Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2 / 1996

Chrześcijaństwo jest religią monoteistyczną. Bóg jest jeden. On jest przedmiotem wiary wszystkich chrześcijan, źródłem mocy i ostatecznym celem dążeń tych, którzy słowami nicejsko-konstantynopolitańskiego Symbolu składają świadectwo swojej wiary: „Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych”. Za Ojcami Kościoła i reformatorami: Lutrem, Melanchtonem. Zwinglim i Kalwinem, wierzymy w jednego Boga, Stworzyciela i naszego Ojca. Czy jest więc zasadne mówienie o Bogu Marcina Lutra, a także o Bogu Jana Kalwina czy któregokolwiek z wielkich mężów Bożych?

Bóg jest niezmienny. Apostoł Jakub pisał: „...u Niego nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia” (Jak. 1:17). Jednakże każdy inaczej przeżywa Boga i doświadcza Go w swoim życiu. Niemożliwe jest empiryczne poznanie Wszechmogącego. Pomiędzy Nim a nami rozpościera się niewyobrażalna przepaść. Wiara posiada więc wymiar egzystencjalny. W sferze uczuć w różny sposób doświadczamy Najwyższego. Mówiąc więc o Bogu Lutra czy Kalwina, nie wyrażamy poglądu, że każdy ma swojego boga, chociaż tak bywa niejednokrotnie, lecz że na różne sposoby jest On widziany i przeżywany.

Bogactwo religijnych doświadczeń reformatorów wycisnęło piętno na pobożności wielkich i historycznych Kościołów Reformacji. Pytanie o doświadczenie religijne ojców naszej wiary jest więc szukaniem źródeł i korzeni naszej pobożności.

Doświadczenia religijne Lutra jako reformatora Kościoła niewiele mają wspólnego z przeżyciami małego Marcina, syna Hansa i Małgorzaty Lutrów z Turyngii. Akurat przeżycia Lutra po wielkim przełomie – odkryciu biblijnej prawdy o usprawiedliwieniu człowieka z łaski Bożej – są niemalże diametralnie przeciwne rozpowszechnionej wówczas wierze w Boga, Boga surowego, nieustannie karzącego swe nieposłuszne dzieci. Oczywiście pewne elementy tej wiary znajdujemy w teologicznym myśleniu Lutra, jednakże nie są one dominujące, a tym bardziej nie są jedyne.

Bóg Lutra jest przede wszystkim miłosiernym, dobrym i łaskawym Ojcem. Bóg według wittenberskiego Reformatora „jest jedynym wiecznym dobrem”. Od Niego należy „spodziewać się i oczekiwać wszystkiego dobrego jako od Tego, który nam daje ciało, życie, pokarm, napój, pożywienie, zdrowie, obronę, pokój i wszystko, co potrzebne z dóbr doczesnych i wiecznych, ponadto zachowuje od nieszczęścia, a jeśli spotka nas coś złego, ratuje i pomaga”.

Poznanie takiego Boga nie wypływa z filozoficznej refleksji nad Tym, który jest samym Bytem, lecz opiera się na objawieniu Boga w Jezusie Chrystusie. Bóg przybliżył się-do nas i objawił swoją dobroć wobec świata. Chrystus jest Bogiem wśród nas i dla nas. Wszystkie myśli Marcina Lutra na temat dobroci i miłości Boga zawarte są w niezwykle ujmującym i trafnym stwierdzeniu, że „Chrystus jest obrazem ojcowskiego serca Boga naszego”. Do Boga, który dla naszego zbawienia nie oszczędził Syna swojego, można i należy mieć zaufanie.

Niemalże cała refleksja Lutra na temat Boga miłosiernego, Ojca wierzących, Boga w Chrystusie dla nas i między nami, znajduje zastosowanie w nieustannym apelowaniu o ufność i zawierzenie Bogu. Mieć Boga nie znaczy nic innego, jak Mu zaufać i wierzyć Jego obietnicom. Na pytanie: „Co to jest Bóg?”, Ojciec Reformacji odpowiada: „Bogiem jest to, od czego powinniśmy spodziewać się wszystkiego dobrego i do czego możemy się uciec we wszystkich potrzebach”. „Mieć Boga znaczy mieć coś, czemu serce całkowicie ufa”. Mieć Boga „znaczy uchwycić się Go sercem i zawisnąć na Nim. Zawisnąć zaś na Nim sercem nie znaczy nic innego, jak tylko całkowicie na Nim polegać”.

Z powyższego wynika, że mówiąc o Bogu w relacji do człowieka Luter akcentuje dobroć Bożą i domaga się, aby na nią odpowiedzieć zaufaniem i wiarą.

O Bogu pełnym dobroci i łaski Luter składał świadectwo głównie w swoich pismach o charakterze duszpasterskim i katechetycznym. Tchną one duchem głębokiej troski o wiarę i właściwą formację pobożności ludu Bożego. Wittenberski Reformator uważał, że jego powołaniem jest składanie świadectwa o Chrystusie, który jest obrazem miłosiernego serca Bożego.

