Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11 / 1994

W tegorocznym numerze majowym (zob. „Jednota” 1994, nr 5, rubryka Co Wy na to?: „O wspólną konfesję polskich ewangelików. Głos wołającego na puszczy?”) nasza redakcja wystąpiła z propozycją rozpoczęcia pracy nad wspólnym tekstem wyznania wiary (konfesji) polskich ewangelików, do czego inspiracją mógłby się stać przyszłoroczny jubileusz Ugody sandomierskiej i 25. rocznica jej odnowienia przez dwa Kościoły Reformacji – augsburski i reformowany. Pisaliśmy we wspomnianym tekście m.in. tak: „Byłoby to dzieło ogromne, wymagające wielkiego trudu. Zarazem stanowiłoby wyzwanie dla naszych teologów, którzy zostaliby zmobilizowani do postawienia pytań w zasadniczych kwestiach wiary i życia współczesnych ewangelików, zmuszeni do pogłębionego i odświeżającego przemyślenia naszej tradycji oraz do inspirujących studiów nad wynikami dialogów międzykonfesyjnych, toczących się na płaszczyźnie światowej. Realizacja takiego pomysłu oznaczałaby wielki krok w przód na drodze do jedności Kościoła”.

Poniżej drukujemy pierwsze wypowiedzi nadesłane do redakcji w tej sprawie. Cykl będzie kontynuowany w kolejnych numerach „Jednoty”. Zachęcamy Czytelników do nadsyłania opinii – zarówno pozytywnych, jak i krytycznych na ten temat.

W celu uniknięcia dalszych nieporozumień zmuszeni jesteśmy wyjaśnić jeszcze, co następuje:

  1. Ani słowem nie sugerowaliśmy na łamach „Jednoty”, iżby wspólna konfesja miała być gotowa na przypadający w kwietniu 1995 r. jubileusz Ugody sandomierskiej i jej odnowienia; jesteśmy realistami i zdajemy sobie sprawę z rozmiarów, kosztów i czasu trwania takiego przedsięwzięcia.
  2. Ani słowem nie wspomnieliśmy również o tym, że wspólna konfesja (wyznanie wiary) miałaby automatycznie oznaczać wspólnotę organizacyjną polskich ewangelików, wessanie tych mniejszych przez większego partnera. Niech zatem zamilkną niepoprawni sensaci i plotkarze rozpuszczający takie wieści. Wspólna konfesja miałaby wyrażać jedność duchową, a nie unię strukturalno-organizacyjną. Troskę o jedność struktur kościelnych odłóżmy na później. Zostawmy coś do roboty następnemu pokoleniu. My się módlmy i dążmy do „jedności Ducha w spójni pokoju”.

Raz jeszcze zachęcamy jak największą liczbę Czytelników do podzielenia się z nami przemyśleniami na ten temat. Czekamy na listy.

Redakcja