Drukuj

1 /1996

ROLA DUCHOWNYCH W ŚWIETLE WSPÓŁCZESNEGO PROTESTANTYZMU

Ten tak, zda się, jasno i wyraźnie sprecyzowany temat powinno się chyba odczytywać w sposób jednoznaczny. Kościół ewangelicko-augsburski nie zna rozróżnienia swych członków na kler i laikat, a więc nie wyznacza jakiejś szczególnej, sztywnej granicy między duchownymi a świeckimi. Jednakże w sferze zwiastowania Słowa Bożego i administrowania sakramentów „ustanowiona jest służba nauczania Ewangelii i udzielania sakramentów” (Konfesja augsburska, art. V). Aby został zachowany porządek, nikt w Kościele „nie powinien nauczać publicznie lub udzielać sakramentów, jeśli nie jest należycie powołany” (Konfesja..., art. XIV). Powołanie do służby nauczania następuje przez ordynację.

Wszakże wydaje się, że sformułowanie owych najważniejszych zadań duchownego, jakimi są „nauczanie i udzielanie sakramentów”, jest zbyt enigmatyczne, by na tej podstawie móc sprecyzować, na czym polega w istocie rola ewangelickiego duchownego w służbie Kościoła. Podczas ordynacji młody duchowny wysłuchuje kazania o znaczeniu i obowiązkach urzędu, który ma pełnić. Istotne są dlań przy tym szczególnie wskazania zawarte w Słowie Bożym, w tekstach Mat. 28:18-20; Jn 20:21-23; II Kor. 5:18-20; Ef. 4:11-13 i I Tym. 4:12-14, znajdujące się w formularzu ordynacyjnym. W Agendzie z roku 1955 zawarto ponadto następujące obowiązki: wierne i szczere głoszenie Ewangelii zawartej w Piśmie Świętym i wyłożonej w księgach symbolicznych Kościoła, udzielanie sakramentów według ich ustanowienia przez Jezusa Chrystusa, zachowywanie tajemnicy spowiedzi oraz prowadzenie bogobojnego życia i przewodniczenie innym ludziom dobrym przykładem. Duchowny potwierdza to ślubowaniem.

Porządek ordynacji, używany od roku 1959 aż po lata osiemdziesiąte, rozszerzał formułę ślubowania o nakaz okazywania należytego uszanowania i posłuszeństwa przełożonym, spełniania zaleceń, „niemieszania się do świeckich, a dla urzędu niewłaściwych spraw” oraz w razie popełnienia błędu – przyjęcia napomnień zwierzchników i zastosowania się do nich. Duchowny jest też zobowiązany do przestrzegania przepisów Ustawy kościelnej [Prawa wewnętrznego – red.]. Porządek ordynacji z 1959 r. zawierał również ślubowanie wierności PRL oraz obowiązek poszanowania jej rządu i Konstytucji. Obecnie stosowany porządek zawiera te same teksty biblijne i rozszerzoną formułę ślubowania, z wyjątkiem ostatniego passusu. Brak w nim także wzmianki o „niemieszaniu się do spraw świeckich i niewłaściwych dla urzędu”.

W latach 60. i 70. księża Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego otrzymywali z okazji ordynacji opracowane przez ks. bp. Karola Kotulę Wskazania dla życia i pracy księdza, a więc swego rodzaju wytyczne odnoszące się do roli duchownych w zakresie ich życia wewnętrznego i rodzinnego, służby w Kościele oraz stosunku do otoczenia, czyli parafian, kolegów, współpracowników, kościelnej zwierzchności, społeczeństwa i państwa.

Czy współczesny protestantyzm wyznacza duchownym jakieś nowe zadania? Czy można w ogóle w sposób jednoznaczny zdefiniować pojęcie „współczesnego protestantyzmu”, by wykazać, że wszystko, co powiedziano dotychczas na ten temat, jest już nieaktualne? Na ile „współcześni” są księża opowiadający się np. za biblijnym fundamentalizmem? Oto pytania, które zasługują na rozważenie.