Bóg Lutra jest stworzycielem wszystkiego, co widzialne i niewidzialne. Mówiąc o Bogu-Stworzycielu, Luter koncentruje się także na Jego sprawczej mocy w relacji do człowieka. Przede wszystkim nakłania do składania świadectwa: „Bóg stworzył mnie”. Myśli o Bogu jako Stworzycielu, gdy naucza, że Bóg dał nam ciało i duszę, rozum i wszystkie zmysły, utrzymuje nas i zachowuje od złego. Opatrzność Boża, która czuwa nad nami, świadczy o stwórczym działaniu Wszechmocnego.

Bóg jako stworzyciel nie zakończył pracy nad otaczającym nas stworzeniem w chwili, w której spojrzał na dzieło swoje i uznał, że to, co uczynił, jest bardzo dobre (por. I Mojż. 1:31). Bóg nieustannie działa. Pola i ogrody nasze, życie i obfitość łaski objawiającej się nad nami świadczą o Bogu, który nieustannie tworzy nowe rzeczy i utrzymuje je. Stworzenie to larva Dei. Boże dzieła są jakby szatą Najwyższego. Za maską natury kryje się potęga, moc i mądrość Boga, ale także Jego dobroć i miłość do swojego stworzenia. Jednak Bóg Lutra nie jest identyczny ze stworzeniem.

Jeśli wszystko, co nas otacza, co cieszy swoim pięknem i wspaniałością, powstało z woli Bożej, jeśli Najwyższy jako Stwórca wszechrzeczy troszczy się o swoje stworzenie, przeto myśleć o Nim należy jako o osobie. Luter zna jedynie osobowego Boga i naucza o Nim. Tylko taki Bóg może wejść w kontakt z człowiekiem i okazać mu swoje ojcowskie serce. Wyłącznie takiemu Bogu człowiek może bezgranicznie zaufać i na Nim budować swoje życie.

Człowiek jako Boże stworzenie jest instrumentem stwórczej działalności Boga. Nic nie otrzymujemy bezpośrednio. Istoty stworzone są „ręką, kanałami i pośrednikami, przez które Bóg daje wszystko, jak daje matce piersi i mleko, aby je podała dziecku, zboże i różne rośliny ziemi ku pożytkowi, których to dóbr żadne stworzenie nie potrafi zrobić samo z siebie”. Bóg stworzył nas sobie, aby nam okazać miłość swoją. Stworzył nas i kształtuje przez swoje Słowo, któremu Luter przypisuje moc sprawczą – zresztą zgodnie ze Słowem Bożym – aby przez nas okazać miłość naszym bliźnim. Jeśli wykonamy to wszystko, czego Bóg domaga się od nas przez swoje Słowo i przykazanie, wtedy – powiada Luter – „twoja praca nie będzie ci uciążliwą, a Bóg ją przyjmie z upodobaniem jako służbę swoją”.

Bóg, nasz Ojciec i Stworzyciel, to Bóg objawiony. W teologicznej refleksji Lutra spotykamy się także z pojęciem Boga samego w sobie. Bóg sam w sobie to Deus absconditus (Bóg ukryty). Teologiczna formuła Deus absconditus mówi o boskości Boga, uzmysławia Jego niepoznawalność, inność i suwerenność w działaniu. Zmusza do postawienia pytania o nasze miejsce wobec Boga, który jako ukryty, daleki, suwerenny nie tylko jest niepoznawalny, lecz w swoim działaniu niesamowity, budzący grozę, napełniający bojaźnią i drżeniem.

Pojęcie Boga ukrytego pojawia się u Lutra w związku z jego teologią Krzyża, zawartą głównie w tzw. tezach heidelberskich (19-24). Reformator wittenberski objaśniając słowa z Księgi Izajasza 45:5 powiada, że niemożliwą jest rzeczą poznanie Boga w chwale i majestacie, lecz można Go poznać właśnie w ukryciu (in abscondito). Według Lutra Bogiem samym w sobie zajmuje się teologia spekulatywna, która jednak nie prowadzi do pełnego poznania Boga.

Najwyższego poznajemy jedynie dzięki Jego objawieniu, którego punktem kulminacyjnym jest wcielenie Syna Bożego. Teologia spekulatywna może być uprawiana poza Kościołem, teologia Krzyża jedynie w Kościele. Teologia chwały mówi o Bogu w Jego majestacie i chwale, o Bogu samym w sobie, zupełnie nic zaś nie może powiedzieć o Bogu dla nas. Bóg objawiony to Bóg udzielający się nam, a więc Bóg dla nas i między nami. Bóg w chwale i majestacie ukrywa się nieustannie w pokorze i hańbie Krzyża. Dlatego, że ludzie nadużywają poznania Boga poprzez Jego dzieła, Bóg zechciał, by Go poznano przez cierpienie. Wolą Bożą jest również, aby czczono Go jako ukrytego w cierpieniu.

