Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2 / 1996

Bog-actwo i u-bóstwo są pojęciami, które w naszym języku kojarzą się z darem Bożym bądź z brakiem Bożego błogosławieństwa. Natomiast Jezus Chrystus w swej Radosnej Nowinie uprzytomnił swoim uczniom, a więc i nam, że myśli Boga to nie myśli nasze i że błogosławieni są ubodzy, a bogaczowi bardzo trudno będzie wejść do Królestwa Niebieskiego. Ubóstwo i bogactwo są jednak kategoriami społecznymi wyznaczającymi status człowieka, skrajności jego materialnej egzystencji. W obu więc przypadkach – zarówno życia materialnego, jak i duchowego – pozostajemy w obszarze pojęć wartościujących.

Współcześnie odczuwamy bardzo poważne zagrożenia zarówno dla materialnej strony życia (skutki wojen, koszty transformacji gospodarczej), jak i duchowej (natłok informacyjny, powierzchowność odbioru). I chociaż nie ma u nas głodu, nękającego np. Afrykę, ani wojny, jak w b. Jugosławii, wiemy, jak krucha jest wewnętrzna stabilizacja, jak łatwo można dać się ponieść emocjom, manipulacjom, zbiorowym odruchom obronnym. Dlatego niezwykłą popularność zyskały sobie dwa pojęcia o starożytnej etymologii: pluralizm i tolerancja. Pluralizm, czyli wielość, różnorodność, cechuje każdą społeczność. Tolerancja – wyrozumiałość, zgodne współżycie -jest nie tylko nakazem moralnym, ale po prostu koniecznością życiową. Wielką rolę edukacyjną i wychowawczą w tym zakresie ma do odegrania nie tylko Kościół, ale też środki masowego przekazu.

„Pluralizm i tolerancja. Polskie Radio na rzecz mniejszości religijnych i etnicznych” – tak brzmiał temat sesji zorganizowanej przez Polskie Radio SA, Polską Radę Ekumeniczną i Polski Komitet ds. UNESCO. Odbyła się ona 30 listopada 1995 r. w gmachu Polskiego Radia w Warszawie przy al. Niepodległości, wieńcząc szereg imprez związanych z 70-leciem Polskiego Radia oraz Rok Tolerancji, proklamowany przez UNESCO w 1995 r. Jednocześnie była to znakomita okazja do podsumowania przez mniejszości ich współpracy z Polskim Radiem, największym i, jak stwierdzają badania opinii publicznej, uznawanym za najbardziej wiarygodny środkiem przekazu.

Co daje nam radio?

Unię programową i konkretne dokonania w postaci różnych audycji przedstawiali: prezes Zarządu Polskiego Radia SA – red. Krzysztof Michalski, wiceprezes Zarządu PR – dr Stanisław Jędrzejewski i prezes Polskiego Radia Białystok – red. Jerzy Muszyński. O tym, w jaki sposób rolę radia i swego w nim udziału widzą mniejszości wyznaniowe (oraz większość), mówili: ks. bp Jan Szarek – prezes Polskiej Rady Ekumenicznej („Kościół i media”), ks. bp Jan Chrapek – przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu („O dialogu i tolerancji”), ks. Adam Kleszczyński – przewodniczący Komisji Radiowej PRE („Audycje radiowe Kościołów członkowskich PRE”), ks. Krzysztof Ołdakowski – kierownik Redakcji Programów Katolickich PR („Wkład Kościołów chrześcijańskich w edukację do odbioru mediów”) oraz poseł Helmut Paździor (Koło Parlamentarne Mniejszości Niemieckiej), red. Igor Szczerba (reprezentant mniejszości ukraińskiej) i dr Stanisław Krajewski – przedstawiciel mniejszości żydowskiej. „Rok Tolerancji – czy tylko rok?” – na to pytanie obszernie i rzeczowo odpowiedziała prof. Dorota Simonides, wiceprzewodnicząca Polskiego Komitetu ds. UNESCO.

