Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

8 / 1996

Zapomniana rocznica

Dopen wat mondig is, Spreken dat bondig is, Vrij in het Christelijk geloven, Daden gaan woorden te boven.
(hasło mennonitów)

Bieżący rok w polskich środowiskach ewangelickich upływa przede wszystkim pod znakiem obchodów 450. rocznicy śmierci Marcina Lutra. Nie umniejszając wagi tego jubileuszu pamiętajmy, że

w 1996 r. mija zarazem 500 lat od daty urodzin i 435 lat od śmierci mniej znanego reformatora XVI stulecia – Mennona Simonsa.

W Polsce, gdzie od kilkudziesięciu lat nie istnieje już społeczność bezpośrednio nawiązująca w swej doktrynie i organizacji do jego myśli, obydwie daty jubileuszowe przemykają nieomal niedo-strzeżenie, ale w Stanach Zjednoczonych, Holandii, Niemczech i innych krajach, gdzie nadal istnieją skupiska chrześcijan zwanych mennonitami, obchody rocznicowe przybrały bardzo odświętny charakter.

Na tle innych reformatorów swej epoki Menno Simons zajmuje specyficzne miejsce. Nie pretendując do miana teologa na miarę Lutra czy Kalwina, głosił on Ewangelię we właściwy sobie sposób, który jego następcy ujęli w zgrabny czterowiersz będący mottem tego artykułu. Jego sens można by tak oddać po polsku:

„Chrzcić ludzi świadomych,
Mówić w sposób zwięzły,
W wolności wierzyć w to,
co Chrystusowe;
Czyny ważniejsze są od słów”.

Zwłaszcza ostatni element tego hasła sprawił, że trudno jest mówić o istnieniu odrębnej „teologii mennonickiej”. Również sama postać fryzyjskiego reformatora, jego idee oraz cele, które stawiał przed reformą kościelną, umykają nawet samym mennonitom, którzy nie żywią szczególnego pietyzmu w stosunku do własnej przeszłości wyznaniowej. Dopiero tegoroczny jubileusz dostarczył okazji do głębszej refleksji nad życiem Mennona Simonsa i jego reformatorskim dorobkiem. Obecnie zresztą podejmują tę refleksję znacznie szersze kręgi, aniżeli wskazywałyby na to granice niewielkiej wspólnoty mennonitów.

Myślę, że również polskim protestantom warto nieco przybliżyć postać Mennona Simonsa, wydobywając przypadającą w tym roku podwójną rocznicę z mroku zapomnienia.

Przy tej okazji chciałbym złożyć serdeczne podziękowania osobom, które przyczyniły się do powstania tego artykułu. Są to: członkowie grupy ekumenicznej działającej przy kościele mennonitów w Kampen, pani Riki den Hollander – prezes Kolegium Kościelnego tamtejszego zboru luterańskiego, która przesłała mi najświeższe materiały z sympozjów poświęconych Mennonowi, oraz współpracownicy ośrodka kościelnego „Fredeshiem” w Steenwijk-De Bult, prowadzonego przez holenderskich mennonitów, którego gościem byłem przez tydzień w maju tego roku, biorąc udział w odbywającej się tam konferencji teologicznej.

*

Menno (w języku fryzyjskim Minne), syn Szymona (Symen) – stąd przydomek Simons—urodził się we wsi Witmarsum w 1496 r. Nieco później jego rodzina przeniosła się do sąsiedniej miejscowości Pingjum.

Nie były to czasy spokojne.

