Drukuj

8 / 1995

BARBARA STAHLOWA, REDAKTOR NACZELNY „JEDNOTY”, ODCHODZI NA EMERYTURĘ

W piątek 30 czerwca w sali zborowej parafii warszawskiej pożegnaliśmy odchodzącą na emeryturę Barbarę Stahlową, redaktora naczelnego „Jednoty”. Z wyjątkiem pierwszego krótkiego okresu pracy w wydawnictwie ,,Nasza Księgarnia”, całe zawodowe życie po studiach na warszawskiej polonistyce poświęciła Kościołowi Ewangelicko-Reformowanemu i „Jednocie”, do której ściągnął ją pierwszy powojenny redaktor naczelny tego kościelnego periodyku, ks. bp Jan Niewieczerzał. Współtworzyła i redagowała „Jednotę” bez przerwy przez ponad 33 lata, w latach 1974-1986 dojeżdżając na spotkania Zespołu z Łodzi, gdzie pomagała mężowi, ks. Jerzemu Stahlowi, w pracy parafialnej. W1962 r. została sekretarzem redakcji, a w styczniu 1994 r. redaktorem naczelnym. Przez cały ten czas tworzyła otwarty i serdeczny klimat, który sprawił, że z „Jednota” związało się – nieraz bez żadnej gratyfikacji – także duże grono autorów, redaktorów i współpracowników nie należących do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Redagując „Jednotę” dbała o to, by była ona pismem zarówno cementującym rozproszonych po Polsce współwyznawców, jak i docierała do wymagających odbiorców spoza kręgu Kościoła.

Na pożegnalną uroczystość zorganizowaną przez Konsy-storz w samo piątkowe południe przyszli więc, zaproszeni przez Panią Barbarę, liczni przyjaciele i niemal wszyscy współpracownicy pisma, związani z nim częstokroć od dawien dawna. Podkreślić trzeba, że jest to grono wielokon-fesyjne, bo złożone – oprócz ewangelików reformowanych – także z katolików, luteranów oraz zielonoświątkowców. Nie sposób wymienić wszystkich członków tego wielkiego zespołu, a należą do niego zarówno autorzy i redaktorzy, jak i cała rzesza osób, które przez trzydzieści z górą lat przewinęły się przez redakcyjne zaplecze: pracownicy administracji, redakcji technicznej i korekty oraz maszynistki, których nie zdoła w pełni zastąpić redakcyjny komputer.

Oficjalna część spotkania trwała krótko. Licznie zebrani przyjaciele zaśpiewali z Panią Redaktor jej ulubioną pieśń „Za rękę weź mnie, Panie, i prowadź sam”, a ks. bp Zdzisław Tranda podziękował w modlitwie za jej wieloletni wkład w pracę redakcyjną i kościelną, a potem przypomniał, jaką rolę odgrywała w „Jednocie” przez wszystkie trudne lata współtworzenia pisma. (Warto wiedzieć – bo o tym nie wspomniano – że Barbara Stahlowa działa też w diakonii i nadal wspiera męża w pracy duszpasterskiej.)

Swoisty kontrapunkt stanowiło wystąpienie Wandy Mlickiej (autorki felietonów z cyklu „Myślane nocą”), która odczytała napisany na nutę „Pana Tadeusza” żartobliwy poemacik, dedykowany w imieniu autorów bardzo sumiennej Redaktorce. Pozwoli on Czytelnikom na wgląd w materię zajęcia, jakim jest redagowanie publikowanych w „Jednocie” tekstów:

Basiu, Ostojo nasza! Ty byłaś jak zdrowie;
Ile Cię trzeba cenić, ten teraz się dowie,
Kto Cię traci: my wszyscy. Lecz ja się wypowiem
Za autorów, ich strata największa jest bowiem:

Odchodzą w przeszłość kartki obsiane obficie
Uwagami stylistki, co jak chwasty w życie
Tępiła pokraczności zdań niewydarzonych
Szeroko na papierze białym rozciągnionych;

Nie zobaczym już więcej, jak znaki pytania
Na czerwono podają w wątpliwość sens zdania,
Jak długopis błękitem
Niemna coś przestawia
I myśl skrzętnie ukrytą na światło wystawia,

Jak ze skreśleń zielonym tuszem poczynionych
Powstaje u autora wizja łąk zielonych
I panieńskim rumieńcem pałać on zaczyna,
Jakim u Mickiewicza pała dzięcielina.

Minęło i nie wróci. Smutna moja dusza!
Lecz westchnąwszy słowami z „Pana Tadeusza”:
„Słońce spuściło głowę, obłok zasunęło
I raz ciepłym powiewem westchnąwszy – usnęło”,

Powiem krótko: najszczersze przyjmij nasze dzięki
Za lat tyle serdecznej nad tekstami męki,
A w chwili samotności pomyśl czasem sobie,
Że my tu też samotni i tęsknim po Tobie!

Po życzeniach od prezesa Konsystorza, Biruty Pachnik, goście w nastroju pogodnym, ale i z lekka nostalgicznym, zajęli się poczęstunkiem i rozmowami. Nie zdarzyło się bowiem dotąd, by tak liczne środowisko osób z różnych Kościołów, ludzi krócej lub dłużej związanych z „Jednota”, których w dodatku dzielą aż trzy pokolenia, mogło się spotkać w jednym czasie i miejscu.

Rozstając się z naszą Szefową i Przyjaciółką, której redaktorska pasja, skrupulatność, doświadczenie i intuicja bardzo wyraźnie odcisnęły się na wizerunku „Jednoty” – życzymy Jej mnóstwa radości podczas odpoczynku od często żmudnej i obfitującej w stresy redakcyjnej pracy. Mamy też nadzieję, że zatęskni do równie nieodłącznie związanych z nią miłych niespodzianek i wróci do współpracy z „Jednota”, gdy już nacieszy się swoją nową swobodą.

Tego „Pani, droga Pani Basiu, oraz sobie gorąco życzy Zespół „Jednoty”