Tematyka religijna oraz możność słuchania przez radio nabożeństw powróciły na fale eteru za sprawą „Solidarności” – jednym ze słynnych 21 gdańskich postulatów było właśnie żądanie coniedzielnych transmisji mszy św. Gdy wyłom w murze ateistycznej „ramówki” (tj. ramowego programu PR) został zrobiony, kiedy słuchacze w całej Polsce mieli możność wysłuchania transmisji nabożeństwa z kościoła św. Krzyża w Warszawie, wierni Kościołów mniejszościowych zapytali: dlaczego i my nie moglibyśmy słuchać naszych nabożeństw, zwłaszcza że jest nam trudniej niż katolikom – żyjemy przeważnie w diasporze.

Przez cały prawie rok 1981 trwały rozmowy między Polską Radą Ekumeniczną a ówczesnym Komitetem ds. Radia i Telewizji. Pierwsza audycja, nabożeństwo na Boże Narodzenie (zresztą okrojone do pół godziny) miało być nadane z kościoła ewangelicko-augsburskiego w Wigilię. Niestety, 24 grudnia, dwunastego dnia stanu wojennego, nabożeństwo nie zostało wyemitowane (bez słowa wyjaśnienia wobec słuchaczy). Przez następne lata z okazji wielkich świąt nadawano jednak półgodzinne, skrócone nabożeństwa Kościołów mniejszościowych. Przełom nastąpił w 1989 r. Wpłynęła na to także nieco wcześniejsza ustawa o stosunku państwa do Kościoła rzymskokatolickiego. Poszerzył się czas i zakres audycji poświęconych życiu religijnemu, zwiększyła się też częstotliwość transmisji nabożeństw. Radio udostępniło miejsce na antenie ogólnopolskiej także Kościołom i związkom wyznaniowym, które dotąd nie miały takiej możliwości. Z zainteresowaniem radiofonii publicznej spotkali się żydzi, muzułmanie, wyznawcy Hare Kriszna.

O prawo do zaistnienia w programie radiowym (tak jak o prawo do obecności w życiu państwowym) upomniały się mniejszości narodowe i etniczne. W nowej atmosferze stosunki między mniejszościami a polskim Radiem rozkwitły. „Ustawa o radiofonii”, uchwalona przez Sejm w grudniu 1992 r., uczyniła obowiązkiem Polskiego Radia to, co było dotąd dobrą wolą i życzliwością radiowych redaktorów.

Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej mają obecnie zagwarantowane (a to oznacza m.in., że Polskie Radio ponosi koszty realizacji) trzy rodzaje audycji: godzinne retransmisje nabożeństw w lilii niedzielę miesiąca oraz w święta kościelne (np. ewangelickie: w Wielki Piątek, Święto Wniebowstąpienia Pańskiego, Święto Reformacji), co daje każdemu Kościołowi 5-6 nabożeństw radiowych rocznie. Co niedziela nadawane są 10-minutowe audycje z cyklu „Kościoły w Polsce i na świecie”, które każdy z Kościołów przygotowuje sam, a co sobota – „Pięć minut nad Biblią”. Dzięki temu Kościoły mniejszościowe mają okazję, by jeszcze 14-16 razy w ciągu roku zaistnieć na antenie ogólnopolskiej. Nasi Czytelnicy od kilku lat znajdują w styczniowym numerze „Jednoty” kalendarium nabożeństw i audycji Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.

Poza programem ogólnopolskim wiele audycji religijnych i kościelnych, a przede wszystkim prezentujących życie mniejszości narodowych realizują ośrodki regionalne Polskiego Radia, które poświęcają tej tematyce coraz więcej czasu i uwagi. Np. Radio Katowice przygotowuje i emituje audycje z życia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego na Śląsku: praktycznie żadna większa uroczystość, żadne ważne wydarzenie w życiu poszczególnych parafii nie jest pominięte. Radio Białystok wiele u-wagi poświęca Białorusinom, Litwinom i Ukraińcom, przy czym audycje te realizowane są przez redaktorów i dziennikarzy wywodzących się z danej narodowości.

To naprawdę dużo. Przy czym niezwykle ważne jest to – co podkreślali wszyscy uczestnicy sesji – że ludzie radia, którzy albo sami robią te audycje, albo pomagają Kościołom w ich przygotowaniu, są naszymi prawdziwymi przyjaciółmi i nie zrażają się nawet różnymi zaniedbaniami ze strony kościelnych partnerów. Wiedząc, co i jak warto ukazać słuchaczom, cierpliwie i serdecznie od lat służą swoją wiedzą i pomocą. Szczególne w tej mierze zasługi mają red. Krzysztof Górski, red. Elżbieta Kollat, red. Jerzy Swalski i inż. Jan Makowiecki.

