Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

8 / 1995

WŚRÓD KSIĄŻEK

Spieszę donieść, że ukazała się i została uroczyście zaprezentowana na warszawskich Międzynarodowych Targach Książki, oczekiwana już od dawna Konfesja sandomierska w opracowaniu (transkrypcja i komentarze językowe) prof. Krystyny Długosz-Kurczabowej.1 Tym samym Wydawnictwo „Semper” zakończyło edycję Konfesji, dzieła szczególnie cennego dla polskich ewangelików. Przypomnę, że na całość składa się jeszcze reprint i dwie rozprawy naukowe (zob. „Wśród książek” w nr. 2/95).

Skoro jesteśmy przy sprawach konfesji, sporów teologicznych i uzgodnień doktrynalnych, to warto wspomnieć o znakomitej książce prof. Ewy Wipszyckiej Kościół w świecie późnego antyku.2 Autorka takich publikacji jak O starożytności polemicznie czy Dzieje Greków (pisanej wraz z mężem), porusza tym razem sprawy, które mogą się wydawać tematem pasjonującym jedynie dla historyków, zwłaszcza historyków Kościoła, oraz tematem może rzadziej pasjonującym, a częściej przymusowym dla studentów historii czy teologii.

Nic bardziej mylącego. Dzieje Kościoła pierwszych sześciu wieków są niezmiernie ciekawe i w dodatku zawierają wiele spraw do dziś drażliwych. Pilna obserwacja dziejów Kościoła starożytnego jasno pokazuje, że nie stanowiły one prostego, tryumfalnego marszu, w którym dobrzy chrześcijanie byli tak jednoznacznie oddzieleni od złych, że tych drugich można ignorować lub potępić w czambuł. Dzieje Kościoła starożytnego są dziejami straszliwej szarpaniny, w najwyższym stopniu bolesnej dla jej uczestników, niekiedy nawet krwawej. Szukanie religijnych dróg nikomu nie dawało przywileju natychmiastowej nieomylności. Jesteśmy dziedzicami wszystkich stron, które uczestniczyły w ówczesnych kontrowersjach. Wzniosłość i małość, ambicje i pobożność były z sobą wymieszane tak, że po wiekach nie da się ich od siebie oddzielić. Wielcy ludzie Kościoła, inicjujący ogromne zmiany, pokazujący całym pokoleniom religijne cele, potrafili czynić i dobro, i zło. Prowadzono ludzi ku Bogu perswazją, ale i przemocą, prześladowano się z niesłychaną zaciekłością w imię ewangelicznej religii, kładącej tak wielki nacisk na miłość bliźniego.

Rzecz w tym, że owo zderzenie wielkości z małością i pasterskiej troski z rządami silnej ręki traktowane jest częstokroć jako wstydliwa słabość i z tego względu bywało, i nadal bywa, cenzurowane w imię wygładzania wizerunku Kościoła, a ścieranie się racji i poglądów ukrywa się, aby Kościół mógł przemawiać unisono. Można jednak spojrzeć na ten, nie przebiegający wcale gładko, proces kształtowania się chrześcijaństwa tak, jak radzi prof. Wipszycka: Dorobek tamtych pokoleń, naznaczonych piętnem niepokoju i religijnego cierpienia, był ogromny, to on legł u podstaw naszej dzisiejszej cywilizacji. Moglibyśmy oczywiście interesować się tylko owocami ich wysiłku i męki. Możemy jednak przyglądać się uważnie i życzliwie meandrom procesów tworzenia chrześcijańskiego dziedzictwa, odnajdując w nich zarówno ludzkie nadzieje, tęsknoty, małości, jak i metafizyczną wzniosłość, nadającą sens bytowaniu pokoleń następnych.

Autorka w zajmujący sposób przedstawia wielkie i burzliwe kontrowersje teologiczne ówczesnego okresu: arianizm i spory chrystologiczne, które miały także – o czym nie bardzo wiemy – swój wymiar praktyczny; pisze o kształtowaniu się rzymskiej idei papiestwa, wcale nie tak oczywistej dla ówczesnych uczestników sporu (o późniejszych nie mówiąc); przedstawia wzajemne oddziaływanie na siebie władzy świeckiej i duchownej (Cesarze a Kościół). W żywy sposób maluje także tło oraz warunki życia i działania starożytnych chrześcijan, niezbędne do zrozumienia takiego, a nie innego przebiegu rozmaitych konfliktów w dziejach Kościoła, oraz omawia tematy, które przez całe wieki – a również dziś – budziły żywe emocje: rolę kobiet i stosunek do nich, kościelną teorię i praktykę w sprawach małżeństwa i seksu oraz cuda i kult świętych.

Dodatkowym atutem książki jest odsłanianie „alchemii słowa” – pisarskiego warsztatu uczonego oraz zasad, jakimi kieruje się on w swoich badaniach (m.in. nie przenoszenie kategorii współczesnego myślenia w przeszłość, krytyczne – a nie bezkrytyczne – podejście do źródeł). Pokazuje też, że historiografia jest dziedziną, która się rozwija i podlega zmianom, nie zawsze chętnie przez Kościół akceptowanym (np. w kwestii cudów i kultu świętych). Polemizuje również z hagiograficznie ucukrzoną i zafałszowaną wizją historii Kościoła tego okresu, w której odtwarzanie biegu i mechanizmów zdarzeń oraz wysiłek ich zrozumienia myli się kościelnemu badaczowi z apologetyką. Te zabiegi wywołuje fakt, że dawne spory nie są obojętne dla naszego życia i dla kształtu współczesnego Kościoła. Dzisiejsze spory o zakres roli i miejsce Kościoła w społeczeństwie i państwie wpływają z kolei często na sposób przedstawiania jego starożytnej tradycji.

Dlatego czytelnik nie znajdzie w tej książce – zapowiada na wstępie Autorka – dyskursu beznamiętnego, akademickiego, dostojnego. Wykład naznaczony będzie nie skrywanymi pasjami. Wybrałam ten sposób pisania o historii Kościoła w przekonaniu, że odsłaniając kulisy badań historycznych, tłumacząc, o co spierają się uczeni, pomogę czytelnikowi wyrobić sobie zdolność rozumienia dziejów Kościoła, a przez to ułatwię mu walkę z niebezpieczeństwem stwarzanym przez dwie skrajne, przeciwstawne sobie postawy: czystą apologetykę i czysty antyklerykalizm, w równym stopniu groźne dla naszej kultury, nie tylko tej historycznej.

Dodam jeszcze tylko, że książka jest starannie opatrzona ilustracjami, komentarzem bibliograficznym oraz tablicami chronologicznymi.

mok

1 Konfesja sandomierska. Transkrypcja i komentarz językowy: Krystyna Długosz-Kurczabowa. Wydawnictwo Naukowe „Semper”, Warszawa 1995, s. 283

2 Ewa Wipszycka: Kościói w świecie późnego antyku. Seria „Ceramowska”. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994, s. 414