Niewątpliwie warto by zastanowić się nad tym, jaka jest i jaka być powinna rola duchownego w wypełnianiu jego różnorodnych zadań. Nie może on bowiem być obecnie traktowany jako „urzędnik do spraw duchownych”. W odległych czasach (na przełomie XVIII i XIX wieku) w warszawskiej parafii ewangelicko--augsburskiej zapraszano księży na zebrania Rady Parafialnej tylko wówczas, kiedy poruszano sprawy dotyczące sprawowania przez nich funkcji duszpasterskich. Stawiano przed księżmi wymagania związane z tematyką wygłaszanych kazań i sprawdzano, czy przestrzegają między sobą właściwego podziału wykonywanych czynności kościelnych.

Czy jednak duchowny ma być „omnibusem”, który orientuje się we wszystkich sprawach i jest ostateczną wyrocznią? W wielu parafiach i gremiach kościelnych panuje mniemanie, że ksiądz powinien być wszędzie obecny i na każdym spotkaniu musi przynajmniej zaznaczyć swoją obecność wypowiedzią na stosowny temat, nawet jeśli są to np. szczegółowe sprawy budowlane (choć dobrze by było, gdyby ksiądz i w nich się orientował).

Wypełniając swe powołanie duchowny jest zarówno duszpasterzem i kaznodzieją, jak i liturgiem, diakonem, nauczycielem i wychowawcą, bo przecież spełniania wszystkich tych funkcji oczekuje się odeń i wymaga. Czy może je spełniać z równym zaangażowaniem, zamiłowaniem i czy ma do tego wszystkiego odpowiednie umiejętności? Teorii można się nauczyć na studiach teologicznych, poprzeć ją minimalnym – z konieczności – przygotowaniem praktycznym podczas ćwiczeń i seminariów. Ale każdy musi potem przez całe życie rozwijać swoje indywidualne, otrzymane od Boga zdolności i talenty, będąc przy tym całkowicie świadomym, że nikt nie zdoła robić wszystkiego perfekcyjnie, przy zadowoleniu i aplauzie wszystkich bez wyjątku.

Duchowny nie może też być – według starego modelu (choć i dziś jeszcze znajdują się jego naśladowcy) – zwiastunem surowej, pozbawionej miłości moralności. Przeciwnie, powinien być dla swoich parafian przyjacielem. Jako duszpasterz, nauczyciel i wychowawca musi zarówno dzieci i młodzież, jak i dorosłych traktować bez wyróżniania i podkreślania ich pilności, pobożności i zaangażowania, ani nie ganić publicznie tych, którzy stoją na uboczu tzw. normalnego życia parafialnego. Ma być bliski ludziom w ich bezradności, otwarty i zatroskany nie tylko o duszę swoich parafian, ale mieć na uwadze całego człowieka z jego radościami i smutkami, pytaniami i wątpliwościami.

Dawne duszpasterstwo pomagało być chrześcijaninem, dzisiejsze może i powinno pomóc w ogóle być człowiekiem. Duszpasterz ma wspierać człowieka w rozwijaniu tego pierwiastka, który najtrafniej można nazwać humanum – prawdziwego człowieczeństwa – na wzór Jezusa Chrystusa, który przyjmował wszystkich odtrąconych, obciążonych i spracowanych. Ten wzór powinien mieć w pamięci każdy duchowny przy spełnianiu rozlicznych zadań i obowiązków swojego powołania.

Ks. dr Włodzimierz Nast

[Autor jest proboszczem ewangelicko-augsburskiej parafii Sw. Trójcy w Warszawie i wykładowcą w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Powyższy referat został wygłoszony na II Sympozjum Ewangelickim w Wiśle-Jaworniku we wrześniu ub.r. Tytuł pochodzi od redakcji. W „Jednocie” 11/95 zamieściliśmy poświęcony tej samej problematyce artykuł ks. Bogdana Trandy pt. Służba duchownego ewangelickiego we wspólnocie kościelnej i w społeczeństwie – red.]