Prawo do bycia sobą

Oczywiście, Rok Tolerancji nie może skończyć się wraz z kalendarzowym rokiem 1995. Zapis o tolerancji – pełnym poszanowaniu praw mniejszości narodowych, etnicznych, religijnych i kulturowych – znajduje się w międzynarodowych u-mowach i konwencjach: „O Prawach Człowieka i Podstawowych Wolnościach” Organizacji Narodów Zjednoczonych, „O Ochronie Praw Mniejszości” Rady Europy i w siedmiu podpisanych przez Polskę u-mowach międzypaństwowych. O tych prawach i zobowiązaniach mówiła prof. Dorota Simonides. Ale choć „każdy człowiek ma prawo być sobą” – jak głosi ONZ-owska konwencja – to niezbywalne prawo człowieka wciąż jest podważane.

W świetle powyższych zapisów międzynarodowych członek mniejszości narodowej w danym państwie ma m.in. prawo do nieskrępowanego kontaktu z krajem nazwanym umownie „macierzystym”. Jest to ważne zwłaszcza u nas, gdzie wojny światowe przesuwały granice, a ludność pozostawała na swojej ziemi lub zostawała z niej wypędzona. Tak więc Litwin z Polski ma nie tylko prawo do swobodnego podróżowania na Litwę, ale także ma prawo do utrzymywania kontaktów z organizacjami czy instytucjami naukowymi, kulturalnymi i in. w Republice Litewskiej, a także do studiowania tam. Niemiec z Opolszczyzny może nawet mieć podwójne obywatelstwo – polskie i niemieckie. Ale, jak mówią przedstawiciele mniejszości, Genewa i Bruksela są daleko, a urzędnik w gminie – na miejscu. Na miejscu są także często niechętni sąsiedzi. Urzędnik nie zna odpowiednich aktów prawnych, „prawdziwi” Polacy kwestionują polski patriotyzm Ukraińca czy motywację bycia Niemcem („woli niemieckie marki od polskich złotówek”) i głoszą pogląd, że litewską szkołę w Puńsku należy zacząć wspierać dopiero wtedy, gdy w Wilnie zostanie wreszcie otwarty polski uniwersytet.

Tymczasem tolerancja nie oznacza niechętnego znoszenia, ale życzliwą akceptację. Tylko samemu przestrzegając praw i okazując zaufanie mniejszościom we własnym kraju można mieć prawo do upominania się o prawa mniejszości poza własnymi granicami. I nie dotyczy to tylko np. Polaków w Kazachstanie, ale i losu Kurdów w Turcji.

Mniejszość jako bogactwo

Wiemy teraz, jak straszne było w latach powojennych wypędzanie rodzin niemieckich z „Ziem Odzyskanych”, zmuszanie do wyjazdu Mazurów, Warmiaków i Ślązaków, stosowanie zbiorowej odpowiedzialności wobec Łemków. Obciąża to nie tylko bezpośrednio wykonawców „sprawiedliwości dziejowej”, ale i nas wszystkich, którzyśmy niespecjalnie się tym interesowali i dopiero po dziesiątkach lat zaczęliśmy protestować i potępiać.

Dzięki Bogu, to już zamknięta przeszłość. Mniejszości ukrywające swoją tożsamość lub chowające się do cienia mogą obecnie jawnie manifestować swoją odrębność. Swoją różność, co wcale nie oznacza obcości. Więcej, mogą ukazać swą wartość. Mniejszości wyznaniowe mogą więc większości „Polaków-katolików” pokazać inną drogę dochodzenia do Boga, inspirować, pomagać ludziom poszukującym. Mniejszości narodowe i etniczne mogą wnosić swój wkład w kulturę i obyczajowość. Mogą nawet wnosić wkład materialny – mniejszość niemiecka swoimi „dobrymi markami” dzieli się z polskimi sąsiadami: państwowe szpitale i szkoły na Opolszczyźnie otrzymują wsparcie finansowe z Niemiec. Mato kto o tym wie, bo mało się o tym pisze i mówi.

