Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6 / 1996

Z PRASY

Świadectwo i droga nawrócenia

„Rachunek sumienia Kościoła w Polsce” – tak brzmi temat ankiety, którą redakcja „Więzi” skierowała do ponad stu przedstawicieli środowisk katolickich. Odpowiedziało na nią sześćdziesiąt kilka osób reprezentujących różne stowarzyszenia, środowiska intelektualne, ruchy religijne, redakcje, uczelnie teologiczne, zakony i hierarchię. Uzyskano dzięki temu opinie, które można określić jako reprezentatywne dla polskiego katolicyzmu.

Redakcja postawiła dwa pytania, z których pierwsze dotyczyło błędów i zaniedbań Kościoła po 1989 r., drugie zaś – własnych błędów i zaniedbań osób ankietowanych i ich środowisk w ostatnich latach.

Ta skądinąd interesująca ankieta wzbudziła szereg wątpliwości. Uznając na ogół potrzebę, a nawet konieczność, dokonania takiego rachunku sumienia (do którego zresztą nawoływał od dawna Jan Paweł II), wielu respondentów miało wątpliwości, czy wybrano właściwy moment na dokonanie publicznej samooceny i czy prasa jest do tego najodpowiedniejszym miejscem (Łatwiej przeprowadzić taki rachunek sumienia, gdy nie ma żadnych zewnętrznych zagrożeń. Dziś, w obliczu konsolidacji postPRL-owskiego układu władzy, niektóre zagrożenia stały się znów aktualne  – Adam Szostkiewicz, kierownik działu politycznego „Tygodnika Powszechnego”). Nie brakło też głosów, że rachunek sumienia po winno się zaczynać od siebie (czy także nie kończyć na sobie?) oraz, że oprócz wytykania błędów należy pokazać też drogi wyjścia. Sens rachunku sumienia wyraził Jan Grosfeld, sekretarz Komisji Episkopatu ds. Dialogu z Judaizmem, pisząc, że spowiedź polskiego Kościoła winna więc przede wszystkim zawierać odpowiedź na pytanie podstawowe: Gdzie i jak głosi się u nas Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa, taką, jaką On sam przyniósł i zrealizował? Czy jesteśmy Jego świadkami? Jest to punkt wyjścia właściwy dla chrześcijanina. Za najważniejszą więc należy przyjąć solidarność z tymi, których przemiany ustrojowe wyrzuciły na margines życia społecznego. Kościół zbyt słabo opowiadał się i opowiada za biednymi na płaszczyźnie życia formalnej i publicznej, zwłaszcza wobec władz świeckich (...). Biedni czują się osamotnieni i pozostawieni samym sobie – pisze ks. Roman E. Rogowski. Dlatego za główne zaniedbanie Kościoła wiele osób uznało brak jego obecności w sprawach dotyczących życia społecznego przy równoczesnym angażowaniu się w sprawy polityczne. Dr Stanisława Grabska na pierwszym miejscu wymieniła nieobecność środowisk katolickiej inteligencji wśród robotników po zwycięstwie nad komunizmem, opuszczenie tych, którzy najmocniej odczuli skutki transformacji ustrojowej i gospodarczej.

Powszechna wśród ankietowanych jest negatywna ocena powierzchownej, bezrefleksyjnej wiary, a także niedoceniania nauki społecznej Jana Pawła II i osiągnięć Vaticanum II. W wielu wypowiedziach powraca sprawa podziałów istniejących wewnątrz Kościoła katolickiego, nieumiejętność prowadzenia dialogu między różnymi środowiskami, a nawet zwalczanie się wzajemne, co odbija się fatalnie na recepcji społecznej Kościoła jako całości. Andrzej Micewski, znany publicysta, ostrzega przed dzieleniem katolicyzmu na otwarty, a więc intelektualny, i tradycyjny, ludowy. Podkreśla potrzebę akceptacji i syntezy obu nurtów.

O. prof. Jacek Salij wśród niekorzystnych zjawisk wymienia fakt, że nie udało się osiągnąć nawet początków wspólnego stanowiska z innymi Kościołami w Polsce wobec tak potężnych tendencji budowania świata, tak jakby Boga nie było. Być może sama nawet potrzeba wypracowania takiego stanowiska nie została w rozmowach ekumenicznych postawiona.

Czy ankieta ujawniła coś, o czym dotąd nie wiedzieliśmy? Raczej uświadomiła wyraźniej znane skądinąd zjawiska. Szokujące jest np. stwierdzenie, że stajemy się krajem misyjnym (zwłaszcza, że, jak zauważa Jan Grosfeld, Kościół zapomina o swojej roli misyjnej, nie wykazuje troski o tych, którzy są poza nim). Tyle tylko, że nie z powodu nieznajomości nauki chrześcijańskiej, lecz ze względu na rozbieżności między oficjalną wiarą Kościoła a faktyczną wiarą jego członków, między wiarą wyznawaną a praktyką życia codziennego. W tym kontekście szczególnej wagi nabiera stwierdzenie dr Anieli Dylus, że terenem, na którym rozgrywa się walka o przyszłość chrześcijaństwa w Polsce, jest szkoła (jako miejsce kształtowania postaw młodzieży).

Wiele osób zwróciło też uwagę na sytuację prasy katolickiej, negatywnie oceniając rozproszenie sił i środków oraz zagubienie wspólnego celu w polemikach między grupami reprezentującymi różne wizje Kościoła.

Właściwie rachunek sumienia Kościoła stał się w wypowiedziach niektórych osób rachunkiem sumienia narodu, który przywłaszczył sobie zwycięstwo, będące Bożym darem, nie przygotował natomiast fundamentów pod budowę nowego ustroju gospodarczego i politycznego, zdradził własne ideały, a co gorsza – narzucił młodemu pokoleniu bezideowość, a odrzucił uczciwość i wszelkie cenione dotąd wartości. Dr Wojciech Chudy podkreśla, że w wymiarze myśli naukowej, jak i w wymiarze mentalnym społeczeństwa (...) zabrakło czegoś, co można nazwać teologią odzyskanej wolności.[...] I dodaje: Kategoriom naszego życia publicznego, takim jak reforma, przebudowa, partia, budżet [...] zabrakło dopełnienia kontekstem takich pojęć, jak łaska, świadectwo, wierność i posłannictwo. Bez tego dopełnienia społeczeństwo chrześcijańskie popada w jakiś fałsz. Dochodzi do zakłamania. Na życie w kłamstwie jako grzech wszechobecny w naszej rzeczywistości wskazało zresztą bardzo wiele osób.

Jeśli w ukazaniu błędów i zaniedbań Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, które negatywnie odbiły się na życiu społecznym, może być jakiś element optymistyczny, to jest nim sam fakt dobrowolnego przyznania się do nich przez wiernych. Optymizmem napawa też fakt, że bijąc się we własne piersi, uczestnicy ankiety nie szukają winy u innych. Gdybyż takiego rachunku sumienia dokonały również inne środowiska, gdybyśmy o tym mogli publicznie i bez zacietrzewienia rozmawiać!

(maw)