Drukuj

11 / 1994

Reformacja podzieliła Kościół Zachodni, a Sobór Trydencki to przypieczętował. Sam nurt reformacyjny popłynął kilkoma strumieniami. Współczesne tendencje ekumeniczne usiłują powstrzymać podziały i – jeśli można – scalić to, co podzielone. W tym kierunku zmierzają liczne dialogi międzykonfesyjne.

„Jednota” wystąpiła w nr. 5 z br. z inicjatywą opracowania wspólnej konfesji ewangelików polskich dla uczczenia 425. rocznicy Ugody sandomierskiej. Rzecz na pewno wymaga zastanowienia. Historia zobowiązuje. Ojcowie nasi zawarli 14 kwietnia 1570 r. ugodę w Sandomierzu. Nie przyjęli wspólnej konfesji, lecz uznali trzy konfesje – sandomierską, braci czeskich i augsburskąza prawomyślne. Stwierdzili, że wyznawcy trzech Kościołów – reformowanego, augsburskiego i czeskobraterskiego – „dobrze a prawo-chwalnie wierzą o Bogu jedynym w istności a trojakim w osobach, o wcieleniu Syna Bożego, usprawiedliwieniu człowieka i inszych przednieyszych a gruntownych artykułach wiary naszey”. Ugodę tę potwierdzono w Sielcu w 1777 r. Jest ona aktem porozumienia między trzema samodzielnymi Kościołami. „Jednota” proponuje przyjęcie jednej, wspólnej konfesji. W ten sposób powstałaby unia dwu Kościołów. Unia – jak wynika z terminu – wymaga ujednolicenia nauki, stąd – konieczność opracowania nowej konfesji. Unia może pozostawiać partnerom pewną swobodę, jednak dąży, jak sama nazwa mówi, do unifikacji.

W dziejach Kościoła znana jest unia pruska (1817), do której doszło pod naciskiem króla. Złączyła ona Kościół Ewangelicko-Augsburski i Ewangelicko-Reformowany. Może pod wrażeniem tego zdarzenia doszło do unii Kościołów w Królestwie Polskim, gdzie we wspólnym Konsystorzu działali wtedy Samuel Bogumił Linde (lut.) i ks. Karol Diehl (ref.). Był to jednak związek krótkotrwały – istniał zaledwie 18 lat (1828-1846).

Od tego czasu minęło 150 lat i wkroczyliśmy w okres ekumenizmu, którego podstawowym celem jest dążenie do jedności, choć nie do jednolitości. Formą poszukiwania jedności jest dialog. Na płaszczyźnie europejskiej Kościoły Ewangelicko-Reformowany i Ewangelicko-Augsburski prowadzą dialog od 1963 r. i jest on najbardziej owocny w porównaniu z innymi tego typu poczynaniami. Bardzo ważnym etapem na tej drodze jest Konkordia leuenberska z 1973 r., która obejmuje prócz dwu wspomnianych Kościołów również Kościół unijny oraz Kościoły braci czeskich i waldensów w Europie. Jeśli więc chcemy się zastanowić nad wspólną konfesją dwu bratnich Kościołów w Polsce, to punktem wyjścia powinna być Konkordia leuenberska.

Jako podstawowe założenie Konkordia przyjmuje tezę reformacyjną, iż fundamentem Kościoła jest „jedność w nauczaniu Ewangelii i zarządzaniu sakramentami” (por. Konfesja augsburskadalej skr. KA – VII oraz Katechizm heidelberski – dalej skr. KH – pyt. 54). Konkordia stwierdza też, że Kościoły pozostają wierne założeniom Reformacji: „tylko Pismo, tylko łaska, tylko wiara”. Mimo to, zdaniem autorów Konkordii, postawa Kościołów ewangelickich zmieniła się pod względem teologicznym, a ruchy przebudzeniowe XIX w. nauczyły nowego wyrażania świadectwa wiary. To stanowisko sprzyja idei nowego sformułowania konfesji.

Autorzy Konkordii wskazują wytyczne wspólnego wyrażania podstaw wiary:
Fundamentem wiary jest Ewangelia jako zwiastowanie o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Ojcowie Reformacji wypowiedzieli to w nauce o usprawiedliwieniu z wiary (KA IV; KH pyt. 29-30; Konfesja sandomierskadalej skr. KSart. 11). Jądrem zwiastowania jest wyłączne pośrednictwo Jezusa Chrystusa, a więc wiara w wolną (niczym nie skrępowaną) łaskę Bożą.