W upowszechnieniu wiedzy o mniejszościach rola radia jest ogromna. Ale trzeba też sobie zadać pytanie, które zadał dr Stanisław Krajewski w odniesieniu do audycji żydowskich: czy programy poświęcone mniejszościom mają być o nich czy dla nich i czy powinni je realizować etatowi pracownicy radia, czy radiowcy wywodzący się z mniejszości. „Nie róbcie z mniejszości rezerwatu!” – zaapelował prawosławny biskup diecezji wrocławsko- szczecińskiej Jeremiasz. Talentu, jak wiemy, nie wolno zakopać, talent należy pomnażać. Bogactwo, jakim są mniejszości, złożyło się na potęgę Ameryki. Z tej zasady muszą zdawać sobie sprawę zarówno ci, którzy należą do większości, jak i my – mniejszość. I to jest dla nas zobowiązaniem.

Radio jako misja

Ks. bp Jan Chrapek połączył w swym wystąpieniu Rok Tolerancji z 350-leciem Colloquium Charitativum – na płaszczyźnie wierności zasadom twórczego dialogu w społeczeństwie i zgody na pluralizm. „Dialog to nie tylko metoda, lecz i postawa otwartości – stwierdził. – Tolerancja to uznanie godności drugiego człowieka, pokora, łagodność, a także otwartość na krytykę ze strony przeciwnej i roztropność wobec zagrożeń”. Pomoc radia przy tym jest nieoceniona – od początku wypełniało ono i nadal wypełnia bardzo ważne zadanie: uczy, kształtuje wrażliwość etyczną, a przy tym pobudza optymizm i nadzieję, popularyzując właściwe postawy przez ukazywanie konkretnych przykładów.

Pastor Paweł Chałupka z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, dyrektor „Radia Nadzieja”, i pastor Andrzej Bajeński ze Społeczności Chrześcijańskiej opowiedzieli, jak transmitowane przez radio nabożeństwa ich wspólnot przekształciły się z czasem w audycje ewangelizacyjne: „Nabożeństwa mamy w naszych kaplicach, natomiast odzew ze strony słuchaczy, ich pytania, przedstawianie własnych problemów uświadomiły nam, jak wielu ludziom potrzebne jest Słowo Boże, jak rozważanie tego Słowa może im pomóc. Ci ludzie zobaczyli, że chrześcijanie wychodzą naprzeciw problemom współczesnego świata, że Kościół ma coś do powiedzenia każdemu człowiekowi, że chrześcijaństwo daje życiową alternatywę”.

Radio więc wciąż sprawdza się w swojej funkcji wychowawczej, edukacyjnej i -co już dawno doceniono na Zachodzie -misyjnej. Stwierdzenie to nie uwalnia nas jednak od niepokoju, czy postępująca sekularyzacja w połączeniu z ofensywą wizualnych środków przekazu (następujące sprzężenie telewizji satelitarnej, telefonu i komputera) nie zepchnie radia na margines zainteresowań odbiorcy, zwłaszcza młodego? Ks. red. Krzysztof Ołdakowski zaproponował powołanie Stowarzyszenia Odbiorców na wzór Stowarzyszenia Konsumentów – by propagować i wspierać te inicjatywy i dokonania radia, które służą wartościom humanistycznym, by ostrzegać przed „złym produktem” i – co niezwykle ważne – by uczyć ludzi wyboru.

Radio ma tę przewagę nad innymi mediami, że zaspokaja ludzką potrzebę bliskiego kontaktu. Jest to jego ogromny atut. Dlatego inicjatywa dyrektor Polskiego Towarzystwa Biblijnego Barbary Enholc-Narzyńskiej, by w audycji „Radio nocą” czytać Biblię i przedstawiać krótkie rozważania Słowa Bożego, ma wszelkie szanse odniesienia sukcesu. Mniejszości konfesyjne, wciąż mało znane szerokiemu ogółowi, mogą być pokazane interesująco i atrakcyjnie. Mogą wzbogacić życie duchowe rodaków, ale pod warunkiem, że nie zasklepią się w sobie, że będą rozwijać swą duchowość oraz że potrafią trafić do słuchaczy. Mimo ogromnej życzliwości naszych przyjaciół – redaktorów Polskiego Radia, musimy więc wychować własnych redaktorów, dziennikarzy i kaznodziejów radiowych. Musimy znaleźć wśród nas takich ludzi, którzy radio uznają za narzędzie misji.

Krystyna Lindenberg