. Otóż bardziej niż dawniej społeczeństwo polskie jest dziś zagrożone laicyzacją, ponieważ oferta ideologiczna jest bogata i bardziej dostępna wskutek gwałtownego rozwoju metod komunikacji między ludźmi. W procesie nauczania podstaw wiary trzeba w większym stopniu uwzględniać osobiste doświadczenie i wiedzę dziecka, bo jest ono od najmłodszych lat poddawane najrozmaitszym indoktrynacjom oraz ma dostęp do nieporównywalnie większego zasobu informacji, niż np. 50 lat temu. Dlatego wychowanie religijne jawi się jako zadanie trudne i wymagające nowego podejścia.

I wreszcie problem bycia ewangelikiem w Polsce lat dziewięćdziesiątych. Trzeba pilnie powrócić do źródeł, sięgnąć do bogatej tradycji polskiego ewangelicyzmu, by w niej szukać potwierdzenia dla swoich zasad i otuchy do ich przestrzegania. Przedstawiciele wszystkich zawodów mogą odnaleźć dla siebie wspaniałe wzorce w historii swych konfesyjnych przodków. Etyka protestancka pozwala na prowadzenie godnego życia bez względu na uprawiany zawód, uczy korzystania z owoców swej pracy z radością i dla dobra nie tylko własnego, daje komfort bycia potrzebnym społeczności, w której żyjemy.

Poza głównymi tematami dyskusji, które wymieniłam, pojawiały się również inne kwestie, pozostające w nieco odleglejszym związku z głównym nurtem dyskusji. Jedną z nich była sprawa kształcenia naszych duchownych. Padło wiele uwag krytycznych pod adresem Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Ten wątek zaowocował wnioskiem o włączenie ChAT do Uniwersytetu Warszawskiego.

Cały szereg spraw poruszonych w referatach nie doczekał się rozwinięcia w dyskusji, ponieważ – jak sądzę – wobec wielości zarysowanych problemów podnoszono te, które miały charakter praktyczny i których rozwiązanie było możliwe do zaproponowania. Przesądził więc o tym pragmatyzm uczestników obrad. Sądzę jednak, że nawet te nie przedyskutowane w czasie posiedzeń plenarnych myśli i tezy referentów pozostały w sercach i umysłach słuchaczy i wydadzą swój plon w pośredni sposób. Wierzę bowiem głęboko w rolę słowa, które jako przekaźnik myśli działa skutecznie i długofalowo.

W III Forum wzięli udział przedstawiciele trzech Kościołów ewangelickich w Polsce: Ewangelicko-Augsburskiego, Ewangelicko-Metodystycznego i Ewangelicko-Reformowanego oraz Kościoła Chrześcijan Baptystów w Polsce i Śląskiego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Wyznania w Republice Czeskiej. W obradach uczestniczyła również grupa członków II Światowego Zjazdu Ewangelików-Polaków.

Na zakończenie kilka słów o moich wrażeniach jako uczestniczki nie tylko obrad, ale i pobytu w Jaworniku. Poznałam tam wiele osób, których w innym razie zapewne nie miałabym okazji poznać ze stratą dla siebie, niektórych „znajomych z widzenia” mogłam poznać lepiej, a z paroma wręcz zaprzyjaźnić się. Ks. Zdzisław Sztwiertnia jest gospodarzem gościnnym, uśmiechniętym i pozostawiającym gościom dużo swobody. Dzięki prof. Pawłowi Puczkowi uczestniczyliśmy w niezwykłym koncercie w starym kościółku w Nawsiu na Zaolziu. Wszyscy artyści biorący w nim udział to ewangelicy; przybyli do Nawsia nie bacząc na pogodę, a dojazd był wyjątkowo trudny i niebezpieczny ze względu na ulewne deszcze i ówczesny stan powodziowy na Podbeskidziu. Dodatkowym urozmaiceniem było umożliwienie nam obejrzenia wystawy „Ewangelików portret własny”, przygotowanej przez Polski Instytut Ewangelicki w Sztokholmie a eksponowanej w Muzeum Beskidzkim w Wiśle, w którym za przewodnika służył nam wiceburmistrz Wisły, obecny też na otwarciu obrad.

Cieszę się, że byłam w tym roku obecna w Jaworniku. Grupa przedstawicieli naszego Kościoła liczyła 6 osób, ale był to zespół dynamiczny w działaniu. Dr Adam Aduszkiewicz i pisząca te słowa wygłosili referaty, ks. Lech Tranda reprezentował nieobecnego Księdza Biskupa i w jego imieniu zabrał głos, a prof. Jarosław Świderski był aktywny zarówno w fazie przygotowawczej, jak i w czasie trwania zjazdu. Namawiałabym naszych współwyznawców do wzmocnienia tego przedsięwzięcia przez swój w nim udział, ponieważ uważam je za sensowne, pożyteczne i potrzebne środowisku inteligencji ewangelickiej, naszym Kościołom i całemu polskiemu społeczeństwu, jeśli nawet nie wszyscy to sobie uświadamiają.

Dr Dorota Niewieczerzał