Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

1 / 1995

WŚRÓD KSIĄŻEK

Myśl teologiczna Karola Bartna nie cieszyła się nigdy w kręgach polskich teologów popularnością porównywalną ze znaczeniem, jakie miała i ma na Zachodzie. W niemałym stopniu odpowiedzialność za ten stan rzeczy obciąża wydawców, którzy konsekwentnie bronili się dotąd przed opublikowaniem dzieł „najwybitniejszego teologa ewangelickiego od czasów Lutra i Kalwina”. Sława nazwiska teologa z Bazylei paraliżowała potencjalnych wydawców, a obrosłe już niemal legendą meandry niemczyzny Karola Bartha skutecznie studziły zapędy translatorskie.

Stan ten uległ ostatnio zmianie za sprawą Wydawnictwa Naukowego „Semper”, które opublikowało Dogmatykę w zarysie w przekładzie Ivonny Nowickiej1. W tzw. środowisku ten pierwszy całościowy przekład pracy Bartha oczekiwany był z nadzieją. Nie tylko dlatego, że stanowi dzieło pionierskie. Sprawił to przede wszystkim charakter tej książki, z którą niektórzy mieli już okazję zapoznać się w niemieckim oryginale lub w przekładzie na język angielski. Dogmatyka w zarysie jest w dorobku Karola Bartha pracą szczególną. Stanowi ona zapis wykładów wygłoszonych w na wpół zrujnowanym gmachu Uniwersytetu w Bonn, w pierwszym powojennym semestrze funkcjonowania tej uczelni. Grono słuchaczy stanowili nie tylko teologowie, ale również studenci innych wydziałów. Specyficzna – mówiona – forma tych przedstawień teologicznych, ujętych w formę komentarza do Apostolskiego wyznania wiary, a także szczególny rodzaj słuchaczy (ludzie różnych profesji i zainteresowań) sprawiły, że Dogmatykę w zarysie czyta się inaczej, być może nieco łatwiej i milej, aniżeli inne dzieła Bartha. Styl wykładów jest żywy, nie brak mu dowcipu, pewnej lekkości i finezji, która jednak – odwrotnie niż w innych pracach szwajcarskiego teologa – ułatwia, nie zaś utrudnia, odbiór. W niedawno wydanej w języku polskim książce – pamiętniku znanego katolickiego myśliciela Thomasa Mertona Zapiski współwinnego widza odnajdujemy opis tego, jak odczytywał on w swej amerykańskiej pustelni książkę Bartha, wówczas właśnie przetłumaczoną na język angielski. Merton był wyraźnie porwany stylem Szwajcara – może nawet bardziej niż treścią książki.

Wspominam o tym dlatego, że polskiemu czytelnikowi Dogmatyki w zarysie trudno będzie odczuwać podobne uniesienia. Choćby dlatego, że praktycznie nie będzie miał możliwości spotkania z Barthem – wykładowcą. Dla odmiany napotka natomiast nie mniej specyficzny styl tłumaczki, najwyraźniej przekonanej, że „zagmatwany”, „archaiczny” i „teologiczny” to synonimy. Jako czytelnik zadałbym chętnie pani Nowickiej kilka pytań. Dlaczego w sposób sztuczny zarchaizowała język Bartha, skoro niemczyzna, jaką się on posługuje, na pewno nie jest językową skamieliną? Dlaczego odebrała tekstowi jego dynamizm, jędrność stylu, obrazowość? Dlaczego wreszcie nie posłużyła się już istniejącymi przekładami fragmentów tekstów Karola Bartha, choćby po to, by uzgodnić sposób przekładu pewnych terminów i nie mylić następnie w sposób notoryczny np. „wiedzy” i „poznania” już w paragrafie pierwszym.

W trakcie lektury tekstu Ivonny Nowickiej i porównywania go z oryginałem na seminarium w Żychlinie grupa młodych teologów pod kierunkiem ks. Romana Lipińskiego tylko na pierwszych kilku stronach książki odnalazła kilkadziesiąt fragmentów budzących wątpliwości pod względem językowym, translatorskim i teologicznym. Z zupełnie niezrozumiałych dla nas powodów odkryliśmy też opuszczenia całych zdań z tekstu oryginalnego. Warto więc może zapytać również o to, przez kogo i na jakich zasadach książka była redagowana?

Polskie wydanie Dogmatyki w zarysie obnażyło również problem o wiele głębszy i istotniejszy. Dla wszystkich staje się bowiem jasne, że język polski nie posiada wykształtowanej terminologii, którą moglibyśmy – nie raniąc niczyich uszu – posługiwać się w pracy teologicznej. Obecność takich terminów jak gwarowe „upamiętanie” czy archaiczne „przepowiadanie” potwierdza istnienie tego problemu, z którym oko w oko styka się nie tylko tłumaczka Dogmatyki w zarysie. Praca nad wytworzeniem odpowiedniej bazy językowej – klarownej, komunikatywnej, a zarazem zgodnej z duchem języka polskiego, którą mogliby się posługiwać teologowie ewangeliccy w naszym kraju, musi zostać w najbliższym czasie podjęta, jeżeli teologowie ci, próbujący oddawać plon swej refleksji w języku polskim chcą być czytani i rozumiani. Być może należałoby odwołać się w tym celu do zabytków polskiego piśmiennictwa ewangelickiego. Może w szacie językowej Biblii brzeskiej. Konfesji sandomierskiej i innych druków z epoki rozkwitu polskiej Reformacji odnajdziemy wzorce pozwalające i współczesnym teologom „odpowiednie dać rzeczy słowo”.

Gdy Dogmatyka w zarysie ujrzała wreszcie za sprawą Wydawnictwa „Semper” światło dzienne, wielu czytelników literatury teologicznej mogło zakrzyknąć, parafrazując kardynała zwiastującego wybór papieża: Habemus dogmaticam! Czy istotnie jest to powód do wielkiej radości? Jeżeli tak, to jedynie z tego powodu, że ktoś wreszcie przerwał tabu. Barth jest przetłumaczalny na język polski! Czy jednak publikacja „Sempera” nie powinna być traktowana jako dowód dla tezy wprost przeciwnej?

Jarosław Kubacki
[Student Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, pisze pracę magisterską na temat teologii Karola Bartha – red.]

1 Karl Barth: Dogmatyka w zarysie. Przekład: Ivonna Nowicka. Wydawnictwo Naukowe „Semper”, Warszawa 1994, s. 155