Rodzinne strony Mennona – Fryzję – nawiedzały wojny i katastrofy żywiołowe. Cała ówczesna Europa, stojąca u progu gwałtownych przemian, od dawna oczekiwała nowych impulsów rozwojowych. Z życia społecznego dawno zniknęły już wewnętrzny spokój i harmonia (charakterystyczne dla rozkwitu średniowiecza), ustępując miejsca coraz uporczywiej pojawiającym się pytaniom o cel życia i sens podstawowych pojęć, które dotąd tak doskonale porządkowały świat. Na oczach zdumionych ludzi w pył rozpadały się niepodważalne dotąd autorytety, padały niezwyciężone potęgi. Patrząc z perspektywy religii (a były to czasy, w których wszystko posiadało mniej lub bardziej wyraźny aspekt religijny) dostrzegano w tych historycznych zawirowaniach nadciągający na świat Sąd Boży. Jak ostać się w obliczu tego Sądu? – pytano, co swój klasyczny wyraz znalazło w wyjściowym dla Reformacji pytaniu młodego Marcina Lutra: „Jak znajdę łaskawego Boga?”.

Gdy u progu trzeciej dekady XVI stulecia ze swymi reformacyjnymi hasłami wystąpili Marcin Luter i Ulryk Zwingli, w kręgu postaci żywo zainteresowanych gruntownymi przemianami w Kościele znaleźli się wkrótce i ci, których szybko nazwano „radykałami” i „anabaptystami”. Już ok. 1525 r. w kręgu Zwingliego w Zurychu dostrzec można Balthasara Hub-maiera (ok. 1485-1528), który w swym dziele „O chrześcijańskim chrzcie wierzących” głosił potrzebę świadomego chrztu wiary. W tym samym czasie w Niemczech Północnych działał Melchior Hoffman (ok. 1500-1543), który opuścił grono zwolenników Lutra na wieść o tym, że wittenber-ski reformator wezwał do krwawego rozprawienia się z powstańcami chłopskimi (1525 r.). Obok postulatu świadomego chrztu Hoffman głosił także szereg spekulacji na temat nadchodzącego tysiącletniego Królestwa Jezusa Chrystusa (por. Obj. 20:1-6) – epoki równości, zniesienia wyzysku i ucisku społecznego, co miało prowadzić do pokojowego rozwoju wolnych ludzi. „Królestwo Chrystusowe”, „Nowe Jeruzalem” należało, według Hoffmana, wywalczyć siłą. Próbą praktycznej realizacji tych haseł było

powstanie w latach 1534-1535 anabaptystycznej komuny w wyzwolonym spod władzy miejscowych biskupów Monastyrze.

Jej przywódcami zostawali kolejno: Jan Matthys z Haarlemu i Jan Boockelsohn z Lejdy. Wśród społecznych eksperymentów wprowadzonych przez tych, obdarzonych niewątpliwą charyzmą, samozwańczych przywódców wymienić można też całkowitą wspólnotę dóbr i wielożeństwo.

W 1535 r. zaatakowały Monastyr połączone wojska katolicko-ewangelickie. „Nowe Jeruzalem” padło W wyniku zdrady jednego z mieszkańców. Jego klęska sprowadziła głęboki kryzys na cały ruch anabaptystyczny, a skwapliwe ujawnienie przez zdobywców wszelkich nadużyć społeczno-obyczajowych, których rozmiary jeszcze dodatkowo znacznie wyolbrzymiano, ściągnął na „nowochrzczeńców” powszechną niechęć.

W tym czasie młody Menno prawdopodobnie przygotowywał się do wstąpienia do stanu duchownego w jednym z fryzyjskich klasztorów. 26 marca 1524 r. w monumentalnej katedrze w Utrechcie odbyły się jego święcenia kapłańskie. Swój wikariat odbywał w Pingjum, a jego pierwszą samodzielną placówką duszpasterską było Witmarsum. Na ten okres datują się również pierwsze poważniejsze

wątpliwości Mennona co do prawd głoszonych przez Kościół oficjalny.

„Czy jako kapłan mam prawo – pytał wówczas – wypowiadać słowa: «Oto Ciało moje»?”.

