Drukuj

11 / 1994

W sprawie ewangelickiej radiostacji

Od wielu lat prenumeruję „Jednotę” ze względu na wiadomości dotyczące ekumenii i życia różnych Kościołów. W ostatnich numerach przypadły mi do gustu artykuły p. Zielińskiego dotyczące konkordatu, z którym się zgadzam i którego argumenty przyswoiłam sobie. Zgadzam się też z poglądami p. Wiazowskiego, podanymi w liście pt. „Kościół bez demokracji?”.

Każdy jednak numer zaczynam od przeczytania „Myślane nocą”. Chciałabym jednak zwrócić uwagę, że nie jest to takie oczywiste, że ziemia będzie zniszczona [zob. nr 9/94], bo mamy takie teksty: „Jeden rodzaj przemija, a drugi rodzaj nastaje, lecz ziemia na wieki stoi” (Kazn. 1:4), „I wystawi! sobie jako pałac wysoki świątnicę swoją, jako ziemię, którą ugruntował na wieki” (Ps. 78:69), i inne, np. Iz. 45:18, Ps. 115:16. I jeszcze jedno – „żniwo” nie jest końcem świata, ale końcem wieku, jak czytamy w greckim tekście. Użyte tam jest słowo „aionos”, drugi przypadek od słowa „aion”, ang. „age” [wiek]. Dlaczego tłumacze oddali to słowo jako „świat”, jest, a może nie jest, całkowitą zagadką. [...] Ziemia będzie trwała na wieki, a jeżeli nawet w dalekiej, dalekiej przyszłości straciłaby to, co służyłoby do życia ludziom, to Pan Jezus powiedział w Ew. Jana: „W domu Ojca mego wiele jest mieszkań”, a więc nie potrzebujemy się o to martwić.

Jednak mój list piszę w sprawie artykułu „Co Wy na to?” [felietony redakcyjne w nr. 5 i 9 z br.]. Otóż ja na to! Czy nie byłoby to możliwe, aby wszystkie Kościoły, denominacje, zrzeszenia, naturalnie protestanckie, w Polsce [...] wspólnymi siłami (finansowymi) postarały się o własną stację radiową i o przydział przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji odpowiedniego pasma. Chodziłoby o to, by ta rozgłośnia tchnęła prawdziwym duchem Ewangelii, Duchem Bożym, umacniała postawy tolerancji, miłości prawdziwego Boga i bliźniego, uczyła wolności Chrystusowej, znajomości Biblii itp. Czy jest to ponad naszą możność? Pragnę przypomnieć słowa Pana Jezusa: „I będzie kazana ta Ewangelia Królestwa po wszystkim świecie, na świadectwo wszystkim narodom (a więc i polskiemu), a tedy przyjdzie koniec” (tego wieku, wieku Ewangelii). Takie przedsięwzięcie nie jest możliwe dla jednego Kościoła czy grupy religijnej, ale możliwe dla wszystkich razem, by podnieść moc Słowa Bożego, a nie konfesyjnych poglądów.

JADWIGA BERGIER
Lublin


Trafione w dziesiątkę

Mierząc w dziewiątkę (dziewiąte przykazanie) Redakcja „trafiła w dziesiątkę” swoim felietonem „Co Wy na to?” w 7 numerze pisma. Bardzo boleśnie odczuwamy skutki braku odpowiedzialności za to, co i jak się mówi, jak również tego, że złe, nieprawdziwe słowo wyrządza czasem większą krzywdę niż czyn. Zawsze znacznie lepiej jest, gdy zarzuty stawia się jawnie, kierując je wprost do osoby, której dotyczą. Ma ona wówczas możność na nie odpowiedzieć. Krążące poza plecami oskarżenia tej możliwości nie dają, stwarzają natomiast atmosferę podejrzliwości, braku zaufania. Rodzi się plotka. Fałszywe świadectwo wiele ma odmian, od poważnego oskarżenia do rzuconego w rozmowie zdania, które – z pozoru niewinne – wpływa jednak na uformowanie opinii.

Zresztą chodzi tu nie tylko o możność obrony przed zarzutami. Pozwolę sobie przypomnieć inny felieton „Co Wy na to?” (3 nr „Jednoty”), traktujący o karności kościelnej. Można i trzeba stawiać zarzuty, jeśli takowe są, i „wzywać do upamiętania” – jeśli trzeba. To rola duszpasterzy i starszych zboru, a jego członkowie powinni przyjąć upomnienie. Dobrze jest jednak mieć pewność, że się ono należy, a wyjaśni się to tylko w konfrontacji. I tylko wtedy. Należy pamiętać też o tym, że ludzie mają swoją godność i nie przybiegną pędem, by się wybielić i powiedzieć: „tak nie jest”, „ja taki (a) nie jestem; to nieprawda, że...”. Zwłaszcza jeśli kogoś zna się od lat i wiadomo, czy krążące o nim wiadomości mogą być prawdziwe, czy nie.

Nasza społeczność jest niewielka, więc po co nam spory, podejrzenia, pomówienia. I jeszcze jedno: przychodzą do nas nowi ludzie sądząc, że u nas jest inaczej. Wstępują do swej nowej rodziny z potrzeby umysłu i serca. I ważne jest, co zobaczą i czy się nie rozczarują. Bo jeśli tak, to już lepszy byłby ten kamień u naszej szyi.

MARTA WERNEROWA
Warszawa

REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO ADIUSTACJI I SKRACANIA NADESŁANEJ KORESPONDENCJI.