Myśl o Bogu ukrywającym się w krzyżu stale towarzyszyła Lutrowi w życiu. W związku z kontrowersją Lutra z Erazmem z Rotterdamu na temat woli człowieka, w teologicznej refleksji wittenberczyka myśl o Bogu ukrytym pojawiła się w nieco innych kategoriach aniżeli w jego teologii Krzyża. W De servo arbitrio (O niewolnej woli) Bóg ukryty to Bóg sam w sobie, Bóg wzniosły, daleki, niepojęty, sprawiedliwy, karzący, suwerenny, Bóg nieodgadnionej woli.

Punktem wyjścia do rozważań wittenberskiego Reformatora na temat niewolnej woli człowieka było biblijne słowo, że Bóg „sprawia wszystko we wszystkich”. Bóg wszystko rozstrzyga.

Od Boga zależy również to, że jedni są otwarci na Słowo Boże, inni zaś przechodzą obok niego obojętnie. W jednych Bóg budzi zbawczą wiarę, serce innych zaś zatwardza i zamyka dla zbawienia. Ostatecznie więc Bóg decyduje o tym, czy człowiek zostaje zbawiony, czy potępiony. Jednych predestynuje do zbawienia, innych do potępienia.

Luter opierał swój pogląd na temat predestynacji, jak czynił to zawsze, na Słowie Bożym, którego nie usiłował tłumaczyć i wyjaśniać wykrętnie jak Erazm z Rotterdamu w De libero arbitrio (O wolnej woli). Dla Lutra rozstrzygające w kwestii predestynacji było słowo: „umiłowałem Jakuba, Ezawa zaś znienawidziłem”, głównie zaś 9. rozdział Listu do Rzymian, jak również te miejsca ze Starego Testamentu, na które powoływał się apostoł Paweł.

Bóg Lutra jest suwerennym Panem. Nikt i nic nie wywiera wpływu na Jego decyzje. Byłoby niedorzecznością sądzić, że Luter myśląc o predestynacji brał pod uwagę jedynie Bożą wolę rozstrzygającą o wszystkim. Wieczny Bóg przenika czas. Zna w sposób niewyobrażalnie doskonały przyszłość, każdą myśl i decyzję człowieka. Wszechwiedzący zna drogi, po których kroczy lub będzie kroczył człowiek, przewiduje ludzkie reakcje. Wittenberski Reformator nie mógł nie wziąć tego w swojej refleksji teologicznej pod uwagę. W Lutrowym rozumieniu predestynacji wszechwiedza stapia się w jedno z wolą Boga. Dzieje się więc wszystko to, o czym Bóg wie. To, co się dzieje, jest koniecznością. W tej kwestii charakterystyczna jest wypowiedź Lutra na temat zdrady Judasza: „Jeśli Bóg wiedział naprzód, że Judasz będzie zdrajcą, to Judasz został zdrajcą z konieczności i nie było w ręce Judasza albo innego stworzenia [...], by uczynić inaczej lub zmienić wolę, nawet jeśli uczynił to chcący, nie przymuszony, lecz chcenie to było dziełem Boga, które On uruchomił swoją wszechmocą, tak jak i wszystko inne. Obowiązuje bowiem to niezwyciężone i wyraźne zdanie: Bóg ani nie zawodzi, ani się nie myli (Hebr. 6:18) [...]. Jeśli Bóg nie myli się w tym, co naprzód wie, tak samo to, co On wie, musi się stać, w przeciwnym bowiem razie któż mógłby wierzyć Jego obietnicom, któż lękałby się Jego gróźb, jeśli nie następuje z konieczności to, co On obiecuje lub czym grozi? Albo w jaki sposób obiecywałby lub groził, jeśli omylna jest Jego uprzednia wiedza lub może jej przeszkodzić nasza zmienność?” Luter nie widział innego rozwiązania. Każde inne byłoby bluźnierstwem i czyniłoby z Boga bożka, którym można by było manipulować.

Bóg miłosierny, pełen dobroci i łaski, Bóg objawiony w Jezusie Chrystusie i Bóg ukryty to nie dwaj, lecz jeden Bóg. Takiego Boga doświadczamy każdego dnia. Takiemu Bogu powinniśmy oddawać cześć i ufać Mu. Jesteśmy grzesznikami podlegającymi karze Bożej, ale także grzesznikami ułaskawionymi w Jezusie Chrystusie. Jako grzesznicy, którym w Chrystusie okazana została łaska, powinniśmy Bogu ufać i w Niego wierzyć.

Luteranizmowi obca jest tzw. „radosna” pobożność, wyrażająca się nie tyle w zaufaniu, gdyż zaufanie jest jej główną cechą, ile w poufałości wobec Boga. Luteranizmowi obce jest też uczucie panicznego strachu przed Bogiem. Jego charakterystyczną cechę stanowi poleganie na Bogu i oddawanie Mu czci, jaka jedynie się Jemu należy; wszak przestrzegać przykazania: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie” (I Mojż. 20:3), znaczy: Boga „nade wszystko bać się, miłować Go i ufać Mu”.

Ks. prof. dr hab. Manfred Uglorz

[Prezes Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP,
wykładowca Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej]