Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1995

Unia w Koźminku istnieje właściwie jako „pobożne życzenie” części historiografów. O zaprzepaszczonej szansie zjednoczenia małopolskiego Kościoła kalwińskiego i czesko-braterskiej Jednoty w polowie XVI stulecia pisze dr hab. Urszula Augustyniak, której artykuł o Ugodzie sandomierskiej ukazał się w kwietniowym numerze z ub. r. Za miesiąc – tekst o Colloquium Charitativum, którego 350. rocznica przypada właśnie w październiku. Wyróżnienie śródtytułów pochodzi od redakcji.

 

Unia” w Koźminku

Na zjeździe w Koźminku (24 sierpnia – 2 września 1555 r.) doszło do połowicznego zjednoczenia wyznań reformacyjnych w Polsce: w siedem lat po przybyciu do Polski braci czeskich z Moraw (połowa 1548 r.) i na piętnaście lat przed Ugodą sandomierską 1570 r. W tradycji historiograficznej1 unię ewangelików małopolskich z braćmi czeskimi w Koźminku uważa się za fakt dokonany. Nowsze opracowania podkreślają jednak, że „trudno (...) uznać to, co osiągnięto w Koźminku, za unię”2 – sandomierska realizacja koncepcji Jana Łaskiego, polegającej na „konfederacji” równouprawnionych wyznań, faktycznie przekreśliła koźmińską próbę jednostronnego podporządkowania zborów małopolskich Jednocie braci czeskich.

Wydaje się jednak, że na porozumienie zawarte w Koźminku można spojrzeć, nie wdając się w definicję określenia „unia”, jako na

akt symboliczny dla dążeń do jedności polskiego ruchu reformacyjnego

w przededniu sejmu 1555 r., który-wedle ówczesnych oczekiwań – miał skłonić króla Zygmunta Augusta do zaakceptowania zreformowanego Kościoła narodowego, niezależnego od papiestwa. W tym sensie był Koźminek nie tyle wstępem do faktycznej unii Kościołów, ile końcem wstępnego etapu porozumiewania się szlacheckich patronów Reformacji w Polsce. Był też punktem zwrotnym na drodze Małopolan ku Genewie.

Aby uchwycić dynamikę tego okresu,

przypomnijmy historię stosunków braci czeskich z ich polskimi patronami.

Pierwsza grupa braci, wygnanych z ojczyzny przez cesarza Ferdynanda I, przybyła do Poznania 24czerwca 1548 r. i została przyjęta serdecznie zarówno przez ludność miasta, jak i przez szlachtę wielkopolską. Jednak 4 sierpnia 1548 r. rzymskokatolicki biskup poznański uzyskał u Zygmunta Augusta edykt nakazujący braciom opuszczenie Wielkopolski (na mocy umowy o ekstradycji zbiegłych poddanych, zawartej w 1538 r. między Polską i Czechami). Większość czeskich emigrantów udała się wówczas do Prus Książęcych pod opiekę księcia Albrechta Hohenzollerna, który potrzebował osadników do zagospodarowania kraju. Część – wbrew edyktowi królewskiemu – osiadła jednak w Wielkopolsce. W utrwaleniu się wpływu Jednoty braci czeskich w tej prowincji podstawową rolę odegrało posiadanie przez nią prężnej i zdyscyplinowanej organizacji kościelnej, opartej na tzw. Rządzie (Ratio disciplinae), Konfesji (opublikowanej w wersji łacińskiej już w 1535 r. i przychylnie przyjętej przez Marcina Lutra) oraz liturgii, zawartej w drukowanej Agendzie. Trwałość zasad konfesyjnych Jednoty, a zarazem ich dostępność, wpłynęła na szybki wzrost liczebny zborów braci w Polsce: do dwudziestu w 1555 r. i osiemdziesięciu w początkach 1558 r. Organizacyjnie podlegały one władzom Jednoty w Czechach i dopiero w 1557 r. wyodrębniono prowincję polską, której pierwszym seniorem został Jerzy Izrael.

Kiedy organizacja braci czeskich utrwalała się w Wielkopolsce, małopolski ruch reformacyjny dopiero próbował określić swoje ramy organizacyjne

Początki Reformacji w obu tych prowincjach Rzeczypospolitej były zupełnie odmienne. Szlachta wielkopolska znajdowała oparcie w gotowych ośrodkach konfesyjnych, tzn. w zborach luterańskich w miastach i w zborach braci czeskich, których doktryna łączyła udatnie teologię Lutra i Kalwina. W Małopolsce natomiast szlachecki ruch reformacyjny rozwijał się żywiołowo i miał charakter zarówno wyznaniowy, jak i polityczny. Po wyrzuceniu księży i przekształceniu kościołów w zbory osadzano w nich ministrów (duchownych) rekrutujących się najczęściej spośród świeżo „nawróconych na reformę” przedstawicieli niższego kleru katolickiego. Na własną rękę ustalali oni przepisy wyznaniowe i liturgię, ostentacyjnie podkreślając zerwanie związków z katolickim „bałwochwalstwem” i celibatem, ale nie rezygnując jednocześnie z odziedziczonych po poprzednikach dziesięcin.

W poszukiwaniach konfesyjnych sięgano przede wszystkim do doktryny kalwińskiej.

W zakresie organizacyjnym z kolei początkowe próby opracowania regulaminu funkcjonowania zborów związane były z osobą Franciszka Stankara – nieortodoksyjnego duchownego, oskarżanego o herezję. Sformułowane przezeń Zasady reformacji Kościołów polskich (Canones Reformationis Ecclesiarum Polonicarum, Frankfurt n. Odrą 1552) zostały odrzucone na synodzie w Słomnikach w listopadzie 1554 r. ze względu na podejrzaną osobę autora. Po raz pierwszy natomiast wysunięto wówczas projekt porozumienia się z braćmi czeskimi.

Nie było to dziełem przypadku, lecz logiczną konsekwencją narastających w Małopolsce dążeń konsolidacyjnych, a zarazem skutkiem poczucia bezradności po nieudanych próbach stworzenia własnych zasad organizacji Kościoła. Wzajemne kontakty trwały od lat -nawiązywali je zarówno poszczególni ministrowie, jak i szlachta występująca na sejmach wspólnie z patronami braci czeskich.

Decydującą rolę w wypadkach poprzedzających zjazd koźmiński odegrali jednak patroni świeccy,

którzy doprowadzili do zaproszenia do Małopolski wiosną 1555 r. przedstawicieli braci czeskich w Polsce – Jerzego Izraela i Jana Rokity – na zjazdy w Krzęcicach (17-19 marca) i Gołuchowie (24 marca). Doszło wówczas do rozmów, w których: „to było zamkniono, że małopolscy ministrowie chcą przyjąć uniją z bracią, a prosili braciej, iżby im do tego radzili a pomagali”3.

Przedstawiciele Jednoty braci czeskich odnieśli się jednak do tego żądania z rezerwą –

w czasie dyskusji wyszły bowiem na jaw różnice zdań

zarówno co do pojmowania sakramentów, jak i w sprawie obrzędów. Delegaci braci czeskich kładli także nacisk na potrzebę porządku i dyscypliny w Kościele, co spotkało się z kolei z opozycją duchownych sprzyjających kalwinizmowi. Nie zrezygnowali oni jednak z planów zjednoczenia z Jednotą, postanawiając zwrócić się w tej sprawie bezpośrednio do starszych czesko-morawskich.

Sprawozdanie ze zjazdu w Gołuchowie złożyli ministrowie małopolscy na pierwszym jawnym synodzie innowierców w Pińczowie 1 maja 1555 r. Ponowiono tam postanowienie o zjednoczeniu z braćmi czeskimi w uchwale podjętej w gronie ministrów i patronów świeckich, którzy obronili synod przed zbrojną interwencją biskupa krakowskiego Andrzeja Zebrzydowskiego. Na zjazd pińczowski przybyli delegaci władz Jednoty czeskobraterskiej z Moraw: Jerzy Černy i Maciej Rybitwa (Rybak). Wysłano ich oficjalnie w celu zbadania położenia zborów czeskobraterskich w Prusach i Polsce, ale mieli także zalecenie zorientowania się w sytuacji zborów małopolskich (chodziło o konieczność utrzymania dla nich patronatu szlacheckiego). Faktyczne jednak kontakty delegatów czeskiej Jednoty z polskimi zwolennikami Reformacji nacechowane były nieufnością, wynikającą z obaw przed skutkami angażowania siew politykę i ewentualnym zdominowaniem braci przez Małopolan.

W takiej właśnie atmosferze zebrał się

zjazd w Koźminku.

Przybyli nań przedstawiciele zborów wielkopolskich i małopolskich: kalwiniści, luteranie i bracia czescy oraz obserwatorzy ze strony księcia pruskiego, co dowodzi wagi tego wydarzenia. Porozumie nie okazało się wszakże nie łatwe. Podstawową tego przyczyną nie był jak się potocznie uważa – brak pełnomocnictwa delegacji małopolskiej od wszystkich zborów, lecz zasadnicze różnice w podejściu do problemu zjednoczenia.

Panowie małopolscy zwracali uwagę przede wszystkim na uzgodnienie obrzędów kościelnych i. byli gotowi stosować wobec swych poddanych przymus wyznaniowy, podczas gdy bracia czescy podkreślali dobrowolność przyjmowania swej konfesji i konieczność prawdziwej ewangelizacji ludu.

Różnice te wynikały z odmiennego podłoża społecznego czeskiej Jednoty i ruchu reformacyjnego w Małopolsce.

Kościół małopolski budowany był na podwalinach Kościoła katolickiego, jego pasterze rościli sobie zwyczajowe prawo do uprzywilejowanej pozycji społecznej- m. in. do pobierania dziesięcin. Bracia czescy twierdzili, iż tego „w Jednocie naszej nigdy nie było, a da Pan Bóg, iż nie będzie”, i oczekiwali, że ministrowie małopolscy będą się uczyli „sami sobie szukać pożywienia”. Takie stanowisko musiało nastawić małopolskich duchownych przeciw unii. Nie po to przecież zerwali z Kościołem katolickim, by pogorszyć swe położenie. Opory Małopolan budziły także surowe zasady Rządu Jednoty i sprawa podległości szlacheckich członków wspólnoty, na równi z ludem, duchownym plebejskiego często pochodzenia, utrzymującym się z zajęć nieszlacheckich. Trudno było oczekiwać, by szlachta małopolska- którą do Reformacji zbliżyły przede wszystkim nastroje antyklerykalne – pogodziła się bez protestu z zamianą dawnych zwierzchników duchownych na nowych, i to „gorszych”, nie budzących respektu. Bracia czescy natomiast obawiali się dominacji Małopolan i zarzucali im przemądrzałość.

Ostatecznie jednak zastrzeżenia braci, iż 'lak doskonałe zjednoczenie” wymaga czasu i cierpliwości, zostały przezwyciężone.

Porozumienie zawarto oficjalnie 1 września.

Jednak – ze względu na warunki unii -od razu można było przewidzieć, że nie będzie ono trwałe.

Zaważyły na tym postanowienia dotyczące organizacji obu Kościołów, które gwarantowały im autonomię. Kościół małopolski zachowywał swego zwierzchnika-superintendenta. Jego pozycja została wzmocniona: mieli mu podlegać zarówno świeccy, jak i duchowni. Superintendent nie stawał się jednak automatycznie członkiem starszyzny czeskobraterskiej, a Jednota nie przejmowała pieczy nad zborami małopolskimi – zobowiązywała się jedynie im pomagać. Bracia nie chcieli brać odpowiedzialności za Kościół małopolski, ale jednocześnie zapewniali sobie nadzór nad jego poczynaniami przez swych seniorów.

Wszystkie słabości unii koźmińskiej wyszły na jaw

już w kilka miesięcy po jej oficjalnym zawarciu. Na synodzie w Seceminie (21-29 stycznia 1556) wątpliwości przedstawicieli zborów małopolskich wzbudziło zarówno tłumaczenie Konfesji braci czeskich na język polski, dokonane przez Andrzeja Trzecieskiego, jak i szczegóły wprowadzania liturgii Jednoty do Kościoła małopolskiego. Obok uchwał, mających na celu realizację uzgodnień z Koźminka, sformułowano wówczas projekt zwołania soboru narodowego pod przewodnictwem króla, na który planowano zaprosić m.in. Kalwina, Melanchtona i Jana Łaskiego.

Zamiast braterskiej rozmowy przedstawicieli Kościołów reformacyjnych planowali więc Małopolanie sesję międzynarodowego trybunału w sprawach wiary.

Również w czasie synodu w Pińczowie (24 kwietnia-1 maja 1556) ujawniła się opozycja Małopolan, przede wszystkim duchownych, przeciwko unii z Jednotą. Znamienne, że dyskusja dotyczyła nie tyle problemów doktrynalnych, ile dyscypliny kościelnej, powtórnego chrztu dorosłych (zwyczajowego w Jednocie) oraz obowiązku pracy księży. Stawianie celibatu księży i „wielkiego sprzeczania” o taniec na równi z dyskusją o „rozumieniu około Wieczerzy Pańskiej” najlepiej świadczy o intelektualnej płytkości ruchu reformacyjnego w Małopolsce. Właśnie w związku z odmową przez Małopolan uznania transsubstancjacji ujawniła się ostatecznie ich prawdziwa orientacja konfesyjna. „Obaczyliśmy to, iż oni są tędzy kalwinijani a cwinglijani” – napisali delegaci Jednoty w sprawozdaniu z Pińczowa.

Wydaje się, że bracia czescy jaśniej niż Polacy uświadamiali sobie

sprzeczności między ruchem reformacyjnym w Wielkiej i Małej Polsce.

Nie znajdowali też wspólnego języka ze szlachtą małopolską, co potwierdza stwierdzenie: „A iście z tymi pany sejmować niebezpieczno i wielce ciężko”. Nie bez złośliwości konstatowali całkowitą zależność duchownych małopolskich od ich świeckich seniorów. Odrzucali – charakterystyczną dla niedokształconych teologicznie Małopolan – skłonność do podlegania autorytetom w kwestiach wiary i przestrzegali przed kierowaniem się „samą literną umiejętnością [...] zwłaszcza [...] Łaskiego” [odczytaniem dosłownym, powierzchownym – red.]. Zwracanie się Małopolan po rozstrzygnięcie wątpliwości w wierze do Jana Łaskiego i za pośrednictwem Franciszka Lismanina do Kalwina, było przez braci krytykowane za niechęć do własnego wysiłku myślowego i teologicznego: „niektórzy panowie a ministrowie tę uniję koźmińską tak trzymają jako węgorza za ogon [...] Kalwin jest ich jako Bóg, a co on powie, wszystko u nich bez oglądania a sprzeciwienia się prawdziwe [...] Koźminek tedy wygorzał. A ciężkie niebezpieczeństwo nam i naszym”.

Rozłączenie się Kościoła małopolskiego i wielkopolskiego wynikało więc z zasadniczej różnicy w opcji wyznaniowej.

Eksponowane w historiografii kwestie aktualnych układów politycznych i obawy Małopolan przed łączeniem się z Jednotą z uwagi na jej „heretycką” tradycję (wspominanie w Konfesji pikardów i waldensów) – w sytuacji, kiedy ich samych oskarżano przed Zygmuntem Augustem o spiskowanie przeciw władzy królewskiej – były, naszym zdaniem, sprawą drugorzędną.

W następnych latach inicjatywę w staraniach o unię przejęli bracia czescy. Tak należy oceniać misję Jerzego Izraela i Jana Ryby (Rybarza) do Małopolski w grudniu 1556 r. Mieli oni okazję przekonać się naocznie, że niewiele przyjęto z zasad braci w organizacji Kościoła małopolskiego. W trakcie ich pobytu w Małopolsce

powrócił do kraju Jan Łaski

– witany, według relacji czeskich delegatów, „nie inaczej, niż jakoby im święty Piotr z nieba spadł”. Ten mąż opatrznościowy Małopolan wystąpił z autorytatywną krytyką doktryny Jednoty, zwłaszcza artykułu o Eucharystii. Było rzeczą oczywistą, że objęcie przez niego kierownictwa Kościoła małopolskiego będzie oznaczało rewizję zasad unii koźmińskiej.

Koncepcja Łaskiego polegała na unii „konfederacyjnej” – skupieniu wszystkich istniejących w Polsce odłamów protestanckich w jednym Kościele, konkurencyjnym wobec Kościoła katolickiego. Porozumienie miało objąć także luteranów – było zatem sprzeczne z podjętym w Koźminku postanowieniem niewłączania innych Kościołów („cerkwi”) do wspólnoty.

Bracia czescy nie zamierzali odstąpić od postanowień unii zawartej w Koźminku.

Co więcej, na synodzie we Włodzisławiu (dziś: Wodzisław), obradującym od 15 do 18 czerwca 1557 r., występowali niemal jako inkwizytorzy przywodzący do porządku niesfornych Małopolan.

Przełomowym momentem zabiegów o unię za życia Łaskiego było kolokwium (rozmowa) w Lipniku na Morawach w październiku 1558 r. Ponieważ koncepcja pozyskania luteranów dla idei Kościoła narodowego zakończyła się fiaskiem, Łaski powrócił do szukania porozumienia jedynie z Jednotą, zgłaszając wszakże szereg zastrzeżeń do jej Konfesji w piśmie Adnotała in Confessionem Fratrum Bohemorum, zamierzał bowiem wykorzystać doktrynę braci do opracowania przez innowierców polskich własnej konfesji. Bracia wielkopolscy byli ponoć gotowi zaakceptować te zmiany, ale seniorzy morawscy zdecydowanie się temu przeciwstawili. Oznaczało to w praktyce zerwanie unii.

W efekcie starań Łaskiego o prawdziwą unię nastąpiło więc faktyczne rozłączenie obu Kościołów.

Mimo to Łaski był nadal nastawiony optymistycznie i przekonany, że o rzeczywistych losach Reformacji w Polsce zadecydują jej reperkusje polityczne. Gdyby bowiem Zygmunt August przyjął przygotowywany w środowisku Łaskiego projekt konfesji jako przedmiot debat soboru narodowego, opozycja starszych morawskich nie miałaby znaczenia, a wielkopolski Kościół braci czeskich związałby się z małopolskim ruchem reformacyjnym.

W rzeczywistości sprawy potoczyły się inaczej. W chwili śmierci Łaskiego (1560) Kościoły wielkopolski i małopolski były w istocie niezależne, choć podtrzymywały tradycję bliskich kontaktów. Kościół małopolski miał już charakter zdecydowanie ewangelicko-reformowany, odrębną liturgię i wypracowane formy kultu. Nadal natomiast nie posiadał własnej konfesji – mimo deklarowania pokrewieństwa z Reformacją szwajcarską.

Chociaż sam Kalwin twierdził, iż jego uwagi krytyczne nie miały na celu dyskredytowania Konfesji czeskobraterskiej, lecz jedynie pomoc w budowaniu Kościoła Bożego w Polsce – nie wpłynęło to na zbliżenie dróg rozwojowych obu Kościołów. Na synodzie w Poznaniu 1 listopada 1560 r. bracia czescy podjęli postanowienie O zgodzie w porządku z innymi kościoły, uznając autonomię Kościoła kalwińskiego w Polsce, do którego na synodzie w Pińczowie 9 maja tego roku przyłączyli się współwyznawcy z Litwy.

W ciągu najbliższych lat

rozmowy obu wspólnot wyznaniowych koncentrowały się na ułożeniu wzajemnych stosunków.