W 1531 r. dotarła do niego wiadomość o spaleniu na stosie w Leeuwarden krawca Sikke Freerksa, pochodzącego z Emden, który był uczniem Melchiora Hoffmana i głosił potrzebę świadomego chrztu. To wydarzenie skłoniło wikarego z Pingjum do zagłębienia się w problematykę chrztu. Cztery lata później, gdy pracował już w Witmarsum, do pobliskiego Oldeklooster trafiła uzbrojona grupa uchodźców z Monastyru (wśród zdobywców znalazł się również rodzony brat Mennona). Postawili oni miejscowych mnichów przed alternatywą: nawrócenie i chrzest albo konieczność opuszczenia klasztoru. Zdobyty budynek klasztorny ogołocono z obrazów i figur, umocniono i przystąpiono do obrony. Po tygodniu wojska dowodzone przez zarządcę prowincji (staathoudera) zdobyły Oldeklooster i urządziły tam krwawą łaźnię.

Menno był pod wrażeniem nastawionej na nawrócenie i wewnętrzną przemianę pobożności powstańców, chociaż odczuwał wyraźną niechęć do stosowanych przez nich metod.

Konflikt sumienia, w który stopniowo popadał, zaostrzał się.

Po upływie dziewięciu miesięcy zdecydował się wreszcie na otwarte zerwanie z dotychczasowym życiem. 12 stycznia 1536 r. złożył swój urząd, a kilka tygodni później opuścił parafię w Witmarsum. Sam nazwał potem to wydarzenie „ucieczką z Babilonu do Jerozolimy” i „oddaniem się pod opiekę krzyża Chrystusowego”.

Prawdopodobnie około roku ukrywał się w prowincji Groningen, gdzie prześladowania anabaptystów nie były tak ostre. Poświęcił się tam studiom i działalności pisarskiej. W tym czasie podjął także inną decyzję, charakterystyczną dla wielu duchownych, którzy sympatyzowali z Reformacją. Zdecydował się mianowicie na poślubienie niejakiej Gertrudy (Geertruid). W 1537 r. odnaleźli Mennona wysłannicy społeczności anabaptystów z Leeuwarden. Po rozmowach z nimi i gruntownym namyśle Menno Simons

oficjalnie przystąpił do ich wspólnoty i przyjął oferowaną mu funkcję nadzorcy (biskupa).

Ordynował go Obbe Philips, który swój urząd otrzymał od wysłanników komuny monastyrskiej.

W latach 1537-1544 znalazł Menno wraz ze swą rodziną schronienie we Fryzji Wschodniej, prawdopodobnie w Oldersum, należącym do dóbr sympatyzującego z anabaptyzmem właściciela ziemskiego Herona van Oldersum en Goedens. Stamtąd odwiedzał jako nadzorca zbory we Fryzji i Holandii Północnej. Do jego obowiązków należało udzielanie sakramentów: chrztu i Wieczerzy Pańskiej, zwiastowanie i nauczanie, rozstrzyganie sporów doktrynalnych i organizacyjnych. Każda z tych podróży wiązała się ze sporym niebezpieczeństwem. Ten z kolei,

kto zdecydował się gościć Mennona pod swoim dachem, ryzykował głową.

Władze – zarówno katolickie, jak i ewangelickie – obawiały się bowiem religijno-społecznego radykalizmu anabaptystów. Sam Menno Simons nie szczędził zresztą krytyki zarówno pod adresem „papistów”, jak i zwolenników umiarkowanych nurtów Reformacji. W jednym ze swych pism stwierdzał na przykład, że duch poruszający luteranów to nie Duch Chrystusowy, lecz... duch opilstwa. Dowodem na to miał być fakt, zaobserwowany jakoby przez samego Mennona, że podczas śpiewu na nabożeństwie „z ust, nosa i uszu płyną im strumienie piwa zmieszanego z winem”. Taki sam charakter nosiło jednak wiele ówczesnych religijnych pism polemicznych. Polemiki autorstwa Mennona Simonsa nie odbiegały od nich poziomem argumentacji.