Ewangelię, czyli wieść o wolnej łasce Bożej, poświadczają: zwiastowanie Słowa i sakramenty. Zwiastowanie Ewangelii zobowiązuje chrześcijan do odpowiedzialnej służby światu. W Wieczerzy Pańskiej ofiaruje się Chrystus w ciele i krwi przez słowo obietnicy wraz z chlebem i winem. Daje On odpuszczenie grzechów i wzywa do nowego życia z wiary. Konkordia przyznaje, że różnice zdań co do istoty Komunii św. uniemożliwiały w XVI w. osiągnięcie kościelnej społeczności (Apologia Konfesji augsburskiej ciało i krew Pańska obecne „substancjonalnie”; KH„uwielbiony Chrystus”; KS „sposobem poświętnym bierzemy wewnętrznie”). Konkordia stwierdza, że „rodzaju społeczności z Chrystusem w Jego ciele i krwi nie da się oddzielić od aktu spożywania i picia”. Jednak zainteresowanie rodzajem obecności Chrystusa w Wieczerzy, które abstrahuje od tej czynności, grozi zaciemnieniem sensu Wieczerzy. Konkordia więc stwierdza, że gdzie istnieje zgodność co do obecności Chrystusa, „tam są bezprzedmiotowe dawniejsze potępienia w nauce o Wieczerzy”.

W zakresie chrystologii Konkordia przypomina tradycję reformowaną o „nienaruszalnej boskości i człowieczeństwie w Jezusie” (KH pyt. 31; KS art. 11) oraz luterańską tezę „o pełnej jedności osób w Chrystusie” (KA III). Dalej stwierdza, iż „obecnie mamy wspólne zadanie wykazania na nowo wartości tradycyjnych form myślenia i wobec tego – nie możemy uznawać dawnych potępień”.

Kościół ewangelicko-reformowany głosi naukę o predestynacji (KH pyt. 27; KS art. 10). Naukę tę odrzuca luterańską Księga zgody (Formuła Concordiae, Solide Declaratio). Konkordia zaś stwierdza, że „w Ewangelii jest obiecane bezwarunkowe przyjęcie człowieka przez Boga”, lecz dodaje: „Świadectwo Chrystusowe w Piśmie Św. zabrania nam przyjmowania odwiecznego postanowienia Bożego co do definitywnego odrzucenia osób lub jakiegoś narodu. Tymi stwierdzeniami nie chcemy uznać wypowiedzianych przez ojców potępień za niestosowne, ale dzisiaj nie dotyczą już one nauki partnera. [...] Gdzie taka zgodność istnieje, tam są bezprzedmiotowe dawniejsze potępienia w odniesieniu do nauki o predestynacji. [...] Wypowiedziane w księgach symbolicznych potępienia nie dotyczą już [...] podpisujących ten dokument Kościołów”, które „uznają się wzajemnie za Kościół Jezusa Chrystusa, udzielając sobie społeczności ambony i Wieczerzy”. Konkordia pozostawia nienaruszone obowiązujące znaczenie ksiąg wyznaniowych, lecz jednocześnie „zobowiązuje Kościoły do kontynuowania rozmów dotyczących nauki” (4.2.2.).

Bardzo ważne jest postanowienie Konkordii zawarte w punkcie 4.2.4.2. Z jednej bowiem strony stwierdza się, że „ujednolicenie, które by ograniczyło żywą różnorodność sposobów zwiastowania [...], byłoby sprzeczne z istotą zawartej w niniejszym oświadczeniu społeczności kościelnej”, z drugiej zaś strony – „w pewnych określonych sytuacjach mogą właściwe organa kościelne, ze względu na związek między świadectwem a porządkiem, zasugerować prawne połączenie”. Jest to ważne oświadczenie z perspektywy ewentualnej deklaracji wspólnej konfesji obu Kościołów ewangelickich w Polsce. Widzę w tym możliwość takiego kroku.

Autorzy Konkordii oczekują, że wyznaniowo pokrewne Kościoły będą zmierzały do przezwyciężenia dotychczasowych podziałów, a ich „oczekiwania dotyczą również stosunków między Światową Federacją Luterańską [ŚFL] a Światowym Aliansem Kościołów Reformowanych [SAKR]. Czy oznacza to, że dąży się do zjednoczenia tych dwu światowych gremiów, czy też, że będą one popierały zjednoczenie na płaszczyźnie regionalnej? Na razie nie mamy doświadczeń w tym względzie. Przypominam, że Kościół unijny, jednoczący dwie konfesje, nie jest członkiem ani ŚFL, ani SAKR. Jak to rzutuje na projekt wspólnej konfesji?

Moim zdaniem nasze Kościoły powinny podjąć prace nad wspólną konfesją. Sformułowany projekt należałoby następnie przedstawić do zaopiniowania autorom Konkordii oraz kierownictwom Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych i Światowej Federacji Luterańskiej. Nie wyobrażam bowiem sobie, aby nasze Kościoły miały wskutek przyjęcia wspólnej konfesji i zawiązania w ten sposób unii – wyłączyć się ze wspomnianych gremiów światowych.

Ks. Tadeusz Wojak
[Doktor teologii, emerytowany duchowny Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, b. długoletni redaktor „Zwiastuna”]