Inicjatywę przejawiała w tych latach Jednotą, która zdecydowała się nawet na przeredagowanie swej Konfesji 1535 r. w duchu porozumienia z polskimi kalwinistami. Zależało na tym także Małopolanom, zagrożonym rozbiciem ich Kościoła przez arian. Na zjeździe w Bużeninie 17 czerwca 1561 r., na który przybyli delegaci Jednoty z Czech i Wielkopolski, po raz ostatni rozważano możliwość przyjęcia wspólnej konfesji i przedstawienia jej do akceptacji królowi. Duchowni małopolscy – jak w Lipniku – proponowali przyjęcie polskiego tłumaczenia konfesji Jednoty z poprawkami Łaskiego. Bracia czescy jednak stanowczo odrzucili tę koncepcję, a w kwietniu 1562 r. na zjeździe w Prze-rowie (Morawy) ich starsi oficjalnie zerwali dotychczasowe więzi z Małopolanami, zezwalając jednocześnie wielkopolskiej prowincji Jednoty na sformułowanie własnej konfesji i stworzenie odrębnej organizacji kościelnej. Ten

generalny zwrot

w stosunku Jednoty do unii wynikał z obaw przed szerzącym się wśród kalwinistów małopolskich antytrynitaryzmem i z chęci podkreślenia wobec „zwierzchności” (władz państwowych), że bracia nie ponoszą za to żadnej odpowiedzialności.

Nie oznaczało to jednak wzajemnej wrogości. Bracia kilkakrotnie udzielali Małopolanom pomocy w ich dysputach z arianami. W lutym 1562 r. przesłali polskie tłumaczenie swej Konfesji superintendentowi małopolskiemu Feliksowi Crucigerowi z prośbą o spowodowanie przyjęcia jej przez Małopolan bez jakichkolwiek zmian. Było to jednak już wówczas całkowicie nierealne, ale Kościół kalwiński nie protestował przeciw odrębnym staraniom Jednoty o uznanie przez władze państwowe.

W grudniu 1563 r. patroni Jednoty z Wielkopolski: Rafał Leszczyński, Wojciech Marszewski i Jakub Ostroróg -wręczyli królowi świeżo wydaną po polsku Konfesję, uzyskując w niecały rok później oficjalną jej akceptację. We wrześniu 1565 r. w Liszkowie została zawarta

ugoda między braćmi czeskimi a kalwinistami kujawskimi,

którzy uznali prawowierność nowej wersji Konfesji Jednoty i zobowiązali się do wprowadzenia dyscypliny kościelnej na wzór braci czeskich, zachowując jednak odmienne ceremonie kościelne. Był to akt porozumienia między Kościołami wprawdzie najdalej idący, ale zawężony do samej Wielkopolski.

W Małopolsce natomiast, począwszy od 1567 r., najpierw zbory księstwa oświęcimskiego i Zatorskiego, a za nimi cała prowincja przyjęła Konfesję helwecką (Helvetica posterior Bullingera). Odtąd rozmowy między przedstawicielami obu Kościołów dotyczyły współpracy w walce o utworzenie niezależnego od Rzymu polskiego Kościoła narodowego. Zaowocowało to w 1570 r. aktem Ugody sandomierskiej.

Dr hab. Urszula Augustyniak
[Profesor w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego]

1 W. Krasiński: Zarys powstania i upadku reformacji w Polsce, t. 1-2, Warszawa 1903-1905; J. Łukaszewicz: Dzieje kościołów wyznania helweckiego w dawnej Małej Polsce, Poznań 1853; J. Lehmann: Konfesja sandomierska na tle innych konfesji w Polsce XVI wieku. Warszawa 1937

2 H. Gmiterek: Bracia czescy a kalwini w Rzeczypospolitej. Połowa XVI – połowa XVII wieku, Lublin 1987, s. 213

3 Wszystkie cytaty według: Akta synodów rożnowierczych w Polsce (1550-1569), wyd. M. Sipayłło. 1.1, Warszawa 1966