Lata 1537-1544 były dla Mennona szczególnie płodne literacko i z tego właśnie okresu pochodzi większość jego pism. Rozwijał w nich wizję zboru opartego na podstawach biblijnych. Wzywał wspólnotę do naśladowania Chrystusa. Szczególnie mocno

podkreślał konieczność „prawdziwej pokuty”, którą utożsamiał z „nowym narodzeniem”

(por. Jn 3:3). Manifestacją wewnętrznego odrodzenia każdego człowieka miało być życie zgodne z Ewangelią. Duchowi spadkobiercy Mennona przez długie stulecia pozostawali symbolem ludzi żyjących w zgodzie z najwyższymi standardami moralnymi, nie uprawiając zresztą żadnej szczególnie oryginalnej refleksji etycznej („Czyny ważniejsze są od słów”). Znakami „nowego narodzenia” w życiu zboru jako całości miały być natomiast (zgodnie z całą myślą Reformacji): wiarygodne zwiastowanie Słowa i wierność w sprawowaniu sakramentów.

Menno, chociaż nigdy nie zdobył się na wyraźne i jednoznaczne potępienie anabaptystów z Monastyru, sam

zdecydowanie odrzucał stosowanie wszelkiej przemocy.

Przeciwny był również poglądowi, jakoby tysiącletnie Królestwo Jezusa Chrystusa miało być poprzedzone okresem teokratycznej dyktatury. Nie mniej radykalnie odcinał się w swych pismach od rozpowszechnionych w kręgach anabaptystycznych poglądów spirytualistycznych, głoszących prymat „wewnętrznego natchnienia indywidualnego” nad autorytetem Słowa spisanego1. Walcząc ze spirytualistami odwoływał się do pojęć karności i dyscypliny ewangelicznej (por. Mat. 18:15-18).

W 1543 r. hrabina Anna von Ostfriesland, działając pod naciskiem katolickich Habsburgów, postanowiła oczyścić podległe sobie tereny z „anabaptystycznej zarazy”. Jej doradca kościelny, a zarazem superintendent miejscowych zborów reformowanych, polski reformator

Jan Łaski otrzymał od swej protektorki zadanie zorganizowania dysputy religijnej z Mennonem Simonsem.

Do spotkania obydwu reformatorów doszło w styczniu 1544 r. w dawnym klasztorze franciszkanów w Emden. Oprócz zagadnienia chrztu dyskutowano także na tematy chrystologiczne. Łaski podkreślał w swej chrystologii, że Jezus otrzymał za pośrednictwem swej matki – Marii – ludzką naturę; był więc prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Tymczasem chrystologia Mennona skłaniała się w pewnym stopniu w kierunku „monofizytyzmu” – nauki uznanej przez Kościół za herezję na Soborze w Chalcedonie (451 r.), która głosiła (w sporym uproszczeniu) obecność tylko jednej natury w Chrystusie (Jego boska natura wchłonęła ludzką). Menno nie był, rzecz jasna, klasycznym monofizytą (zresztą i w V wieku nieczęsto spotykano tego typu poglądy w czystej postaci) i nie zaprzeczał w zasadzie połączeniu dwóch natur w osobie Jezusa Chrystusa, ale głosił, że obydwie natury otrzymał On wprost od Boga. [Współczesny teolog ks. M. C. Postema, mennonita, zauważa na marginesie tego sporu, iż rola Marii jest tutaj całkowicie bierna, że stanowi ona jedynie „kanał łaski”.] Biorąc pod uwagę klimat epoki, takie postawienie sprawy musiało budzić nie tylko wątpliwości, ale i oskarżenia o herezję, której istotą było mimowolne zaprzeczenie człowieczeństwu Jezusa. Mennonowi, który nie czuł się zbyt pewnie na gruncie akademickiej teologii, mogło chodzić w tym wypadku jedynie o

podkreślenie boskiej natury Jezusa Chrystusa wobec szerzących się wśród anabaptystów poglądów godzących w naukę o Trójcy Św.

Nie wziął on jednak pod uwagę, że w osobie Łaskiego znajdzie przeciwnika niezwykle biegłego w problematyce teologicznej, który błędy adwersarza będzie obnażał tym bezlitośniej, że celem dysputy w Emden nie było przecież znalezienie kompromisu, lecz upokorzenie anabaptystów i pokonanie ich. Jako ponury żart jawi się w tym momencie fakt, że Jan Łaski – wybitny humanista i reformator helweckiego nurtu odnowy kościelnej – pośrednio wystąpił w całej tej historii jako narzędzie w rękach zaprzysięgłych wrogów Reformacji – Habsburgów.

Naciski polityczne sprawiły zresztą wkrótce, że pobyt we Fryzji Wschodniej okazał się dla Mennona nazbyt niebezpieczny. Reformator przeniósł się więc do Nadrenii, gdzie, korzystając z tolerancyjnej postawy biskupa Kolonii, zakładał nowe zbory. Z tego czasu pochodzi też

jedyny wiarygodny opis wyglądu zewnętrznego Mennona

(wszystkie jego portrety datowane są na okres znacznie późniejszy). Czytamy w nim o „tęgim mężczyźnie, z brązową brodą, o nieco przekrzywionej sylwetce, nie mogącym zbyt wiele chodzić”. Menno miał już wówczas niesprawną jedną nogę i rzeczywiście poruszał się z wielkim trudem.

Mimo kalectwa kolejne dziesięciolecie wypełnione było podróżami. „Bazami wypadowymi” dla Mennona stały się w tym czasie hanzeatyckie miasta: Lubeka i Wismar. Zachowały się świadectwa jego pobytu we wszystkich większych miastach pasa nadmorskiego – od Groningen po Gdańsk. W tym okresie narastały spory w gronie anabaptystycznych przywódców, którzy z trudem akceptowali wypracowane przez Mennona Simonsa zasady funkcjonowania wspólnoty. Poszerzała się również

przepaść pomiędzy zwolennikami nauk głoszonych przez Mennona i ewangelikami reformowanymi.

W 1554 r. doszło do kolejnej dysputy teologicznej z przedstawicielami helweckiego nurtu Reformacji. Tym razem byli to szukający azylu we Fryzji Wschodniej uciekinierzy z rządzonej przez Marię Krwawą Anglii pod przywództwem Martina Microna i Hermana Backereela. Dysputa ujawniła cały szereg różnic zarówno w kwestiach doktrynalnych, jak i dotyczących organizacji Kościoła oraz stosunku do władz świeckich.

Ostatnich siedem lat życia Menno Simons spędził w dobrach Fresenburg, należących do Bartholomeusa von Ahlefeldta – arystokraty, który jako urzędnik cesarski był świadkiem prześladowań anabaptystów, skrycie przezeń podziwianych za stałość przekonań i hart ducha. Von Ahlefeldt oddał do dyspozycji Mennonowi i jego rodzinie skromny dom z ogrodem w Oldeslo, położonym pomiędzy Lubeką a Hamburgiem. Reformator nadal

sporo podróżował, bezskutecznie starając się o przywrócenie jedności

w szeregach ustawicznie trapionych przez rozłamy zwolenników idei anabaptystycznych. Załamany niepowodzeniami, coraz bardziej zapadał na zdrowiu. W grudniu 1560 r. był już obłożnie chory. Zmarł 12 stycznia 1561 r. i został . pochowany we własnym warzywniku. Przypuszczalne miejsce jego pochówku upamiętnia skromna tablica.

Jarosław Kubacki

1 Por. mój artykuł: Słowo i Duch w tradycji reformowanej, „Jednota” 7/95